Uwaga!


Wszystkie teksty zawarte na blogu Aleksandrowe myśli, chronione są prawem autorskim [na mocy: Dz.U.1994 nr24 poz.83, Ustawa z dnia 4 lutego 1994r o prawie autorskim i prawach pokrewnych]. Kopiowanie treści, choćby fragmentów oraz wykorzystywanie ich w innych serwisach internetowych, na blogach itp itd wymaga pisemnej zgody autorki bloga.

Translate

Łączna liczba wyświetleń

Kilka pytań do... Katarzyny Kebernik + wyniki konkursu

Serdecznie zapraszam na wywiad z Katarzyną Kebernik :) Jestem pewna, że to będzie dla Was bardzo przyjemna lektura :)


Joanna P. 

1. Jakim zwierzęciem chciałbyś być i dlaczego? Odpowiedź na to banalne pytanie często więcej mówi o człowieku niż godzinna rozmowa. A czasem mówi tyle, że pora rozmowy z daną osobą minęła i należy poszukać sobie ciekawszych i bardziej wrażliwych rozmówców.

Byłabym słodką świnką morską. Z fajnym, odpowiedzialnym właścicielem i bez żadnych zmartwień. Ciągle bym jadła, spała i przytulała się do wszystkich. Trzy rzeczy, które lubię najbardziej ;)

Beata Wisienka Lewandowska 

2. Dlaczego akurat temat książki Wściekły

Domyślam się, że chodzi Pani o tytuł Pierwotnie książka nazywała się inaczej. Tuż przed oddaniem tekstu do druku wydawnictwo stwierdziło, że tytuł należy zmienić, bo jest mało chwytliwy. Było wiele propozycji, jak coś podobało się wydawcy, to mnie kategorycznie „nie” i vice versa. W końcu „Wściekły” pogodził obie strony. 

3. Jak pomóc młodzieży żeby byli inni chodzi mi przede wszystkim bunt , agresja itp. 
wyk. Zuzanna Dworzyńska

+   12. W jaki sposób zmniejszyłabym Pani przemoc fizyczną i psychiczną w relacjach między nastolatkami. Czy ma Pani jakiś pomysł na specjalną akcję przeciw przemocy? (Ewelina Wiśniewska)

Mam 21 lat i sama nie tak dawno byłam jeszcze nastolatką, dobrze więc pamiętam problem, o którym Panie piszą. Nigdy nie byłam kozłem ofiarnym, ale zawsze bardzo dotykał mnie los tych odrzuconych przez większość. Skąd bierze się agresja i okrucieństwo wśród dzieci? Wydaje mi się, że zło zawsze zaczyna się u korzeni. Dzieci z dysfunkcyjnych rodzin będą się wyżywać na innych, aby chociaż w ten sposób móc się dowartościować albo po prostu dlatego, że agresja to dla nich norma. Z kolei rozpieszczone dzieci bogatych rodziców zbyt często patrzą na otoczenie z wyższością, a stąd już tylko krok do znęcania się. Czasem, jak w filmie „Cześć, Tereska!”, wystarczy, że rodzice są zbyt mało zainteresowani, zbyt nijacy, by wytrzymać konkurencję zdegenerowanej, ale charyzmatycznej koleżanki. Poza tym, niektóre dzieci są zwyczajnie mniej wrażliwe, a prawie wszystkie nie lubią się wychylać, zrobią to, czego chce grupa, by nie spotkać się z wyśmianiem. To wszystko są rzeczy bardzo głęboko zakodowane w człowieku i dlatego nie wierzę, by zmienić je mogła nawet najlepsza akcja czy kampania społeczna. Agresja jest wpisana w szkołę, bo szkoła to stado. Tu wszystko działa jak w naturze, której częścią jesteśmy, jak u wilków – jest samiec alfa, lider, są samce beta, które wykonują jego rozkazy i najsłabsze samce omega, które znoszą ugryzienia reszty wilków. Tak samo brutalnie, chociaż pod niby cywilizowanym płaszczykiem, układają się nasze role społeczne w życiu: w pracy, w towarzystwie, w rodzinie. Ktoś jest gwiazdą, ktoś szarą myszą, z jednego można kpić, z innego nie. W szkole te wszystkie tendencje widać jak na dłoni, bo dzieci dopiero uczą się życia w grupie, działają instynktownie, mają mniej obycia, doświadczenia i – jak ktoś kiedyś napisał – są tak okrutne w swoich czynach i słowach, jak dorośli bywają jedynie w myślach. Trudno mi więc odpowiedzieć na pytanie, jak zmniejszyć agresję u młodych ludzi, bo sama ciągle uczę się życia i zbyt mało o nim wiem. Na pewno rodzice powinni mieć świadomość, jak wielka ciąży na nich odpowiedzialność. Kochać swoje pociechy, budować w nich poczucie własnej wartości, traktować z szacunkiem innych, by dawać dobry przykład, rozmawiać, słuchać, nie zbywać byle czym. Zamiast zapisywać sześciolatka na chiński, poukładać z nim Lego i pośmiać się. Nauczyciele muszą uważnie obserwować klasę i działać zapobiegawczo: naprawdę niewiele trzeba, by rozpoznać, że ktoś jest dręczony albo dzieje się z nim coś złego. A młodzież? Znaleźć sobie odskocznię od trudów dorastania: sport, pasję, cokolwiek, co pozwoli wyładować złą energię. Poszukać mądrych przyjaciół i wspierać się wzajemnie. Myśleć o tym, co się robi dzisiaj, żeby jutro nie wstydzić się spojrzeć w lustro.

Beata Lewandowska 

4. Jakie lubi pani czytać książki? 

Mam wielu ulubionych pisarzy, wymienię niektórych: Kafka, Faulkner, Nabokov, Sapkowski, Tokarczuk, Szekspir, Masłowska, Beckett, Marquez, Rudnicki, Chandler, Orwell, Bułhakow, Gombrowicz… Czytam też dużo literatury faktu, książek naukowych (przede wszystkim historycznych) oraz reportaży, np. Lidii Ostałowskiej. Mam bardzo eklektyczny gust, jedyny typ literatury, za którym nie przepadam, to ckliwe powieści kobiece (wyjątek: Musierowicz), romansidła i pulpa w rodzaju Greya.

kwiatusia 

5. Proszę nam zdradzić Pani przepis na napisanie dobrej powieści. Co w trakcie pisania książki było dla Pani najłatwiejsze, a co najtrudniejsze? Czy pojawiał się brak weny twórczej; problem ze znalezieniem wydawcy?

O przepis na powieść i wenę pytały mnie już inne osoby w tym wywiadzie, przejdę więc od razu do reszty Pani pytania, żeby nie powtarzać Co jest w pisaniu najłatwiejsze – znalezienie ładnego zeszytu, niezacinającego się długopisu, wygodnego krzesła i cichego miejsca. Co jest najtrudniejsze – cała reszta;) Serio. Z pisaniem jest jak z narkotykiem: nienawidzisz tego, nie masz z tego korzyści, ale już w tym siedzisz, musisz sobie dostarczyć dzienną dawkę, żeby ci ulżyło choć na moment. Dobre pisanie wiąże się z intelektualnym wysiłkiem, coś, co zbyt łatwo przyszło, rzadko okazuje się wartościowe. Warto sobie podnosić poprzeczkę, być dla siebie pierwszym krytykiem, żeby nie popaść w banał i grafomanię. „Wymagajcie od siebie, choćby inni od was nie wymagali”, że pozwolę sobie zacytować papieża Co do wydawcy: nie miałam problemów ze znalezieniem go, pierwszą pozytywną odpowiedź otrzymałam w niecały tydzień od wysłania książki. Większą trudność sprawiło mi samo wyciągnięcie tych swoich bazgrołów z szuflady i pokazanie ich światu. Dojrzenie do tej decyzji zajęło mi prawie dwa lata.

6. Czy przed przystąpieniem do pisania książki „Wściekły" miała Pani już stricte określoną fabułę; czy bohaterowie, ich losy, zwroty akcji powstały dopiero z chwilą tworzenia powieści?

W dużej mierze miałam już przemyślaną fabułę. „Wściekły” budową przypomina nieco kryminał z zagadką i rozwiązaniem. Na pewno miałam już gotowego, w pełni przemyślanego bohatera. Na pewno wiedziałam też, w jaki sposób moja książka się zakończy, do czego dąży akcja. Dlatego mogłam pewną ręką komponować poszczególne elementy układanki, pilnować, aby wszystkie do siebie pasowały i by każdy coś znaczył. Takiego konstrukcyjnego, architektonicznego spojrzenia na literaturę nauczyłam się z… „Harry’ego Pottera”. Przeczytałam tę sagę chyba z dziesięć razy, podobnie jak każdy urodzony w pierwszej połowie lat 90. Dwa pierwsze czytania to był szczery, dziecięcy zachwyt, ale już później, kiedy znałam fabułę na wyrywki, zaczęłam analizować „jak to jest zrobione”. Czemu Harry traci dziennik Toma Riddle’a, gdy jest już tak blisko rozwiązania jego tajemnicy? Żeby zaostrzyć apetyt czytelnika. Czemu Harry w drugim rozdziale pierwszej części gada z wężem? Bo autorka już wtedy wiedziała, że w następnym tomie Harry okaże się wężousty, a w ostatnim wyjdzie na jaw, że to przez zaszczepioną w nim cząstkę duszy Voldemorta. A przesłanki co do tego, że Snape był podwójnym agentem, znajdują się już w „Czarze Ognia” – przeczytajcie stronę 738! Wniosek: autorka planowała wydarzenia z wyprzedzeniem, dbała o wewnętrzną logikę opowieści i pilnowała przewidzianego rozwoju wszystkich wątków z żelazną dyscypliną. Nuda, ale jak widać, daje dobre efekty.

martucha180 

7. Czym jest dla Pani SŁOWO?

SŁOWO to przede wszystkim odpowiedzialność. Potężna broń, z którą należy ostrożnie postępować. Może być użyte, by nieść dobro, ale znacznie częściej wykorzystuje się je, by ranić, siać nienawiść, ogłupiać lub manipulować innymi. Dlatego staram się zawsze myśleć o ewentualnych konsekwencjach wypowiadanych/napisanych słów. Sama jestem z tych „delikatnych”, bardzo łatwo można mnie zranić okrutną lub złośliwą uwagą. Oczywiście, ja też nie jestem święta, bywam pyskata, zdarza mi się palnąć coś głupiego – i zawsze mam potem paskudne wyrzuty sumienia z tego powodu.

8. Zapewne ma Pani przyjaciółkę Wenę. Jaka ona jest?

Z weną mam związek otwarty;) Miło jest, kiedy się pojawia, ale nie uzależniam się od jej obecności. Wiadomo, są dni, kiedy pisze się lepiej i takie, gdy gorzej, ale w pracy nad powieścią tak naprawdę najważniejsze jest rzemiosło. Umiejętność zebrania się w sobie, gdy się nie chce, a nie czekanie na mityczne natchnienie. Są dwie metody pisarskiej pracy, każdy powinien wybrać taką, która lepiej mu leży. Krótkodystansowcy – piszą przez miesiąc lub dwa po paręnaście godzin dziennie, nie zajmując się przez ten czas niczym innym i nie „wychodząc” ze świata powieści. Długodystansowcy – rozkładają pracę na porcje, piszą np. stronę lub dwie dziennie i tak konsekwentnie, pomału tworzą swoje dzieło. Druga opcja lepiej mi podchodzi i jest praktyczniejsza dla kogoś, kto nie utrzymuje się z pisania i nie ma warunków na to, by przez parę tygodni w roku praktycznie zamknąć się w czterech ścianach. 

9. Którą książkę poleciłaby Pani starszym uczniom jako lekturę obowiązkową? Którą książkę zdaniem Pani warto by było omawiać na lekcjach języka polskiego, by uczniowie czytali, by częściej sięgali po książki?

GIMNAZJUM: Jeżycjada, seria o Adrianie Molu i Georgii Nicolson, książki Jacqueline Wilson, Agathy Christie, Ursuli K. Le Guin, Tada Williamsa, Ewy Nowak, Doroty Terakowskiej. Z fantazją: Małgosia contra Małgosia, Atramentowe serce, Baśniobór, Hobbit, Książka nad książkami, Bajki robotów. O ważnych sprawach: My, dzieci z dworca ZOO, Buszujący w zbożu, Kwiatki Jana Pawła II, Dziwny przypadek psa nocną porą, Chłopiec z latawcem, 13 bajek z królestwa Lailonii, Skóra, Katedra Marii Panny w Paryżu, Zwierzoczłekoupiór, Panna Nikt, Folwark zwierzęcy.
LICEUM: (nie wymieniam tego, co jest już w programie lektur) Dowcipnie: Tortilla Flat, Trzej panowie na łódce nie licząc psa, Sekret hiszpańskiej pensjonarki, twórczość Mrożka i Topora. Epicko: Przeminęło z wiatrem, Anna Karenina, Kochałam Tyberiusza, W ogrodzie pamięci. Wciągająco: Pachnidło, Cień wiatru, Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki. Sensacyjno – kryminalnie: Ojciec chrzestny, Dzień szakala, Żegnaj, laleczko. Z fantazją: Wiedźmin, Świat dysku, Diuna, Łowca androidów. Dla buntowników: Wilk stepowy, Wściekłość i wrzask, W drodze, Podziemny krąg, …będzie gorzej, Mechaniczna pomarańcza. Dla myślicieli: Cząstki elementarne, Świat Zofii, Rok 1984, Rozmowy z katem. Dla wrażliwców: Zabić drozda, Mała zagłada, Ono, Nostalgia anioła, Kwietniowa czarownica. Kontrowersyjnie: Wojna polsko – ruska pod flagą biało – czerwoną, American psycho, Bukowski.

Ewelina Wiśniewska 

10. Czy pisząc historię głównego bohatera, opierała się Pani na faktach autentycznych i doświadczeniach z własnego życia?

Na pewno moje własne doświadczenia wpłynęły na kształt powieści. Główny bohater przypomina nieco niektóre ważne dla mnie osoby, ale jego historia jest od początku do końca przeze mnie wymyślona. Trudno, żeby było inaczej, jego losy są dosyć niezwykłe, odrealnione. Nie wydaje mi się jednak, żeby moją powieść można było zaklasyfikować do New Adult czy YA, jak można by wywnioskować z okładki. Nie jest to także powieść gatunkowa, stąd pewnie konsternacja niektórych osób, które nie wiedzą, do jakiej szufladki by ją przyporządkować. „Wściekły” to psychologiczna, mocno oniryczna, skomplikowana i wymagająca wysiłku opowieść w typie „Czarnego łabędzia” albo „Donnie Darco” – a do tworzenia i przyjmowania tego typu historii trzeba korzystać nie tylko z życiowych doświadczeń, ale także z wyobraźni.

11. Czy posiada Pani dar przewidywania ze snów?
wyk. Dagmara Świerkowska

Nie, ale taki dar posiada moja babcia. Często śnią jej się zmarli, którzy próbują ją przed czymś ostrzec. Np. kiedyś zamówiła mszę za duszę pradziadka, msza miała się odbyć o 6:30 i babcia bała się, że zaśpi. W noc przed mszą przyśniła jej się mama (a moja prababcia), która pochylała się nad nią i mówiła: „Otwórz oczy”. „Mamo, jestem taka senna…” – odpowiedziała babcia, a jej mama na to: „Otwieraj oczy, bo ci je naftą poleję!”. Babcia się obudziła i spojrzała na zegarek. Była 6:00. Takich sytuacji zdarzało się wiele, o większości z nich lepiej nie będę tutaj wspominać… Może dlatego napisałam taką mroczną książkę?

Iza R 

13. Jakie jest największe szaleństwo, jakie zrobiła Pani w życiu?

Moje największe szaleństwa lepiej niech pozostaną moją słodką tajemnicą;) Jednym z tych, do których mogę się przyznać, było pisanie „Wściekłego” tuż przed maturą, zamiast uczenia się do niej. Maturę zdałam jednak dobrze, wniosek: warto czasem zaszaleć

14. Jaki jest Pani ulubiony przepis kulinarny? Jeśli o przepisach mowa, załóżmy, że napisanie i wydanie książki to przepis, jakie według Pani są jego składniki?

Smak literacki, tak samo jak kulinarny, u każdego jest niepowtarzalny. Dlatego nie da się podać przepisu na powieść, która zasmakuje każdemu. Jedni wolą starego, dobrego schabowego, inni oryginalną tajską zupę pełną egzotycznych przypraw. Nie da się zadowolić wszystkich, więc pisarz powinien kierować się przede wszystkim swoim smakiem przy gotowaniu powieści Tylko wtedy jest szansa na to, że jego danie będzie szczere, świeże i „jakieś”. A jeżeli mowa o mnie i o moim smaku, to najbardziej uniwersalny przepis na powieść, jaki mogę Wam zdradzić, wygląda tak:

    Kilka potężnych garnców dobrej literatury, przeczytanej przed przystąpieniem do pisania
    Szklanka oryginalnego pomysłu
    Dwie szklanki dobrze skonstruowanych postaci
    Trzy szklanki dobrze skonstruowanej fabuły
    Kilka, kilkanaście ziarenek talentu, „iskry bożej”, tego niepowtarzalnego czegoś (im więcej      jesteśmy w stanie wrzucić, tym smak potrawy będzie bogatszy)
    Listek pokory (nie zapominać o nim!)
    +
    Forma do pieczenia – bo forma jest czymś, bez czego treść się rozleje, język i styl trzymają literackie ciasto w ryzach. Jeżeli forma jest mistrzowska, można np. nie dodać do całości szklanek z bohaterem czy fabułą: ale tylko, kiedy jest mistrzowska. Inaczej wyjdzie grafomański zakalec.
    Wstawić do piekarnika i piec bez pośpiechu, tyle, ile trzeba (zazwyczaj około roku). Potem serwować każdemu po kawałku i patrzeć, komu smakuje, a kto się krzywi.

15. Gdyby istniała możliwość przeniesienia się choć na chwilkę do dowolnej powieści, do jakiej Pani by się przeniosła? A może do żadnej?

No właśnie: chyba do żadnej z nich. Książki to nic innego, jak zapis ludzkich myśli i marzeń, a marzenia dlatego są takie piękne, że tkwią bezpiecznie w naszych głowach. To my decydujemy, jak potoczą się wypadki w naszej fantazji. Realne życie nie daje takiej możliwości, w urzeczywistnionym marzeniu też pojawiłyby się nuda, stres, złośliwi ludzie – i czar by prysł. Fajnie jest wyobrażać sobie siebie na miejscu np. Aragorna, ale być Aragornem naprawdę, musieć walczyć z realnymi potworami i podejmować tak trudne decyzje, bez wiedzy o tym, jak zakończy się nasza historia? Koszmar. Chociaż, nie powiem, listem z Hogwartu nawet dziś bym nie pogardziła

Dorota Lińska-Złoch 

16. Czy do pisania powieści o muzyku/kompozytorze musiała się Pani specjalnie przygotowywać, zbierać materiały? Czy jest to temat Pani na tyle bliski i znany, że nie miała Pani z nim problemów technicznych?

Nie jestem muzykiem, ale muzykę kocham całym sercem, jak pewnie większość z Was ;) Nie robiłam specjalnych przygotowań do tego wątku powieści. Przy tworzeniu muzycznych fascynacji Kosy kierowałam się intuicją i własnymi upodobaniami. Kosa słucha tego, czego ja sama słucham. Zachęcam, aby czytając, odsłuchiwać poszczególne utwory – dobierałam je tak, jak dobiera się muzykę do filmu, aby podkreślały nastrój danej sceny, emocje bohatera. Oczywiście, pisząc o kwestiach technicznych, opierałam się na zdaniu osób znających temat „od kuchni”, wypowiedziach znanych muzyków i opiniach początkujących artystów z mojego otoczenia.



Książkę chciałabym podarować „kwiatusi”

- Zwyciężczyni serdecznie gratuluję :) Czekaj na mail ode mnie :)


Kasiu, bardzo dziękuję za poświęcony czas i obszerne, bardzo ciekawe odpowiedzi na pytania :) Dziękuję również za pozytywną reakcję na moją propozycję i miłą korespondencję :) Życzę pomyślności w życiu prywatnym i zawodowym :) 




* źródło zdjęć- udostępnione przez Katarzynę Kebernik 

 
Czytaj dalej...

Wielkie kłamstewka, Liane Moriarty

Małe sekreciki i kłamstewka urastają do wielkich rozmiarów, które poruszają lawinę niedomówień, nieporozumień, nieszczęść i w konsekwencji prowadzą do tragedii. Liane Moriarty w "Wielkich kłamstewkach" z godną uwagi drobiazgowością rysuje przed czytelnikiem czarny scenariusz zdominowany przez tajemnice niosące niszczycielską siłę.

Mała, sielska miejscowość na przedmieściach Sydney staje się sceną nieszczęśliwych wydarzeń. Pomówienia, bezpodstawne oskarżenia, traumatyczna przeszłość i tajemnice ukrywane we własnych czterech ścianach, to punkt wyjścia pod szkolne awantury, bezlitosną konfrontację i śmierć na wieczorku integracyjnym. Kto jest ofiarą, kto oprawcą? Tego dowiesz się, drogi czytelniku, dopiero na ostatnich kartach książki i gwarantuję, że rozwiązanie będzie zaskoczeniem, bez możliwości jednoznacznej oceny, za to pozostawiające z kłębiącymi myślami na temat przemocy, od tej bezmyślnej w wykonaniu dzieci po tę bardzo przemyślaną i okrutną pomiędzy dorosłymi.

Trzy kobiety, trzy przedstawicielki pozycji społecznej i modelu rodziny odnajdują wspólny język i zaprzyjaźniają się. Szybko muszą zweryfikować swoją znajomość oraz opowiedzieć się po jednej ze stron. Synek jednej z nich, Jane, zostaje oskarżony o  dręczenie klasowej koleżanki. Informacja ta nie zostaje jednoznacznie potwierdzona, ale lawina oskarżeń ruszyła, a matki uczniów podzieliły się na dwa obozy, te, które wierzą w winę pięcioletniego Ziggy' ego i te, które w nią nie wierzą. To doprowadza do wielu skrajnych, nieodpowiedzialnych zachowań godzące w dobre imię dziecka, matki, nauczycielki, szkoły, instytucji państwowej.

W naszym życiu doświadczamy coraz więcej brutalności i agresji, począwszy od telewizji na języku nienawiści i bezpośredniej napaści skończywszy. Hejt, poniżanie, szykany to także problem współczesnych szkół, a także (co jest straszne) przedszkoli. Nie zdajemy sobie sprawy, że wyzwiska, niewinne popchnięcie, uszczypnięcie czy ugryzienie może prowadzić do przemocy w agresywniejszej formie w przyszłości. Nie uświadamiamy sobie także, że to sytuacje domowe, choćby najlepiej ukrywane, są podstawą zachowania naszych latorośli.

Jednak matki przedstawione w "Wielkich kłamstewkach" zafokusowane na temacie przemocy, zapomniały że jest się niewinnym aż do udowodnienia winy ponad wszelką wątpliwość. Tutaj wpływowe panie zatruły życie młodej, samotnej matki i same wykazały się agresją, z którą tak efektownie walczyły.

"Wielkie kłamstewka" to opowieść o wielu wymiarach nienawiści i brutalności, którą spotykamy w codziennym życiu, a której często nie dostrzegamy zaaferowani własnymi problemami. Liane Moriarty udowodniła, że agresja, znęcanie fizyczne, psychiczne może dotyczyć każdego, zarówno rodziny z tak zwanego marginesu społecznego, ale także ludzi na stanowiskach, na świeczniku.

"Wielkie kłamstewka" to także historia różnych koligacji rodzinnych, od samotnego macierzyństwa, poprzez "normalny" dom, po rodziny patchworkowe. Każda z nich musi mierzyć się z problemami dnia codziennego dotyczącą utrzymania ale i z wychowaniem dzieci i relacjami z bliskimi.

Powieść Liane Moriarty to zajmująca opowieść z ważnym tematem i głosem w dyskusji o przemocy domowej. Prosty język, narrator przemawiający z kilku perspektyw, niespieszne ale wciągające tempo akcji i podsumowujący każdy rozdział chór głosów, obserwatorów wydarzeń daje poczucie dobrze spędzonego czasu z lekturą.




"Wielkie kłamstewka" Liane Moriarty, tł. Magdalena Moltzan-Małkowska, Prószyński i s- ka, Warszawa 2015




Czytaj dalej...

Book Tour: Maybe Someday, Colleen Hoover


O twórczości Colleen Hoover jest głośno od wielu miesięcy za sprawą poruszającej powieści Hopeless. Każde kolejne dzieło autorki jest przyjmowane z wielką niecierpliwością i jeszcze większym entuzjazmem. Przyznam szczerze, że nie miałam do tej pory styczności z jej książkami. Dopiero Book Tour zorganizowany przez wydawnictwo Otwarte dało mi szansę zapoznania się z tą popularną autorką. Dostałam do ręki "Maybe Someday" i już rozumiem skąd to wszechobecne uwielbienie... 

Ta książka jest historią przyjaźni dwójki młodych ludzi, Sydney i Ridge' a. Początkowo łączy ich fascynacja i muzyka. Ridge jest gitarzystą, który swoimi utworami chwyta za serce, wprawia je w drżenie i nie pozwala o nich zapomnieć. Sydney zaś to zwyczajna studentka, która pragnie odrobiny niezależności. Jeden sms zmienia ich życie i bezlitośnie je komplikuje. 

Nie doświadczyłem jeszcze w swoim życiu niczego, co byłoby równie dobre, będąc zarazem tak strasznie bolesne. 

Moglibyście powiedzieć, że to kolejny ckliwy romans dla młodszego czytelnika. Jednak bylibyście w błędzie. To poruszająca historia o pragnieniach, pasji i realizacji marzeń okraszona nutą romantycznego uniesienia. Bohaterowie "Maybe Someday" nie mają łatwego życia. Od dziecięcych lat zmagają się z okrutnym, niezrozumiałym światem dorosłych. Z tym, że doświadczenia Ridge' a są nieporównywalnie większe od przeżyć Sydney. Ale to wrażliwość na niepowodzenia i nieszczęścia tworzy pomiędzy nimi nić porozumienia. Wspólne rozmowy, zwierzenia prowadzą do czegoś więcej, do uczucia, na które nie są gotowi, które może zepsuć inne relacje, w które są zaplątani. 

Nie chcę zdradzać zbyt dużo, by nie odbierać Wam przyjemności poznawania. Zdradzę jedynie, że Ridge jest postacią niecodzienną, ogromnie utalentowaną, mającą trudną, traumatyczną przeszłość, w której udało mu się nie pogubić. Znalazł rozwiązanie niosące zadowolenie, radość dla niego i jego otoczenia. Jest gentlemenem starej daty, dbającym o konwenanse i zasady rzadko już respektowane we współczesnym świecie. To czyni z niego chłopaka, za którym warto skoczyć w ogień. Choć jego zachowanie przy finale opowieści zburzyło idealny obraz. Ta niekonsekwencja lekko mnie rozczarowała. 

Nadzwyczajną zaletą "Maybe Someday" jest playlista dołączona do powieści, i którą można odsłuchać dzięki specjalnej aplikacji bądź też odszukać na stronie autorki. Dla Colleen Hoover to pewien eksperyment, a dla mnie konieczność skoro akcja książki rozgrywa się wokół muzyki. To doświadczenie bardzo wpłynęło na odbiór powieści i dodało jej tego czegoś, nieuchwytnego, niewytłumaczalnego charakteru i klimatu. 

"Maybe Someday" to sposób na odgonienie jesiennej chandry i refleksji nad własnym życiem, własną pasją i marzeniami. 





"Maybe Someday" Colleen Hoover, tł. Piotr Grzegorzewski, Otwarte, Kraków 2015




Książkę przeczytałam w ramach akcji Book Tour rozpoczętego przez wydawnictwo Otwarte, a do której zaprosiła mnie Lexiss, autorki bloga Łowczyni Książek :)



Tutaj zasady Book Tour:
1. Każdy bloger, do którego dotrze książka, wpisuje swoje imię/nick i adres bloga na stronie tytułowej.
2. W ciągu tygodnia od otrzymania książki należy ją zrecenzować i opublikować recenzję na blogu (w tytule wpisu uwzględnij hasło BOOK TOUR). Mile widziane wstawienie opinii na stronę księgarni Empik.com.
3. W recenzji należy zawrzeć informację, że jest ona częścią akcji Book Tour oraz wstawić zdjęcie egzemplarza z ukazaną stroną z podpisami i zasady :)
4. I w końcu trzeba szybko przesłać książkę kolejnej osobie, przy której jesteście pewni, że pośle ją potem dalej :) (Najlepiej listem poleconym, by nigdzie nie zaginęła, a lepiej dodatkowo priorytetem, by była szybciej na miejscu.) Nie musicie ogłaszać, do kogo wysyłacie. Przede wszystkim uzgodnijcie wcześniej z tą osobą, czy na pewno chce książkę.
5. Książka musi wrócić do Wydawnictwa Otwartego do 15 października 2015 r.
6. W akcji mogą brać udział blogi, które działają od co najmniej 6 miesięcy i w każdym miesiącu opublikowane mają co najmniej 4 wpisy.



Czytaj dalej...

Przedpremierowo: Aplikacja, Lauren Miller



Wiatr wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża.

Najnowszy program nauczania powoli zabija świadomość i samodzielne myślenie. Uproszczone podręczniki, wiedza wtłoczona w schemat, testy pisane pod klucz, a do tego wzrost popularności smartfonów, tabletów i aplikacji nie tchnie nadzieją i nie nastraja optymistycznie. Niestety, to nasza przyszłość...

Lauren Miller w "Aplikacji" idzie o krok dalej i uzależnia ludzkość od techniki, technologii tak głęboko, że intuicja, wewnętrzny głos sumienia, nazwane Zwątpieniem jest traktowane jak choroba oraz jest podstawą do społecznego ostracyzmu i eliminacji.

Jest rok 2032. Poznajemy szesnastoletnią Rory, która rozpoczyna naukę w elitarnej Akademii Theden, która gwarantuje swoim absolwentom świetlaną przyszłość. Warunkiem jest ślepa wiara i zaufanie. Pewne wydarzenia podważają wiedzę, odczucia Rory. Spadają z oczu klapki i ukazują całą hipokryzję i manipulację, której macki sięgają w każdy zakątek globu. Czy uda się ocalić ludzkość nieświadomą czyhającego zagrożenia?

Po raz kolejny losy ludzi są w rękach nastolatków. Na szczęście są to dzieciaki bystre, odważne, empatyczne i gotowe na ryzyko w imię przyjaźni, miłości i innych wartości godnych zachowania, powielania. Rory, a właściwie Aurora, jest szesnastoletnią mądralą, która uwielbia się uczyć oraz nie wyobraża sobie świata bez  swojego osobistego handheld' a i popularnego oprogramowania Lux. Dziewczyna nie zdaje sobie sprawy, że głównym dowodzącym jest jej aplikacja, która dokonuje za nią wyborów od godziny, o której wstaje, poprzez kompletowanie  ubrania, po kompozycję składników żywieniowych, propozycje wydarzeń kulturalnych i dobór przyjaciół. Kiedy dziewczyna zaczyna słyszeć wewnętrzny głos, musi zweryfikować poglądy i uporządkować hierarchię wartości. Pomaga jej w tym North, zbuntowany barista z pobliskiej kawiarni. Najpierw staje się powiernikiem szkolnych rozterek, by za chwilę stać się kimś ważnym, bliskim sercu i kompanem w niełatwej rozgrywce. 

Mnie natomiast gemini służyło do wszystkiego. Mój kalendarz, moje plany, mój profil na Forum, playlisty i książki – wszystko to pragnęłam mieć pod ręką, zawsze. Potrzebny był mi też, oczywiście, Lux, dzięki któremu moje życie szło gładko. Radziłam się tej apki co najmniej tysiąc razy na dzień. W co powinnam się ubrać? Gdzie usiąść? Kogo zaprosić na połowinki? Wszystkie decyzje, które wydawały się ważne, i pewnie całe mnóstwo nieistotnych.

W opisanej historii doskonale odnajdą się nastolatki bo to ich życie zostało opisane w "Aplikacji". Znajdziecie tu wszelkie nastoletnie problemy, wybór kierunku nauki, nieporozumienia z nauczycielami, zawieranie przyjaźni, pierwsze miłosne emocje. Lauren Miller sięgnęła także po tematy trudniejsze, cięższe tj.: poszukiwanie w przeszłości własnych korzeni i tożsamości, dorastanie bez matczynej opieki, czy poruszająca bliskość ojca i córki. Te zdawałoby się poboczne wątki są doskonałą kanwą pod międzynarodową, światową manipulację, w której główną rolę odgrywa coraz to bardziej nowoczesna technika i ewolucja technologii w zatrważającym kierunku.

Oboje tkwiliśmy w klatkach przeciętności. Twoja była w Seattle, moja w Bostonie. I oto jesteśmy tutaj. W drodze ku czemuś o wiele lepszemu.

"Aplikacja" to powieść z wartką akcją, tajemnicą i intrygą skierowaną do młodego czytelnika. Jestem pewna, że porwie ich opowieść rozgrywająca się w niedalekiej przyszłości. 






"Aplikacja" Lauren Miller, tł. Jarosław Irzykowski, Feeria, Łódź 2015





Recenzja napisana dla serwisu Duże Ka :)




Czytaj dalej...

Przedpremierowo: Ślad na lustrze, Janis Heaphy Durham

Premiera: 23 wrzesień



Chcemy wierzyć, że śmierć nie jest definitywnym końcem i po drugiej stronie czeka nas byt równie atrakcyjny. Znamy, czytamy, poznajemy wiele przykładów potwierdzających życie po życiu. Doświadczają go osoby młode, stare, wierzące, ale także ateiści, agnostycy, ludzie wrażliwi, ufający wyższym planom, karmom, reinkarnacji ale także ci, którzy twardo stąpają po ziemi i poddają krytyce to, co niewyjaśnione, sceptykom wietrzącym spisek. 

Tym razem swoją historię przedstawia Janis Heaphy Durham, która w "Śladzie na lustrze" porusza kwestię miłości silniejszej niż śmierć.

Max w wieku 56 lat umiera na nowotwór. Wcześniej obiecuje żonie, że zawsze przy niej będzie, a jego uczucie nie skończy się wraz z ziemskim żywotem. W pierwszą rocznicę śmierci daje temu dowód. Pozostawia ślad na lustrze, odcisk dłoni. Od tego momentu Janis dostrzega więcej świadectw jego odwiedzin. Kolejne znaki na lustrzanej tafli, odcisk stopy, poruszający się perski dywan, dziwne, niewytłumaczalne hałasy czy złote włókna unoszące się w powietrzu...

Tylko nasza miłość daje mi odwagę, by stawić czoło śmierci. Mnie jest łatwiej, bo odchodzę. Tobie będzie trudniej, bo tu zostajesz.

Choć Janis wychowywała się w rodzinie prezbiteriańskiego kapłana, nauczyła się, że drogą do wiedzy nie jest ślepa wiara i podążanie utartą ścieżką. To zadawanie pytań i ciągłe analizowanie rzeczywistości niesie najważniejsze doświadczenia. Do metafizycznych śladów męża podeszła analitycznie. Zaczęła poszukiwać odpowiedzi u źródeł i autorytetów w dziedzinie nauki, medycyny, filozofii, duchowieństwa.

Te rozmowy uświadamiają jej, że w dalszym ciągu mało rozmawia się o życiu po życiu, NDE (Near Death Experience)- doświadczeniu śmierci, śmierci klinicznej. Ci co doświadczyli tego zjawiska na własnej skórze, wstydzą się o tym opowiadać oraz obawiają się reakcji społeczeństwa, które w większości takie niewyjaśnione, paranormalne sytuacje traktują z pobłażaniem, śmiechem, agresją. Z takim podejściem jeszcze długo badania nad czynnikiem PSI, będzie w sferze marzeń i nieokreślonej przyszłości.

Człowiek nie chce, boi się utracić bliskie sobie osoby. Czy metafizyczne porozumienie dusz, nawiedzanie i opiekuńcze ramię z zaświatów jest wytworem nadproduktywnego umysłu, iluzją zrozpaczonego ciała, projekcją z nauk wiary, marzeń, oczekiwań? A może niezbadana ludzka świadomość to o wiele bardziej rozbudowana maszyneria, która jeszcze niejednokrotnie nas zaskoczy? 

Kiedy wracam wspomnieniami do tamtego dnia, wciąż uderza mnie, jak cienka jest granica, która oddziela świat żywych od świata zmarłych. Pojedynczy oddech, chwila bezruchu, a potem cisza. Człowiek, którego kochamy, odchodzi na zawsze.

"Ślad na lustrze" to książka, która łączy w sobie opowieść o wielkiej miłości, metafizycznych doświadczeniach śmierci i życia po życiu oraz jest próbą wytłumaczenia tego zjawiska w sposób jak najbardziej przystępny dla czytelnika. Bardzo trudno sklasyfikować tę publikację. Ja na wspomnienia, biografię za dużo w niej filozoficznych wędrówek, prywatności lekarzy, z którymi rozmawiała Janis Heaphy Durham, a jak na popularyzację tego niecodziennego, ale arcyciekawego tematu, zawiera zbyt mało przykładów oraz związanych z nimi uczuć i emocji.
Przyznam szczerze, nie każdy rozdział czytałam z równym zaciekawieniem i zaangażowaniem, a nie każda kwestia była opracowana w zadowalającym mnie zakresie. Nie mniej jednak, to kolejny głos w dyskusji, ważnej polemice pomiędzy wiarą, życiem, śmiercią.


Zaintrygowała mnie idea, że jedność, jaką czujemy z ukochanymi, czerpie swoją siłę z czegoś znacznie większego i potężniejszego niż my sami.





"Ślad na lustrze" Janis Heaphy Durham, tł. Łukasz Małecki, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2015





Czytaj dalej...

Tease. Ja jej nie zabiłam, Amanda Maciel


Nienawiść, wyszydzanie, prześladowanie, nękanie, stalking, napaści to problemy z którymi obecnie zmagają się szkoły na całym świecie. Wrogie nastawienie, używanie przemocy fizycznej, psychicznej staje się wyznacznikiem pozycji w uczniowskiej społeczności, metodą na podbudowanie swojej samooceny i pokazania siły, z którą nie warto zadzierać.

Emma Putnam na własnej skórze przekonała się o destrukcyjnej potędze grupy. Wyjątkowa wrażliwość i nieumiejętność adaptacji w nowym środowisku wywołuje ogromną falę nienawiści. Prym w dręczeniu nastolatki wiedzie Brielle i Sara, które coraz to nowymi wyzwiskami, obelgami, szykanami doprowadzają do jej samobójstwa. Teraz oskarżone o psychiczne znęcanie muszą pogodzić się z poczuciem winy i zrozumieć swoją rolę w tej tragedii. 

Nastolatki bardziej intensywnie przeżywają życie, mocniej odbierają porażki, także bardziej ekspresyjnie wyrażają emocje. To, co dla dorosłego, dojrzałego człowieka jest pewnym etapem do przeżycia, dla młodych jest istotą egzystencji, tu i teraz. Dziewczęta z książki Amandy Maciel biorą do serca wszystkie niepowodzenia i szukają kozła ofiarnego, który przyjąłby część winy, a im samym przyniósł chwilowe ukojenie. Niestety, ofiarą staje się ich koleżanka, której kondycja psychiczna nie wytrzymała ciągłego napięcia, publicznej stygmatyzacji. Zaczyna popełniać błędy, które kumulują agresję, nieodwołalnie prowadząc do tragedii.

Chciałoby się bezwzględnie napiętnować sprawczynie prześladowań, ale to nie jest takie proste. Jedna z nich sama wydaje się być ofiarą fałszywej przyjaźni, własnej głupoty i bezradności. Broń Boże nie chcę usprawiedliwiać i tłumaczyć nagannego zachowania. Przemoc i nienawiść trzeba dusić w zarodku. Chcę jedynie zwrócić uwagę, że nie wszystko jest takie, na jakie wygląda. 

Nie mniejszą winę powinno się przypisać dorosłym bohaterom występującym w książce. To oni zawiedli na całej linii. Brak rozmów, kontroli nad swoimi dziećmi, bierność w reagowaniu na ich poczynania. Nauczyciele i dyrekcja szkoły, do której uczęszczały nastolatki byli świadomi zagrożenia, ale nie zrobili prawie nic by uchronić swoich uczniów, wpłynąć na ich zachowanie, zapobiec nieszczęściu. 

Powieść "Tease. Ja jej nie zabiłam" zrobiła na mnie duże wrażenie. W pierwszej chwili wydaje się być chłodnym, beznamiętnym scenariuszem szkolnego dramatu. Jednak wczytując się w kolejne strony odkrywamy emocje skryte za posągowymi obliczami. Najbardziej boli obojętność i kiepsko maskowana radość z pozbycia się wroga. Dopiero widmo kary i społeczne potępienie zaczyna budzić poczucie winy i samokrytycyzmu. Jednak czy jest to zachowanie pod publiczkę czy rzeczywiste wyrzuty sumienia, musicie przeczytać sami.

"Tease. Ja jej nie zabiłam" to debiut amerykańskiej redaktorki książek dla dzieci. Dotyka bardzo ważnego tematu, z którym świat dorosłych kiepsko sobie radzi. Niestety, mimo poruszającego portretu ofiary i szokującego obrazu szkolnego prześladowcy, pierwszoosobowej narracji z punktu widzenia agresora, zabrakło mi głosu Emmy i opisanie wydarzeń z jej perspektywy. Jest to dla mnie postać, której nie poznałam w zadowalający sposób. Jej problemy w przeszłości, tajemnicza terapia i prowokujące zachowanie mogło skrywać coś znacznie więcej. 

Myślę, że to w żadnym stopniu nie wpływa na wagę powieści. Powinien ją przeczytać i młody, i starszy by móc dostrzec pierwsze symptomy napięć prowadzących do agresji i przemocy.





"Tease. Ja jej nie zabiłam" Amanda Maciel, tł. Zuzanna Banasińska, Muza, Warszawa 2015







Czytaj dalej...

Eperu. Wędrowcy, Augusta Docher


Reinkarnacja i pamięć absolutna to temat, który stał się ostatnio modny. Dla mnie to ogromna radość, bo lubię książki w tym typie. Tajemnica śmierci i narodzin, wędrówka pomiędzy życiami, znaczenie i burza emocji związana z kolejnymi wcieleniami to interesująca, fascynująca wręcz przygoda, intelektualna rozrywka, ale i zaproszenie do przemyśleń na temat doczesności, przyszłości, roli świata rzeczywistego i niematerialnego. 

Augusta Docher to nowe nazwisko na polskim rynku wydawniczym. Ta energetyczna, pełna optymizmu osóbka przyniosła powiew pobudzającego orzeźwienia i swoim debiutem Eperu już trafiła w serca swoich czytelników. 

Młodziutka Anna Wilk podczas rodzinnych wakacji w Cannes poznaje idola nastolatek, aktora Leo Black' a. Pomiędzy tym dwojgiem rodzi się gwałtowne uczucie, które jest dla nich absolutnym zaskoczeniem. Jednak poddają mu się bez uprzedzeń, zastrzeżeń i z ogromną ufnością. Ale Leo nie jest zwyczajnym człowiekiem. Jest Wędrowcem, odradzającym się w coraz to nowych wcieleniach. Co ważniejsze doskonale pamięta wszystkie swoje życia, czerpie z nich doświadczenia i inspiracje. Jak Anna przyjmie tę wiadomość? Czy będzie umiała pogodzić się z umiejętnościami swojego ukochanego? Czy będzie przy nim bezpieczna?

Anna jest nieśmiałą, trochę wycofaną dziewczyną z artystyczną duszą. Pięknie rysuje, interesuje się tańcem i ma wrażliwe serce. Po śmierci taty wychowywała ja mama, z którą ma bardzo bliski, przyjacielski kontakt. Trudne życie i brak perspektyw zmusił je do emigracji. Mieszkają w Londynie gdzie udaje im się spełniać marzenia. Do Anglii wyjechały razem z Wandą i Wiki, które z najbliższych przyjaciółek stały się najważniejszymi członkami rodziny. Leo Black z przebojem wkroczył w ich życie, zburzył spokój i w każdej z nich obudził nieznane do tej pory uczucia. 

Początkowo historia Anny i Leo toczy się miarowo, z dużą porcją lukru i dość przewidywalnie. Fascynacja, coraz większe emocje i miłość, która spadła im prosto z nieba. Potem z każdym kolejnym rozdziałem narastają tajemnice i chęć natychmiastowego odnalezienia rozwiązania. Ale nie myślcie, że Augusta Docher tak łatwo pozwoli Wam dojść do prawdy. Wcześniej trochę namiesza i utrudni zagadkę, a na sam koniec pozostawi z nierozbrojoną bombą, która zburzy spokój i wymusi niecierpliwe oczekiwanie na kolejny tom.  

Podoba mi się dokładność i sumienność w budowaniu fabuły i postaci. Można odnieść wrażenie, że doskonale ich znamy, jakby byli częścią naszego otoczenia, naszego życia. Bohaterowie stykają się z różnymi sytuacjami, dają się ponieść emocjom, popełniają błędy, unoszą dumą ale potrafią także przyznać się do porażki, przyjąć na siebie ciężar winy i zadośćuczynić krzywdy. Dzięki tym tak realnym sylwetkom Eperu czyta się niemal na jednym oddechu, z duszą na ramieniu i rosnącą ciekawością. Na odbiór powieści wpływają także plastyczne opisy, wartka akcja (szczególnie w drugiej części), dowcipne, naturalne dialogi i naprzemienna narracja dająca szerszy pogląd całej historii. 


Książka jest docelowo skierowana do młodzieży, w wieku ok 16 lat. Ale może sprawić przyjemność również starszemu czytelnikowi. Poruszone tematy mają charakter ponadczasowy, ponadpokoleniowy, ponad płeć i wiek. Eperu gloryfikuje rodzicielskie poświęcenie, miłość macierzyńską, znaczenie przyjaźni, pasji. Opowiada o trudnym procesie dorastania, dokonywania ważnych wyborów oraz braniu odpowiedzialności za własne czyny i życie. Jest także płynną, dynamiczną, fantastyczną opowieścią o tajemnicach, wędrówkach dusz, jej zagrożeniach ale i znaczeniu dla ludzkości.

Jeżeli lubicie takie złożone historie, to serdecznie polecam Eperu :)




"Eperu. Wędrowcy" Augusta Docher, BIS, Warszawa 2015






Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa :)


Czytaj dalej...

Carte blanche, Jacek Lusiński- audiobook, czyta Arkadiusz Jakubik


"Carte blanche" to wyjątkowy film Jacka Lusińskiego o walce o marzenia, pasje i godne, szczęśliwe życie. Książka pod tym samym tytułem jest dopełnieniem obrazu i chęcią przybliżenia tej niezwykłej historii jak największej części społeczeństwa. Ja poznałam ją dzięki audiobookowi, który w połączeniu z poruszonym tematem, robi ogromne wrażenie.

"Carte blanche" Jacka Lusińskiego to historia nauczyciela historii, Kacpra Bielika. Mężczyzna mierzy się z rzadką genetyczną chorobą- barwnikowym zwyrodnieniem siatkówki, która z dnia na dzień zabiera mu wzrok, komplikuje relacje międzyludzkie, podstępnie wypycha go z aktywności zawodowej i pozbawia perspektyw na przyszłość. Mimo wszystkich niedogodności historyk nie poddaje się i z całych sił walczy o swoją pozycję, swoją pasję, swoje miejsce na ziemi.

Wie pan, że jakby zsumować wszystkie mrugnięcia, to wychodzi na to, że każdy z nas spędza godzinę dziennie w ciemności?

Kacper to stary kawaler, nauczyciel z powołania oraz pasjonata kosmosu i ciał niebieskich. Ma dobry kontakt z młodzieżą i w niekonwencjonalny sposób potrafi przekazać swoją obszerną wiedzę. Nic więc dziwnego, że jest lubianym, szanowanym nauczycielem z widokiem na awans. Wszystko zmienia mała ciemna plamka, która znienacka pojawia się w polu widzenia. Z początku jest jedynie niewygodnym ale mało znaczącym epizodem w życiu. Dopiero poważny wypadek i śmierć matki zmusza mężczyznę do wnikliwych badań. Diagnoza okazuje się wyrokiem skazującym na samotność i niepełnosprawność. Jednak Kacper nie poddaje się, to nie jest w jego stylu. Robi wszystko by choroba nie wpłynęła znacząco na jego pracę i samodzielność. Zdarzają się momenty wzlotów i upadków, ale każde doświadczenie otwiera furtkę kolejnych możliwości.

Jeśli depresja umiała chodzić, to właśnie zaczął słyszeć jej kroki.

Paradoksalnie, nieuleczalna choroba wpływa pozytywnie na jego życie uczuciowe i zawodowe. Związuje się z nauczycielką polskiego, cały oddaje się pociągającemu uczuciu oraz przyjmuje wychowawstwo w maturalnej klasie. To właśnie uczniowie dają mu dużo siły do walki o swoje marzenia. Angażując się w ich sprawy, Kacper zdobywa kolejne etapy wcześniej zupełnie dla niego niedostępne.

"Carte blanche" to książka oparta na prawdziwych wydarzeniach, o których było dość głośno w ogólnopolskich mediach, o nauczycielu historii z lubelskiego liceum, któremu udało się ukrywać chorobę przez długie lata i uczyć młodzież, zarażać ich swoją pasją.
Historia Macieja Białka i Kacpra Bielika to dowód na to, że przyszłość jest tylko i wyłącznie w naszych rękach. Każdy jest kowalem swojego losu i od nas zależy czy niepowodzenia wytrącą nas z obranego toru, czy może dadzą siłę i napęd na realizowanie kolejnych marzeń i wykucie szczęśliwej przyszłości.

Jacek Lusiński w prostych acz bardzo plastycznych, pobudzających wyobraźnię słowach buduje świat chorego nauczyciela zamkniętego w czterech kątach swojego mieszkania i szkolnej klasie. Z optymizmem, nadzieją burzy schematy, łamie stereotypy i otwiera na świat tak zwyczajny, a jednak najeżony niewiadomymi i niebezpieczeństwami. Za pomocą dowcipu rozładowuje emocje i pokazuje, że to człowiek jest ważny, jego umiejętności, jego charakter.

"Carte blanche", a w szczególności Jacek Lusiński zaskoczył mnie umiejętnością wychwycenia ważnego, wartościowego, pouczającego tematu, postaci, z której można czerpać garściami i zdolności w przelaniu tego wszystkiego na papier. Historia Kacpra jest poruszająca ale daje czytelnikowi również moc pozytywnej energii, z którą może się mierzyć z każdymi problemami.

Jako, że "Carte blanche" poznałam jako audiobook chciałabym napisać kilka słów o moich wrażeniach słuchowych. Lektorem jest znany, lubiany i wielokrotnie nagradzany aktor, Arkadiusz Jakubik. W moim przekonaniu spisał się znakomicie. Jego męski, dość niski głos idealnie skomponował się z postacią Kacpra. Pan Arkadiusz czyta bardzo wyraźnie i z wielkim zaangażowaniem. Z różnym natężeniem dźwięku i emocji, raz radośnie, smutno, depresyjnie czy dosadnie modulował głos podnosząc go do krzyku bądź sprowadzał do szeptu, co realnie uwypuklało uczucia bohaterów. Miałam wrażenie, że postaci są wokół mnie, a ja cichutka pośród nich jestem świadkiem niezwykłej historii, dramatu Kacpra w jego niezwykłej potyczce z życiem. 





Audiobooka wysłuchałam dzięki uprzejmości audioteki :)


Czytaj dalej...

Dzieciństwo. Czyli byłam molestowana seksualnie, Milena Kamińska

Krzywd zaznanych w dzieciństwie się nie zapomina.

Książka, którą właśnie skończyłam czytać, ma działanie terapeutyczne dla jej autorki Mileny Kamińskiej. To przede wszystkim jej ścieżka terapii, która pomogła uporać się z demonami z dzieciństwa i wielką krzywdą, której zaznała od swoich bliskich. Rozpoczęło ją molestowanie, a później dołączyła samotność, brak poczucia bezpieczeństwa, niska samoocena, wewnętrzny ból rozdzierający do trzewi, ból psychiczny i w końcu samookaleczanie, bulimia, próba samobójcza, która miała uśmierzyć cierpienie, a stało się krzykiem o pomoc. Krzykiem, który wreszcie został usłyszany.

Z reguły dzieciństwo kojarzy się z przyjemnością, bliskością, miłością. To miłe wspomnienie waty cukrowej na patyku z rodzinnych wypadów do lunaparku. To czuła ręka mamy na głowie podczas choroby. To radosne zabawy z tatą w parku. Niestety zdarzają się domy, w których króluje złość, nienawiść, zły dotyk. Właśnie w takim Milena dorastała, tam cierpiała, tam ją skrzywdzono.

Milena to ciche, nieśmiałe dziecko, którą życie zmusiło do szybszego dojrzewania. Przez co w dziecinnym ciałku zamieszkała mocno doświadczona dusza, które nijak mogły się ze sobą porozumieć. Z jednego złego wydarzenia wynikają kolejne, kumulując się w nieznośny konflikt pomiędzy sercem a rozumem, między miłością a nienawiścią, pomiędzy tym co trzeba a tym co powinno.

Milena Kamińska pisała tę książkę podczas terapii by wyrzuć i oczyścić się ze złych, negatywnych emocji i zdobyć upragniony spokój, zgodę z własnym ja. To bardzo poruszający pamiętnik. Z jej słów bije ogrom cierpień, niezrozumienia dla świata, otoczenia, panujących norm. Dotykają one sumienie czytelnika, w którym budzi się solidarność dla Mileny i chęć stanięcia za jej plecami w obronnej postawie. Budzi się również agresja do ludzi, którzy bez mrugnięcia okiem krzywdzą swoich bliskich.

 Czasami człowiek gubi światło w tunelu, nie wie, jak daleko zaszedł, w którą stronę się powinien kierować, często właśnie przez to nieumyślnie wraca, zamiast iść do przodu.
"Dzieciństwo" to książka, która powstała z potrzeby serca, a która może pomóc także innym. Tym, którzy milczą w obawie przed swoim oprawcą, otoczeniem, zemstą. Być może Milena doda im sił i zmusi do zrobienia odważnego kroku. Być może pokaże im, że jest nadzieja, i że wbrew ograniczeniom uda się zawalczyć o siebie.




"Dzieciństwo. Czyli byłam molestowana seksualnie" Milena Kamińska, Psychoskok, Konin 2015 






Czytaj dalej...

Zapowiedzi książek, które rozgonią chandrę :) + mini konkurs

Jesień to czas zimniejszych, deszczowych, wietrznych dni oraz większych i mniejszych smuteczków. Niżej prezentuję kilka zapowiedzi, które odwrócą uwagę od nieprzyjemności, być może zaangażują na dłużej, a na pewno dadzą sporo przyjemności :) Dla dzieci i rodziców i tylko dla dorosłych :)
(Kolejność książek według daty wydania)


Kurs rysowania zwierząt z kreskówek, Christopher Hart, wydawnictwo RM

Każdy, kto chce rysować kreskówki, musi umieć rysować zwierzęta, a "Kurs rysowania zwierząt z kreskówek" to najbardziej kompletny poradnik poświęcony tworzeniu tego typu postaci. Prezentuje wiele zabawnych kreskówkowych stworzeń, którym nie sposób się oprzeć.
Książka jest wypełniona po brzegi mnóstwem rysunków zwierząt w najróżniejszych pozach, robiących śmieszne miny. Zawiera dokładne instrukcje rysowania postaci „krok po kroku” ze szczególnym uwzględnieniem popularnych w kreskówkach niedźwiedzi, pingwinów, psów, lwów, koni i słoni, a także krów, świń, a nawet kangurów. Prezentuje wesołe zwierzęce osobowości, takie jak geniusz zła, ulubiony kumpel, uroczy maluch, sprytny gość czy piżamowy słodziak. Uczy tworzenia postaci klasycznych i w stylu retro. Podpowiada, jak umieścić kreskówkowe zwierzaki w zabawnych sytuacjach i jak stworzyć własne, oryginalne postaci zwierzęce.
Bez względu na to, czy jesteś profesjonalistą, czy dopiero zaczynasz przygodę z ołówkiem i kartką papieru, "Kurs rysowania zwierząt z kreskówek" nauczy cię wszystkiego, czego potrzebujesz, by rysować zwierzaki od czubka głowy po koniec ogona.
Christopher Hart to autor bestsellerów poświęconych rysowaniu i kreskówkom. Jego książki stały się biblią adeptów rysunku na całym świecie. Sprzedały się w ponad 3, 1 miliona egzemplarzy (tylko w języku angielskim). Książki przetłumaczono na dwadzieścia języków.

Zawsze chciałam narysować swoją ulubioną postać z kreskówki, ale moje zdolności artystyczne nie dorównują aspiracjom :) Jestem ciekawa czy kurs spełniłby moje marzenie :)



Żyrafa i Mrówka. Historia pewnej przyjaźni, Danuta Parlak, Muza

Dlaczego warto kupić tę książkę?
bo autorka opisała przyjaźń, jaką trudno sobie wyobrazić – między wysoką Żyrafą i maleńką mrówką
bo jest to historia pełna śmiechu, ale i wzruszeń, w której wszystko jest możliwe bo podczas czytania dzieci i dorośli świetnie się bawią bo Jagoda Charkiewicz zilustrowała ją tak wyjątkowo i z takim poczuciem humoru, że każda kartka to graficzna przygoda bo skoro już trzeba ćwiczyć czytanie, to lepiej to robić na naprawdę wciągającej lektury.



Lubię mądre opowieści, które uczą dzieci, że inność nie jest zła, i że warto wyjść poza schematy by odkryć coś naprawdę wartościowego :)



Ropuszki, Aneta Jadowska, Fabryka Słów

Thorn Universe to najlepsze, co ma do zaoferowania polskie urban fantasy.
Zapraszamy na ulice Thornu i Trójprzymierza, gdzie równie łatwo o zabawę, jak o kłopoty. Czy szukasz prawdziwej miłości, czy skradzionego archanielskiego artefaktu, to właśnie tu rozpoczyna się przygoda. Szalone diablice, zdeprawowane wilki, przesadnie romantyczne bóstwa, niebiańscy włamywacze i wampiry z problemami. . .
To tylko mały wybór tego, z czym musi się mierzyć Dora i jej przyjaciele. Imprezy, walki i ognia nie zabraknie, kiedy są w okolicy. Thorn uzależnia niczym Sin City. Nie wrócisz łatwo do rzeczywistości.

Uwielbiam Dorę Wilk i nie mogę się jej oprzeć :) Niebawem moja recenzja Ropuszek :)



Bałagan, Keri Smith, Grupa Wydawnicza K.E.Liber

„Bałagan” to po „Zniszcz ten dziennik” i „To nie książce” kolejne wyjątkowe dzieło autorstwa Keri Smith. W tej książce będziesz przekraczać kolejne granice. Jak to jest świadomie i celowo wytrącić się ze stanu stagnacji i bezpiecznej równowagi i postąpić wbrew zasadom, których uczono cię od wczesnego dzieciństwa? Przez całe życie mówiono ci, aby unikać bałaganu: trzymaj wszystko pod kontrolą, nie wychodź za linię, zrób to idealnie i w żadnym wypadku nie możesz się poplamić. Ta książka wymaga od ciebie przeciwieństwa tego, czego cię uczono. Traktuj ją jak swoją osobistą strefę nieładu. Zadania w książce pozwolą Ci odnaleźć swoje prawdziwe JA. Porzucając utarte schematy i wpojone zasady nauczysz się improwizować, rozwiniesz swoją kreatywność i osobowość. Tu możesz się zatracić, śmiecić, wyżyć i robić wszystkie te rzeczy, które są zabronione w prawdziwym świecie. Wejdź na nieznane terytorium poza wszelką kontrolą. Spróbuj czegoś, czego dotąd nie robiłeś. Zaryzykuj! Czas na bałagan.   

Nie miałam przyjemności poznać książek autorki. Jednak widzę ich ogromną popularność wśród dzieciaków. Czy bałagan powtórzy sukces Zniszcz ten dziennik?          



Autobiografia według Monty Pythona, Monty Python, wydawnictwo poznańskie

Oto oficjalna, najpełniejsza, rzęsista, absolutnie-odmienna-od-czegokolwiek-dotąd autobiografia Pythonów.
Ponad czterdzieści lat temu pięciu Brytyjczyków – plus jeden kuriozalny Amerykanin – zmieniło zasady komedii telewizyjnej. Pewnego późnego wieczoru w 1969 roku "Latający cyrk Monty Pythona", nieprzewidywalny, niespodziewany półgodzinny program, wypełniony skeczami, bredniami i filmami animowanymi, zadebiutował na antenie BBC. Od tego momentu świat już nie był taki jak przedtem. Skromne początki wykreowały w efekcie najbardziej znaczący nurt współczesnego kabaretu.
"Monty Python. Autobiografia według Monty Pythona" to wyjątkowa okazja, by z nadzwyczajnej perspektywy spojrzeć na – być może – najważniejszą trupę komediową naszych czasów. To także 400 stron zdjęć pochodzących w dużej mierze z prywatnych archiwów i opublikowanych po raz pierwszy w tej oto książce.  

Bardzo odpowiada mi typ humoru jaki reprezentuje Monty Python :) Autobiografię poznam z przyjemnością :)


Seks, Pozycja dla praktykujących, Joanna Mielewczyk, Znak

Intymna rozmowa najlepszą grą wstępną.

Znamy niezliczone techniki seksualne, przełamaliśmy każde tabu, zaczytujemy się literaturą erotyczną, a „seks” odmieniamy przez wszystkie przypadki. Ale gdy gaśnie światło i zostajemy we dwoje, wciąż jesteśmy dla siebie tajemnicą, a najważniejsze słowa nie przechodzą nam przez gardło.

Jak pokonać lęk i wstyd?
Jak odkryć swoje pragnienia i nauczyć się nimi dzielić?
Jak rozmawiać o tym, co lubimy, a czego nie?
Dlaczego fantazje tak trudno zmienić w rzeczywistość?
Czy warto robić seksualne postanowienia?

Jeśli chcecie każdego dnia cieszyć się z seksu – to książka dla Was.


No cóż... Zaliczam się do praktykujących... I tyle w temacie :P



Strażnik Ziemi. Relaksacyjna kolorowanka dla dorosłych, Christina Rose, Pascal

Poznaj odprężającą moc rysowania!
Chwyć flamaster lub kredki i przenieś się w niekończącą, odstresowującą podróż przez czarno-białe obrazki, które dzięki tobie nabiorą pięknych barw. W tej wyprawie znajdziesz również motywacyjne zdania, a dzięki magicznej mocy kolorowania, poczujesz się zrelaksowana i wypoczęta.








Wiem, że ta publikacja sprawi wiele radości kolorowaniomaniakom :D


Po bandzie. Jak napisać potencjalny bestseller, Jakub Winiarski, Jolanta Rawska, Prószyński i s- ka

„Po bandzie” to pierwszy kompleksowy polski poradnik dla pisarzy początkujących, średniozaawansowanych, a także dla tych, którzy uważają się za zaawansowanych i myślą, że o pisaniu wiedzą już wszystko.
Z książki dowiesz się między innymi:
jak zacząć i jak doprowadzić swój pisarski projekt do szczęśliwego końca
jak wykreować fascynujących, niezapomnianych bohaterów
jak ułożyć fabułę, poprowadzić narrację i zbudować najlepszy możliwy dialog
jak napisać scenę erotyczną oraz wykreować porywającą intrygę
jak być dowcipniejszym pisarzem i w pełni wykorzystać poczucie humoru, które masz
jak uniknąć pisarskiego bloku i kontynuować mimo przeciwności
dlaczego wybór miejsca akcji jest kluczowy i jak tworzyć najlepsze dekoracje
czy zasada „Pokazuj, nie stwierdzaj” zawsze się sprawdza
Dodatkowo książka zawiera rozmowy:
ze specjalistką od prawa autorskiego – żebyś wiedział, jaka umowa jest dla ciebie najlepsza
z agentką literacką – żebyś mógł zdecydować, czy warto mieć agenta od razu, czy lepiej poczekać
z redaktorką wydawnictwa – żebyś wiedział, na czym tak naprawdę polega współpraca z wydawcą i redaktorami.
Książka przedstawia najnowocześniejsze podejście i jest dziełem opartym w dużej mierze na teorii i praktyce Jakuba Winiarskiego, pisarza od kilku lat będącego też najskuteczniejszym polskim nauczycielem „creative writing”, którego uczniowie, jak Marta Zaborowska, Nikodem Pałasz czy Katarzyna Kołczewska zdobywają serca czytelników. Zaproszona do projektu Jolanta Rawska wzbogaciła „Po bandzie” o inny punkt widzenia – wszystko po to, aby każdy mógł wybrać, co dla jego pisania najlepsze.


Wielu z nas marzy o napisaniu własnej książki. To praktyczny przewodnik po tajemnicach zawodu pisarza i jego trudnej drogi od momentu pisania po kulminację, czyli pokazania się książki w księgarni. Ja już ostrzę sobie ząbki na tę publikację :)




A jaki jest Wasz sposób na chandrę? (Dla czytelników gotowych zamieścić swój przepis przewidziałam drobną nagrodę- niespodziankę :) Powędruje ona do osoby, która przekona mnie do, że jego sposób jest niezawodny :)


 
Czytaj dalej...

Konkurs z Katarzyną Kebernik, czyli "Wściekły" do zdobycia :)

Niedługo, bo już 16 września będzie mieć premiera książka "Wściekły" debiutującej pisarki Katarzyny Kebernik :) Pewnie chcielibyście dowiedzieć się kim jest Pani Katarzyna, co skłoniło ją do pisania, a może jakie ma marzenia... Dziś macie taką szansę. Zbieram pytania do autorki, a w zamian jeden z uczestników konkursu otrzyma nagrodę :) Zaczynamy :)



Wściekły to wciągająca, zaskakująco dojrzała (biorąc pod uwagę bardzo młody wiek autorki) opowieść o śmierci, bolesnym dojrzewaniu i samotności - ale nie tylko. Jest to także historia nieszczęśliwej miłości, konfliktu pomiędzy artystą i światem, pogoni za marzeniami i bolesnych zderzeń z siermiężną rzeczywistością. Siedemnastoletni, wychowywany przez ojca Konstanty ma ciągłe kłopoty w szkole, a nagromadzonej agresji daje ujście, bijąc się po meczach i trenując zapasy. Tym, co go wyróżnia, jest fenomenalny słuch muzyczny. W domowym zaciszu, stopniowo tracąc kontakt z rzeczywistością, Kostek cały wolny czas poświęca swej wielkiej obsesji – stworzeniu najdoskonalszej na świecie muzyki, kompozycji idealnej, której nikt nie byłby w stanie uczynić lepszą. Oprócz tego ma jeszcze pewien mroczny sekret – straszne, niezrozumiałe i niezwykle realistyczne sny, które wycieńczają go psychicznie i fizycznie. Wyjątkowo satysfakcjonująca lektura zarówno dla starszego, jak i dla młodego, bardziej wymagającego, czytelnika.



Katarzyna Kebernik- studentka filologii polskiej na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. Pochodzi z okolic Jarocina. Jeszcze jako nastolatka wygrała wiele konkursów literackich, jej wiersze i opowiadania drukowano m. in. w magazynie „Cogito” i „Stanie Krytycznym”. „Wściekły” to jej debiutancka powieść.




Regulamin konkursu :)

1. Organizatorem konkursu jest autor bloga Aleksandrowe myśli 
2. Fundatorem nagrody wydawnictwo Akurat
3. Nagrodą w konkursie jest książka "Wściekły" Katarzyny Kebernik
4. Konkurs trwa od 14.09.2015 do 21.09.2015 do godz. 23:59.
5. Biorąc udział w konkursie uczestnik akceptuje niniejszy regulamin.
6. Aby wziąć udział w konkursie użytkownik musi w komentarzu pod tym postem zamieścić pytanie (1 maksymalnie 3) do Pani Katarzyny Kebernik, swój nick bądź imię oraz podać swój adres e- mail.

* będzie mi bardzo miło jeżeli zostaniesz obserwatorem bloga Aleksandrowe myśli
* możesz polubić profil bloga na Facebooku 
* możesz umieścić informacje o konkursie na swoim blogu  :)

7. Konkurs skierowany jest do osób posiadających adres zamieszkania w Polsce.
8. Zwycięży osoba, która według Pani Katarzyny Kebernik zadała najciekawsze pytanie/a.
9. Wywiad oraz ogłoszenie wyników nastąpi około 30.09.2015 r. W uzasadnionych przypadkach możliwe jest przesunięcie tego terminu, o czym poinformuję na łamach bloga.
10. Po ogłoszeniu wyników konkursu, skontaktuję się z laureatem i poproszę o przesłanie danych osobowych. Nagroda zostanie wysłana do zwycięzcy w ciągu 21 dni roboczych na adres wskazany przez laureata konkursu.
11. W konkursie można wziąć udział tylko raz.
12. W razie jakichkolwiek pytań proszę o kontakt pod adres mail: aleksnadra@interia.eu


Serdecznie zapraszam do zabawy :)


Czytaj dalej...

Zwykły człowiek, Graeme Cameron


Wiesz kim jest Twój sąsiad, co robi po pracy, jakie ma zainteresowania? Nie? Mówisz, to Zwykły człowiek, taki jak Ty czy Ja! Jesteś tego pewna/y? A czy wiesz, że w wolnym czasie może być sadystycznym oprawcą, brutalnym zabójcą, okrutnym człowiekiem? To jest możliwe. Taki scenariusz rozgrywa się każdego dnia, na całym świecie nawet w tej chwili...

Głównym bohaterem nie jest człowiek miły, ciepły, bezinteresowny. To pełnokrwisty, wyborny w swoim fachu psychopata. Skrupulatnie wybiera swoje ofiary i zaprasza je do nieludzkiej gry o życie i bezwzględnie, bez litości łamie wszelkie reguły. Ale nadchodzi chwila gdy traci kontrolę nad swoim poczynaniem...Dopadnie go ręka sprawiedliwości?

Zanim sięgnęłam po lekturę "obiły" mi się o oczy recenzje blogerów na jej temat, po których przyszło mi zrewidować swoje oczekiwania i obniżyć poprzeczkę. Prawdę mówiąc, uratowało to mi przyjęcie książki, wrażenia ale i  oceniłam ją wyżej niż wcześniej zakładałam. 

"Zwykły człowiek" to książka specyficzna. Bohatera poznajemy wyłącznie z jego zachowania, skłonności do przemocy i nieudolności w budowaniu trwałych relacji. Dosłownie siedzimy w jego głowie i uczestniczymy w chorej grze pomiędzy katem a ofiarą. Poznajemy jego przeszłość, zalążek jego przestępczej postawy, krwawe upodobania, chory umysł. Jestem przerażona, że w zwykłym człowieku może kryć się bestia, której prawdziwe oblicze poznać można, gdy na wszelkie reakcje jest już za późno. Jeszcze bardziej dziwi mnie jego przebiegłość i brawura, o którą nikt go nie podejrzewa. Udaje mu się ukryć swoje zbrodnie i zimną krwią planować kolejne.
Jednak książka nie jest thrillerem w pełnym tego słowa znaczeniu. Owszem to intrygująca powieść psychologiczna, która pozwala dogłębnie poznać potwora w ludzkiej skórze. Brak jej jednak dynamicznej akcji i dramatycznych jej zwrotów by przywołać ciarki na plecach i inne nerwowe reakcje organizmu. Odwołuje się natomiast do moralności czytelnika, do odrazy wobec obrazoburczej treści i do lęków przed gwałtowną śmiercią. 

"Zwykły człowiek" to zajmująca lektura na jeden wieczór, która wstrząśnie, oburzy, przestraszy ale czy zmusi do zasady ograniczonego zaufania? Pewnie nie. Człowiek to istota ufna z natury i z bezgranicznym zdziwieniem spojrzy w oczy swojemu oprawcy.




"Zwykły człowiek" Graeme Cameron, tł. Jan Kabat, Harper Collins, Warszawa 2015




Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa :)


Czytaj dalej...

Cudowny lek, Thomas Goetz


Postęp w medycynie, nowe odkrycia są szansą dla wielu ludzi zmagających się codziennie z ciężkimi chorobami przewlekłymi, ale i genetycznymi zbierającymi swoje śmiertelne żniwo. Nie byłyby one możliwe gdyby nie zapaleni naukowcy poszukujący nietradycyjnych i niestandardowych rozwiązań. To oni dają początek wielkim badaniom i rozbudzają nadzieję lekarzy i pacjentów.

Dla medyków końca XIX wieku oprócz poprawy świadomości czym jest choroba i jak ją uleczyć była chęć sławy, chwały, uznania i poprawienia pozycji społecznej. Nie umniejsza to faktu, że ich osiągnięcia stały się podwaliną współczesnej antyseptyki, aseptyki, farmakologii i szeroko pojętej ochrony zdrowia i życia.

W tamtych czasach najbardziej liczące się nazwiska w dziedzinie medycyny to Lister, Pasteur i Koch. Dwa pierwsze nazwiska są znane po dzień dzisiejszy i używane często bez świadomości etymologii  (znana marka płynu do płukania ust i rewolucyjna pasteryzacja), ostatnie za to zapomniane, choć dzięki niemu gruźlica przestała być śmiertelna i jest w pełni uleczalna. 

Książka Thomasa Goetza "Cudowny lek" przybliża czytelnikowi wybitnych naukowców, medyków, którzy poświęcili swoje życie badaniom nad zarazkami, bakteriami, mikrobami i uczynili łaskawszym, łatwiejszym człowieczy los.

Ta publikacja to ciekawa rozprawa o chorobach, epidemiach, pomorach jakie trapiła ludzkość przez tysiąclecia. To intrygująca charakterystyka popularnych naukowców, którzy nie tylko pracowali nad poprawą jakości życia ale ulegali ludzkim namiętnościom, chęci bezdyskusyjnej władzy na polu naukowym, wyższości nad innymi, prestiżowych nagród, sławy, bogactwa i zapisania się w historii medycyny złotymi zgłoskami. To również zajmująca rekonstrukcja wiekopomnych doświadczeń oraz ich interpretacja. Największym smaczkiem są przytoczone artykuły, prywatne zapiski i listy dokumentujące obraz ówczesnego społeczeństwa, stanu ducha i uczynionych postępów. Można zaczytać się w międzynarodowym konflikcie pomiędzy lekarzami, pochodzącego z Niemiec Kocha i Francuza- Pasteura. Wytykali sobie nawzajem błędy, podważali osiągnięcia, a to im obojgu zawdzięczamy badania i ich wyniki nad np.: wąglikiem i gruźlicą. Wojnie pomiędzy medykami, z daleka przyglądał się Arthur Conan Doyle (niezaprzeczalny król klasycznego kryminału i ojciec Sherlocka Holmesa). Pośród waśni, wyzwisk, medycznych pojedynków poznajemy życiorys lekarza, pisarza oraz dlaczego badania nad gruźlicą tak bardzo go interesowały.

"Cudowny lek" to książka nie dla wszystkich. Czytelników chcących po nią sięgnąć uprzedzam, że to nie powieść acz publicystyka, dokument, poniekąd biografia wybitnych naukowców i lekarzy. Za to zainteresowani tematem poczują się w pełni usatysfakcjonowani. Otrzymają dokładną, pełną drobiazgów, szczegółów opowieść, której bohaterami oprócz współczynnika ludzkiego, są obrzydliwe bakterie. Drodzy czytelnicy, poznacie nie tylko świat mikrobów w pełnej okazałości ale i brutalną, okrutną historię rozwoju medycyny, zadziwiające sposoby na zapobieganie rozwoju zakażeń pooperacyjnych i składzie cudownych medykamentów stosowanych przy różnych schorzeniach. 

"Cudowny lek" to fascynująca lektura o ludziach, którzy nie bali się ośmieszyć, wyjść przed szereg i mimo niedowierzania kolegów po fachu udowodnić mikroskopijny świat zarazków odpowiedzialnych za śmierć milionów ludzi. 




"Cudowny lek" Thomas Goetz, tł. Rafał Śmietana, Znal Literanova, Kraków 2015





Czytaj dalej...

Administrator strony Aleksandrowe myśli korzysta z systemu komentarzy Disqus. Adresy IP i adresy e-mailowe są przechowywane przez administratora Disqus'a. Zakładając stronę na platformie Disqus wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych.
Aleksandrowe myśli © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka