Uwaga!


Wszystkie teksty zawarte na blogu Aleksandrowe myśli, chronione są prawem autorskim [na mocy: Dz.U.1994 nr24 poz.83, Ustawa z dnia 4 lutego 1994r o prawie autorskim i prawach pokrewnych]. Kopiowanie treści, choćby fragmentów oraz wykorzystywanie ich w innych serwisach internetowych, na blogach itp itd wymaga pisemnej zgody autorki bloga.

Translate

Łączna liczba wyświetleń

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 4-/6. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 4-/6. Pokaż wszystkie posty

"Historia pewnego związku" Danka Braun

"Stara miłość nie rdzewieje" czy to stare przysłowie rzeczywiście trafnie odzwierciedla stan ludzkich uczuć? Czy pierwsze uczucie jest na tyle głębokie i przysparza tak wiele emocji, że warto dla niej ryzykować naszą reputację, obecne związki, zaprzedać swoją duszę?

Danka Braun na mocy tych kilku słów tworzy swoją historię, opowieść o miłości, której początek znajdziecie w młodości. Ale trzeba pamiętać, że miłość to najmocniejsze i najsilniejsze z uczuć- od miłości do nienawiści jeden krok, gdzie zatem leży ta cienka granica?

Renatę i Roberta dzieli prawie wszystko, począwszy od statusu społecznego, materialnego poprzez aparycję po światopogląd marzenia i oczekiwania od życia. Łączy ich poczucie humoru, elektryzująca moc przyciągania, namiętność wreszcie seks. Ich związek choć intensywny był również niezwykle krótki, trwał zaledwie kilka tygodni. Robert wyjeżdża za granicę, nie pisze nie dzwoni, nie pamięta. W tym czasie Renata poznaje smak macierzyństwa i trudów samotnego wychowywania dziecka.
Po jedenastu latach los ponownie krzyżuje drogi Renaty i Roberta. Co z tego wyniknie? Czy namiętność, która ich łączyła przetrwała przez te wszystkie lata? Czy Renata po raz kolejny ulegnie temu stanowczemu i charyzmatycznemu mężczyźnie?

Danka Braun tworząc swoich bohaterów skorzystała z zasady przyciągających się przeciwieństw. Renata i Robert są tak różni jak dzień i noc czy woda i ogień. Różnią się nie tylko fizycznie ale i mentalnie, z różnymi czasem przeczącymi się oczekiwaniami od życia.
Przed poważną, stateczną Renatą postawiony zostaje spontaniczny i rozrywkowy Robert. Zachowanie tej dwójki jest schematyczne i znane nam z seriali, filmów, opowiadań, innych książek a nawet z realnego życia. Pewnie nie jedna czy jeden z Was miał do czynienia z Casanovą czy Femme fatale i ich przeciwieństwami Kopciuszkiem i Fajtłapą.
Mężczyzna nie jest zainteresowany stworzeniem stałego związku, ma ochotę na jednorazowe seksualne przygody zaspokajające jego potrzeby, jego ego. Kobieta z kolei liczy na to, że uda się jej go zmienić, że się ustatkuje.

Zachowanie Roberta jest typowe dla zadufanych w sobie bufonów, przekonanych o własnej wyjątkowości, robiących użytek ze swojej urody. Traktuje kobiety przedmiotowo, momentami po chamsku, wulgarnie przez co od samego początku nie zyskał mojej sympatii.
Renata początkowo wzbudziła moje zainteresowanie ale z czasem jej zachowanie staje się dla mnie niezrozumiałe, niedojrzałe, chaotyczne, traci mój szacunek i uwagę.

Oprócz głównych bohaterów do gustu nie przypadły mi również dialogi, które są czasem zbyt infantylne, rozhisteryzowane, mało naturalne. Choć Danka Braun opisuje życie ludzi tylko niewiele ode mnie starszych , mam wrażenie, że książka nie jest skierowana do mojej grupy wiekowej a do osób o wiele niższej liczbie na liczniku życia- taki fenomen...

"Historia pewnego związku" idealnie wpisuje się w nowy i popularny trend- powieść erotyczna. Jedna sceny łóżkowe są mechaniczne, nastawione jedynie na zaspokojenie potrzeb fizjologicznych. Zabrakło mi w nich czułości, miłości, pewnej subtelności, pasji, magii...

Powieść nie jest taka kompletnie ble... Posiada kilka plusów. Podobało mi się sprytne połączenie treści w czasie teraźniejszym z retrospekcjami. Tekst jest spójny i nie wymaga ciągłego skupienia. Język jest prosty, pełny kolokwializmów.
Kolejnym plusem jest sposób narracji. Wydarzenia obserwujemy z punktu widzenia kobiety i mężczyzny- i jak się okazuje ich spojrzenie na świat jest diametralnie różny :)
Wprowadzenie do fabuły smaczków z poprzedniego ustroju politycznego również przypadł mi do gustu. Nie jest to jednak temat przewodni a tło mające na celu uwypuklić genezę związku Renaty i Roberta oraz pomóc w zrozumieniu pewnych decyzji.

"Historia pewnego związku" to sztampowe czytadło o miłości niemożliwej i namiętności, która może rządzić naszym życiem. Jeżeli lubicie powieści tego typu, to zapraszam do lektury :)





Danka Braun "Historia pewnego związku", Prozami 2012, ISBN: 978-83-932841-8-4




4-/6


Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Pani Annie z wydawnictwa Prozami :)))



Czytaj dalej...

"Niemy strach" Graham Masteron

Uwielbiam twórczość Grahama Mastertona. Wiele już jego powieści mam na swoim czytelniczym koncie ale jeszcze wiele przede mną. Wiem, że kiedy sięgnę po jego książkę, to szarganie emocjami mam zagwarantowane.

Główną bohaterką "Niemego strachu" jest Holly Summers. Jako dziecko w wyniku wysokiej gorączki i gwałtownej choroby straciła słuch. Przez lata udało jej się swoja ułomność zamienić w pożytek. Holly biegle czyta z ruchu warg. Tę umiejętność doceniła Policja i w sytuacjach kiedy "normalne", zwyczajowe podsłuchy nie mogą być użyte lub zawodzą, wykorzystuje Holly. Jest "żywym" przekaźnikiem informacji, swoistym łącznikiem między przestępcą a organami ścigania.
Lecz nie tylko tym zajmuje się Holly. Na co dzień jest opiekunem społecznym, pomaga dzieciom ofiarom przemocy domowej. Ma do czynienia z najokrutniejszymi przypadkami tj. molestowanie, ciężkie pobicia. Pewnego dnia podczas rutynowej kontroli w domach swoich podopiecznych, Holly odnajduje zmasakrowanego chłopca. Wstrząśnięta rozpoczyna procedury, wzywa policję. Sprawa trafia  do sądu. Podczas rozprawy ojciec okaleczonego dziecka rzuca na Holly klątwę Kruka. Czym jest ta klątwa? Czy zmieni ona życie Holly i ściągnie na nią niebezpieczeństwo?

Sama do końca nie wiem jak ocenić tę książkę. Wiem jedno z grozą na pewno nie miała nic wspólnego. Nie wywołała u mnie typowego do tego gatunku dreszczu na plecach, nie zjeżyła włosów, nie wzbudziła obawy czy strachu.
To co odczuwałam podczas lektury "Niemego strachu" to ogromny ból, złość a nawet nienawiść do opisywanych zdarzeń, na rodziców, którzy dopuszczali się okropieństw względem własnych dzieci. Nie rozumiem i nigdy nie zrozumiem ich motywów, nie akceptuję ich i nie zgadzam się na takie ich traktowanie.

Co do postaci, do nich również mam zastrzeżenia. Płytcy, bezbarwni, niedostrzegalni, jednostronni, bez życia. Jedynie Holly dała się poznać z lepszej strony. Poprzez swoje przeżycia i doświadczenia wybijała się wśród tłumu czarnych postaci. Teraz dopiero zauważyłam, że prawie wszystkie postacie oprócz Holly były złe, motywowane do życia jedynie swoimi niecnymi zamiarami. Trochę to dziwne.

Sama historia zapowiadała się ciekawie. Intrygujący początek a potem entuzjazm i pierwsze zauroczenie opada. Książkę ratują krótkie rozdziały, które pozwalały na szybką lekturę, bez zastanowienia, bez refleksji z małą przyjemnością.
Klątwa Kruka. Cóż to takiego? Ma ona swoje korzenie w legendach i wierzeniach indiańskich. Miało być emocjonująco a wyszło jedynie poprawnie. Można było wykrzesać z tej historii o wiele więcej.

Jestem ciekawa czy w przypadku Mastertona to już zmęczenie materiału, chwilowa niedyspozycja czy tendencja spadkowa...





Graham Masterton "Niemy strach", tł. Paweł Wieczorek, Replika 2012, ISBN: 978-83-76742-16-8


4-/6


Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Pani Karolinie z wydawnictwa Replika :)))


Czytaj dalej...

"Angelus" Anna Gręda

Zauważyłam, że w gatunku paranormal romanse rozpoczyna się nowy nurt i dotyczy on Aniołów. Co na tle wampirów, wilkołaków i innych tego typu stworów, które co miesiąc zalewają rynek wydawniczy w Polsce i na świecie, stanowi miłą odmianę, wnosi powiew świeżości i oryginalności.

Po książki z elementami fantastyki w wykonaniu rodzimych pisarzy, zawsze sięgam z ogromną ciekawością ale i ogromną rezerwą. Obawiam się przede wszystkim powielania sprawdzonych tricków, scen i schematów. W "Angelus" pióra młodziutkiej autorki Anny Grędy moje obawy po części sie potwierdziły.  Akcja rozgrywa się w środowisku współczesnej młodzieży. Skąd my to znamy? Bohaterką jest zamknięta w sobie, wyobcowana, po przejściach siedemnastoletnia Anna. Po tragicznej śmierci ojca odseparowuje się od przyjaciół, jej jedyną odskocznią jest muzyka - w niej się odnajduje i przez nią się wyraża. Gdy w szkole pojawia się nowy uczeń, życie nastolatki ulega całkowitej przemianie... I to już kiedyś, gdzieś czytałam...

Choć zarys fabuły jest sztampowy to muszę przyznać, że pani Anna świetnie poradziła sobie z przedstawieniem postaci i określeniem ich zachowania. Trafnie uchwyciła problemy nastolatków tj. rozstanie z sympatią, kłótnie z matką, rozwód rodziców czy śmierć bliskiej osoby.  Bohaterowie nie są ani infantylni ani zbyt dojrzali jak na swój wiek, dodatkowo posługują się językiem dobrze nam znanym z ulic.
Autorka pozwala utożsamić się z wybraną postacią, wczuć się w jej emocje i doznania. 

Te część książki oceniam pozytywnie. Odrobinę gorzej było od strony paranormalnej. Nie czepiam się samych Angelusów (potomków upadłych aniołów i człowieka). Charakterystykę tych postaci uważam za udaną, a nawet efektowną. Podobała mi się ich umiejętność reinkarnacji i pamięć o przeszłych wcieleniach oraz nadprzyrodzone zdolności. Drażniło mnie natomiast to, że Anka i jej przyjaciółka Monika tak łatwo i tak szybko uwierzyły w historię przedstawioną przez Angelusy- Pawła i Dymitra oraz w swą prawdziwą tożsamość. Zabrakło mi większej dramaturgii w odkrywaniu tej prawdy, niedowierzania, bicia się z myślami. A tu: nic je nie dziwi, wszystko przyjmują bez mrugnięcia okiem. Przemiana- ok, co to takiego, pojedynek z demonem- to przecież pestka, każdy potrafi...

Moim zdaniem za szybko Anna Gręda przeskoczyła z rzeczywistości do tej zaczarowanej i nieodkrytej strony naszego świata. Nie pozwoliła czytelnikowi rozkoszować się czarem niedomówienia i odkryć magii świata pomiędzy.

Reasumując "Angelus" Anny Grędy mimo kilku minusów, warto przeczytać. Chociażby dlatego by poznać głos polskiego pisarza w gatunku paranormal romanse. Czy ten głos ma szansę przebić się wśród doskonałych, zagranicznych propozycji? Musicie ocenić sami.
 
"Angelus" to pierwsza część serii Requiem dla aniołów. Kontynuację losów Anki, Moniki, Pawła i Dymitra znajdziecie w "Zdrajcy".
 
 
Anna Gręda "Angelus", WFW 2012, ISBN:  978-83-7805-003-2
 
 
 
>>4-/6<< 
Anna Gręda (ur. 1996r.) mieszka w niewielkiej wsi w województwie kujawsko-pomorskim. Jest uczennicą liceum plastycznego. Za namową przyjaciół i rodziny postanowiła zrealizować swoje pisarskie marzenia. Powieści autorki to romanse, czasami połączone z kryminałem, sensacją lub fantastyką. Pierwsza książka autorki została wydana pod pseudonimem Tina Jane Anderson.
Jest fanką twórczości Nory Roberts, Karen Rose, a także Tami Hoag, Jayne Ann Krentz oraz Lucy Dillon.







Recenzja napisana dla serwisu DużeKa. Za egzemplarz recenzyjny bardzo dziękuję pani Kasi i wydawnictwu WFW



Czytaj dalej...

"Drzewo morwowe" Tomasz Białkowski

"Drzewo morwowe" to najnowsza propozycja wydawnictwa Szara godzina. Autorem książki jest Tomasz Białkowski, który choć ma na swoim koncie kilka powieści a nawet jedną sztukę, jest mi zupełnie obcy. W blogowej społeczności "Drzewo morwowe" wzbudziło wiele kontrowersji i skrajne emocje. Na szczęście miałam okazję przeczytać książkę i wyrobić sobie na jej temat własną opinię.

Tomasz Białkowski urodził się w Jezioranach i pewnie dlatego na miejsce akcji swojej książki wybrał Olsztyn. W mieście tym, w krótkich odstępach czasu dochodzi do serii brutalnych morderstw. Ofiarami są starsi mężczyźni. Pozornie nic ich nie łączy. Jedynie białe, włochate motyle znalezione w ustach denatów.
Śledztwu przygląda się młody dziennikarz z Warszawy, Paweł Werens. Jego zadaniem jest napisanie reportażu z poczynionych obserwacji. Pomstując na opieszałość policji sam postanawia odnaleźć sprawcę tych zbrodni. Szybko podejmuje trop i jednocześnie wpada w pułapkę dawnej ale w dalszym ciągu prężnie działającej sekty.

Na pierwszy rzut oka, pomysł na książkę wydaje się oklepany i mało oryginalny a nawet niewiarygodny. Pradawne sekty, tajemne rytuały, fanatyzm religijny, bachanalia, wyuzdanie i perwersja o tym czytaliśmy już w wielu konfiguracjach, w wersji polskiej i zagranicznej.
Jednak połączenie tych wątków zaproponowane przez Tomasza Białkowskiego wydaje się świeże, z całkiem nowym spojrzeniem na otaczającą nas rzeczywistość. Śledztwo przebiega sprawnie, kolejne tropy pojawiają się w odpowiednim czasie i kierują Pawła Warensa ku prawidłowemu rozwiązaniu kryminalnej zagadki.
Tekst jest spójny i czyta się go miarowo. Niestety ten efekt innowacyjności psują ciągłe tłumaczenia i wyjaśnienia poszczególnych sytuacji, wydarzeń i miejsc. Moim zdaniem lepszym wyjściem byłyby przypisy, a niektóre objaśnienia w ogóle bym pominęła. Tomasz Białkowski umiejętnie stopniuje napięcie i ciekawość i jednocześnie sam to niszczy dodając kompletnie niepotrzebny komentarz. Tym samym emocje opadają i trudno wrócić na poprzedni poziom ekscytacji.

Również sami bohaterowie nie do końca udali się Tomaszowi Białkowskiemu. Paweł Werens już od pierwszej chwili bardzo mnie irytował. Jego postawa wszechwiedzącego, aroganckiego i nie liczącego się z uczuciami innych bufona sprawiła, że nie darzyłam go żadnymi ciepłymi uczuciami. Autor próbował albo ocieplić albo dodać mu charakteru, trudnym dzieciństwem naznaczonym śmiercią bliskich. Nawet ten argument nie zrobiła na mnie wrażenia. Bardziej spodobał mi się stryj dziennikarza. Mariusz Werens to ksiądz, który opuścił szeregi duchownych dla miłości. Kiedyś bardzo szanowany, teraz szykanowany i obrzucany obelgami. Ale i w tę postać wkradły się cienie. Stryj pomaga Pawłowi w śledztwie. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że zbyt szybko wpada na właściwy trop, zawsze ma pod ręką odpowiednie księgi, często stare. Rozumiem, że były duchowny może interesować się pierwszymi męczennikami chrześcijaństwa, ale że tak wszystko ma po ręką nawet najstarsze księgi?!
Jedynie złe charaktery są takie jak być powinny. Szablonowe ale złe ponad miarę.

Czytelniku, jeżeli nie przeszkadzają ci bez sensu wtrącone przydługie i często nużące opisy, śmiało sięgnij po "Drzewo morwowe". Sama historia jest ciekawa i będzie dobrą rozrywką na letnie dni.


Tomasz Białkowski "Drzewo morwowe", Szara Godzina 2012, ISBN: 978-83-933462-5-7



>>4-/6<<
Tomasz Białkowski- autor sześciu powieści: "Dłużyzny", "Pogrzeby", "Mistrzostwo Świata", "Zmarzlina", "Teoria ruchów Vorbla", "Drzewo morwowe" oraz zbioru opowiadań pt. "Leze" i sztuki "Drzewo". Prozę publikował w czołowych pismach literackich, a także kilku antologiach krajowych i zagranicznych. Wielokrotnie nagradzany, m.in. Nagrodą Ministra Kultury (zespołowa), Nagrodą Prezydenta Miasta Olsztyn oraz dwukrotnie Literacką Nagrodą Warmii i Mazur Wawrzyn (przyznawaną przez czytelników - za "Zmarzlinę", przyznawaną przez Kapitułę Nagrody - za "Teorię ruchów Vorbla").

Zapraszam również na blog autora klik


Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości pana Piotra z wydawnictwa Szara Godzina


Czytaj dalej...

Administrator strony Aleksandrowe myśli korzysta z systemu komentarzy Disqus. Adresy IP i adresy e-mailowe są przechowywane przez administratora Disqus'a. Zakładając stronę na platformie Disqus wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych.
Aleksandrowe myśli © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka