Uwaga!


Wszystkie teksty zawarte na blogu Aleksandrowe myśli, chronione są prawem autorskim [na mocy: Dz.U.1994 nr24 poz.83, Ustawa z dnia 4 lutego 1994r o prawie autorskim i prawach pokrewnych]. Kopiowanie treści, choćby fragmentów oraz wykorzystywanie ich w innych serwisach internetowych, na blogach itp itd wymaga pisemnej zgody autorki bloga.

Translate

Łączna liczba wyświetleń

"Angelus" Anna Gręda

Zauważyłam, że w gatunku paranormal romanse rozpoczyna się nowy nurt i dotyczy on Aniołów. Co na tle wampirów, wilkołaków i innych tego typu stworów, które co miesiąc zalewają rynek wydawniczy w Polsce i na świecie, stanowi miłą odmianę, wnosi powiew świeżości i oryginalności.

Po książki z elementami fantastyki w wykonaniu rodzimych pisarzy, zawsze sięgam z ogromną ciekawością ale i ogromną rezerwą. Obawiam się przede wszystkim powielania sprawdzonych tricków, scen i schematów. W "Angelus" pióra młodziutkiej autorki Anny Grędy moje obawy po części sie potwierdziły.  Akcja rozgrywa się w środowisku współczesnej młodzieży. Skąd my to znamy? Bohaterką jest zamknięta w sobie, wyobcowana, po przejściach siedemnastoletnia Anna. Po tragicznej śmierci ojca odseparowuje się od przyjaciół, jej jedyną odskocznią jest muzyka - w niej się odnajduje i przez nią się wyraża. Gdy w szkole pojawia się nowy uczeń, życie nastolatki ulega całkowitej przemianie... I to już kiedyś, gdzieś czytałam...

Choć zarys fabuły jest sztampowy to muszę przyznać, że pani Anna świetnie poradziła sobie z przedstawieniem postaci i określeniem ich zachowania. Trafnie uchwyciła problemy nastolatków tj. rozstanie z sympatią, kłótnie z matką, rozwód rodziców czy śmierć bliskiej osoby.  Bohaterowie nie są ani infantylni ani zbyt dojrzali jak na swój wiek, dodatkowo posługują się językiem dobrze nam znanym z ulic.
Autorka pozwala utożsamić się z wybraną postacią, wczuć się w jej emocje i doznania. 

Te część książki oceniam pozytywnie. Odrobinę gorzej było od strony paranormalnej. Nie czepiam się samych Angelusów (potomków upadłych aniołów i człowieka). Charakterystykę tych postaci uważam za udaną, a nawet efektowną. Podobała mi się ich umiejętność reinkarnacji i pamięć o przeszłych wcieleniach oraz nadprzyrodzone zdolności. Drażniło mnie natomiast to, że Anka i jej przyjaciółka Monika tak łatwo i tak szybko uwierzyły w historię przedstawioną przez Angelusy- Pawła i Dymitra oraz w swą prawdziwą tożsamość. Zabrakło mi większej dramaturgii w odkrywaniu tej prawdy, niedowierzania, bicia się z myślami. A tu: nic je nie dziwi, wszystko przyjmują bez mrugnięcia okiem. Przemiana- ok, co to takiego, pojedynek z demonem- to przecież pestka, każdy potrafi...

Moim zdaniem za szybko Anna Gręda przeskoczyła z rzeczywistości do tej zaczarowanej i nieodkrytej strony naszego świata. Nie pozwoliła czytelnikowi rozkoszować się czarem niedomówienia i odkryć magii świata pomiędzy.

Reasumując "Angelus" Anny Grędy mimo kilku minusów, warto przeczytać. Chociażby dlatego by poznać głos polskiego pisarza w gatunku paranormal romanse. Czy ten głos ma szansę przebić się wśród doskonałych, zagranicznych propozycji? Musicie ocenić sami.
 
"Angelus" to pierwsza część serii Requiem dla aniołów. Kontynuację losów Anki, Moniki, Pawła i Dymitra znajdziecie w "Zdrajcy".
 
 
Anna Gręda "Angelus", WFW 2012, ISBN:  978-83-7805-003-2
 
 
 
>>4-/6<< 
Anna Gręda (ur. 1996r.) mieszka w niewielkiej wsi w województwie kujawsko-pomorskim. Jest uczennicą liceum plastycznego. Za namową przyjaciół i rodziny postanowiła zrealizować swoje pisarskie marzenia. Powieści autorki to romanse, czasami połączone z kryminałem, sensacją lub fantastyką. Pierwsza książka autorki została wydana pod pseudonimem Tina Jane Anderson.
Jest fanką twórczości Nory Roberts, Karen Rose, a także Tami Hoag, Jayne Ann Krentz oraz Lucy Dillon.







Recenzja napisana dla serwisu DużeKa. Za egzemplarz recenzyjny bardzo dziękuję pani Kasi i wydawnictwu WFW



Czytaj dalej...

"Córka kata" Oliver Pötzsch

W mieście i czasach kiedy ludźmi rządziły strach przed nieznanym, zabobony i nieposkromiona chciwość i żądza bogactw, musi się stać coś bardzo, bardzo złego.

Właśnie taki scenariusz dotknął małą, bawarską mieścinę w połowie XVII wieku. Okres ten jest bardzo dobrze  znany z bezkompromisowych oskarżeń o czary, stronnicze i niesprawiedliwe procesy, bestialskie tortury i z okrutnej śmierci tysięcy kobiet w płomieniach ofiarnych stosów. 

"Córka kata" to jedna z wielu takich opowieści, o podwójnej moralności, o wierze w przesądy, o nierozumieniu nauki i ogromnej ludzkiej chciwości i opętaniu żądzą pieniądza. 

W  Schongau dochodzi do brutalnych morderstw dokonanych na dzieciach. Na ich ciałach zostają odnalezione czarnoksięskie symbole. Mieszkańców opanowuje strach i panika. W takich okolicznościach łatwo wybrać ofiarę, kozła ofiarnego, sprawcę tych potworności. O tę zbrodnię zostaje oskarżona miejscowa akuszerka Marta. Jej jedyną przewiną było znawstwo ziół i warzenia z nich medykamentów oraz zbyt bliska znajomość z zamordowanymi dziećmi. Oskarżona twardo obstaje przy swojej niewinności. Tylko jeden człowiek może zmusić ją do zmiany zeznań, jest nim Jakub Kusil. Kat za pomocą tortur ma wymóc na akuszerce przyznanie się do winy, ale on nie wierzy w winę Marty. Wraz z córką Magdaleną i miejskim medykiem Simonem Fronwieserem przeprowadzają własne śledztwo.

Z dużym zainteresowaniem i ciekawością czytuję książki dotyczące procesów czarownic. Z każdą kolejną coraz bardziej przeraża mnie myśl jak łatwo jest osądzać człowieka po pozorach, powierzchownie, że podłość ludzka nie zna granic. W tamtych czasach najmniejszy objaw inteligencji, inności lub chociaż próba zemsty czy zawiści sąsiada skazał na śmierć tysiące kobiet i kilkudziesięciu mężczyzn. Przerażające są również sposoby na ujawnienie czarownicy i wymyślne tortury, na które były skazywane tzw. "czarownice". Oliver Pötzsch proponuje nam kilka przykładów również w swojej książce. Lecz ten temat nie jest niestety przewodnim w "Córce kata". Autor bardziej chce zwrócić uwagę czytelnika na mechanizmy tłumu ogarniętego strachem i paniką i jakie ryzyko niesie za sobą dążenie do wzbogacenia za wszelką cenę. Jak dla pieniędzy można skrzywdzić drugiego człowieka. Razem z Jakubem Kusilem odkrywamy mroczne sekrety Schongau, jego mieszkańców i ludzkiej natury.

Autor ujawnia czytelnikowi swoje pochodzenie. Jak się okazuje jest potomkiem Kusilów, którzy w XVI- XVII wieku byli najsłynniejszą dynastią katów w Bawarii. "Córka kata" powstała w oparciu o fascynację katowskim rzemiosłem, drzewem genealogicznym i historią swojej rodziny. Oliver Pötzsch starał się jak najwierniej przedstawić realia tamtych czasów, sposoby leczenia, metody tortur, procesy sądowe. Postacie Jakuba Kusila, jego żony Anny Marii i dzieci: Magdaleny, Georga i Barbary są udokumentowane historycznie ale jak sam przyznaje, dla utrzymania dramaturgii nieraz posługiwał się  uproszczeniami czy ubarwieniami, które formował do własnych celów. Co oczywiście w żadnym stopniu nie zaważyły na odbiorze lektury.

Może dzięki temu książka urzekła mnie już od pierwszej strony. Oliver Pötzsch z wprawą dozuje napięcie i rozrzuca fragmenty układanki, które z wielką przyjemnością usiłowałam złożyć w całość. Autor bez ustanku trzyma czytelnika w niepewności i w ciągłej gotowości do rozwiązania i znalezienia zagadki sięgającej głęboko w przeszłość.

Chociaż zakończenie nie zaskoczyło mnie tak jak się tego spodziewałam, zupełnie nie żałuję czasu spędzonego z "Córką kata".


Oliver Pötzsch "Córka kata", Esprit 2011, ISBN: 978-83-61989-63-9


>>5/6<<


Recenzja napisana dla serwisu DużeKa. Za egzemplarz recenzyjny bardzo dziękuję pani Kasi i wydawnictwu Esprit




Czytaj dalej...

"Idealna dziewczyna" Jennifer Strickland

Wiele dziewczyn w Polsce i na świecie pragnie zostać modelkami. Co je przyciąga do tego zawodu? Pragnienie bycia sławnym, możliwość podróżowania, poznawanie nowych ludzi, samej siebie i swoich możliwości? A może interesuje je proces tworzenia, magia pokazów, bliskość pięknych materiałów, nowych ubrań?
Ogromnie ciekawi mnie życie modelek, chciałabym je poznać, od kuchni, że tak powiem. Dlatego staram się czytać każdą książkę na ten temat, która wpadnie mi w oko lub rękę.

"Idealna dziewczyna" jest właśnie jedną z nich.
To historia Jennifer Strickland, słynnej modelki, która odkryła, że choć marzenia się spełniają to nie zawsze przynoszą one spodziewane korzyści. Jennifer Strickland swoją karierę rozpoczęła już w wieku ośmiu lat, biorąc udział w pierwszych pokazach i sesjach zdjęciowych.

Pracowała dla najlepszych projektantów, w tym Giorgia Armaniego. Pozowała do zdjęć dla znanych marek kosmetyków takich jak Oil of Olay czy firm: Mercedes Benz. Występowała również w wielu reklamach telewizyjnych a jej zdjęcia pojawiały się w magazynach: "Teen", "Cosmopolitan", "Vogue", "Glamour".
Początkowo praca była spełnieniem marzeń, zachwytem i powodem do zazdrości. Zarabiała duże pieniądze i mogła pozwolić sobie na małe luksusy. W drodze do sławy wspierali ją rodzice, pozwalali jej na samodzielne decyzje i wyjazdy zagraniczne. Cieszyli się z sukcesów córki.

Niestety z każdym kolejnym rokiem Jennifer dostrzegała zagrożenia i coraz to nowe pułapki swojego zawodu. Zaczęła odczuwać ogromną presję dotyczącą na przykład wyglądu modelek. Nie raz słyszała, że jest za gruba lub za chuda, że jest za niska lub za wysoka, a to ma nie ten kolor oczu czy wygląd i długość włosów. Jennifer była świadkiem jak te słowa rządzą jej koleżankami. Jak za wszelką cenę próbują sprostać wszystkim oczekiwaniom głodząc się, obżerając, zażywając narkotyki czy uzależniają od alkoholu.

Jennifer zaczęła dostrzegać nieuczciwość niektórych agentów, fotografów i projektantów. Sama powoli wpadała w ich pułapkę i nie wiedziała jak się z niej wydostać, zaczęła się staczać na same dno...
Dążenie do ideału i do perfekcji to błędne koło, które niszczy i nie pozwala na spokojne szczęśliwe życie. Dopiero nieoczekiwane zdarzenie, pozwoliło jej odkryć Boga i dzięki niemu podniosła się z egzystencjonalnej porażki.

Książka pozwala spojrzeć na chłodno na dzień powszedni modelki. Pozwala zastanowić się dziewczynom marzącym o tym zawodzie, czy są przygotowane na pułapki czyhające na nie w świecie mody. Czy mają dość silnej woli by oprzeć się pokusom i namowom? Czy tego pragną? Książkę warto przeczytać chociażby dlatego aby ustrzec się przed błędami, które popełniła Jennifer i inne modelki. Na jej przykładzie dostrzeżemy, że nie warto za wszelką cenę dążyć do ideału.

Jennifer Strickland w swojej książce nie tylko opowiedziała o swojej pracy, swoich słabościach i problemach. Podzieliła się z nami swoim spojrzeniem na wiarę, na Boga i Jego słowo.  Każdy rozdział jest opatrzony komentarzem ze strefy duchowej, zgodnym z przykazaniami bożymi i Pismem Świętym. Te podsumowania są podpisane jednym tytułem "Tak mówi słowo", który jest odniesieniem do przedstawionych faktów i zawiera adekwatny cytat z Biblii.

Cytaty z książki:

1. "Taka jest prawda, że dziewczyny są chwalone za dojrzalszy wygląd niż w rzeczywistości, dopóki nie mają trzydziestki- wtedy mówi się im z kolei, że powinny wyglądać młodziej!"
2. "Po godzinnej transformacji mojej twarzy zaczął mi na gorąco przyklejać sztuczne rzęsy, "przypadkowo" wpuszczając klej do oka."
3. "Agenci nie wahają się mówić mi, że powinnam wyprostować włosy, wstrzyknąć sobie kolagen w wargi i zastanowić się nad implantami piersi."
4. "Kiedy szłam wzdłuż  kolejki dziewczyn czekających na swoja kolej, dotarło do mnie, że każda z nich włoży na siebie ten sam stanik i majtki, które ja właśnie miałam na sobie. Byłam zadowolona, że dotarłam tam wcześniej"
5. "My byłyśmy manekinami. Tak w istocie brzmi francuskie słowo określające modelkę- le mannequin."
6. "Portfolio modelki jest miarą jej wartości."

Zdjęcia pochodzą z oficjalnej strony Jennifer Strickland

Jennifer Strickland "Idealna dziewczyna", Koinonia , ISBN: 978-83-60124-58-1



>>3+/6<<



Książkę mogłam przeczytać dzięki uprzejmości pani Annie z wydawnictwa Koinonia


Czytaj dalej...

"Galeria uczuć" Alina Białowąs

"Galeria uczuć" to przezabawna komedia pomyłek z odrobiną sarkazmu i ironii na temat stosunków międzyludzkich i procesu samorealizacji.


Kiedy książka Aliny Białowąs "Galeria uczuć" trafiła w moje ręce, uśmiechnęłam się pod nosem. Z opisu na okładce dowiedziałam się bowiem, że główna bohaterka jest w moim wieku, posiada moje imię, znajduje się na tym samym etapie małżeństwa i jest w podobnej sytuacji życiowo- finansowej. Stwierdziłam, że miło będzie przyglądnąć się z boku, statystycznej przedstawicielce mojego pokolenia. Zastanawiałam się też, czy dzięki tym podobieństwom, łatwiej mi będzie utożsamić się z bohaterką, oceniać ją? Czy odnajdę w niej cząstkę siebie?

Niestety, okazało się, że życie Oli jest różne od mojego, jesteśmy zupełnymi przeciwieństwami a postać i książka nie do końca spełniła moje oczekiwania. Nie znaczy to jednak, że dzieło Aliny Białowąs jest nieudane. Wręcz przeciwnie. Jednak muszę przyznać, że "Galeria uczuć" zyskuje na atrakcyjności proporcjonalnie do przewracanych stron.

Ola skończyła 30 lat, a od dziesięciu jest mężatką. Jest również mamą dwóch synów Michała i Tomka. Pracuje w małym sklepiku z bibelotami, ale ma znacznie poważniejsze ambicje. Chciałaby otworzyć prawdziwą galerię i promować nieznanych malarzy i twórców artystycznych. Ola, we własnym mniemaniu, żyje pełnią szczęścia, w ustabilizowanym związku i w poczuciu bezpieczeństwa, dlatego niespodziewana wyprowadzka męża wpędza ją w stan paniki i daje wiele powodów do myślenia, łącznie z oskarżeniem o zdradę. Co z tego wyniknie?

Alina Białowąs jest wprawną obserwatorką naszej rzeczywistości. Z dowcipem, a czasem z przekąsem przekazuje nam te spostrzeżenia ku uciesze czytelnika. Autorka trafnie uchwyciła obraz współczesnej, młodej kobiety zabieganej między pracą, domem i dziećmi. Równie celnie opisała jej emocje, bolączki. Momentami zachowanie Oli jest irracjonalne. Swoje domysły i podejrzenia traktuje, jakby wydarzyły się naprawdę. Oskarża niewinne osoby. Moim zdaniem takie postępowanie tylko podkreśla lęk kobiet przed samotnością i odrzuceniem. Paradoksalnie ta sytuacja nie tylko nie pogrąża Oli w niepowodzeniach, ale wydobywa z niej ogromne pokłady samokrytyki, odwagi, wiary siebie i w swoje siły.

Bohaterowie "Galerii uczuć" mają wady i zalety, wzbudzają wiele uczuć. Zmieniają się pod wpływem różnych wydarzeń, ewoluują. Zachowania, które na początku irytują czytelnika, zmieniają się w podziw i dumę.Według mnie najtrafniej zostali wykreowani synowie Oli i Pawła. Sama mam dzieci w podobnym wieku i często miałam wrażenie, że Alina Białowąs opisuje moje pociechy.

Mam tylko jedno zastrzeżenie. Autorka, w procesie tworzenia głównej bohaterki, nie dopracowała istotnych szczegółów z jej życia. Jej starszy syn ma dziesięć lat, a według moich wyliczeń powinien mieć ich dwanaście, no ewentualnie jedenaście. Zirytowało mnie to odrobinę. Może ktoś uzna, że jestem zbyt drobiazgowa ale lubię kiedy wszystko jest dopięte na ostatni guzik i współgra ze sobą każdy element powieści.

Podsumowując, uważam "Galerię uczuć" za udany i obiecujący debiut Aliny Białowąs. 


Cytaty z książki:

1. "Gdyby się wtedy nie uchylił, patelnia z naleśnikiem wylądowałaby na jego głowie."
2. "Gdybym była taka wysoka, jak Paweł (sto dziewięćdziesiąt dwa centymetry) i taka silna jak on, wróciłabym na drugie piętro, jednym kopnięciem wywaliłabym drzwi, zarzuciłabym go sobie na plecy i zaniosłabym do domu."
3. "No ładnie. Nie dość, że romansuje z moim mężem, to jeszcze zżarła kotlet  mojemu dziecku. "
4. "Lody wymyślił na pewno ktoś, kogo często dręczyła chandra"
5. "A ja mogę rozmawiać przez telefon, patrzeć na serial w telewizji, przeglądać kolorowe gazety- wszystko w tym samym czasie- i wiem, o czym rozmawiam, co się dzieje na filmie i rozumiem, co czytam."
6. "To wygląda teraz tak, jakby zielona żaba przylepiła się do wieloryba."
7. "Z wiertarką w rękach stanęłam na taborecie, przyłożyłam ją do ściany, wcisnęłam włącznik i tak mną zarzuciło, że zleciałam na podłogę. Dobrze, że spadając , wyszarpnęłam niechcący kabel z gniazdka."
8. "Dawniej artysta miał normalne imię i normalne nazwisko, a dzisiaj jakieś aleksy- sraleksy, klausy- klauni, język można na nich połamać." 



Alina Białowąs "Galeria uczuć", Replika 2012, ISBN: 978-83-7674-184-0




                                                                       >>4+/6<<

 Alina Białowąs- urodziła się 17 kwietnia we Wrocławiu i mieszka w nim do dzisiaj. Nie wyobraża sobie życia bez książek. Swoją przygodę z pisaniem zaczęła od pamiętników w szkole podstawowej. Pamiętniki przepadły podczas przeprowadzki, ale pasja pisania została. Od dziesięciu lat publikuje swoje opowiadania w czasopismach dla kobiet. Interesuje ją psychika kobieca  i jej dojrzewanie do różnych etapów życia. Lubi obserwować ludzi. Ma ogromne poczucie humoru i dużo pozytywnej energii, którą chętnie obdarza znajomych.
Marzyła o zawodzie dziennikarki, ale życie napisało dla niej inny scenariusz.



Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości serwisu DlaLejdis. I tam znajdziecie również moją recenzję :)




Czytaj dalej...

"Awantura na moście" Marcin Hybel

"Poznaj świat, w którym było tak błogo, że niektórych aż krew zalewała"

Co czujecie czytając to zdanie? Mnie ono szalenie zaintrygowało i miałam ochotę zaraz, natychmiast przeczytać historię promowaną w tak nietypowy sposób.
A więc poznajmy ten błogi świat...

Nograd jest średniowiecznym grodem, w którym czas płynie beztrosko, sielsko i leniwie. Plony są urodzajne, nie niszczą ich ani klęski żywiołowe ani szarańcza. Pogoda jest akuratna, ani za gorąco ani za zimno. Zakupy zawsze są udane, ceny rozsądne a towar pierwszej klasy.
Kasztelan Gramisz rządzi sprawiedliwie, nie nadużywa władzy. Za jego kadencji nawet złoczyńcy zrezygnowali z grabieży, chyba że z nudów lub dla celów hobbystycznych.
Nie ma co robić, nie ma nawet o czym poplotkować.
Nikt nie ma też ochoty pomodlić się w świątyni, bo i o co prosić kiedy wszystko jest idealne i nieskazitelne?
Ten kryzys wiary martwi miejscowego bogoboja Kumara. Postanawia on zachęcić ludność do słuchania swoich nauk i wymyśla chytry plan.
Jednocześnie dwóch starszych jegomości, znudzonych swoim żywotem, opracowuje koncept rabunku, który nie tylko wypełni ich kieszenie płacidłami ale rozrusza senny Nograd.
A w tle rozgrywa się miłosny wątek między Aliwią, córką bogatego kupca a synem kasztelana.
I zaczyna się wielkie pomieszanie z poplątaniem, które wprawi czytelnika w dobry humor na długi, długi czas.

Książka jest dla mnie wielkim zaskoczeniem i jeszcze większym odkryciem.  Zupełnie nie spodziewałam się i nie zostałam przygotowana na to, co zastałam w środku. "Awantura na moście" promowana jest jako satyra na wieki średnie, świat fantasy, a nawet kwestie wiary i nauk. I w zupełności się  z tym zgadzam. W tym krótkim tekście można odnaleźć niebywałe poczucie humoru Marcina Hybela, który czasy średniowieczne potraktował bardzo lekko ale jednocześnie z z celną karykaturą polskiego narodu, między innymi  kryzys wiary spowodowana zbyt bliskim związkiem kościoła z polityką czy chciwi, nieuczciwi, rozpustnych, lubieżnych duchownych, przemoc domowa itd.
Zawsze znajdzie się obiekt, temat, teza, na który można ponarzekać. Nic i nigdy nam nie pasuje. A to jest za ciepło a to za zimno, a to za dobrze a to wręcz przeciwnie. Nikomu nie można dogodzić i sprawić by każdy był zadowolony.

Największą zaletą książki są bohaterowie. Dwóch emerytów pragnących zrobić skok życia. Nieustannie wierzą w swoje zdolności, w swoją moc sprawczą a tak naprawdę niewiele mogą. Reumatyzm w członkach, strzykające kolana, ślamazarność, anemiczność i dziurawa pamięć, to cechy które im utrudniają zadanie a nam przysparzają dobrej rozrywki.
Za udaną uważam również postać Alforda, młodego i przystojnego ale bezrozumnego syna kasztelana. Sceny z jego udziałem są przezabawne i zmuszają do niekontrolowanych wybuchów śmiechu. Tą, którą zapamiętam do końca życia, to przygotowywania Alforda do randki, na prawdę niesamowita :)

Przeglądając opinie bloggerów na temat "Awantury a moście", zastanowiło mnie powtarzające się zdanie. Większość krytykowała język książki, stylizowany na średniowieczną mowę.  Moim zdaniem ten zlepek współczesno - pradawnych słów idealnie harmonizował z fabułą i pasował do konceptu powieści a nawet nadawał jej specyficzny klimat i dodawał uroku.

Książka w dużej mierze wpłynęła na poprawę humoru. Dlatego polecam ją wszystkim miłośnikom ciętego, ironicznego dowcipu i wszystkim zaintrygowanym innowacyjną mieszaniną gatunków.

Dla dociekliwych dobra wiadomość, książka ta jest planowana jako pierwsza część cyklu.



Cytaty z książki:
1. "Mężczyzna, próbując ratować napiętą sytuację, wyszczerzył w perlistym uśmiechu ocalałą połowę uzębienia."
2. "Z kolei niejaki Gneszus, ceniony językoznawca, po drugiej lekcji z Alfordem sądził, iż wolą bogów jest utrzymywanie blokadyna pomyślunek książęcy."
3. "Jedynie dłoń przejawiała resztki życia, bowiem trzymając kurczowo miedzianą monetę, sprzeciwiała się ogarniętej snem reszcie organizmu i próbowała złożyć kolejne zamówienie."
4. "Czuł, że serce wypadło mu z piersi i z wrzaskiem wyleciało z izby, szukając schronienia daleko za Nogradem."
5. "Wrócił się znowu, po omacku doszedł do stołu, na którym stał masywny kandelabr i zdmuchnął świece, mając w pamięci wieczne biadolenie ojca na oburzające wydatki za światło."



Marcin Hybel "Awantura na moście", Instytut Wydawniczy Erica 2012, ISBN: 978-83-62329-57-1


>>5+/6<<


Za egzemplarz recenzyjny książki bardzo dziękuję pani Karolinie z Instytutu Wydawniczego Erica





Czytaj dalej...

"Blogostan" Joanna Opiat- Bojarska

Joanna Opiat- Bojarska z dużym realizmem, trafnymi spostrzeżeniami opisała bolączki współczesnej, młodej kobiety poszukującej swojego miejsca na ziemni, spełnienia w miłości i życiu zawodowym.

Główna bohaterka książki, Sylwia Michalak jest taką statystyczną przedstawicielką naszego społeczeństwa. Poznajemy ją w przełomowym momencie życia, właśnie rozpoczyna swoją pierwszą pracę. Musi zmierzyć się ze światem, który znała jedynie w teorii. Jej mocną stroną jest zaangażowanie i niegasnący entuzjazm. Taka postawa przynosi jej uznanie i pochwały szefa a jej samej satysfakcję z wyboru profesji.
Sylwa spełnia się nie tylko na polu zawodowym. Ma stałego chłopaka i wrażenie, że odnalazła swoją drugą połówkę. Ale czy tak jest na prawdę? Czy to tylko pozory, ułuda?
Dziewczyna swoim szczęściem postanawia dzielić się na blogu, który najpierw staje się jej pasją a później uzależnieniem.
Znienacka w życiu Sylwii pojawia się tajemniczy mężczyzna, przyrodni brat, o którego istnieniu nie miała pojęcia. W ułamku sekundy jej uporządkowany świat, rozpada się jak domek z kart.

Życie Sylwii Michalak jest bardzo rzeczywistym lustrzanym odbiciem problemów wielu kobiet. Każda z nich znajdzie w "Blogostanie" cząstkę siebie. Bo tak jak Sylwia próbujemy dążyć do perfekcji, szczęścia i miłości. Niejednokrotnie ścieżki na tych drogach bywają poplątane i nie łatwo bez wskazówek dojść do celu. Również ludzie spotykani podczas naszej wędrówki są różni. Jedni chcą nam pomóc inni tylko wykorzystać. Trudno jest odgadnąć cudze zamiary.

Joanna Opiat- Bojarska w słodko- gorzkich słowach ukazuje codzienność kobiet w różnym wieku. Możemy obserwować ich podróż przez proces samorealizacji. Podglądamy ich emocje i relacje związane z mężczyznami, którzy okazują się nie być ideałami. Mamy szansę przyjrzeć się dogłębnie męskiej dwulicowości , podłości i dążenia jedynie do własnej wygody i dla własnej korzyści oraz niedbałość o uczucia swych partnerek.

Joanna Opiat- Bojarska odkrywa również ogromną samotność jednostki w tłumie ludzkich istnień, często na siebie zachodzących. Sylwia chociaż ma dobry kontakt z matką, nie potrafi z nią rozmawiać, zwierzać się sobie na temat rzeczy ważnych, trudnych często traumatycznych. Nie rozmawiają o swoich uczuciach i emocjach, nie znają swoich przemyśleń, swojego światopoglądu. Nie dzielą się troskami, największymi obawami, strachem i problemami. Sylwia nie ma żadnej przyjaciółki, przed którą mogłaby się wygadać. Nie dziwi zatem fakt, że coraz częściej i opowiada o swoim życiu internautom.

I tutaj dochodzimy do kolejnego problemu zaakcentowanego przez Joannę Opiat- Bojarską, o uzależnieniu od świata wirtualnego. Czasem trudno zauważyć granicę, która dzieli dobrą zabawę od nałogu. Sylwia jest takim przykładem na to, jak zwodniczy i uzależniający jest internet. Jak bezszelestnie i podstępnie kranie wolny czas, ogranicza rozwój zainteresowań i pasji, jak rozdziela związki międzyludzkie, jak otępia, jak niszczy...Autorka zwróciła również uwagę na to, że tragedia, rozpacz innych skupia uwagę. Jak łatwo jest przeoczyć czyjś ból, czyjąś fizyczność a skupić się jedynie na wirtualnym pobudzaniu własnych emocji.

Temat książki bardzo mnie zainteresował gdyż sama jestem blogerką i czasami przeraża mnie myśl, że mogłabym się uzależnić od własnego bloga, stracić poczucie rzeczywistości, odciąć się od rodziny i skończyć jak Sylwia.
I chociaż tytuł jest odrobinę zwodniczy, bo to nie internet jest tak naprawdę tematem prowadzącym. Według mnie to dobra książka obyczajowa o relacjach międzyludzkich i o stosunkach damsko- męskich i o poszukiwaniu własnego miejsca.

Książkę polecam każdemu, bez wyjątku...


Joanna Opiat- Bojarska "Blogostan", Replika 2012, ISBN: 978-83-7674-178-9



>>5+/6<<
Absolwentka Akademii Ekonomicznej w Poznaniu. Umysł ścisły. Prowadzi firmę działającą na rynku nieruchomości. Zadebiutowała szczerą i inteligentną powieścią obyczajową „Kto wyłączy mój mózg?”.

Swoją przygodę z pisaniem zaczęła cztery lata temu na blogu www.gbsczyja.blog.onet.pl.

Dziś nie wyobraża sobie życia bez pisania. Informacje o jej książkach można znaleźć na jej blogu literackim www.opiatbojarska.blog.pl.









Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości pani Karoliny z wydawnictwa Replika


Czytaj dalej...

"Dama w purpurze" Rosemary Rogers

Od dawien dawna ludzi fascynuje postać Robin Hooda. Na jego temat lub z bohaterstwem wiążącym się z jego postacią, powstają coraz to nowe książki, filmy i bajki. Ten który odbiera bogatym a oddaje biednym to wymarzony bohater wielu społeczności. W czasach kiedy różnice między ludźmi tzn. bogactwo i bieda, są coraz bardziej widoczne, marzenia o Robin Hoodzie i jemu podobnych opanowują naszą wyobraźnię i wypełniają marzenia.
 Rosemary Rogers zaproponowała nam własną, przerobioną wersję słynnej legendy.

Josiah Wimbourne dawniej bohater Królewskiej Marynarki Wojennej, w tej chwili jest słynnym Łotrem z Knightbridge. Chce ulżyć niedoli najbiedniejszym członkom społeczeństwa więc okrada bogatych podróżnych a łup rozdziela między potrzebujących.
Kres jego działalności przyszedł wraz z nowym sędzią, który już podąża jego tropem i za wszelką cenę chce złapać i osądzić Łotra. Josiah Wimbourne jest zmuszony wyznać córce czym się zajmuje. Raine postanawia pomóc ojcu. Sprytna i żądna przygód panna chcąc zmylić sędziego, przebiera się w męski strój i kontynuuje dzieło Łotra z Knightbridge.
Na początku wszystko układa się doskonale. Nikt nie zauważył różnicy. Niestety nic nie jest wieczne, nawet szczęście. Raine zostaje zatrzymana przez młodego arystokratę Philippe'a Gautiera. Od tego momentu rozpoczyna się kolejna przygoda, wymagająca wiele wyrzeczeń, odwagi i sprytu...

Raine jest kobietą, którą trudno utrzymać w domu. Ona nie może siedzieć bezczynnie, z tamborkiem w dłoni jak zwykły to robić panny z dobrego domu w XIX wieku. Raine musi działać. Adrenalina, ryzyko, fantazja i marzenia o przygodach są motorem napędowym jej życia, bez tego nie może funkcjonować. Kiedy nadarza się okazja aby wybawić ojca z opresji nie waha się ani sekundy. Również w momentach kiedy jej życie i wolność jest zagrożona nie ulega panice. Szybko wymyśla odpowiedni plan działania i skwapliwie korzysta z każdej dogodnej sytuacji.
Raine na swojej drodze spotyka Philippe'a. Ich związek od samego początku jest wybuchowy. Nie brakuje w nim pasji, namiętnego napięcia i prawdziwego uczucia. Jak się szybko okazuje i swojemu ukochanemu mężczyźnie trzeba pomóc. Philippe chce oczyścić dobre imię swojego brata, niewinnie skazanego brata. Raine i teraz bez zastanowienia spieszy ze wsparciem i ratunkiem. Nie będzie to łatwe zadanie a po jego ukończeniu nie doczekają się podziękowań i szacunku. Czy w takim razie warto było postawić własne życie za ideały?
Musicie koniecznie przeczytać.

Książka jest napisana lekko, prostymi słowami w sam raz na niezobowiązującą lekturę. Mimo wszystko w tej lekkości ukryte są ponadczasowe wartości, refleksje i momenty zadumy. "Damę w purpurze" czyta się niesamowicie łatwo i przyjemnie a to za sprawą braku zbędnych opisów i wartko galopującej akcji.
Zdumiał ale jednocześnie zachwycił mnie fakt, że książka jest pozbawiona scen erotycznych, co jak na romanse wydaje się fenomenem.

"Damę w purpurze" polecam nie tylko miłośnikom romansu historycznego.




Rosemary Rogers "Dama w purpurze", Mira 2012, ISBN: 978-83-238-8812-3



>>4/6<<



Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości pani Moniki z wydawnictwa Mira


Czytaj dalej...

"Czarny brylant" Candace Camp

Bardzo lubię połączenie romansu z odrobiną historii i z pewną tajemnicą, którą należy śledzić i tropić razem z bohaterami książki.

Candace Camp spełniła moje oczekiwania. Do opowieści o zwykłym i sztampowym romansie dodała ekscytujący element dla miłośników poszukiwania skarbów, odkrywania starożytnych sekretów i zaginionych relikwii a wszystko to w idealnie odmierzonych proporcjach.

Członkowie rodziny Moreland od dawna szokuje londyńskie towarzystwo luźnym zachowaniem, wyprzedzającym czasy pomyślunkiem , zasadami i metodami wychowawczymi, brakiem poszanowania dla etykiety, pozycji i tytułów. Jednocześnie rodzina Moreland to grupa złożona z samych indywidualności. Są wśród nich naukowcy, sufrażystki, podróżnicy i odkrywcy. Na ich tle urodą, temperamentem i zmysłem organizacji wyróżnia się Kyria, która w tajemnicy projektuje biżuterię.
Nieoczekiwanie panna Moreland otrzymuje starą, rzeźbioną szkatułę z czarnym brylantem. Dziewczyna jest ciekawa dlaczego i od kogo otrzymała taki cenny i piękny podarunek. Zastanawia się co skrywa tajemnicza szkatuła ale przede wszystkim interesuje ją historia niespotykanego drogocennego kamienia znajdującego się na jej wieku.
Swoją radę i pomoc w szukaniu odpowiedzi proponuje Rafe McIntyre, znajomy rodziny. Razem rozpoczynają ekscytujące poszukiwania na przestrzeni dziejów. Zagłębią się w starożytne rytuały, wierzenia i natrafią na trop tajemniczej i dawno zapomnianej relikwii.

Candace Camp jak zwykle, udało się stworzyć dynamiczną, wartką i dowcipną opowieść o życiu londyńskich elit sprzed wieków.
Ciężkie było wówczas życie kobiety inteligentnej, myślącej. By spełniać swoje marzenia i rozwijać swoje zdolności, musiała zawierzyć odpowiedniemu mężczyźnie, inaczej do końca życia była wyrzucona poza nawias społeczeństwa i w najlepszym razie uznana za dziwaczkę.
Jednak nie wszyscy mężczyźni są zdolni zaakceptować kobiety samodzielne, inteligentne nawet w dzisiejszych czasach. Rafe McIntyre nie tylko pogodził się z pomysłami Kyrii ale uczestniczył w ich realizacji. Chciałoby się powiedzieć mężczyzna idealny. Hmm...I w tej książce rzeczywiście  tak jest. Wydaje mi się, że po to sięgamy po romanse historyczne aby przez chwilę poczuć się jak w bajce, żeby zanurzyć się w tych ideałach, których brakuje nam na co dzień.
Candace Camp to wszystko nam umożliwi.

Czytałam wiele książek pióra Candace Camp i z każdą kolejną odkrywam nowe doznania, odczucia i emocje. Autorka za każdym razem z ogromną łatwością przenos mnie w miejsca i w historie, które opisuje. Dużą atrakcją było wymieszanie faktów historycznych z fikcją literacką, starożytna magia, okultyzm, przygoda rodem z najlepszych awanturniczych powieści. Wszystkie te elementy pozwoliły stworzyć fascynującą lekturę na nudne dni.


Candace Camp "Czarny brylant", Mira 2012, ISBN:  978-83-238-8807-9


>>4+/6<< 



Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję pani Monice z wydawnictwa Mira 







Czytaj dalej...

"Lato w Zatoce Aniołów" Barbara Freethy

Typowo wakacyjny tytuł i okładka książki Barbary Freethy zdecydowanie wyróżnia się na tle innych pozycji tego gatunku. Zachęcający opis wzmógł tylko moją ciekawość i nie pozwolił mi przejść obok niej obojętnie.

"Anioły zjawiają się, gdy ktoś bardzo ich potrzebuje. Czy rzeczywiście tak jest? Nie jeden tęgi umysł pracuje i próbuje rozliczyć się z tym tematem, ale nie dochodzą do żadnych jednoznacznych wniosków, nie mówiąc o dowodach.  Jednocześnie jest wielu zwykłych ludzi, którzy na własnej skórze doświadczyli anielskiej pomocy i wsparcia. Istnieje wielu świadków nadprzyrodzonych cudów, boskiego dotyku. Wiara, nadzieja, miłość tego wszyscy szukamy i jeżeli istnieje miejsce, w którym życie staje się piękniejsze, gdzie człowieka ogarnia niezmącony niczym spokój i szczęście, możemy być pewni, że stanie się ono kierunkiem dla pielgrzymek milionów ludzi.

Takim właśnie miejscem jest Zatoka Aniołów. Na co dzień sielska czasem senna  nadmorska miejscowość. Mieszkańcy miasteczka bardzo dobrze się znają i są ze sobą zaprzyjaźnieni. Do tej małej społeczności dołącza Jenna Davies z siedmioletnią Lexie. Obie szukają spokoju, nie udzielają się towarzysko i otacza je aura tajemniczości.
Za sprawą internetowego filmiku o aniołach ukazujących się na skałach, Zatoka Aniołów staje się powszechnie znana i tłumnie odwiedzana przez złaknionych wrażeń turystów i reporterów.
Kiedy Jenna Davies wyławia z morza nastoletnią samobójczynię, ściąga na siebie zainteresowanie dociekliwego dziennikarza Reida Tannera i przestaje być anonimowa. Jej bohaterstwo przyniesie nieoczekiwane skutki, które zmienią życie kilku osób.

Bardzo spodobało mi się użycie w książce motywu aniołów. Wspomagają one bohaterów w lepszym zrozumieniu swojej sytuacji, pomagają w odnalezieniu spokoju i równowagi, wpływają na wybory a w konsekwencji na życie.
Z aniołami wiąże się również historia powstania Zatoki Aniołów, z którą łączą się tradycje pielęgnowane przez pokolenia. To dzięki nm możliwa jest międzysąsiedzka przyjaźń, wsparcie i pomoc.
 Barbara Freethy stworzyła niezwykłą, bardzo ciepłą opowieść o zwykłych ludziach i zwykłych problemach, które w tym konkretnym miejscu stają się niezwykłe. Czytając "Lato w Zatoce Aniołów" uległam jej magicznemu urokowi ukrytemu w zwykłych, prostych słowach.

Jeżeli uważacie, że "Lato w Zatoce Aniołów"  to kolejny banalny romans, to się mylicie. Miłość, i owszem, znajdziecie w książce ale obok wciągającej powieści obyczajowej dotyczącej znanych nam z życia ponadczasowych problemów tj. ciąża wśród nastolatek, romans, śmierć rodzica,  niepłodność, przemoc w rodzinieSytuacje te są odmieniane w rozmaitych konfiguracjach. Na przykład podglądamy emocje małej dziewczynki, która w tragicznych okolicznościach traci mamę skonfrontowane z odczuciami dorosłej kobiety, którą śmierć ojca zmusza do zmiany pracy, przyzwyczajeń, życia i do zmierzenia się z demonami z przeszłości.
Autorka wprowadziła do książki również prosty element sensacji. Nie jest to żadna skomplikowana zagadka kryminalna, mogę nawet powiedzieć, że jest  sztampowa i przewidywalna, ale dodaje powieści dreszczyku emocji, smaku i atrakcyjności.

Barbara Freethy płynnie i spójnie połączyła mnogość wątków. W książce nie odczuwa się chaosu czy zbędnych słów.

Barbara Freethy w Zatoce Aniołów, tej niewielkiej miejscowości kumuluje sekrety kilkorga mieszkańców i nie sposób wyjaśnić ich w jednej powieści. Dlatego losy bohaterów będą sukcesywnie rozwiązywane w kolejnych tomach: "Na Cienistej Plaży" i "Trzy twarze Ewy", cyklu o tym niezwykłym miasteczku, gdzie miłość przeplata się ze zbrodnią i magią miejsca.
Już teraz z niecierpliwością czekam na kontynuację losów poznanych bohaterów.


Cytaty z książki:

"To, że nie potrafi pan czegoś dostrzec, nie oznacza, że to nie istnieje"
"Pokusa, chciwość, pożądanie...zmieniają człowieka w ułamku sekundy"
"Granica między dobrem a złem często jest bardzo cienka, ulotna. Czasem jest zamglona i nie wiesz, że niebezpiecznie się do niej zbliżasz, dopóki jej nie przekroczysz."
" Przekazywane z pokolenia na pokolenie tradycje łączą nas ze sobą i chronią przed światem, który staje się coraz większy, prędszy i chaotyczny."


Barbara Freethy "Lato w Zatoce Aniołów", wydawnictwo BIS 2012, ISBN: 978-83-7551-260-1



>>5/6<<


Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję pani Lidii z wydawnictwa BIS





Czytaj dalej...

"Miłość na wrzosowisku" Anna Łajkowska

"Miłość na wrzosowisku" Anny Łajkowskiej jest kontynuacją losów Basi, którą dość dobrze poznaliśmy w książce "Pensjonat na wrzosowisku". Kobieta zakochana w szkockich wzgórzach, obficie pokrytych kwieciem wrzosu, namawia męża na przeprowadzkę do Haworth. Tam otwierają małą kawiarenkę, w której Basia może spełniać swoje marzenia i rozwijać swoje pasje. Pomysł na biznes szybko się sprawdza i powoli zaczyna przynosić korzyści.
Jednak jak to często bywa, sukces zawodowy nie idzie w parze z dobrymi relacjami rodzinnymi. Nastoletnie córki są zajęte własnymi sprawami, dobry kontakt zostaje zerwany, mnożą się konflikty a stosunki małżeńskie ulegają rozluźnieniu. W takiej sytuacji łatwo ulec pokusie, a na horyzoncie czeka dawny i przystojny znajomy...

Zdarza się, że kolejna część książki bywa nieudana i przynosi czytelnikowi rozczarowanie. Na szczęście Annie Łajkowskiej udało się tego uniknąć i autorka odniosła podwójny sukces. Udany debiut i kontynuacja, która  w równym stopniu spotkała się z przychylnym odbiorem.
Annie Łajkowskiej udało się utrzymać romantyczno- szorstki klimat i urok szkockich wrzosowisk. W dalszym ciągu z chęcią odwiedziłabym opisywane w książce miejsca.
Autorka utrzymała również zainteresowanie czytelnika losami Basi aż do ostatniej strony. Wmanewrowała bohaterkę w zawiłe sytuacje bytowo- uczuciowe, które trudno rozwiązać jednym ruchem ręki. W nielicznych retrospekcjach poznaliśmy początki małżeństwa Basi i Marka, co pozwoliło na lepsze rozumienie podejmowanych decyzji, rozgoryczeń i żalów.

Anna Łajkowska udowodniła, że marzenia się spełniają ale czy zawsze przynoszą oczekiwane rezultaty?

Tak jak w "Pensjonacie na wrzosowisku" tak i w "Miłości na wrzosowisku" przenosi nas w przeszłość i odkrywa sekrety prawdziwej, niezachwianej miłości, które pomagają głównej bohaterce  w podejmowaniu decyzji i zrozumieniu samej siebie. W pierwszej części poznaliśmy zapomniane czasy przemian ustrojowych w Polsce, a tym razem cofamy się do okresu II wojny światowej.
Wplecenie tych wątków w fabułę było dla mnie atrakcyjne. Nie tylko urozmaicały akcję ale i wzbogacały doznania i odczucia.

Książki Anny Łajkowskiej to urokliwe powieści o miłości.  Autorka przedstawia nam piękno tego uczucia ale jednocześnie nie idealizuje go. Przedstawia z twardą rzeczywistością wszystkie jego barwy, w tym załamania bieli, szarości po prawdziwą czerń. Pokazuje jego jasne jak i ciemne, czasem bardzo ciemne strony. Przez co, to co czytamy jest wiarygodne i przekonywujące.

Jedynym ale za to bardzo, bardzo małym minusem jest brak głosu Marka, tak dobrze znanego z pierwszej części.
Brakowało mi tego męskiego punktu widzenia  na trzeźwo oceniającego zachowanie żony i obiektywnego podsumowania zdarzeń zawartych w książce.

Jednym słowem warto przeczytać obie książki :)



Anna Łajkowska "Miłość na wrzosowisku", Damidos 2012, ISBN: 978-83-7855-001-3


>>5-/6<<


Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję panu Łukaszowi z wydawnictwa Damidos





Czytaj dalej...

Powrót i sierpniowy stosik :)

Wróciłam opalona, wypoczęta i uśmiechnięta z zapasem sił do kolejnych wakacji. Urlop spędziłam na wsi i to takiej, która wydaje się zapomniana, gdzieś w połowie drogi do końca świata. Trafiliśmy na żniwa więc było dużo pracy ale i satysfakcji :) Synkowie byli zachwyceni zwierzętami a w szczególności krowami. Starszy, Bartuś, nauczył się doić mleko i robić domowy twaróg. Młodszy ganiał za kurczakami i kaczkami :) A największą radość sprawiała im łazienka...50 metrów od domu ;D Ach dzieci....Im do szczęścia tak mało potrzeba :)
Na sam koniec urlopu, po powrocie do domu czekała na nas szampańska zabawa na weselu kuzyna. Było cudownie...Z rozrzewnieniem wspominałam własne zaślubiny, nawet w oku łza się zakręciła a, nogi bolą mnie po dzień dzisiejszy :D
A jak Wasze urlopy, wakacje? Pochwalcie się troszkę :)

Kilka zdjęć urlopowych:




i z wesela :)






Niżej przedstawiam sierpniowy stosik, który był wspaniałą niespodzianką po powrocie do domu :)


Od dołu:

1. "Uwikłana" Liz Carlyle- od wydanictwa Bis- nowa współpraca
2. "Lato w zatoce aniołów" Barbara Freethy- j. w.
3. "Wino z Malwiną" Magdalena Kordel- od wydawnictwa SOL- nowa współpraca
4. "Miłość, szkielet i spaghetti" Marta Obuch- j. w.
5. "Dziewczyna z aniołem" Agnieszka Krawczyk- j. w.
6. "Dajcie mi jednego z Was" Jacek Getner- od autora
7. "Czerwony testament" Ksawery de Montepin- od wydawnictwa Damidos
8. "Angelus" Anna Gręda- od serwisu DużeKa
9. "Misja na czterech łapach" W. Bruce Cameron- od serwisu DlaLejdis
10. "Gorąca wiadomość" Fern Michaels- j. w.
11. "Galeria uczuć" Alina Białowąs- j. w.

z boku:

1. "Sekrety Los Angeles" Susan Crosby- od wydawnictwa Mira
2. "Giń" Hanna Winter- od wydawnictwa Fabryka Słów- nowa współpraca
3. "Dobra krew" Magdalena Skopek- od wydawnictwa PWN


Czytaj dalej...

Ogłoszenie

Z przykrością ale jednocześnie z wielką radością muszę poinformować Was, moich czytelników o zaplanowanym urlopie wakacyjnym. Do dnia 19 sierpnia będę relaksować się wraz z rodziną. Do tego czasu recenzje mogą pojawiać się sporadycznie lub gdy będę miała utrudniony dostęp do internetu- wcale. Obiecuję wszelkie zaległości nadrobić zaraz po powrocie. Torba z książkami jest już spakowana więc będę miała materiały potrzebne do pracy. Po powrocie nadrobię również zaległości komentatorskie na Waszych blogach :)

Serdecznie pozdrawiam i do napisania :)


Czytaj dalej...

"Pensjonat na wrzosowisku" Anna Łajkowska

Czy kiedykolwiek mieliście dość własnego życia? Chcieliście rzucić wszystko w cholerę? Czy kiedykolwiek mieliście zbyt dużo wolnego czasu a żadnej pasji, która mogłaby go wypełnić?

Od jakiegoś czasu bohaterka "Pensjonatu na wrzosowisku" zaczęła zadawać sobie właśnie takie pytania. Basia mieszka w Anglii. Wyjechała na Wyspy za mężem, zabrała jedynie dorastające córki, małego synka i nadzieję na lepsze jutro.  Z ogromnym żalem odsprzedała dobrze rokującą firmę, zajmującą się planowaniem ślubów. To była jej pasja i spełnienie marzeń. Pomalutku życie na emigracji zaczęło sprawiać jej frajdę. Byli dobrze sytuowani i nie brakowało im pieniędzy na wszelkiego rodzaju zbytki. Lecz bycie tzw. kurą domową przestało Basi pasować. Leniwe dni ciągły się w nieskończoność, nieustanne kłótnie z nastoletnimi córkami i permanentna nieobecność męża sprawiły, że Basia powiedziała "stop". Pewnego dnia wsiadła do samochodu z trzyletnim synkiem i wyruszyła na wakacje w przeciwnym kierunku niż reszta rodziny. Kobieta musi odpocząć i przemyśleć swoje kolejne działania.

Razem z Basią trafiamy do Haworth przepięknej, górzystej mieściny obsypanej wrzosem. Te cudowne, malownicze opisy na każdym kroku pobudzały moją wyobraźnię. Chciałam osobiście zobaczyć tę szkocką miejscowość i zamienić się miejscami z bohaterką książki. Magia tej miejscowości określanej "Krainą sióstr Brontë" uspokaja Basię. Tutaj ma czas aby na nowo nauczyć się marzyć i odnaleźć swoją pasję. Jak mogła się przekonać bez tego nie może w pełni korzystać i radować się z życia. Dużą rolę w przemianie Basi odegra Charoll, dobroduszna właścicielka pensjonatu. Kobiety zaprzyjaźniają się, spędzają ze sobą dużo czasu. W pewnym momencie Basia musi całkowicie zaufać Charoll i powierzyć jej własne dziecko i zdrowie. Z czasem  mimochodem podsuwa jej przeróżne pomysły na spędzanie czasu, służy radą i motywuje do działania. Pozwala jej też na nowo odkryć siłę rodziny, przyjaźni i miłości.

Metamorfoza Basi to nie tylko zasługa Charoll. Pozytywny wpływ na kobietę miała też zmarła krewna, która pozostawiła po sobie pamiętnik, który można traktować jako emocjonalny testament. Dzięki niemu ma okazję lepiej poznać swoją kuzynkę ale i przekona się, że nie zawsze jest tak źle jak to wygląda.
Dzięki dziennikowi również ja, osobiście przeżyłam sentymentalną podróż w czasy mojego dzieciństwa. Kiedy to zakupy robiliśmy na straganach, na wszelkiego rodzaju rynkach i targowiskach. Pamiętam eskapady moich rodziców z wielkimi torbami, udających się na zarobek.
Anna Łajkowska fenomenalnie oddała klimat tamtych czasów. Lektura "Pensjonatu na wrzosowisku" była fantastyczną przygodą i wycieczką w dawne, zapomniane czasy.

Jeszcze tylko parę słów o narracji. Historię poznajemy z punktu widzenia Basi i to ona kreuje nasze wyobrażenia o rodzinnie i emocjach.  Dobrym pomysłem było wtrącanie kilku słów z perspektywy Marka, męża Basi. To było ciekawe doświadczenie. Musicie sami przeczytać i sprawdzić czy ich spojrzenie na tę sytuację było jednakowe, czy patrzyli w tę samą stronę?

Jedyne co mnie zdenerwowało to epilog, w którym zostały opisane dalsze losy Basi i jej rodziny. Pytacie dlaczego? Anna Łajkowska napisała drugą część książki pt "Miłość na wrzosowisku". Tak więc epilog jest pewnego rodzaju spoilerem...


Anna Łajkowska "Pensjonat na wrzosowisku", Damidos 2012, ISBN:978-83-7855-000-6



>>5/6<<
Anna Łajkowska urodziła się w 1968 roku. Jest absolwentką polonistyki na Uniwersytecie Gdańskim oraz marketingu i zarządzania na Politechnice Gdańskiej. Autorka czerpie inspiracje z własnych doświadczeń – w 2006 roku z całą rodzina wyemigrowała do Wielkiej Brytanii. Pobyt na Wyspach sprawił, że wielkim atutem jej powieści są szczegółowe opisy miejsc, w których rozgrywa się akcja książki, przedstawianych z malarską niemal dokładnością. Obecnie mieszka w Pruszczu Gdańskim. Uczy języka polskiego w szkole podstawowej. Jest żoną lekarza oraz mamą trójki dzieci.


Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości pana Łukasza z wydawnictwa Damidos



Czytaj dalej...

Administrator strony Aleksandrowe myśli korzysta z systemu komentarzy Disqus. Adresy IP i adresy e-mailowe są przechowywane przez administratora Disqus'a. Zakładając stronę na platformie Disqus wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych.
Aleksandrowe myśli © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka