Uwaga!


Wszystkie teksty zawarte na blogu Aleksandrowe myśli, chronione są prawem autorskim [na mocy: Dz.U.1994 nr24 poz.83, Ustawa z dnia 4 lutego 1994r o prawie autorskim i prawach pokrewnych]. Kopiowanie treści, choćby fragmentów oraz wykorzystywanie ich w innych serwisach internetowych, na blogach itp itd wymaga pisemnej zgody autorki bloga.

Translate

Łączna liczba wyświetleń

Szybki kurs plastyczny, czyli... Rysunek. Odkryj talent dzięki prawej półkuli mózgu, Betty Edwards


Czy żeby ładnie rysować trzeba mieć umiejętności, dar, wrażliwość artysty? A może rysować można się nauczyć, tak jak pisania, czytania, liczenia?

Całe moje doświadczenie w tym temacie, wiedza i obserwacje wskazują, że to właśnie talent warunkuje udany rysunek, który zachwyca obserwatorów i miłośników sztuki. Betty Edwards przekonuje, że to myślenie jest błędem i to błędem powielanym przez ludzi na całym świecie z pokolenia na pokolenie. Wystarczy zmienić perspektywę i nauczyć swój mózg wykorzystywać naturalne umiejętności, by móc odwzorować na papierze obrazy, które mamy przed oczami.

"Nauka rysowania jest w istocie nauką widzenia- poprawnego widzenia- a to znacznie więcej niż samo patrzenie oczami." 

Jej książka "Rysunek. Odkryj talent dzięki prawej półkuli mózgu" udowadnia, że proste ćwiczenia pomogą każdemu chętnemu człowiekowi odkryć zdolności, o których istnieniu nie mieliśmy pojęcia. Bo rysowanie, to wbrew obiegowej opinii, czynność mechaniczna. Jeżeli potrafisz czytelnie pisać, jesteś w stanie nauczyć się realistycznie rysować. Naszkicowanie pejzażu, portretu, martwej natury wymaga jedynie opanowania pięciu umiejętności elementarnych, percepcyjnych:

  • Postrzeganie krawędzi
  • Postrzeganie przestrzeni
  • Postrzeganie proporcji
  • Postrzegania światła i cienia
  • Postrzeganie całości, gestalt

Betty Edwards bardzo dokładnie omawia każdą z tych pięciu umiejętności i proponuje ćwiczenia, które mają nauczyć nas dostrzegać wskazane elementy. Żeby to zrobić należy nauczyć własny mózg korzystania z zasobów informacji, obrazów, analiz zdeponowanych w prawej półkuli. Przechodząc na tryb P (wykorzystanie prawej półkuli mózgu) jesteś w stanie dostrzec pojedyncze elementy i ich wzajemnie oddziaływanie, ich realny kształt, położenie, dostrzeżesz podobieństwa, zrozumiesz związki metaforyczne, zaczniesz postrzegać generalne prawidłowości i struktury.

"Lewa półkula dokonuje analizy w czasie, prawa zaś- syntezy w przestrzeni."

Autorka bardzo precyzyjnie wyjaśnia działanie ludzkiego mózgu i jaki wpływ ma ona na postrzeganie świata, który codziennie oglądamy. Ćwiczenia, które proponuje są sprawdzone i wykorzystywane od 1979 roku. Codziennie kilkudniowy kurs plastyczny Betty Edward zmienia sposób myślenia i rysowania tysiące ludzi na całym świecie. W podręczniku znajdziecie na to dowody. Kursanci chwalą się swoimi dziełami sprzed kursu i po. To są znaczne różnice i powiedziałabym nawet spektakularne sukcesy.



Gdyby lekcje plastyki w szkołach odbywały się w sposób zaproponowany przez Betty Edwards, każdy mógłby narysować sobie obrazek, którego nie wstydziłby się powiesić na ścianie.











"Rysunek. Odkryj talent dzięki prawej półkuli mózgu" Betty Edwards, tł. Dariusz Rossowski, wyd. III, Łódź 2015






Czytaj dalej...

Kiedyś musi się wreszcie ułożyć, czyli... Razem będzie lepiej, Jojo Moyes


Po serii kryminałów w jakich ostatnio się zaczytywałam, w moim sercu urosła potrzeba lektury optymistycznej i miłosnej opowieści. Szansą spełnienia pragnień okazała się książka Jojo Moyes "Razem będzie lepiej". I chociaż historia nie jest radosna, i przeważają w niej nity słodko- gorzkie to finalnie bohaterowie powieści podnieśli mnie na duchu i pozwolili uwierzyć w człowieka, dać mu drugą szansę, po prostu mu zaufać.

Jess jest w separacji z mężem. Bez jego pomocy musi wychować, wykształcić, wykarmić dwoje dzieci: nastoletniego Nicky' ego i dziesięcioletnią Tanzie oraz wiekowego psa. Chwyta się zatem każdej pracy, a i tak brakuje gotówki na bieżące potrzeby. Kiedy okazuje się, że jej córeczka jest uzdolniona matematycznie i ma szansę na naukę w prestiżowej szkole, musi dokonać niewykonalnego- zdobyć pieniądze czesne, które mimo 90 % stypendium, przekracza jej możliwości. Okazją na spełnienie marzeń małej Tanzie jest konkurs matematyczny, który odbywa się w Szkocji. Jak przejechać wielokilometrową i wielogodzinną trasę bez samochodu i kiedy w kieszeni pustka? Niespodziewanym zrządzeniem losy pomocną dłoń wyciąga pan Nicholls...

Jess jest bardzo silną kobietą. Samotnie dźwiga na barkach ciężar odpowiedzialności za dzieci, dom, rachunki. Nie skarży się, nie lamentuje tylko chwyta każdą okazję by zarobić parę groszy. Niestety odbywa się to kosztem braku czasu dla pociech, ich problemów, pasji, marzeń. Jess nie potrafi uchronić nastoletniego Nicky' ego przed agresją rówieśników. Nie dostrzegła matematycznego geniuszu swojej córeczki. I choć stara się walczyć na każdym froncie, to przyziemne obowiązki i prozaiczne życie zaczyna ją przerastać.Sama powoli zaczyna tracić zaufanie do losu i jego odmiany. A w wypowiadanych hasłach "Będzie lepiej! Wreszcie wszystko się ułoży!" wyczuć można fałszywe tony.
Wyjazd do Szkocji i udział Tanzie w konkursie matematycznym staje się celem nadrzędnym. Z pomocą pana Nichollsa odbędą podróż nie tylko przez kraj, ale i własną duszę i serce. Pozwala pobyć im ze sobą, lepiej poznać swoje potrzeby, swoje emocje, zbliżyć się do siebie i stworzyć więź, która będzie doskonałym fundamentem ich relacji.

Jojo Moyes nie idealizuje bohaterów swojej powieści, a wręcz przeciwnie. Ukazała ich bardzo ludzką twarz i zachowania, za które musieli się wstydzić, za które musieli odpowiedzieć i w końcu, za które musieli odpokutować. Autorka zadaje trudne, ale bardzo ciekawe i przede wszystkim ważne pytania o naturę człowieka, jego postępowanie w obliczu kryzysowych sytuacji jakimi są między innymi: kłopoty finansowe, wykorzystywanie poufnych danych w celu wzbogacenia się, uchylanie się od odpowiedzialności, kradzież, przemoc wobec rówieśników, agresja na portalach społecznościowych, brak tolerancji i akceptacji dla inności. Dzięki książkowym postaciom poznajemy schematy takich zachowań, kumulację negatywnych emocji, ale i razem z nimi uczestniczymy w próbie zmiany w myśleniu społeczeństwa, uwrażliwieniu ich na krzywdę drugiej osoby, odmianę w postrzeganiu świata i swojego otoczenia.

"Razem będzie lepiej" to również opowieść o dojrzewaniu w roli rodzica, uczeniu się świadomości rodzicielskiej, odpowiedzialności za zdrowie, przyszłość swoich pociech i radości ze wspólnego obcowania, miłości, bliskości. Jess, Nicky, Tanzie doświadczyli na własnej skórze komu mogą zaufać i kto chce dla nich jak najlepiej.

Swój czas dojrzewania i wyrwania się z kokonu powściągliwości, dystansu i podejrzliwości szczególnie w stosunku do kobiet, przeszedł Ed Nicholls. Mężczyzna doświadczony podłymi manipulacjami nie ma ochoty otwierać się na nowe znajomości. Znajomość z Jess i jej dziećmi zmusiła go zadumy nad własnym życiem i natchnie do zmian.

"Razem będzie lepiej" to książka, przy której i łza zakręci się w oku, i uśmiech zakwitnie na ustach i serce zadudni w rytm galopującego konia. Jojo Moyes zabierze Was w podróż przez trudy i radości życia, pochłonie Was w uścisku bliskości i miłości oraz obdarzy zaufaniem i wiarą w człowieka.


"Sekretem szczęśliwego życia jest krótka pamięć." 









"Razem będzie lepiej" Jojo Moyes, tł. Nina Dzierżawska, Między Słowami, Kraków 2015







Czytaj dalej...

Warmińskie tajemnice, czyli... Kołysanka dla Rosalie, Renata Kosin



Jakiś czas temu czytałam książkę "Tajemnice Luizy Bein" (moja opinia) pióra Renaty Kosin. Powieść zrobiła na mnie ogromne wrażenie, które nie zatarło się w pamięci po dzień dzisiejszy. Wtedy nie przypuszczałam, że autorka ma w planie kontynuację losów Klary, Jakuba, Alexa, Anny, Łucji, Sary... Dlatego ze zdumieniem, ale i ekscytacją sięgnęłam po "Kołysankę dla Rosalie" po cichu licząc na podobne, zaznane już wcześniej emocje.

Od wydarzeń poznanych w "Tajemnicach Luizy Bein" minęło siedem lat. Wartemborski pałac został zaadaptowany na pensjonat dla miłośników historii i wypoczynku na nieskażonym cywilizacją prowincji Olsztyna. Przybywają pierwsi dość ekscentryczni goście: niemal widmowi wędkarze, sympatyczne starsze małżeństwo, pisarz dokumentujący wydarzenia sięgające II wojny światowej, emerytowany architekt oraz arogancka pani Róża z milczącym, wiernym, podporządkowanym mężem. W odwiedziny przyjeżdża również Alex z rodziną. Pewnego dnia z pałacowej kuchni znika córeczka Alexa, Rosalie i jej niania. Co się stało z dziewczynką? Czy ktoś ją porwał? Dlaczego? Klara ponownie staje na wysokości zadania i odnajduje kolejne ślady, które jednoznacznie łączą się z historią jej rodziny i potomków rodziny Bein.

Zaskoczyło mnie jak bardzo zmienił się Alex. Poznałam go jako zadziornego, pełnego pasji i zaangażowania młodego mężczyznę, a teraz objawił się jako zasiedziały tatuś bez większych ambicji. W duecie z Klarą mógł góry przenosić i rozwiązać każdą zagadkę. Teraz nawet zaginięcie jego córki nie mobilizuje go do działania. Szkoda, że w tej części serii nie wybił się, nie dał się zapamiętać i zagubił się pomiędzy bohaterami. Klara natomiast nic się nie zmieniła. Może stała się bardziej apodyktyczna i krytyczna szczególnie w stosunku do Kuby. Każdy jego krok, gest, działanie, zachowanie wzbudzał w niej burzę uczuć i emocji.  Na szczęście jest tego rozsądne wytłumaczenie... ale to musicie odkryć sami.
Zaskakujące są postaci pensjonariuszy. Zdaje się łączyć ich wspólna tajemnica i cel, ale kto ma coś na sumieniu, a kto jest całkiem niewinny zweryfikuje nie kto inny, jak Klara.
Ulubienicą tej części stała się pani Kazia, która jest niezwykłym obserwatorem życia i ludzi, skarbnicą wiedzy o dawnym Olsztynie, plotek o jego mieszkańcach i księgą ludowych mądrości, które zawsze trafiają w punkt.

"Człowiek jest istotą całkowicie zależną od natury. Bo właśnie w niej zawiera się cała wiedza i mądrość świata. Wobec przyrody każdy wydaje się maluczki i nieistotny, choć przecież z niej się rodzi i na końcu do niej wraca." 

Renata Kosin zabiera nas w podróż w czasy II wojny światowej, narodzin ideologi nazistowskiej, Lebensborn, początków wolnomularstwa, noetyki i jej ekspansji na terenach Olsztyna. Co z tymi górnolotnymi hasłami pełnego metafizyki ma wspólnego mała dziewczynka, jednorożec i kołysanka Brahmsa?
Autorka bardzo rzetelnie zebrała materiał i umiejętnie wplątała mistyczną wiedzę w treść opowieści. Wątki ładnie się zazębiają, historia i teraźniejszość doskonale współpracują zmuszając do pilnego śledzenia akcji i systematycznego zmierzania do atrakcyjnego finału.

Co prawda początek był przydługi i odrobinę nużący ale Renata Kosin szybko to zrekompensowała i dała dużo radości z lektury.

"Kołysanka dla Rosalie" to połączenie tajemniczej intrygi sięgającej początków masonerii, Bractwie Różokrzyżowców, rytuałów, okultyzmu, historii regionu, głęboko skrywanych rodzinnych sekretów z wątkami obyczajowymi dotyczącymi młodego, docierającego się małżeństwa, w którym jeszcze iskrzą emocje :)







"Kołysanka dla Rosalie" Renata Kosin, Nasza Księgarnia, Warszawa 2015



   
Czytaj dalej...

(Po) waga snu, czyli... Nieskończona Przestrzeń Snu, Jan Drożdż


Od wieków marzeniom sennym przypisuje się znaczenie, dobre lub złe. Ślub, biała suknia, zęby, pogrzeb, kruki to zapowiedź nieszczęście. Dobrobyt wskazują drzewa, kwiaty, ogień, modlitwa, A co jeśli sny niosą głębszy przekaz albo mogą prorokować zagładę ziemi, ludzkości, człowieczeństwa?! Kto może to odczytać, jak temu zaradzić, jak przywrócić właściwy porządek wszechświata?

Jan Drożdż, w swojej debiutanckiej powieści, zadaje podobne pytania, a poprzez kreację przestrzeni, na której rozgrywa się najczarniejszy scenariusz i bohaterów mogących odwrócić bieg wydarzeń, szuka odpowiedzi oraz wyciąga wnioski, które trafnie podsumowują współczesny świat, ludzi, popkulturę.

Nina Skowrońska jest wyróżniającą się studentką dreamologii na Uniwersytecie Marzeń Sennych. Jednak nawet ona nie potrafi zinterpretować snu, który ją nawiedził, o który nie mieścił się w konwencji natury marzeń sennych. Zaniepokojona prosi o konsultację wybitnego profesora Andrzeja Tomaszewskiego. Ten diagnozuje rychłą zagładę Nieskończonej Przestrzeni Snu, a tym samym Świata Realnego. Międzynarodowej sławy profesorowie ze wspomnianej uczelni, na czele z Niną stają przeciwko wrogowi...

"Strzeż się słów, a jeszcze bardziej wystrzegaj się pozorów!"

Świat, który znamy pozostanie w swojej postaci  jedynie wtedy, gdy każdy nawet najmniejszy element jego istnienia będzie trwał z nim w harmonii. Nieskończona Przestrzeń Snu oraz Wieczna Pustka muszą trwać w swych granicach w niezmienionej formie bez względu na czynniki zewnętrzne, ingerencję człowieka, strażników czy emisariuszy.
Zło w najczystszej postaci zawsze znajdzie lukę, którą się przesączy i narazi na smutek, pustkę, samotność, śmierć, zagładę. Tym razem to Nina musi uchronić ludzkość przed zgubą. Czeka ją wiele przeciwności, zagrożeń płynących nie tylko ze Świata Realnego, ale przede wszystkim z Wiecznej Pustki, Nieskończonej Przestrzeni Snu i samej siebie.

"Zło stanowi tępą i brutalną siłę, przy tym potrafi działać w sposób niezwykle wyrafinowany."

Nina to młoda, uzdolniona studentka, której brak doświadczenia, mądrości wypływającej z wieku, znajomości tajemnic złożonej społeczności, której jest członkiem. Nadrabia czułą intuicją, wrażliwością, empatią, które okazują się kluczowymi atrybutami w walce z niebezpiecznym przeciwnikiem.

"Stale przebywamy pośród ludzi, a tak naprawdę żyjemy i umieramy w samotności."

Jak przeżyć w niebezpiecznym środowisku, kiedy trzeba odróżnić to, co realne od tego, co symboliczne, metaforyczne, ulotne, nierzeczywiste? Jak nie pogubić się na ścieżkach marzeń sennych i odnaleźć rozwiązanie kiedy umysł podsuwa obrazy z najczarniejszych scenariuszy, koszmarów i osobistych lęków?

Rola profesorów jest ograniczona i nie wyróżniają się znacząco na tle innych postaci i historii. Za to bohaterowie, którzy stoją na drodze zwycięstwa i wolności udały się autorowi wyśmienicie. Choć są to epizody, to nadały powieści charakteru i niepowtarzalności.

Jestem pod wrażeniem wyobraźni autora. Zbudował fantastyczny, wielopoziomowy, wielokrotnie złożony świat, w którym można się zagubić. Jan Drożdż nie tylko nie zaginął w akcji, ale stał się pierwszorzędnym przewodnikiem z ogromną wiedzą, erudycją, znajomością potrzeb niemal każdego czytelnika. Pozwolił się rozmarzyć, wzruszyć, przerazić, zadumać.
Język powieści finezyjny, liryczny, często metaforyczny, czasami naukowy, nie zawsze zrozumiały, pełen skrótów, które mnie osobiście irytowały.

"Nieskończona Przestrzeń Snu" to powieść fantasy o rozrywkowym charakterze, ale z ważnym przesłaniem. W pogoni za pieniądzem, dobrami doczesnymi często zapominamy o bogactwach, które już posiadamy. To miłość, pasja, talenty, wiara, wrażliwość, empatia kształtują nas jako człowieka, a nie przedmioty, z których nie ma pożytku, o których nawet się nie pamięta.








"Nieskończona Przestrzeń Snu" Jan Drożdż, Novae Res, Gdynia 2015







Książkę miałam przyjemność czytać dzięki jej autorowi- Janowi Drożdż :)) Dziękuję za zaufanie :)



Czytaj dalej...

Słodko i wytrawnie, czyli... Wytwórnia smakowitych lodów Vivien, Abby Clements


Spadek zwykle kojarzy się z takimi dobrami materialnymi, w których albo można zamieszkać albo wydać bez żadnych problemów. Jednak nie zawsze...

Anna i Imogen w spadku po ukochanej babci Vivien dostały podupadającą lodziarnię. Kiedyś było to miejsce kultowe i tłumnie odwiedzane przez mieszkańców i turystów małego nadmorskiego miasteczka Brighton. Dziewczyny chcą przywrócić jej dawną świetność i rentowność. Czy im się uda?

Anna i Imogen są siostrami ale wszystko je różni. Anna jest domatorką, świetnie gotuje i właśnie kupiła swoje pierwsze mieszkanie, w którym zamieszka z narzeczonym i jego synkiem. Imogen nosi po świecie, a jej największą pasją jest podwodna fotografia. Na Tajlandii zbiera materiał na swoją pierwszą wystawę. Nagła śmierć babci wszystko zmienia, i plany, i priorytety. A odziedziczona lodziarnia staje się nie tylko wyzwaniem dla sióstr, ale także powodem do rodzinnych sporów.

Jak łatwo można się domyśleć lodowy interes nie od razu ruszy pełną parą. Będzie trochę problemów finansowych, zdrowotnych, kłód rzucanych przez zazdrosną rodzinę i ludzi, którym nie w smak są nowe właścicielki. Jednak z czasem wszystko zaczyna iść we właściwym kierunku.  Skoro od strony zawodowej wszystko się układa, w gruzy wali się życie uczuciowe. Obie siostry mają kłopoty sercowe, którym można zaradzić w prosty sposób. W nieskomplikowanym labiryncie słów odkrywamy idealnych mężczyzn do ręki obu sióstr i już tylko należy poczekać by same zrozumiały, co jest dla nich tak naprawdę dobre.

Abby Clements podkreśla w swojej debiutanckiej powieść jak ważne są relacje rodzinne. Jak ważnym są elementem w naszym życiu, jaką daje siłę i jak wyposaża nas w dorosłość i na przyszłość. Podkreśla również istotę prawdziwej przyjaźni, która dodaje energii i wiary we własne siły.

Co prawda "Wytwórnia smakowitych lodów Vivien" nie jest odkrywcza i pełna głębokich refleksji, ale wyśmienicie się ją czyta. To za sprawą niewyszukanego języka, prostej historii  i bohaterek, które szybko zdobywają serce, a swoimi wpadkami wywołują uśmiech tak słodki, jak najlepsze lody. Zaskakujące mieszanki smakowe, które serwują siostry w swojej lodziarni można wypróbować. Autorka dzieli się przepisami na najbardziej rozchwytywane smakołyki. Bo trzeba wspomnieć, że inspiracją do powstania książki jest prawdziwa kawiarenka- Tracey i Paula Kindred z Heavenly w Walii.

"Wytwórnia smakowitych lodów Vivien" to książka idealna na leniwe popołudnie czy weekend dla miłośników romantycznych opowieści o poszukiwaniu szczęścia, swojej drugiej połówki, jak również o niespodziewanych zmianach w życiu, które przynoszą satysfakcję  oraz wielbicieli lodów :)







"Wytwórnia smakowitych lodów Vivien" Abby Clements, tł. Anna Mackiewicz, Zysk i s- ka, Poznań 2015





Recenzja napisana dla serwisu DużeKa. 




Czytaj dalej...

Kobiety z podciętymi skrzydłami, czyli... Szklane skrzydła, Gina Holmes


Codziennie kilkadziesiąt tysięcy kobiet na całym świecie doświadcza przemocy fizycznej lub psychicznej. Takie życie wydaje im się czymś normalnym... bo często nie znają innego. Przemoc wrosła w ich codzienność i tylko bezsilnie przyglądają się swoim oprawcom, modląc się o bezpieczeństwo swoich pociech. Mieszanina strachu, wstydu, miłości i skrępowania nie pozwala na obiektywna ocenę sytuacji, zrobienie decydującego kroku, wyrwania się z błędnego koła, spirali brutalności. Czy bezstronny obserwator może wyrwać te kobiety z domowego piekła?

"Najlepszym sposobem na to, aby nie powtarzać historii, jest ją poznać."

Gina Holmes opowiada historię Penny, by otworzyć oczy ludzi na przemoc wokół nich, ale także by dodać otuchy kobietom, które znajdują się w oku cyklonu, które codziennie cierpią jak bohaterka książki "Szklane skrzydła."

Siedemnastoletnia Penny ucieka z domu z dojrzałym mężczyzną, który obiecał jej miłość i szczęście. Nie wywiązał się ze swoich obietnic. Co więcej skazał ją na domowe piekło przemocy i brutalności. W cierpieniu i bezsilności mija dziesięć lat. Kiedy Trent w wypadku przy pracy traci wzrok, dla Penny otwiera się furtka wolności. Czy ją wykorzysta?

"Miłość to nie rejestr krzywd, ale Trent był mistrzem ewidencji."

Penny z nieśmiałością i niedowierzaniem wychodzi do ludzi. Zaczyna zawierać znajomości, decydować o swoim losie, zaczyna być szczęśliwa. Powoli dociera do niej, że jej codzienność naznaczona brutalnością nie jest normą, czymś oczywistym. Dostrzega swoją ułomność w stosunkach społecznych. Nie potrafi rozróżnić kto działa na jej korzyść, czy deklarujący miłość mąż czy przyjaciółki, które z bezwzględnością otwierają jej oczy na prawdziwy obraz jej małżeństwa. Prawda jej nie wyzwala, a wpędza w zakłopotanie i cementuje lojalność wobec kata. Dziwi Was to? Takie zachowanie charakteryzuje kobiety, które żyły w związkach opartych na przemocy. Kłamstwo, ochrona oprawcy, wybielanie jego brutalności, szukanie wymówek to naturalny odruch, którego nauczyły się poprzez lata cierpień. Kobiety tak brutalnie doświadczone przez los paradoksalnie bardzo kochają swoich dręczycieli i przez długi czas wierzą, że potrafią zmienić swoich partnerów, nauczyć ich miłości.

"Nie ruszysz z miejsca do przodu, jeśli obiema rękami będziesz się trzymała przeszłości."

Gina Holmes na przykładzie Penny obnaża kolejne fazy bycia ofiara przemocy i powolne wychodzenie z zaklętego kręgu uległości, bólu, cierpienia. Kobieta uczy się zdrowych relacji międzyludzkich, odkrywa swoją wartość, moc wiary, poznaje czym jest bezwarunkowa miłość. Zaczyna odróżniać kłamstwo od prawdy i iluzję od rzeczywistości. Przy wsparciu dwóch silnych, doświadczonych, spełnionych przyjaciółek rozpoczyna walkę o siebie.

"Izolacja jest najlepszą bronią oprawcy. Jeśli kobieta nie ma w pobliżu żadnych przyjaciół czy rodziny, kto ma jej powiedzieć, że to, co znosi w domu, nie jest normalne?"

Gina Holmes szarpie serce i burzy krew. Trudno czytać o bestialstwie i przemocy silniejszego wobec słabszych. Autorka nie oszczędza czytelnika, ale też nie wystawia jego spokoju, emocjonalności na ekstremalne akty przemocy. Płynnie i wytrwanie prowadzi ku zamierzonemu celowi i stawia bardzo ważne pytania i jeszcze ważniejsze odpowiedzi.

"Szklane skrzydła" to oprócz poruszających obrazów przemocy domowej instrukcja zmiany własnego życia, poszukiwania, akceptacja samej siebie i konfrontacja z rzeczywistością.









"Szklane skrzydła" Gina Holmes, tł. Iwona Janiak, Wydawnictwo Święty Wojciech, Poznań 2015





Czytaj dalej...

Spotkanie po latach, czyli... Nauczycielka, Judith W. Taschler

Dojrzałość to gotowość do podejmowania decyzji i umiejętność kalkulowania ich pozytywnych bądź negatywnych rezultatów. Zabawa uczuciami, egoistyczne podejście do życia, próżność z czasem obróci się przeciwko i przyjdzie czas przyjąć konsekwencje swojego zachowania.

Podczas projektu kulturalnego "Uczeń spotyka autora" w innsbruckim gimnazjum dochodzi do ponownego spotkania nauczycielki języka niemieckiego Matyldy Kaminski i znanego austriackiego pisarza Xavera Sand. Przed laty łączyła ich miłość, a którą brutalnie i bez ostrzeżenia zerwało zniknięcie mężczyzny. Czy będą umieli zapomnieć o dawnych urazach? Czy wyjaśnią sobie przyczyny rozstania? Czy dawne uczucie zachowało się w ich skostniałych sercach?

Wydawało się, że Matylda i Xaver byli dla siebie stworzeni. Łączyła ich wspólna pasja, "miłość do literatury, słuchania historii i opowiadania, do fantazjowania." Ich związek trwał przeszło piętnaście lat. Przez ten czas dotarli się i harmonijnie budowali swoje życie. Pierwsze rysy na związku powstały wraz z popularnością Xavera jako pisarza i niespełnionym marzeniem Matyldy o małżeństwie i macierzyństwie. Jednak wraz z rozwijającą się akcją powieści odkrywamy, że tych rys było znacznie więcej. Każda ze stron popełniała błędy i to nieumiejętność przyznania się do nich, do ich przepracowania zaczęła dojrzewać w myśl o rozstaniu. Separacja nie była jednak wspólną decyzją, a niedojrzałą ucieczką przed dorosłością i odpowiedzialnością.

Ponowne spotkanie Matyldy i Xavera jest szansą na oczyszczenie atmosfery. Rozpoczyna się dość przyjaźnie, przechodzi w listę zażaleń by w końcu rozliczyć każdy element wspólnego życia. Podczas rozmów obnażają swoje prawdziwe emocje, prawdziwą twarz i wreszcie są gotowi odpowiedzieć za swoje grzeszki, wyznać prawdę, odkryć tajemnice, zapłacić za krzywdy, oddać się w ręce sprawiedliwości.

"Najbardziej tragiczne jest to, że każdy człowiek może żyć tylko raz. Uważam, że to jest tak, jakby człowiek w ogóle nie miał życia. Wielu ludzi decyduje się za młodu na zupełnie niewłaściwą ścieżkę życiową, a potem na starość uświadamiają sobie, że zmarnowali życie. Czy to nie jest jak farsa, jak kiepski dowcip?"

Judith W. Taschler oparła swój pomysł o miłość i emocje, które się z nią wiążą. Ile ludzi, tyle historii miłosnych. Nie ma dwóch takich samych. Każda jest jedyna i niepowtarzalna. Matyldę i Xavera uwikłała w trudną relację złożoną z fascynacji, manipulacji, zaborczości, zazdrości. Na ich podstawie rozrysowała zgubny wpływ zdrady i egoizmu na kruchą psychikę, złożoność ludzkich charakterów posklejanych z historii, doświadczeń, wartości zbieranych przez pokolenia i szukaniu własnego miejsca, dróg wiodących do szczęścia nawet wtedy, gdy trudno podjąć walkę.

Autorka mami, intryguje i znienacka wciąga czytelnika w swoją opowieść. Nie pozwala opaść emocjom i zgubić nici ciekawości, którą wczepia w umysł, serce. Żongluje zwierzeniami, mailami, stenogramami rozmów, retrospekcjami i nie pozwala na nudę. Z cierpliwością czeka na westchnienie, okrzyk zaskoczenia i pomruk zadowolenia, z którym odłożysz książkę.

"Nauczycielka" to połączenie powieści obyczajowej, psychologicznej, romansu i odrobiny thrillera. Ta mieszanina gatunków wyzwala różnorodne emocje, pozwala zagłębić się w fabułę, przeżyć ją , doświadczyć i zadumać się nad istotą pasji, związku, miłości i życia.

"Pozwalanie historiom na wyrastanie w głowie jest wspaniałe i sprawia radość, zapisywanie ich później to kompletny masochizm." 









"Nauczycielka" Judith W. Taschler, tł. Aldona Zaniewska, W.A.B., Warszawa 2015





Czytaj dalej...

Premierowo: Genetyka przyczyną upadku świata, czyli... Nieludzie, Kat Fall

Wyobraźnia ludzka nie zna granic, tak samo jak chęć eksperymentowania, bycia sławnym i podziwianym. Niektórzy ludzie dla podniesienia samooceny, własnej wartości, dla poczucia adrenaliny i władzy są w stanie zrobić wszystko. Nawet przymknąć oko na zdrowie, bezpieczeństwo swoje, bliskich i otoczenia. Inni zrobią wszystko by temu przeciwdziałać. Gdzieś pośrodku spotyka się ich ego i doprowadza do totalnej zagłady człowieczeństwa oraz świata jaki znamy. Z kart powieści "Nieludzie" Kat Falls znajdziemy odpowiedź na pytanie:  czym kończy się zabawa w Boga i manipulowanie ludzkim, zwierzęcym DNA.

"Bezpieczeństwo i szczęście nie zawsze idą w parze."

Stany Zjednoczone zostały podzielone na dwie strefy, sterylny, bezpieczny od wirusa Ferae zachód i dziki, tajemniczy, nieokiełznany, niezbadany wschód. Strefy są odgrodzone wysokim murem zwieńczonym drutem kolczastym pod napięciem. Przekroczenie granicy skutkuje natychmiastowym uwięzieniem i egzekucją.
Niespełna siedemnastoletnia Delaney Park McEvoy zostaje aresztowana przez agentów bioprewencji. Podczas przesłuchania dowiaduje się, że jej ojciec jest szmuglerem, przekroczył mur i tym samym naruszył granicę kwarantanny. Po powrocie czeka go śmierć, chyba że z terenu zagrożonego zmutowanym wirusem przyniesie dla Taryn Spurling, dyrektor służb Ochrony Zdrowia pewną rzecz... sentymentalny drobiazg. Dziewczyna nie waha się zaryzykować swojego zdrowia by ocalić ojca. Czy go odnajdzie? Co ją spotka w Dzikiej Strefie? Czy przeżyje? Z pomocą przychodzi jej żyjący na wschodzie Rafe i strażnik muru Everson.

Czym jest farae i dlaczego budzi strach, histerię, panikę? Farae to wirus, który został uwolniony podczas przeprowadzania badań genetycznych i próbie wskrzeszenia wymarłych gatunków. Farae przenosi obce DNA, jest jak wścieklizna  i można się nim zarazić poprzez ukąszenie zakażonego ssaka, w tym człowieka. Pierwszym objawem choroby jest wysoka gorączka. "Potem wirus zaczyna powolne przejęcie ciała i u pacjenta zaczynają się pojawiać oznaki fizyczne infekcji (...) Deformacje anatomiczne. (...) Trzecie i ostatnie stadium farae to szaleństwo. Wirus przejmuje mózg, a wtedy pacjent przejawia zachowania zwierzęce i wysoki poziom agresji (...) Intubacja, mutacja, psychoza..."

Jedynym ratunkiem dla zarażonych jest wynalezienie szczepionki, ale dopóki nie pojawi się śmiałek, który w Dzikiej Strefie nie odnajdzie pięćdziesięciu różnych szczepów farae,  ludzkość czeka bezlitosna zagłada.

"Żeby chronić społeczeństwo, musicie przestać dostrzegać ludzi." 

Kat Fall bardzo ciekawie, ale z dużą dozą brutalności wykreowała świat, w której liczy się instynkt, a nie ludzkie odruchy serca. Każda sekunda spędzona w Dzikiej Strefie jest wyczynem, jest sukcesem ale przede wszystkim walką o życie. Krew, wnętrzności, agresja to obraz, którego nie unikniesz. Nie oczekujcie, że zmutowane potwory okażą litość, ich zezwierzęcenie, pierwotny instynkt polowania i mordu na zawsze zatarły mieszkające w nich człowieczeństwo, uczucia, emocje. Delaney i jej towarzysze muszą myśleć szybko, działać błyskawicznie i wziąć nogi za pas na każdy szelest liści, pękniętej gałązki czy pojawiającego się znikąd niebezpiecznego cienia.

Podczas tej karkołomnej, wyniszczającej psychicznie i fizycznie wędrówki zacieśniają się więzy i tworzą sympatie. Tak jest również i w przypadku naszych bohaterów. Wiele ich różni np. miejsce zamieszkania i stopień ryzyka zarażenia się wirusem. Lane żyje w spokojnej enklawie, gdzie farae nie jest bezpośrednim zagrożeniem. Chodzi do szkoły, na imprezy, zawiera przyjaźnie. Lane jest typem dziewczyny z sąsiedztwa. Z każdym znajdzie wspólny język, ale kiedy trzeba potrafi walczyć o swoje. Everson pilnuje by wirus nie wyszedł poza mury Tytanu. Jest doskonale wyszkolony i uzbrojony. Nie boi się choroby. To miły, sympatyczny i uczynny chłopak. Rafe to mieszkaniec Dzikiej Strefy. Na własnej skórze doświadczył skutków farae. Najlepiej z całej trójki rozumie jakie niebezpieczeństwa na nich czyhają. Wie czego się wystrzegać, jak się bronić. Jest przewodnikiem grupy, pełen pasji, buty, odrobiny arogancji. Razem tworzą udany, zgrany, zabawny, buzujący od emocji trójkąt. Kat Falls delikatnie muśnie bohaterów iskrą miłości, ze smakiem, z harmonią tak by dodać rumieńców wyprawie.

"Dobrze wiedzieć, że ludzie są tacy sami niezależnie od tego, z której strony muru pochodzą."

Kat Falls bardzo rzetelnie nakreśliła postaci. Te zwyczajne, ludzkie, jak i te, które są wynikiem jej własnej wyobraźni. Brutalny świat wschodu jest odwzorowaniem codziennych rozterek współczesnego człowieka, wyborów kształtujących jego wizerunek, budujących twierdze jego emocjonalności, który na każdym kroku może stać się potworem pozbawionym uczuć lub esencją empatii, niosącą ratunek. Ile można poświęcić i co uczynić by zachować swoją ludzką powłokę i człowieczeństwo? Czy w pogoni za iluzją nie stracisz czegoś więcej?
Ale nie dopatrujmy się w utworze jakiś ukrytych znaczeń, wzorów, planów. "Nieludzie" to przecież powieść rozrywkowa. I jako taka spełniła swoją rolę. Autorka wystawia na różne próby i pokuszenia swoich bohaterów. Ich przygody czyta się z autentycznym zainteresowaniem i zaangażowaniem. Siedząc w fotelu, w bezpiecznej fortecy swojego domu uczestniczymy w historii na miarę Jurassic Park. Gotowi na przerażającą historię?

I króciutko na sam koniec. Zakończenie sugeruje kontynuację... Najchętniej już, teraz poznałabym dalsze losy Lane, Eversona i Rafe- mojego ulubieńca :)







"Nieludzie" Kat Fall, tł. Małgorzata Koczańska, Uroboros, Warszawa 2015













Czytaj dalej...

Teatr jednego aktora, czyli... Kryminalistka, Joanna Jodełka


Joanna Jodełka to znane nazwisko w środowisku literackim i kryminalnym. W sieci można znaleźć wiele pochlebnych komentarzy, pozytywnych recenzji jej dzieł zarówno krytyków,  blogerów jak i zafascynowanych czytelników. Niestety do tej pory nie udało mi się zapoznać z książkami autorki, a po lekturze "Kryminalistki" ogromnie tego żałuję. To kolejne moje osobiste odkrycie literackiej perełki i królowej współczesnego kryminału.

"A ty, jeśli nie masz dość empatii, odłóż natychmiast tę książkę! Oddaj ją komuś. Zostaw na śmietniku. Daj dziecku, niech porwie. Co mnie to obchodzi. Ale nie czytaj dalej. Po co masz mi  się przyglądać? Nie będę ładna!"

Joannę poznajemy gdy siedzi na ławce w parku. Roztrzęsiona, wystraszona, rozczochrana, brudna, zakrwawiona, w poszarpanym ubraniu przyznaje się do zabicia dwóch osób. Co ją do tego skłoniło i kto jest ofiarą? Tego dowiadujemy się z jej ust, gdy zdradza wydarzenia z ostatnich kilku dni.

"Miłość do samego siebie pozostaje podstawową zasadą moralności."

Joanna, autorka kryminałów, jest zagubiona, niepewna, zdominowana, niedoceniana,  nieszczęśliwa. Powodem tego stanu rzeczy jest mąż, który uważa się za ideał w każdej dziedzinie życia: jako mężczyzna, kochanek, psychoterapeuta, celebryta, pisarz, biznesmen, sąsiad, przyjaciel... Kolacja, którą wydaje dla prominentnych mieszkańców Siedlec jest początkiem brutalnego, makabrycznego teatru zwidów, omamów, choroby psychicznej, manipulacji i szantażu.

Joanna to główna bohaterka i narratorka zarazem. To ona decyduje jaką formę przyjmą zwierzenia, wyznanie winy, nietypowa spowiedź. To ona decyduje ile chce wyjawić, a ile może pozwolić domyśleć się czytelnikowi. Zwraca się bezpośrednio do odbiorcy i sprawia, że wchodzimy z nią w kontakt, że z uwagą słuchamy tego co ma do powiedzenia. I oto jej chodzi. Chce wreszcie być w centrum uwagi, chce zwrócić na siebie oczy całego świata, ale czy jest gotowa na obiektywną ocenę?

Mieszana narracja- to prawdziwy majstersztyk! Raz w czasie teraźniejszym, w pierwszej osobie poznajemy rozedrgane, wibrujące, szalejące, niszczące emocje wystraszonej, rozhisteryzowanej kobiety, a w retrospekcjach, którymi  dzieli się z czytelnikiem, niemal abstrakcyjną historię będącą ziszczeniem najgorszych sennych koszmarów.

"Wszystko, co słyszymy, jest opinią, nie faktem.
Wszystko, co dostrzegamy, jest punktem widzenia, nie prawdą."

Joanna Jodełka jest mistrzynią intrygi! W myśl powyższego cytatu, tak mydliła oczy, tak fałszowała tropy, tak manipulowała faktami, że nie sposób jednoznacznie wskazać motywów zbrodni, jak się okazuje, doskonałej, która dokonała się na kartach powieści. Autorka niepostrzeżenie, niemal hipnotycznie wciąga czytelnika w swoją historię, który nie może odłożyć książki póki nie pozna zakończenia. I niestety mimo ostatniej strony, ostatniego zdania nie jest do końca pewny czy dobrze zrozumiał każde słowo, odnalazł ukryty sens, zawoalowane znaczenie i czy jawnie odsłonięta prawda jest nią rzeczywiście, czy może jest zaszyfrowaną wskazówką o całkiem innej wymowie. Jest zmuszony ponownie przekartkować powieść i na nowo próbować rozwikłać intrygę, jeszcze raz zmierzyć się z tajemniczą, zawiłą, złożoną zagadką.

Nastrój, atmosfera, którą buduje Joanna Jodełka jest gęsta, namacalna, lepka, z której trudno się otrząsnąć, która pozostawia w odrętwieniu, która wywołuje dreszcze jeszcze na długo po skończonej lekturze.

"Kryminalistka" to całkiem nowa jakość kryminału, wyrwana z ram gatunku i poskładana po Jodełkowemu. Super. Jestem zachwycona :)








"Kryminalistka" Joanna Jodełka, Świat Książki, Warszawa 2015







Czytaj dalej...

Zachować pamięć, czyli... Wyjątkowy dzień, Anne- Dauphine Julliand

"Wyjątkowy dzień" to kolejna po "Śladach małych stóp na piasku" książka Anne- Dauphine Julliand. Równie wzruszająca i niosąca pokłady nadziei nawet wtedy, gdy świat wali się w gruzy.

Anne- Dauphine Julliand jest paryską dziennikarką, która podzieliła się z czytelnikami na całym świecie swoim życiem, walką z nieuleczalną chorobą, szczęściem rodzinnym mimo wielkiej tragedii i swoim macierzyństwem, z którego możemy czerpać inspiracje.

29 luty to data wyjątkowa. Pojawia się raz na cztery lata i daje złudzenie nadprogramowych godzin, które można wykorzystać na wiele różnych sposobów, w zależności od potrzeb, osobowości, przekonań. Dla Anne- Dauphine to dzień szczególny również dlatego, że to rocznica urodzin jej córeczki Thais, którą dotknęła choroba genetyczna układu nerwowego i nie pozwoliła na długie życie. Przeżyła niespełna cztery lata, które rodzina wypełniła po brzegi szczęściem i miłością.

"Kiedy nie można dodać dni do swojego życia, trzeba dodać życia swoim dniom."

"Wyjątkowy dzień" to wspomnienie małej Thais, walki z jej chorobą- leukodystrofię metachromatyczną, codzienności naznaczonej kolejnymi ograniczeniami i małymi radościami, z których składa się życie, małżeństwo, rodzicielstwo. Rodzinę Julliand mimo strachu, obaw, nienawiści do przewrotnego losu cechuje ogromna cierpliwość, odwaga i zaufanie, która daje im siłę przetrwać kolejne etapy choroby oraz zbudować ciepło, bliskość, jedność  pomiędzy dziećmi i rodzicami.

Anne- Dauphine pozwala czytelnikowi podejrzeć proces przeżywania swojej żałoby. Dzieli się swoją tragedią, smutkiem, rozżaleniem, rozpaczą, okresem przejściowym objawiającym się obojętnością by ponownie odnaleźć powody do radości i szczęścia. Śmierć córeczki na zawsze już pozostawi piętno w jej sercu i duszy, wywołuje łzy i ból ściskający w podołku. Ale ten stan nie trwa długo. Przemija, zabiera ze sobą bolesną maskę i oddaje miejsce iskrze życia, pamięci.

"Największym hołdem, jaki mogliśmy złożyć życiu Thais, było żyć swoim życiem."

To wielka odwaga przyznać się do tego, że mamy prawo do szczęścia mimo traumatycznych przeżyć, stygmatyzujących na całe życie. Otoczenie często nie chce uznać tego prawa i próbuje skazać na życie w rozpamiętywaniu i rozdrapywaniu blizn. Pamięć o zmarłym ukochanym dziecku nie przekreślą wspólne wakacje, spotkania z przyjaciółmi, plany na przyszłość, drobne przyjemności, życie.

"Pamięć serca jest pamięcią uczuć."

Anne- Dauphine Julliand trafia prosto w serce i sprawia, że ma się ochotę celebrować każdą chwilę.









"Wyjątkowy dzień" Anne- Dauphine Julliand, tł. Sylwia Filipowicz, Wydawnictwo Św. Wojciech, Poznań 2015







Recenzja napisana dla serwisu DlaLejdis, któremu dziękuję za egzemplarz recenzyjny książki :)


Czytaj dalej...

Konsekwencje modyfikowania pamięci, czyli... Tabula Rasa, Kristen Lippert- Martin



Złe, traumatyczne wspomnienia bardzo trudno wymazać z pamięci. Nie wszystkim pomaga terapia, psychoanaliza, farmakologia, hipnoza czy medycyna holistyczna. Czasami takie "przeterminowane" myśli mogą zatruć życie, związki, przyjaźnie teraz, jak i w przyszłości. Wtedy idealnym wyjściem byłoby mechaniczne czyszczenie pamięci. Bez strachu, bez ryzyka, bez komplikacji. 

"Kiedy odbierasz człowiekowi wspomnienia, odbierasz mu również tożsamość."

Takiemu zabiegowi, zwanym Tabula Rasa jest poddawana szesnastoletnia Sara Ramos. Dziewczyna zamknięta w separatce w ultranowoczesnym kompleksie, pod ostrzałem kamer i pod czujnym okiem ochrony zaczyna zastanawiać się czy jest właściwą osobą na właściwym miejscu. Jej podejrzenia potwierdzają się wraz z brutalnym atakiem na ośrodek. Uzbrojeni po zęby najemnicy szukają jej, pozostawiając za sobą szlak z zabitych ofiar. Kim jest Sara? Jakie wspomnienia chcieli usunąć lekarze? Czy im się udało?  Ciekawych odsyłam do debiutanckiej powieści amerykańskiej blogerki, Kristen Lippert-Martin.

"Tabula Rasa" to w założeniu thriller, a nawet technothriller dla młodzieży. A w rezultacie każdy miłośnik gatunku odnajdzie się w historii bez ograniczeń wiekowych. Sama jestem tego doskonałym przykładem. 

"Wiemy, czy jesteśmy, ale nie wiemy, czym się możemy stać."

Autorka już od pierwszej strony intryguje czytelnika. Przedstawia nam swoją bohaterkę, ale nie odsłania całej jej przeszłości. Tak na prawdę nie wiemy o niej nic. Kim jest, ile ma lat, czym się zajmuje, czym się interesuje i najważniejsze pytanie co robi w ośrodku i dlaczego lekarze modyfikują jej pamięć? Co ważniejsze nawet Sara nie zna odpowiedzi na te pytania. Krok po kroku, razem z czytelnikiem odkrywa swoją przeszłość, aż brakujące elementy układanki powskakują na swoje miejsce. 

Jednak żeby dotrzeć do tego momentu, Sara musi zawalczyć o swoje życie. Uzbrojeni najemnicy mają tylko jedno zadanie- eliminacja. Po kierownictwem rudowłosej kobiety przeczesują kompleks i zamieniają go w ruinę. Na szczęście Sara znajduje sojusznika, w postaci młodego hakera Thomasa, który pomaga jej nie tylko w ucieczce ale i powiązaniu nitek: brutalnego ataku i swojej przeszłości. 

Co zmusiło dorosłych ludzi do ataku na bezbronnych nastolatków?

Akcja powieści nabiera tempa niemal od samego początku, dając co jakiś czas wytchnienie na analizę zdobytych informacji, przemyślenie strategii i  przegrupowania sił. Sara i Thomas na swojej drodze natykają się na niespodziewanych pacjentów, którzy otwierają im oczy na nielegalną działalność ośrodka, jego korupcyjną aktywność oraz na fakty, które całkowicie zmienią postrzeganie samych siebie. 

Bohaterowie przemyślanie scharakteryzowani. Tajemnicza Sara, z której wychodzi zbuntowana natura, waleczność, odwaga, brawura, heroizm, ale i ciepło, radość, miłość. Thomas to zabawny chłopak, niezwykle uzdolniony informatycznie. Jego rola jest pomagać i wspierać. Kristen Lippert-Martin dobrała ich tak, by się uzupełniali, by między nimi iskrzyło oraz żeby dali nadzieję, że nawet wobec przeciwieństw losu można odnaleźć bliskość, czułość, przyjaźń, wsparcie. W kontraście do nastolatków stoi postać rudowłosej bojowniczki- Evangeline Hodges. To kobieta zdeterminowana, bystra i zimna jak lód. Nie cofnie się przed niczym i nie odpuści póki nie wykona zadania. A Sara jest solą w jej oku. Finałowy pojedynek pomiędzy kobietami iskrzy jak fajerwerki na Nowy Rok. 

"Tabula Rasa" to powieść, która daje do myślenia. Medycyna rozwija się w zastraszającym tempie i stwarza możliwości coraz to nowej manipulacji organizmem człowieka. Modyfikowanie pamięci, wpływanie na obumieranie nerwów, przekazów neuronowych może prowadzić nie tylko w dobrym ale i złym kierunku. Stać się elementem przetargowym, korupcyjnym i wpływać na moralność, etykę i jakość życia, prowadzić do samozagłady.

Przeczytajcie koniecznie :)

"Odebrane mi wspomnień niczego mi nie dało. Ani wolności, ani spokoju, ani niczego, co mógłbyś tam sobie wyobrazić. Uwierz mi, nie chciałbyś się czuć tak, jak ja się czuję. To coś koszmarnego."







"Tabula Rasa" Kristen Lippert-Martin, tł. Dorota Konowrocka- Sawa, YA!, Warszawa 2015





Czytaj dalej...

Od zabawy do matematyki, czyli... Bractwo- piractwo, Natalia Usenko



Minęły czasy kiedy bajka była tylko bajką i niczym więcej :) Teraz żeby odwrócić uwagę malucha od telewizora, komputera trzeba zaproponować mu coś na prawdę atrakcyjnego, gdzie będzie mógł się wykazać i poczuć się dumnym. My rodzice również czujemy się spełnieni kiedy oprócz zwykłej rozrywki przekazujemy dzieciom wiedzę, która przyda mu się i zaprocentuje w przyszłości.

"Bractwo- piractwo. Przygoda matematyczna" daje nam takie poczucie dobrze spełnionego obowiązku :) Książeczka Natalii Usenko to produkt 2 w 1. Zajmująca, interesująca, śmieszna opowieść o współczesnej rodzinie, której znudziło się zwykłe życie i postanawia je zmienić, spełnić swoje skryte marzenia. Od tej pory stają się piratami i mieszkają na bezludnej wyspie. Zmienili swoje imiona na bardziej pirackie i całymi dniami oddają się ulubionym rozrywkom. W krótkich opowiadaniach, rymowanych wierszykach przemycone są nieskomplikowane zagadki matematyczne, na które dziecko musi znaleźć odpowiedź. Przy innych historyjkach musi dorysować odpowiednie narzędzie, połączyć kropeczki, policzyć wskazane przedmioty czy znaleźć wyjście z labiryntu.

Doskonałym uzupełnieniem bajek, wierszyków i zabawy są ilustracje Elżbiety Kidackiej. Obrazki są wyraźne, duże, szczegółowe i do tego bajecznie kolorowe. Każdy dzieciak będzie chciał je oglądać i wykonać wskazane zadania. Testowane na moich synach. Nie mogli się doczekać co czeka ich na następnej stronie i jaką zagadkę będą musieli rozwiązać. Po każdej dobrej odpowiedzi prężyli się dumnie z ogromnym uśmiechem na buzi. To chyba najlepsza rekomendacja :)

"Bractwo- piractwo" będzie najlepsza dla dziecka w wieku przedszkolnym oraz wczesnoszkolnym. Delikatnie wprowadzi go w świat matematyczny i usprawni jego wiedzę bez świadomości, że to pewien rodzaj, narzędzie nauki. Czas, który spędzicie przy książeczce będzie bezcenny :) Polecam :)










"Bractwo- piractwo. Przygoda matematyczna" Natalia Usenko, Nasza Księgarnia, Warszawa 2015



Czytaj dalej...

Zacząć od nowa, czyli... Biorąc oddech, Rebecca Donovan

"Biorąc oddech" to finałowa część trylogii Oddechy amerykańskiej pisarki Rebeccy Donovan. Ładnie łączy, scala wątki, rozwiązuje tajemnice i zamyka najważniejszy temat: życie pogubionej i skrzywdzonej nastolatki.

Pomiędzy "Oddychając z trudem", a "Biorąc oddech" mijają około dwa lata. W tym czasie Emma porzuciła znajomych, miłość, Weslyn i rozpoczęła życie na własny rachunek. Studiuje i próbuje zapomnieć o matce alkoholiczce, mrocznych tajemnicach Jonathana i ukochanym Evanie. Jedyną osobą, z którą utrzymuje kontakt, to Sara. Niestety dziewczyny dzieli ocean i nie mogą wspierać się tak, jakby tego chciały. Ale to jeszcze nie koniec. Niepokorny los jeszcze nie skończył z Emmą brutalnego tańca zwanego życiem. Zbliża się kolejna fala, która może zmieść ją w morze otchłani. Kto tym razem poda jej pomocną dłoń?

"Zastanawiałam się, co mogę zrobić, by znów zepchnąć tę udrękę w mroki niepamięci i powrócić do dawnego stanu odrętwienia."

Ugh... Trudno mi będzie pisać o tej książce... bo nie jestem nią zachwycona... Nie wiem jak to się stało, że moje współczucie, żal, wsparcie, chęć pomocy skrzywdzonej nastolatce, które pojawiło się po przeczytaniu pierwszego tomu, przemieniło się w obojętność i złość po lekturze ostatniego. Irytowało mnie zachowanie bohaterów niemal na każdej stronie. Emmę jeszcze potrafię wytłumaczyć, bo pogubiła się w życiu, a jej doświadczenia kazały jej uwierzyć, że nie jest godna miłości, czułości, bliskości, szczęścia. Zapomnienia szuka w alkoholu. I kilkukrotnie udaje jej się w znacznym stopniu otępić umysł i ciało, co wykorzystują obcy faceci. I tu rozpoczyna się lista moich zarzutów! Co z koleżankami, które miały dbać o jej bezpieczeństwo? Nie tylko nie ustrzegły jej przed piciem, to jeszcze podsuwały alkohol i chłopaków, którzy mieli ukoić jej ból... Peyton brylowała w tym zadaniu.

"Opróżniłam szklankę zaledwie do połowy, a one były już przy drugim piwie! Może piłam za wolno? A może po prostu powinnam wziąć się w garść i przestać popadać w paranoję."

Kiedy wreszcie Emma otrząsnęła się z alkoholowego ciągu popadła w uzależnienie od Cole' a  i seksu. Wydawało jej się, że tylko w taki sposób zapełni pustkę, którą czuje w sercu. Choć sama podkreśla wielokrotnie, ze nie chce nikogo krzywdzić, robi to na każdym kroku i zdaje sobie z tego sprawę. Nie potrafi albo nie chce tego zmienić. Gdy na jej drodze ponowne staje Evan, jej życie jeszcze raz wali się w gruzy.

Rebecca Donovan poczyniła znaczne postępy z każdą kolejną powieścią. Jej warsztat stał się przystępniejszy, łatwiejszy w lekturze i przyjemniejszy w odbiorze. Udało jej się wykończyć wszystkie wątki i ukoić ciekawość w wielu kwestiach. Jednak moim zdaniem za bardzo skomplikowała losy Emmy, za dużo zrzuciła na jej młode barki i nie dała nikogo kto mógłby jej pomóc w trudnych chwilach. Owszem jest Sara, ale ona ma własne problemy, a do tego jest dostępna jedynie pod telefonem. Inne koleżanki pozwalają jej się zatracić, otępić, odsunąć od życia. Emma z wystraszonego, zastraszonego, zmanipulowanego, skrzywdzonego dzieciaka zmienia się w jakąś karykaturę człowieka, który pielęgnuje swoje lęki, nie godzi się na terapię i nie pozwala sobie pomóc. I o to mam największy żal do autorki. Bo tylu mądrych dorosłych otaczało dziewczynę, a żaden nie postąpił jak należy. Biernie przypatrywali się wyborom...

Cieszę się, że seria Oddechy już za mną, i że Rebecca Donovan zamknęła historię tylko w trzech tomach. Mam nadzieję, że kolejna jej książka (Co jeśli...) okaże się bardziej dopracowaną historią.








"Biorąc oddech" Rebecca Donovan, tł. Robert Kędzierski, Feeria, Łódź 2015




Czytaj dalej...

Alternatywna rzeczywistość, iluzja, gra?..., czyli 5 sekund do Io, Małgorzata Warda


Xbox, Playstation, gry komputerowe, internet, social media dominują w codzienności współczesnej młodzieży. Już teraz młodzi ludzie mają problem z odróżnianiem świata wirtualnego od rzeczywistości. Co się stanie jeżeli koncerny informatyczne, technologiczne zaczną sprzedawać substytut realności w atrakcyjnym opakowaniu, z gwarancją najlepszej zabawy? Co się stanie gdy ta zabawa przekroczy ramy rozrywki i stanie się walką na śmierć i życie? 

Do jednej z warszawskich szkół wkracza szaleniec z bronią i strzela na oślep do przerażonych uczniów. Tylko siedemnastoletnia Mika Landowska rozpoznała sprawcę masakry. Jest nim Sebastian, mistrz gier w systemie RPG Sensor, poznany na jednym z lokalnych konkursów. W takcie śledztwa wychodzi na jaw, że chłopak testował grę Work a Dream w najnowszej technologii, gdzie gracz odczuwa nie tylko temperaturę otoczenia, zapachy, smaki, ból ale także własną  śmierć. We współpracy z policją Mika wkracza w świat tej kontrowersyjnej,  tajemniczej gry i próbuje odnaleźć przyczyny agresywnego zachowania Sebastiana. Co ją czeka?

"W grze spotkasz się ze światem pięknych pejzaży i silnych emocji, ale też ekstremalnych sytuacji. Musisz grać brawurowo."

Gry komputerowe rozwijają się w niebezpiecznym kierunku. Naszpikowane są agresją i najczęściej polegają na eliminowaniu potworów, wampirów, zombie, wroga, człowieka. Gracz ma do wyboru broń w każdym rodzaju i wybiera ją tylko w jednym celu, by zabijać. Małgorzata Warda wykorzystała te obserwacje by uzmysłowić czytelnikowi jak głęboko taka rozrywka wpływa na umysł, zachowanie młodego człowieka, który w wirtualnym świecie często szuka akceptacji, bliskości, przyjaźni i rozładowania negatywnych emocji.

Na plener swojej gry, autorka wybrała jeden z księżyców Jowisza- Io. Ten magiczny, połyskliwy, Work a Dream jest tak realna, że łatwo jest przeoczyć upływ czasu i zatracić się w przeżyciach, przygodzie, ekscytacji. Gra szybko pokazuje swoje drugie oblicze, mroczne i niebezpieczne. Dziewczynie coraz trudniej ocenić co jest prawdą, co ułudą stworzoną za milionowy budżet. Nie wie komu może zaufać. Czy zaprzyjaźnionemu policjantowi czy współtowarzyszowi gry, który chroni ją w wirtualnym świecie.  Jaki jest prawdziwy cel gry? Kto jest kim? Co ich łączy? Co jest prawdą? Pytania się mnożą, a brakuje podstawowych, jednoznacznych odpowiedzi i szczerości, która mogłaby stać się drogowskazem w tej trudnej rozgrywce pomiędzy rzeczywistością a iluzją, troską a interesownością, przyjaźnią a manipulacją.
nieobliczalny, niezbadany świat staje się miejscem gdzie spełniają się najpiękniejsze marzenia jak i najgorsze koszmary. Mika jest zaskoczona nową technologią, która pozwala jej doświadczyć wszystkimi zmysłami to, co obserwuje. Czyli, kiedy biegnie czuje zmęczenie, kiedy się skaleczy czuje ból, spływającą krew, jej metaliczny zapach, odczuwa pragnienie i głód, dotyk.

"Ten świat jest jak... - Waham się, czy powinnam użyć tego słowa.- Jak alternatywne życie. Jest niemal doskonały."

Przeszłość Miki, jej młodość, doświadczenia nie pomagają w trudnych wyborach i podejmowaniu decyzji. W dzieciństwie została porzucona przez matkę, ojciec zginął w wypadku samochodowym, młodsza siostra została przysposobiona przez rodzinę zastępczą, a ona sama mieszka w ośrodku opiekuńczym. Mika jest zdystansowana do świata, separuje się od rówieśników. Jedyną rozrywką są gry komputerowe, które dają jej poczucie panowania nad własnym życiem. W wirtualnym świecie jest kimś, jest silna, jest mocna, jest górą, ma władzę, ma przyjaciół...

"Zaangażowałam się tak mocno, ponieważ poza wirtualny światem nie mam nikogo ani niczego, do czego chciałabym wrócić." 

"5 sekund do Io" to książka, która mnie zaskoczyła i zachwyciła. Począwszy od rewelacyjnej okładki, przez oryginalny pomysł po wykonanie. Małgorzata Warda stworzyła ciekawe postaci, których młodość jest atutem ale i bramą do zachowań brawurowych, niebezpiecznych, oscylujących pomiędzy życiem a śmiercią. Czas akcji rozgrywa się na granicy fantasy i rzeczywistości...bo technologia poznana w książce może stać się realna i może okazać się naszą bliską przyszłością.
Nie można zapomnieć o intrydze, tajemnicy, której odkrywanie krok po kroku było cudowną przyjemnością.

"5 sekund do Io" niesie za sobą również ważne przesłanie i jest taką mini instrukcją obsługi nastolatka. W niej najważniejszym punktem jest bliskość, czułość, rozmowa a największą przestrogą samotność młodego człowieka i jej zgubne skutki, które mogą doprowadzić do testowania i przekraczania granic, agresji, do tragedii.

Powieść idealna dla młodzieży, dla rodziców, dla wychowawców i opiekunów... Ku przestrodze...







"5 sekund do Io" Małgorzata Warda, Media Rodzina, Poznań 2015






źródło zdjęcia Io- wikipedia.pl
Czytaj dalej...

Mroczne strony sportu, czyli... Sam na sam ze śmiercią, Nikodem Pałasz



Po powieść Nikodema Pałasza "Sam na sam ze śmiercią" sięgnęłam bo jej tematyka przypomniała mi ulubione książki Harlana Cobena i jego sztandarowego bohatera Myrona Bolitara, który tropi mroczne strony sportu i rozwiązuje zagadki tajemniczych, makabrycznych zbrodni z brawurą i na granicy moralności. Czy doświadczyłam podobnej przyjemności z lektury naszego rodzimego autora?

Właściciel klubu Grabex Zielonka proponuje byłemu policjantowi, Wiktorowi Wolskiemu odnalezienie mordercy Molokiego Mooketsi, wschodzącej gwiazdy polskiego futbolu, który został brutalnie zamordowany w swoim podwarszawskim mieszkaniu. W trakcie prywatnego śledztwa wychodzą na jaw mroczne tajemnice klubu, od kryminalnej przeszłości pracowników, po korupcje w świecie sportu jak i na najwyższych szczeblach władzy.

Wiktor Wolski, to postać, która przerosła moje oczekiwania, oczywiście w pozytywnym znaczeniu :) Policjant na co dzień zmaga się bólem i cierpieniem po stracie najbliższych oraz z demonami przeszłości, które nie pozwalają mu żyć w spokoju. Miota się pomiędzy wspomnieniami, a teraźniejszością, nieustannie kalkuluje zdobyte informacje, które jednocześnie przybliżają go do rozwiązania, jak i tworzą kolejne pytania, nowe rejony poszukiwań. Wolski jest mocnym, silnym, władczym, charyzmatycznym mężczyzną. Trudno go oszukać, ale wyprowadzić z równowagi bardzo łatwo. Nie jest romantycznym bohaterem, który działa w granicach prawa i rozsądku. Wręcz przeciwnie. Jeżeli wie, że jest na właściwym tropie, zrobi wszystko by dokopać się do prawdy. Czas, miejsce, środki finansowe nie graja roli. 

                                "Gdy się mnie spuści ze smyczy, bez mięsa do budy nie wracam."

I rzeczywiście jest wyjątkowo skuteczny. Jego działania przyciągają niebezpieczeństwo i chęć zemsty. Dlatego jest bardzo zapobiegliwy i ubezpieczony na każdą ewentualność. Mimo, że nie jest postacią, którą stawia się za wzór, to nie sposób go nie polubić. Oprócz atrakcyjnego wizerunku (tak go sobie wyobrażam :P) lojalności wobec przyjaciół, jest mistrzem ciętej riposty oraz specyficznego poczucia humoru. 

"Informacja jest w cenie. Jak zawsze. Po co? By manipulować kursem akcji, sprzedawać informacje konkurencji czy samym zainteresowanym."

Podstawą powieści "Sam na sam ze śmiercią" jest świat polskiego futbolu, korupcji, patologi zawodowego sportu, która szerzy się niczym zaraza. Wszystko jest na sprzedaż i nie liczą się przy tym emocje, uczucia, pasja i umiejętności zaangażowanego sportowca. Zdolności są niczym w porównaniu z walizką pieniędzy, a powołanie do kadry narodowej zależy od zasobności portfela. Nikodem Pałasz wie o czym pisze, bo zawodowo zajmuje się marketingiem sportowym tj. zarządza karierami, buduje wizerunek sportowców, współpracuje z mediami, poszukuje sponsorów oraz tworzy strategie marketingowe. Na co dzień spotyka się z "brudną" stroną sportu, a swoje obserwacje rewelacyjnie przelewa na papier. W jego słowach zaciera się granica między tym co fikcyjne, a rzeczywiste. A to moim zdaniem największa zaleta każdego dobrego kryminału. 


Jak już wspomniałam sportowa strona powieści to jedynie płodne podłoże, a każdy nawet laik w dziedzinie piłki nożnej (tak jak ja) może odnaleźć się w historii i przeżyć ją niezwykle emocjonująco. 

"Sam na sam ze śmiercią" trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony, intryguje bogatymi, różnorodnymi postaciami, planami wydarzeń, szczegółowymi opisami i wieloma wątkami, które zaskakująco łączą się w jedną całość.
Nikodem Pałasz zaskoczył mnie i wciągnął w swój świat. Niecierpliwie czekam na jego kolejną, a w międzyczasie przeczytam debiutancką "Brudną grę" :)









"Sam na sam ze śmiercią" Nikodem Pałasz, Muza, Warszawa 2015









źródło zdjęć (2 pierwsze): http://booklips.pl/wywiady/celowo-przekraczam-granice-wywiad-z-nikodemem-palaszem/
Czytaj dalej...

Kiedy ciało jest na sprzedaż..., czyli... Koneser, Joanna Opiat- Bojarska



Joanna Opiat- Bojarska to jedna z moich ulubionych polskich autorek. Oczarowała mnie "Blogostanem", a kryminałem "Gdzie jesteś, Leno?" zmusiła do uwielbienia :) Jako zagorzałą fanka zbieram wszystkie powieści Pani Joanny, lecz zobowiązania nie pozwalają na chronologiczną lekturę. Na szczęście w moje ręce wpadł ostatnio "Koneser", któremu nie odmówiłam swojej uwagi.

W Poznańskich lasach zostały odnalezione szczątki kobiety i okaleczone ciało mężczyzny. Powiązać te dwie bestialskie zbrodnie próbują podkomisarz Burzyński, posterunkowy Majewski oraz antropolog Anita Broll. Tropy prowadzą do największego poznańskiego domu uciech Burdel Kinga, handlarzy żywym towarem i czarnego rynku narządów do nielegalnych przeszczepów.

Jest popyt, jest podaż. Wszystko jest na sprzedaż. Liczy się cena, którą jesteś w stanie zaproponować. Współczesny konsumpcjonizm wydaje się tolerować nawet najbardziej nieprawdopodobne propozycje i rozliczać na drobne nawet ludzkie ciało. Płatna miłość jest substytutem bliskości, czułości, uwagi bądź łatwym sposobem by rozładować frustracje i popęd seksualny. Własne narządy są sposobem na szybki zarobek i łatwą gotówkę. Emocje, uczucia, potrzeby wyłączają zdrowy rozsądek i dopiero w sytuacji, z której nie ma wyjścia otwierają się oczy na przerażający rozrachunek naiwności i brutalności.

Świat nie jest bezpiecznym miejscem. Joanna Opiat- Bojarska udowadnia, że nawet w polskim mieście, na naszej ulicy, tuż za ścianą odgrywają się dramaty, które prowadzą do bestialskich zbrodni. Autorka bardzo przemyślnie zaprojektowała plan powieści i poszczególne punkty zwrotne. Z uwagą śledziłam rozwój wypadków i próbowałam na własną rękę rozgryźć zagadkę dwóch ciał i powiązań między nimi. Udało mi się to dopiero gdy autorka mi na to pozwoliła :)
Podoba mi się to, że Pani Joanna uparcie i z wielką wnikliwością zbiera materiały do swoich książek. Przez co sprawia, że jej postaci wynoszą się ponad ich strony oraz odurzają autentycznością metod śledczych, faktów medycznych i casusów prawnych.

Ucieszyłam się, że sprawę poprowadzi znany mi duet Burzyński- Majewski. Ponownie miałam przyjemność obserwować ich pracę i walkę pomiędzy doświadczeniem, opanowaniem, rezerwą z młodością, nieobliczalnością i niebywałą intuicją, z której można ulepić nieprzewidywalne i ekscytujące śledztwo. Różnice pomiędzy policjantami są tak naprawdę idealnym uzupełnieniem przynoszącym wymierne korzyści. Niepokorny Majewski szóstym zmysłem kieruje się we właściwych kierunkach, a stonowany Burzyński potrafi połączyć nawet najbardziej szalone i  kuriozalne fakty w logiczną, spójną całość. Tylko Burza potrafi utrzymać młodzika w ryzach i czerpać z tej nietypowej przyjaźni energię potrzebną mu w życiu prywatnym. Bo oprócz makabrycznego znaleziska możemy obserwować codzienność policjantów, którzy tak jak my borykają się z problemami współczesnego świata. Burzyński stoi nad przepaścią. Musi zdecydować co jest dla niego ważniejsze, rodzina czy praca. Majewski z kolei w swoim rozrywkowym trybie życia, odnajduje przystań, w której chciałby zacumować na dłużej...

Fenomenem "Konesera" jest postać Anity Broll, która mnie zawojowała. Pewna siebie, zdystansowana, kompetentna w pracy, a miękka i niepewna w zaciszu domowym. Jej pasja i zatracenie w antropologii dodała całej powieści charakteru i specyficznej atmosfery.

Joanna Opiat- Bojarska po raz kolejny, po mistrzowsku skonstruowała kryminalną intrygę, zachwyciła realnymi oraz zachwyciła wyrazistymi bohaterami. Bez problemu wciągnęła w świat brawury, seksbiznesu i wielkich pieniędzy. Jednym słowem Pani Joanna wie jak zaintrygować, utrzymać ciekawość i zaskoczyć w finałowym momencie :)







"Koneser" Joanna Opiat- Bojarska, Czarna Owca, Warszawa 2015




Czytaj dalej...

Administrator strony Aleksandrowe myśli korzysta z systemu komentarzy Disqus. Adresy IP i adresy e-mailowe są przechowywane przez administratora Disqus'a. Zakładając stronę na platformie Disqus wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych.
Aleksandrowe myśli © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka