Stephenie Meyer to autorka znanej, kochanej lub znienawidzonej, ale kultowej już serii Zmierzch. Powiem Wam szczerze, przeczytałam ją, zanim jeszcze zrobił się wokół niej taki szum. Może narażę się co niektórym , ale muszę to napisać. Pokochałam Edwarda oraz jego nietypową rodzinę i ogromnie irytowała mnie Bella... Z tego zauroczenia sięgnęłam również po „Intruza”, który okropnie mnie rozczarował i wynudził.
Tegorocznej wiosny Stephenie Meyer wróciła z nową książką, tym razem przeznaczoną dla starszego czytelnika „Chemik”. Nie mogłam się oprzeć hipnotyzującej, skrzącej srebrem okładce i dałam się namówić na lekturę. Poniżej znajdziecie moje wrażenia.
Tegorocznej wiosny Stephenie Meyer wróciła z nową książką, tym razem przeznaczoną dla starszego czytelnika „Chemik”. Nie mogłam się oprzeć hipnotyzującej, skrzącej srebrem okładce i dałam się namówić na lekturę. Poniżej znajdziecie moje wrażenia.
Niegdyś Alex pracowała na usługach rządu. Groźnymi, chemicznymi substancjami „wyciągała” z podejrzanych zeznania i tajne informacje wrogich ugrupowań czy państw. Jej wiedza była zbyt duża i niebezpieczna żeby móc spokojnie pracować i żyć. Od tej chwili ukrywa się, jest w drodze, co róż zmienia tożsamość i z obawą ogląda się za siebie. Mail od dawnego współpracownika, propozycja pracy ponownie zmienia jej życie o sto osiemdziesiąt stopni. Tyle, że tym razem musi chronić nie tylko siebie.
Już od pierwszej strony wiedziałam, że „Chemik” zmieni moją codzienną rutynę. Nie mogłam doczekać się powrotu z pracy by na nowo dać się wciągnąć w szalone, niemal nierealne przygody Alex. Kobieta zadziwiła mnie totalnie. W życiu nie przypuszczałam, że można być tak drobiazgowym, precyzyjnym i gotowym na poświęcenia. Jednak cena za życie musi być wysoka. Alex potrafi uczyć się na błędach, co pozwala skutecznie ukrywać się przed rządowymi agentami polujących na nią każdego dnia, każdej nocy od kilku lat. Samodyscyplina, ogromna wiedza i praktyka czyni z niej mistrzyni walk wręcz, operatora wszelkiej broni i osobę, która potrafi rozszyfrować każdą manipulację. Mogłabym tak długo pisać o zaletach Alex, ale to mogłoby sprawić, że widzielibyście w niej nierealny ideał, dobrze skrojoną bajeczkę dla niewymagającego czytelnika. Za jej postawą stoi wychowanie, a po prawdzie jego brak. Alex mogła liczyć wyłącznie na siebie i idealnie wykorzystała ten czas na inwestycje w swoją wiedzę, rozwój i samorealizację. Jej jedyną wadą jest nieumiejętność zaufania drugiej osobie, poddania się uczuciom. To zasadniczo zmienia się podczas jednorazowego zlecenia od dawnego współpracownika. Alex musi przesłuchać groźnego przestępcę. Ten budzi w niej nieznane emocje, które zaczynają uzależniać, przeważać szalę jej ustabilizowanego, ascetycznego pełnego niebezpieczeństw życia.
W tym momencie akcja schodzi odrobinę na dalszy plan, a rodzi się wątek romantyczny, który daje równie wiele satysfakcji. Możemy na jego tle obserwować zmiany jakie zachodzą w kobiecie i jak uczy się czym jest zaufanie i jak wiele może dać miłość. Niestety nie jest jej dane spokojne delektowanie się uczuciem. Wróg nie śpi i ze zdwojoną mocą usiłuje dopaść Alex.
Oprócz Alex „Chemik” obfituje w ciekawych bohaterów. Daniel to ciepły, rodzinny facet. Taki do tańca, i do różańca. Jednocześnie jest bardzo ciapowaty i jest tym ogniwem, które przyciąga niebezpieczeństwo i kłopoty. Nie można mu jednak odmówić dobrej woli, chęci nauki i gotowości do poświęceń. Kevin natomiast to jego zupełne przeciwieństwo. Zawsze przygotowany na każdą ewentualność. Wysportowany, niezniszczalny, bystry i zabijający ciętą ripostą. Wszystkie sceny z jego udziałem zmuszały do jakiejkolwiek emocji, do złości czy śmiechu.
Ale najbardziej oczarowała mnie rola psów jaką przypisała im Stephenie Meyer w „Chemiku”. Autorka udowodniła jakimi inteligentnymi są zwierzętami i czego przy odrobinie cierpliwości można je nauczyć. Wiele bym dała żeby Einstein czuwał u mojego boku.
Akcja powieści jest niebywale wartka i zmienna przetykana romantycznymi uniesieniami. Stephenie Meyer z wprawą żongluje faktami, informacjami i kreuje niezapomniane intrygi, pościgi i niebezpieczne sytuacje. Czytając „Chemika” miałam wrażenie, że to nowy Jason Bourne Ludluma lub Mission Impossible w oryginalnym, kobiecym wydaniu. Owszem, zdaję sobie sprawę, że niektóre wydarzenia wydają się mało realne, że niefrasobliwość Daniela mogła okropnie irytować, że przypisanie książki do gatunku thriller jest odrobinę na wyrost, a miłość narodzona w takich warunkach nie może się udać...Mimo to, dałam się porwać lekturze, a drobne niedociągnięcia zupełnie nie miały dla mnie znaczenia.
„Chemik” to intrygująca lektura dla czytelnika, który nie boi się fali krytyki i hejtu pod wyznaniem, że podobają mu się książki Stephenie Meyer ☺ Ok, ale na poważnie. Wiem, że nie każdemu powieść przypadnie do gustu. Jednak jeśli nie przeszkadzają Ci drobne potknięcia i liczysz na dobrą, niebanalną rozrywkę zmuszającą do zarwania nocy, to polecam „Chemika”.
„Chemik” Stephenie Meyer, tł. Anna Klingofer- Szostakowska, Edipresse, Warszawa 2017
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Bardzo dziękuję za odwiedziny i pozostawiane komentarze :)
Wszystkie czytam i staram się odpowiedzieć na każde pytanie.
Pozostawiam sobie możliwość usuwania Spamu i komentarzy wulgarnych czy obraźliwych...