Uwaga!


Wszystkie teksty zawarte na blogu Aleksandrowe myśli, chronione są prawem autorskim [na mocy: Dz.U.1994 nr24 poz.83, Ustawa z dnia 4 lutego 1994r o prawie autorskim i prawach pokrewnych]. Kopiowanie treści, choćby fragmentów oraz wykorzystywanie ich w innych serwisach internetowych, na blogach itp itd wymaga pisemnej zgody autorki bloga.

Translate

Łączna liczba wyświetleń

Powstanie Warszawskie okiem dzieci, czyli... Fajna Ferajna, Monika Kowaleczko- Szumowska


"My, powstańcy, powoli odchodzimy, ale na szczęście dorastacie Wy, którym chcemy opowiedzieć nasze historie."

My dorośli wiemy jak ważne jest pamiętać o historii. Zwłaszcza tych momentów, które odbiły swoje okrutne piętno na państwach, miastach i ludziach, których znamy, lubimy i cenimy, których echa bestialstwa odbijają się po dzień dzisiejszy.

Jak sprawić by o wydarzeniach II wojny światowej, poświęceniu wolności i życia tysięcy Polaków chciały poznać nasze pociechy? By miały ochotę nieść pamięć przez pokolenia? By patriotyzm był dla nich ważny, tak samo jak dla ich dziadków? 
Lekcje historii, nudne wykłady to za mało. Szczególnie teraz gdy uwagę młodych ludzi przykuwają gry, internet, portale społecznościowe, cała współczesna popkultura. 

"Fajna Ferajna" to, moim zdaniem, doskonały pomysł by pokazać dzieciom świat autorytetów, wielkich ideałów i wartości, które warto naśladować. Dziewięcio- dziesięciolatkowie mają wyjątkowe poczucie sprawiedliwości, które warto podtrzymywać podsuwając im wartościową lekturę. 

"Hipek" pełniący służbę w warszawskich kanałach; Mirek Jajko, który był łącznikiem; Jureczek, który nosił paczki, listy, lekarstwa; "Miki", który na ochotnika zaniósł Niemcom list wzywający do poddania się; "Jaga" sanitariuszka; "Kazimierz" kolporter prasy powstańczej; Basia, która przetrwała Powstanie w nieludzkich warunkach i mała Halusia, która ratowała bezpańskie zwierzęta, to bohaterowie najnowszej książki Moniki Kowaleczko- Szumowskiej. Mieli od dziewięciu do siedemnastu lat, ale z równym zaangażowaniem brali udział w Powstaniu Warszawskim i każdego dnia ryzykowali życiem w obronie wolności swoich rówieśników i rodaków. 

Pani Monika wykorzystując swoje doświadczenie w pracy w Muzeum Powstania Warszawskiego, osobiste rozmowy z postaciami z książki, przedstawia prawdziwe wydarzenia tamtych lat i wzbogaca, o ile to możliwe, o współczesny dzieje każdego z bohaterów. Ich wspomnienia przeplata śmierć i cudem ocalone życie, łzy i śmiech, smutek i radość, szczęście i rozpacz. Opowieści płyną prosto z serca w chłonny wiedzy umysł dziecka. Tekst jest prosty, zwięzły i skierowany bezpośrednio do niego. 

Uzupełnieniem opowiadań są rewelacyjne ilustracje, które doskonale odzwierciedlają charakter książki i jego historyczną wymowę. W większości czarno, szaro, białe obrazki przedstawiają okupacyjny i powstańczy los dzieciaków, buduje trwożną ale podniosłą atmosferę oraz powagę odważnych działań małych wojowników. 

"Fajna Ferajna" to książka dla tych, dla których ważny jest patriotyzm oraz pamięć o bohaterach II wojny światowej i Powstania Warszawskiego. To idealna lektura dla dziecka i rodzica, wspólnych ważnych rozmów o solidarności, sprawiedliwości, odwadze i gotowości podjęcia ryzyka w imię najwyższych wartości. 













"Fajna Ferajna" Monika Kowaleczko- Szumowska, BIS, Warszawa 2015



Czytaj dalej...

O sile przyjaźni, nierozerwalnych więzów rodzinnych i mocy wybaczania, czyli... Babie lato, Danuta Pytlak



Nieszczęścia często chodzą parami i jak kogoś wciągną w swoje sidła, trudno się z nich wydostać.

Przykładem takiej kumulacji niepowodzeń jest główna bohaterka książki Danuty Pytlak "Babie lato".
Michalina już w dzieciństwie odczuwa skutki pierwszych kłopotów. Zostaje porzucona przez rodziców, a w dorosłym życiu uwikłana w małżeństwo bez przyszłości. Bezdzietna, samotna, doświadczona ciężką chorobą. Ogrom złych przeżyć mógłby skończyć się załamaniem, depresją, odsunięciem od świata zewnętrznego i separacją od innych ludzi. Jednak Michalina ma w sobie tyle energii, zapału, radości życia, że nie straszne są jej kłody rzucane prosto pod nogi. Jej wiernym kompanem, podporą i siłą napędową jest Aga. Razem są w stanie przekuć kolejne nieszczęścia w powód do dumy oraz stworzyć narzędzia potrzebne do odnowy i naprawy swojego otoczenia.

Michalina jest kobietą przed czterdziestką, ale doświadczenia, które zbiera przez całe życie czynią ją dojrzalszą od swoich rówieśników. Dorasta bez rodziców, za to pod czułą opieką babci, która dzień po dniu odbudowuje jej poczucie własnej wartości. W dorosłe życie wkracza pewnie, ze zbalansowaną samooceną i poczuciem siły mogącej zmieniać świat. Co też czyni. Nie jest obojętna na krzywdę w swoim otoczeniu. Pełna empatii i współczucia, niesie pomoc i nic nie oczekuje w zamian.
Podczas rozstania z mężem i ciężkiej choroby jeszcze bardziej otwiera się na ludzi i zamiast ułudy usnutej na ich wierzchniej powłoce, dostrzega nagie serce i duszę. Dzięki temu zyskuje nowych przyjaciół i szansę na całkowite zabliźnienie ran z przeszłości.

"Choroba i otarcie się o śmierć zmieniają spojrzenie na życie i zdarzenia, które za sobą niesie. Wszystko się przewartościowuje."

Największą zaletą powieści "Babie lato" jest narracja. Danuta Pytlak lekko, z finezją, subtelnością oprowadza nas po życiu Michaliny. Bez ostrzeżenia wciąga w kolejne wydarzenia, angażuje emocjonalnie, pozwala dobrze poznać wszystkie występujące postaci. Bez większego trudu zmusza nas do identyfikacji z nimi i oglądanie świata ich oczami, przez pryzmat ich doświadczeń. W każdej z nich pozwala dojrzeć pierwiastek dobra i nawet wtedy, gdy ich zachowanie wydaje się nam złe i podłe, to odnajdujemy kolejne powody do rozgrzeszenia. Skrzywdzeni przez los bohaterowie, dotknięci traumami, poruszają sumienia.

Tak jak wspomniałam wyżej, "Babie lato" bardzo mocno wpływa na emocjonalną stronę czytelnika i budzi w nim potrzebę współczucia. Mam jednak wrażenie, że Danuta Pytlak za bardzo wykorzystała właśnie to uczucie. Życie Michaliny, jej przyjaciele i kolejne wybory  bardzo mnie wzruszyły i zafałszowały odrobinę prawdziwy obraz rozgrywających się wydarzeń. Zaczęłam się zastanawiać czy mogę zaufać temu co czytam, czy mogę to w pełni przeżywać? A może to sprytna gra, do której nie znam zasad?

Innym punktem godnym zastanowienia jest obszerność i drobiazgowość opisów. Nie muszę wiedzieć wszystkiego. Nie interesuje mnie położenie poszczególnych przedmiotów czy instrukcja gotowania krok po kroku. Na tej małej kosmetycznej zmianie akcja powieści tylko by zyskała. Nabrałaby odpowiedniego, ożywczego tempa, a i objętość stałaby się wybawieniem dla omdlewającego nadgarstka.

Podsumowując, "Babie lato" mimo moich uszczypliwości to dobra, samoczytająca się powieść o prawdziwej przyjaźni, niezrywalnych więziach rodzinnych, poczuciu winy, wybaczaniu i umiejętności czerpania z życia pełnymi garściami wbrew niepowodzeniom losu.






"Babie lato" Danuta Pytlak, Zysk i s- ka, Poznań 2015





Recenzja napisana dla serwisu DużeKa :)))



Czytaj dalej...

Holenderska Vendetta, czyli... Smak tulipanów, Antoinette van Heugten




II wojna światowa, nazizm wyzwoliły pierwotne instynkty w ludziach w całej Europie. Ich dumne, radosne oblicza naznaczył strach, ból, rozpacz i chęć zemsty za doznane krzywdy. W swoim cierpieniu nie zawsze dostrzegają prawdziwych oprawców, sprawców swojej tragedii. Niekompletna wiedza nie tłumaczy chęci odwetu, a czas zamiast koić rany, roznieca gniew i kumuluje negatywne emocje. 

Dramatyczne skutki wojny i Holokaustu dają o sobie znać trzydzieści lat później w domku na przedmieściu Houston. Doświadczyła jej niczego nieświadoma Nora de Jong. Po dniu pełnym zawodowych wyzwań, w swoim domowym azylu odnajduje mrok i destrukcję zbrodni. W salonie na śnieżnobiałym dywanie leżą okaleczone zwłoki matki Anneke, a w sypialni martwe ciało nieznajomego mężczyzny. Nigdzie, natomiast, nie ma jej malutkiej córeczki Rose. Kto mógł ją porwać i dlaczego?

Dość szybko okazuje się, że za zbrodnią stoi historia i holenderska przeszłość matki. By rozwiązać zagadkę, Nora musi powrócić do korzeni.

Do tej pory myślałam, że amerykańska policja jest najbardziej profesjonalna, kompetentna i skuteczna na całym świecie. Książka Antoinette van Heugten udowadnia, że nawet oni nie mogą dokonać niemożliwego. Tropy odnalezione na miejscu zbrodni nie wystarczają by móc rozwikłać i zakończyć sprawę. Wiadome jest, ze zabójca pochodził z Holandii, ale jaki mógł mieć motyw aby zabić szanowaną obywatelkę Stanów Zjednoczonych?
Dopiero Nora, podczas porządkowania rzeczy matki, odkrywa do tej pory nie ujawnioną przeszłość Anneke. Holenderskie papiery, sfałszowane paszporty choć rzucają nikłe światło na śledztwo, to są jedynym punktem zaczepienia. Jednak i tym razem policja nie daje sobie rady. Międzynarodowa biurokracja przerasta ich możliwości. To dla mnie niepojęte. Służbowe kanały komunikacyjne w sprawach kidnapingu czy brutalnej zbrodni powinny być prostą drogą wymiany informacji. A tu detektywi napotykają trudności na każdym kroku. 
Mam wrażenie, że gdyby nie Nora poddaliby się bez walki nie bacząc na zdrowie, życie zaginionego sześciomiesięcznego dziecka... 
To ona w końcu bierze sprawy w swoje ręce, przejmuje dowodzenie i wyjeżdża do Holandii. Tam rozpoczyna prywatne śledztwo i podróż w przeszłość. 

Razem z Norą poznajemy losy Holendrów podczas II wojny światowej, okupacji i stosunek do holenderskich Żydów. 
Czytając Dziennik Anny Frank, można by przypuszczać, że Żydzi w Holandii nie przeżyli takiej traumy i przemocy jak Żydzi z innych terenów będących pod okupacją. Mogłoby się wydawać, że ich sąsiedzi tylko czekali by ich chronić, ukryć, żywić przez całą wojnę. Niestety. Nazizm miał swoich wiernych wyznawców w każdym europejskim narodzie. W Holandii również. Bieda, potworny głód, choroby i śmierć odebrały resztki godności, uczuć i empatii. By bronić bezpieczeństwa swojego i bliskich można podpisać pakt nawet z samym diabłem. 

Żydowską rodzinę Rosen nie ominęło cierpienie, brutalność i bestialstwo wojny. Morderstwo, gwałt, śmierć w komorach gazowych odcisnęły na niej swoje piętno. Ci co przeżyli już zawsze będą obwiniać sibie o tragiczny los bliskich i szukać ukojenia w planowaniu zemsty. 

Co przed trzydziestoma latami połączyło Anneke i rodzinę Rosen? 

"Smak tulipanów" to dla mnie, miłośniczki historii, ciekawa i obowiązkowa lektura. Ujmuje ona temat Holokaustu i holenderskich Żydów z zupełnie innej perspektywy. Do tej pory poznałam jedynie punkt widzenia i doświadczenia Anny Frank, które nie odnosi się do setek tysięcy wszystkich Żydów w Holandii. 
Antoinette van Heugten bardzo realistycznie oddała horror tamtych czasów, kiedy człowiek był człowiekowi wilkiem. Ciekawie połączyła również losy obu rodzin, wzajemnych stosunków, uczuć, emocji ale i nieporozumień, strachu, niezrównoważenia i szaleństwa, które na zawsze zostały niezmienione, w którym trwały następne pokolenia. 

Podobała mi się niepewność, dynamika i przekora z jaką Nora prowadziła swoje śledztwo. Miała ku niemu zresztą swoisty motywator, życie swojego dziecka. Nie poddawała się nawet wtedy, gdy zaczęła grozić jej śmierć. Była tym bardziej zdeterminowana, im w większym była niebezpieczeństwie. 

Nie przekonała mnie opieszałość policji, jej brak zainteresowania i niekompetentność. Nie dość, że nie odnaleźli żadnych tropów związanych ze śmiercią Anneke, to nie brali poważnie słów Nory. 
Zdziwiło mnie również z jaką łatwością bohaterowie podrabiali ważne dokumenty. Nora bez problemu dostała się do Holenderskiego Instytutu Dokumentacji Wojennej po fałszywym nazwiskiem, ukryła się w nim i grzebała w niedostępnym, chronionym archiwum...
Tak samo zaskakujące było przewiezienie przez dwie granice porwanego dziecka, bez papierów, bez bagaży, nawet bez doświadczenia w opiece nad małym dzieckiem...

"Smak tulipanów" to powieść, którą z pewnością warto polecić. Po pierwsze opisuje najbardziej tragiczny moment w historii współczesnego świata. Po drugie portretuje rodzinę, która z pokolenia na pokolenia spala nienawiść i chęć zemsty za doznane krzywdy. 








"Smak tulipanów" Antoinette van Heugten, tł. Janusz Maćczak, Harlequin, wyd. II, Warszawa 2015







Czytaj dalej...

Nie/ Zwyczajna rodzina, czyli... Wszystko świetnie, Beata Wróblewska




Rodzina jest najważniejsza. Każdy o tym wie. Mimo wszystkich różnic, odmiennych marzeń, celów, priorytetów, umiejętności, zdolności, rodzinę łączy miłość. To ona jest podporą podczas trudnych dni, kiedy znienacka dopada nieszczęście. Jest ostoją, w której znaleźć można schronienie i azylem, który zawsze zapewnia bezpieczeństwo.

Dobrze o tym wiedzą bohaterki książeczki dla młodzieży "Wszystko świetnie". W skład zupełnie zwyczajnej rodzinki wchodzi Tatuś, Pysiak, Malwina, Klara i Anula. Każdy z nich ma własny świat, który umiejętnie łączą na wspólnej przestrzeni, w rodzinnym domu. Siostry łączy silna więź, mimo różnic wieku, a rodzice są dla nich autorytetami i nauczycielami życia.

Tej rodziny nie omijają trudy, nieszczęścia i szarości codziennego życia. Umieją oni jednak z humorem i dystansem przesiewać przez sito to, co jest ważne od tego, co nieprzydatne. Dlatego rodziców nie martwią jednorazowe wybryki córek. Umieją im sugestywnie wytłumaczyć wady i zalety podejrzanego zachowania. Dzieci za to obdarzają dorosłych szacunkiem i nie obawiają się zwierzać im ze swoim problemów. Książka nie jest oderwana od rzeczywistości.  W żadnym razie. Zdarzają się w tej rodzinie niedomówienia, kłótnie i dysputy, ale zaufanie które ich łączy sprawia, że nie mają one większego znaczenia dla relacji, która ich łączy. Można dopatrzyć się wśród nich różnic pokoleniowych, tj. nieobycie z nowinkami technologicznymi, portale społecznościowe, stosunek do używek i płci przeciwnej. Stawarza to jednak zabawną kombinację rodzicielskich możliwości i dziecięcych wybryków, testowania granic.

Beata Wróblewska podjęła również temat ludzi skrzywdzonych w dzieciństwie, a w codziennej walce próbujących stworzyć rodzinę idealną. Tatuś z powieści nie miał łatwego życia, nie potrafi okazywać emocji ale dla swoich dzieci jest ważną postacią, opiekunem, parasolem ochronnym, z którego czasem się żartuje, ale którego kocha nad życie.

W "Wszystko świetnie" poczytamy również o narodzinach młodzieńczej miłości. Jej subtelnej, romantycznej naturze i burzy hormonów wynikającej z tego emocjonalnego dorastania.

Książkę warto polecić pociechom, by uzmysłowić im, że rodzina nie stoi na przeszkodzie ich planów osobistych, ich zdobywania wiedzy i doświadczeń. Więcej rodzina może być motorem napędzającym i poduszką powietrzną w gratisie :)






"Wszystko świetnie" Beata Wróblewska, Nasza Księgarnia, Warszawa 2015




Czytaj dalej...

Sztuka relaksacji, czyli...Inwazja Bazgrołów, Kerby Rosanes




Ostatnio zauważyłam nową modę na kolorowanie w ramach odreagowywania negatywnych emocji. Koloroterapia jest znanym, lubianym i bardzo przyjemnym, a przede wszystkim mało wymagającym sposobem na walkę ze stresem. Ale co kolorować? W sklepach znaleźć można wiele książeczek z obrazkami do kolorowania. Jednak żadna z nich nie spełni wysokich wymagań i oczekiwań dojrzałego osobnika. Na szczęście nie zapomniano o nas. Wydawnictwa wychodzą na przeciw. Proponują ksiażki, bloki z obrazkami złożonymi z wielu drobnych elementów, które należy pokolorować z wyjątkową dbałością. Narzędzia są mniej istotne. Przydadzą się kredki, pastele, flamastry, a nawet kolorowe długopisy.


Nasza Księgarnia ma Inwazję Bazgrołów. To niezwykły blok dla dzieci i dorosłych mających lat od 5 do 105. Przedstawia on czarno- białe światy,  które aż krzyczą by zapełnić je kolorami. Grube kartki dają dużą swobodę ekspresji. Nie trzeba martwić się, że kredki czy pisaki podziurawią je lub co gorsza odbija się na kolejnych stronach. By nasze kolorowanki były jeszcze bezpieczniejsze, można użyć dołączonej grubej, kartonowej przekładki. 100 % gwarancji jakości :)

Obrazki są różnorodne i każdy z domowników znajdzie taki, który chciałby pokolorować. Zaopatrzcie się więc w dobre kredki, temperówkę i do dzieła!

"Teraz tylko od Ciebie zależy, jak barwne będzie życie tajemniczych bazgrołów."







"Inwazja Bazgrołów" Kerby Rosanes. Nasza Księgarnia 2015







Czytaj dalej...

Służba od kuchni, czyli... Pod schodami, Alison Maloney

Historia, życie prywatne, sąsiedzkie, polityczne, romanse, mezalianse wielkich angielskich rodów w czasach edwardiańskich od zawsze budziły moją ciekawość. Uwielbiam czytać książki z tego okresu czy oglądać seriale typu "Downton Abbey". Świat pełen blichtru, bogactwa, egzaltowanych manier, wyniosłego zachowania, wyszukanych uprzejmości, konwenansów sztywnych jak wykrochmalone kołnierzyki. Świat, którego już nie ma, a za którym tęsknią romantyczne dusze.

O ileż bardziej rzeczywisty wyda się ten świat, gdy poznamy go z perspektywy ludzi służących w ich domach, znających ich od całkiem innej strony, kiedy opadną maski przyzwoitości. Służba, choć niewidoczna, to spełniająca ogromna rolę, utrzymania pozorów świetności i dbająca o nienaganny wizerunek swoich pracodawców.

Książka Alison Maloney ukazuje życie "Pod schodami" najbiedniejszych mieszkańców edwardiańskiej społeczności, która z przyczyn czysto materialnych zmuszona była szukać pracy w charakterze pomocy domowej. Stanowisko niani, pokojówki, kamerdynera, kucharki, stajennego czy stangreta dawały możliwość finansowego wspomagania rodziny i stabilizacji życiowej, dającej ukojenie udręczonej troskami duszy. Nie była to łatwa praca. To szesnastogodzinna harówka, monotonne obowiązki w zamian za niskie dochody, nędzny pokoik na poddaszu lub piwnicy, moralną i duchową dyktaturę, brak prywatności oraz życia osobistego i intymnego. Domy z reguły były ogromne, a wszystkie obowiązki trzeba było wykonywać sumiennie i dokładnie własnymi rękami. Nie znano wtedy urządzeń, które mogłyby wspomóc ich wysiłki. Odkurzacze, pralki, lodówki zaczęły być popularne dopiero po I wojnie światowej, a i tak były odbierane bardziej jako nowinka technologiczna, wynalazek, niż realna pomoc.

Alison Maloney bardzo wnikliwie i drobiazgowo opisuje charakter pracy na każdym stanowisku. Określa wymagania, zakres obowiązków, uniform, rodzaj stosunków z pracodawcami. Określa również wysokość zarobków i możliwości jakich można było oczekiwać w przyszłości.
Z książki dowiemy się także, że praca mężczyzn była wyżej ceniona niż praca kobiet i w takich właśnie proporcjach wynagradzana. Poznamy również hierarchię pracowników i ich rolę w zależności od okazji.
Autorka podpiera swoje słowa anegdotami, wspomnieniami służących, cytuje znane ówcześnie poradniki, porady, przepisy kulinarne oraz przepisy na perfumy, środki czystości, detergenty.

                                 Pomada do włosów:


Produkty: 1/4 funta (ok. 12 dkg) smalcu, oleju rycynowego za dwa pensy, perfumy.
Sposób przygotowania: Smalec powinien być niesolony; należy dodać do niego olej rycynowy i wymieszać je razem przy pomocy noża, aplikując kilka kropli pachnidła, które lubi pani domu. Następnie należy przełożyć pomadę do zamykanych słoiczków, aby uchronić krem przed jełczeniem. 


Alison Maloney podkreśla również rozłam pomiędzy bogactwem pracodawcy, a ubóstwem pracowników. Niejednokrotnie zdarzało się, że wystawne bale były kosztowniejsze niż kilkuletni zarobek zaufanego służącego. Ten dysonans społeczny i hipokryzja wyższych sfer zaczął budzić chęć zmian społecznych, które obok wybuchu I wojny światowej i powstanie nowych, lepiej płatnych stanowisk pracy, stały się początkiem końca złotego wieku służby domowej. Kariera na tym stanowisku przestała być atrakcyjna.

"Czasy, gdy "życie pod schodami" było dla wielu jedyną szansą, by wyrwać się z przygniatającej nędzy, bezpowrotnie minęły." 

"Pod schodami" to króciutka ale skoncentrowana opowieść o ludziach, którzy w cieniu pracowali na świetność edwardiańskich rodów i ich posiadłości. Zainteresowanym serdecznie polecam :)






"Pod schodami" Alison Maloney, tł. Krzysztof Cieślik, Bellona, Warszawa 2015












* źródła zdjęć:

- książka "Pod schodami" Alison Maloney
http://www.itv.com/downtonabbey

Czytaj dalej...

Porzucić wianek, czyli...Dziewica, Radhika Sanghani

Literatura erotyczna w dalszym ciągu bardzo dobrze się sprzedaje, zdobywa coraz większą popularność i wiernych fanów. Przestaje być skierowany wyłącznie do pań pomiędzy trzydziestym a czterdziestym rokiem życia będących sfrustrowanymi gospodyniami domowymi, szukających wytchnienia w gorących, ociekających pożądaniem historiach. Próbuje zdobyć zaufanie i zainteresowanie młodszych czytelniczek. "Dziewica" Radhiki Sanghani to ułagodzony erotyk dla dziewczyn, które ledwo co przekroczyły granicę pełnoletności. Powieść jest utrzymana w stylu amerykańskiej komedii typu "American Pie" i traktuje o 21- letniej dziewicy, która pragnie jak najszybciej zmienić swój intymny stan. Dlaczego? Uwiera ją brak doświadczenia w dziedzinie seksu i brak wspólnych tematów z rówieśnikami.

Czy to wystarczający powód by stracić cnotę?

Odpowiedź będzie inna w zależności od wieku odpowiadającego na pytanie. Starsi, przez pryzmat doświadczenia, już samo pytanie uznają za śmieszne. A młodzi? Nastolatkowie bardzo mocno identyfikują się ze swoim otoczeniem. To ich zdanie jest dla nich najważniejsze. To relacje koleżeńskie budują poczucie własnej wartości i samoocenę. Nikt nie chce wystawać poza ramy nałożone przez swoje środowisko. "Przetrzymane" dziewictwo, to w rozwiązłym świecie młodych ludzi, zbrodnia niesłychana. Ellie uważa, że nie pasuje do swoich znajomych, że cnota wyklucza ją z grupy, odróżnia, stygmatyzuje. Oni mają bogate doświadczenia seksualne, a ona nie zna nawet trendów intymnej fryzury... Dziewczyna za wszelką cenę próbuje pozbyć się kłopotu. Jest zdesperowana i gotowa na wszystko, nawet jeśli ceną jest przygodny seks z nieatrakcyjnym mężczyzną. Tak naprawdę nie bierze pod uwagę swojego bezpieczeństwa. Przecież nie wiadomo kto kryje się za miłym głosem, aparycją nieznajomego. Nie zastanawia się również jakie będą fizyczne i psychiczne konsekwencje jej kroku.

"Przyrzekłam sobie, że przestanę być dziewicą przed końcem studiów, żeby móc przejść test na chlamydię."

Droga Ellie do utraty dziewictwa jest pasmem wielu przygód, z jednej strony zabawnych, z drugiej niosące przestrogę.

Jestem za stara na tę książkę. 

To co w założeniu miało być zabawne, mnie wydawały się mało istotne. Naiwność i infantylność, która cechuje Ellie doprowadzała mnie do szału. Ciągłe imprezy i randkowanie, z którego nic nie wynika...oprócz potoku łez, rozczarowania i kłótni z najlepszą przyjaciółką, to dla mnie nieporozumienie.

Pamiętacie pytania czytelniczek do dziewczęcej prasy typu "Bravo girl", "Dziewczyna"? Tu znajdziecie podobne problemy i dylematy. Po co są włosy łonowe i czy każda kobieta je posiada? Jak się golić w miejscu intymnym? Jaka fryzura jest modna: brazylijska czy a la Playboy?  Czy można uprawiać seks podczas okresu?

"Dziewica" nie jest powieścią stricte erotyczną. Bardziej dotyczy dojrzewania młodej dziewczyny, nurtujących ją pytań, zdobywania doświadczeń niż samych scen łóżkowych. Co prawda znajdą się dwie lub trzy takowe, ale mało mają wspólnego z budzącym emocje spotkaniem dwojga kochanków.

Książkę mogę polecić jako totalny odmóżdżacz. I tyle.







"Dziewica" Radhika Sanghani, tł. Piotr Grzegorzewski, Erotica, Warszawa 2015







Dziękuję za czytelniczą ucztę:)


Czytaj dalej...

Nieudany eksperyment medyczny, czyli... Poczęcie, Chase Novak

Ostatnio wybieram lektury, które dotykają tematyki macierzyństwa, rodzicielstwa, wspomagania rozrodu, leczenia niepłodności. "Poczęcie" To książka, która doskonale wpisuje się w ten trend, ale... Opisuje problem z zupełnie innej strony. Jest totalną karykaturą tego, co znamy z powieści obyczajowych. Seks, ciąża, poród już nigdy nie będzie takie samo...

Alex i Leslie Twisdenowie są zgodnym, kochającym się, dobrze sytuowanym małżeństwem. Do pełni szczęścia brakuje im jedynie potomka. Mają za sobą wszystkie medyczne procedury, ale na koncie brak sukcesów. Są zdesperowani. Zdesperowani tak bardzo, że poszukują pomocy nawet takiej, która jest niekonwencjonalna, ryzykowna, kontrowersyjna, niemoralna. Czek na pokaźną kwotę otwiera im drzwi do słoweńskiego lekarza, który może spełnić ich marzenie. Eksperymentalny lek daje nadzwyczajne rezultaty. Przynosi również zmiany w kodzie genetycznym , który hamuje zdrowy rozsądek, znamiona człowieczeństwa, a przywraca instynkt łowcy, żądzę krwi i ofiary. 

Czy posiadanie potomstwa za wszelką cenę, jest warte zatraceniu własnej osobowości? Czy dziecko może być bezpieczne w rękach zmutowanego rodzica?

Dzieci, które boją się mamy i taty, to bardzo przykry i smutny obrazek. 

Bliźnięta Adam i Alice instynktownie wyczuwają, że rodzice mogą zrobić im krzywdę. Swoje obawy potwierdzają dyskretnie obserwując ich w sytuacjach intymnych. To co widzą i słyszą budzi ich największe przerażenie. 

Każdy dzień tej rodziny nasiąknięty jest strachem. Strachem w oczekiwaniu na nadchodzącą krzywdę i ból oraz strachem przed konsekwencjami własnych żądzy. Boją się dzieci i dorośli. Adam i Alice zaczynają dostrzegać inność swoich rodziców. Alex i Leslie zaczynają godzić się ze zmianami. Życie w ciągłej niepewności, rozdarciu między zachowaniem zdrowego rozsądku, a pofolgowaniu żądzy burzy właściwy porządek relacji rodzinnych. Chase Novak całą opowieść buduje na dwuznaczności i przeciwieństwach. Walka rozgrywa się pomiędzy miłością a pierwotnymi instynktami, poczuciem bezpieczeństwa a codziennym ryzykiem niedostatecznego opanowania, człowieczeństwem a zezwierzęceniem obyczajów. 

Chase Novak to nic nie mówiące nazwisko w środowisku twórców grozy i horroru. A jednak ku  naszemu zaskoczeniu , okazuje się że autor to nikt inny, jak dobrze znany Scott Spencer (Miłość bez końca, Statek z papieru, Mężczyzna z lasu, Szczęśliwi frajerzy) tworzący powieści obyczajowe z elementami romansu. Lubię kiedy pisarz eksperymentuje i stara się zdobywać nowe doświadczenia. W przypadku Scotta zmiana była ryzykowna i pewnie stąd ten pseudonim. Na szczęście udało się stworzyć ciekawą, klimatyczną, zaskakującą, budzącą wiele emocji historię o nieprzewidywalności ludzkiego życia i podejmowanych decyzji. Autorowi udaje się zwieść czytelnika. Najpierw wprowadza go w świat pełen blasku,światła, bogactwa by na koniec rzucić go w mrok śmierdzący padliną, krwią, odpadami ludzkiego i zwierzęcego ciała. Przedstawia nam bestię, która z pozoru nie budzi lęku, a przy bliższym poznaniu okazuje się jak złudne może okazać się pierwsze wrażenie. 

"Poczęcie" to książka, która odsłania brutalność świata i wprowadza go do zamkniętego, hermetycznego kręgu jakim jest rodzina. Burzy ustalony porządek świata, niszczy zaufanie, zrywa więzy bliskości. Jest również przestrogą przed eksperymentami medycznymi, które zmieniają marzenia w prawdziwy horror.






"Poczęcie" Chase Novak, tł. Piotr Kuś, Replika 2015









Czytaj dalej...

Bolesne dzieciństwo, czyli...Klucz, Elżbieta Wardęszkiewicz

Przemoc fizyczna i psychiczna jest najgorszym występkiem, przewinieniem jakim dorosły może obciążyć własne dziecko. Rodzic swoim bezwzględnym, bezlitosnym zachowaniem na zawsze piętnuje i zaniża poczucie własnej wartości oraz stawia w pozycji ofiary na całe przyszłe życie prywatne i zawodowe. Utrwala również schematy i model wychowawczy oparty na bólu, strachu, poniżeniu. Współcześnie staramy się wychwycić i zamknąć błędne koło przemocy. Jednak był czas kiedy zasady silnej ręki były jedynym znanym i stosowanym narzędziem władzy rodzicielskiej wymuszającej posłuszeństwo i szacunek. Tuż po wojnie, w czasach PRL- u zimny chów połączony z karami cielesnymi był na porządku dziennym, promowanym także w poradnikach, publikacjach dla rodziców, wychowawców i nauczycieli.

Właśnie w tym okresie rozgrywa się akcja powieści "Klucz" Elżbiety Wardęszkiewicz i opisuje losy zwykłej rodziny naznaczonej traumami wojny, obozów koncentracyjnych, stalinowskiego reżimu i komunizmu. Bolesne doświadczenia przekładają się na kolejne pokolenia, wzrastające w obliczu przemocy fizycznej i psychicznej.

Podczas lektury nie czułam się zbulwersowana słowami autorki, choć powieść traktuje o zbyt swawolnym podejściu do karania dzieci za pomocą regularnego bicia. Bardziej przejął mnie sadyzm ojca objawiający się regularnym słownym poniżaniem, obarczaniem małej dziewczynki obowiązkami ponad jej możliwości oraz bierną postawę jej matki w obliczu okrucieństwa i permanentnego cierpienia córeczki.W blurbie możemy przeczytać, że trudne doświadczenia życiowe dziewczyny oprócz traumy, którą pozostawiła przemoc fizyczna, zahartowały ją również na niepowodzenia, które niesie życie. Co do siły i mocnego charakteru nie mam zastrzeżeń bo ojciec rzeczywiście sprawił, że Mela nie boi się wyzwań i kłopoty nie stanowią dla niej żadnej przeszkody. Co więcej motywują ją do cięższej pracy i poszukiwania alternatyw, tam gdzie nikt nie spodziewa się znaleźć szczęścia. Co do traumy, którą przeżywa, nie do końca się zgadzam. Nie jestem ekspertką w tym temacie, ale z obrazu kreowanego przez Elżbietę Wardęszkiewicz nie wynika by dziewczyna, a potem kobieta cierpiała dłużej niż trwał ból fizyczny zadany ręką, paskiem czy słowem. Mela jest harda i ma swoje za uszami. Jej zachowanie, kolejne kroki i decyzje sprawiają, że nie potrafię jej współczuć, ani zaprzyjaźnić się z nią. Ona ma plan na swoje życie i nie pozwala by coś stanęło jej na przeszkodzie. Jest zimna, nieprzystępna, nie budzi sympatii.

Nie zachwycił i przekonał mnie także styl autorki. Zdania są proste, czasami zbyt naiwne, suche, bez emocji. Co prawda poznajemy w całkiem przystępny sposób warunki życia, możliwości, wady i zalety czasów PRL- u oraz wpływ komunizmu na plany, marzenia, przyszłość... To co w powieści mnie zaintrygowało pomówienia, ludzka zawiść, zazdrość oraz mobbing nie został w pełni rozwinięty, wykorzystany. Temat pojawia się znienacka i zostaje gwałtownie urwany bez możliwości ustosunkowania się i zadumania. Naprawdę rzetelnie i wiarygodnie zostały opisane wątki związane z medycyną i podróżami. To pewnie za sprawą wykształcenia i pasji Pani Elżbiety.  Kolejne akapity bardziej przypominają postrzępione fragmenty wyrwane z nudnawego pamiętnika niż spójną, wartką, pobudzającą wyobraźnię powieść na miarę naszych czasów. Nie sięgałam po nią z zainteresowaniem, przez co jej lektura mocno wydłużyła się w czasie. Na koniec okazało się, że historia poznana w Kluczu będzie kontynuowana w powieści zatytułowanej "Bez czci i bez wiary". Jak dla mnie to za wiele...

Miałam duże oczekiwania co do tej powieści, bo pozytywnie jest oceniana w sieci. I może to był mój największy błąd?! Liczyłam na emocjonalną huśtawkę, a dostałam przeciętne czytadło, które już zaciera się w mojej pamięci....







"Klucz" Elżbieta Wardęszkiewicz, Novae Res, Gdynia 2015





Recenzja napisana dla serwisu Zaczytajsie.pl. Gosi oraz wydawnictwu Novae Res dziękuję za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego książki :)




Czytaj dalej...

Rodzicielstwo z męskiego punktu widzenia, czyli...Miłość na szkle, Barbara Sęk



Barbara Sęk jest wyznawczynią dewizy:  "SĘK w tym, by pisać tak, żeby odbiorca czytał trzy dni, a myślał o lekturze trzy lata."  Ja swoją skromną osobą mogę zagwarantować, że "Miłość na szkle" idealnie wpisuje się w tę złotą myśl. Co więcej każde jej słowo trafiło prosto w serce, zmusiło do przemyśleń i poszukiwania odpowiedzi na temat życia, nie tylko poczętego, umiejętności określenia swoich potrzeb, obrony własnych przekonań i wypracowania kompromisów, dojrzewania do roli małżonka, rodzica, człowieka.

Czy istnieje odpowiedni czas na zakładanie rodziny? Czy dla dla każdej pary jest taki sam? Czy można generalizować kiedy w grę wchodzi poczęcie nowego życia i zmiany mentalne mające ukształtować do roli rodzica? Nie, nie i nie. Każdy sam rozporządza swoim życiem i doskonale wie kiedy przychodzi czas na konkretne zmiany. Jedni chcą spełniać się rodzinnie, inni chcą wykazać się na polu zawodowym. I mają do tego prawo. Nic nie burzy i nie rozbija związków tak, jak przymus, zmuszanie do roli, na którą nie są gotowi.
Drugą stroną medalu jest coraz większy problem z płodnością wśród młodych ludzi. Dostępność do różnego rodzaju używek, zanieczyszczenie środowiska, wszechobecna chemia i konserwanty zaburzają odwieczny naturalny cykl prokreacji zmuszając do podejmowania decyzji, wyrzeczeń natury moralnej i etycznej, na które nie zawsze są gotowi.

"Dylematy etyczne mają tylko ci, którzy mają wybór."

W takiej trudnej sytuacji jest małżeństwo Raczyńskich. Aneta i Wojtek to para żyjących pełną piersią trzydziestokilkulatków. Mają zapewniony stabilny stan majątkowy i uczuciowy. Jedyną rysą na ich związku jest brak potomstwa, którego bardzo pragną. Z determinacją szukają drogi do pełni szczęścia. Podążają szlakiem niepłodności, poznają szczyty radości oraz doliny bezbrzeżnego otępienia, cierpienia i utraty nadziei.

Koleje losów małżeństwa i ich dążenia do poszerzenia rodziny poznajemy z punktu widzenia Wojtka. To dość ryzykowny zabieg, zważywszy na temat wywołujący skrajne emocje, jak i płeć samej autorki. Zastanawiałam się jak Pani Barbara poradzi sobie z męską narracją. Z podziwem przyznaję, że rzeczywistość przerosła moje oczekiwania. Mamy bardzo realnego bohatera, którego jako kobieta jestem w stanie zrozumieć, polubić i kibicować mu w kolejnych odsłonach. Wojtek określa siebie mianem pantoflarza. Może i podporządkowuje swoje życie żonie, ale nie ujmuje mu to męskości i pewności siebie. Więcej, mogłabym zaryzykować stwierdzenie, że jest marzeniem, ideałem każdej kobiety. Doskonale zna upodobania swojej ukochanej, wie co sprawi jej największą przyjemność, potrafi odpowiednio zareagować na każdy jej nastrój i wychodzi z romantyczną inicjatywą. Bardzo podobało mi się w Wojtku poczucie humoru będące na granicy cynizmu i seksizmu.

"Wiedziałem, że tak będzie: intensywne starania o dziecko sprawią, że przestanę być facetem, mężem, człowiekiem. Moja rola ograniczy się do magazynowania i eksportu spermy."

Na jego tle Aneta wypada blado. Rozumiem jej pragnienie bycia matką, jej starania, próbę kontroli całego otoczenia i podporządkowania go największemu z marzeń. Były jednak sytuacje, w których przesadziła, i w których irytowała do granic możliwości. Aneta ponad wszelką wątpliwość udowadnia, że mężczyźni są z Marsa, a kobiety z Wenus.

Moim zdaniem Barbara Sęk bardzo dobrze odwzorowała wachlarz opcji, metody leczenia niepłodności i problemy z jakimi borykają się pary trudnościami w poczęciu dziecka. Ich reakcje, obawy, nadzieje są bardzo realne i mocno oddziałują na czytelnika. Dzięki temu mogą choć po części zrozumieć stan bohaterów, stanąć twarzą w twarz z terminami znanymi z pierwszych stron gazet, którymi jak gorącym kartoflem przerzucają się politycy różnych ugrupowań i wyrobić sobie własną opinię na temat inseminacji czy in vitro.

Ale to nie o ocenę podejmowanych wyborów zależało Pani Barbarze, ale o ukazaniu dwojga ludzi, partnerów, małżonków, przyjaciół, kochanków, którzy muszą walczyć o swoje marzenia. Ich realizacja jest poważną lekcją ze sztuki kompromisów, podejmowania wyzwań, gotowości na odsłonięcie swojej godności, moralności w imię wyższych wartości.

Szczerze polecam "Miłość na szkle" Waszej uwadze oraz życzę sobie i Wam więcej tak mądrych, tak wartościowych i poruszających książek na naszym, rodzimym rynku wydawniczym :)






"Miłość na szkle" Barbara Sęk, Świat Książki, Warszawa 2015







Czytaj dalej...

Planuję lektury na kolejny miesiąc :)

Joanna Opiat- Bojarska, Koneser, Czarna Owca

Seksbiznes, czerwony rynek i tajemnice z przeszłości w mistrzowsko skonstruowanym kryminale. Wniknij w świat, w którym ciało jest tylko towarem. 

Wakacyjny spokój mieszkańców Poznania burzą makabryczne odkrycia. W odstępie kilku dni w lesie zostają odnalezione szczątki kobiety, a na terenie starego pruskiego fortu wypatroszone ciało mężczyzny. 

Obie sprawy prowadzi zgrany policyjny duet: doświadczony Burzyński i niepokorny Majewski. Przy ciele mężczyzny odnajdują wiadomość od mordercy. W poszukiwaniu odpowiedzi na mnożące się pytania pomaga im chłodna i zdystansowana antropolog sądowa Anita Broll. 

Tropy wiodą w stronę bezlitosnych handlarzy żywym towarem. . . 

Tymczasem tajemniczy mężczyzna o osobliwych potrzebach chce, by oczy całej Polski zwróciły się na niego.



Bardzo lubię książki Pani Joanny więc to nie wybór ale konieczność :)



Justin Go, Wyścig z czasem, Muza

Młody Amerykanin Tristan Campbell dowiaduje się, że może być spadkobiercą fortuny Ashleya Walsinghama, brytyjskiego oficera i weterana I wojny światowej, który zginął przed osiemdziesięciu laty podczas wyprawy na Mount Everest w 1924 roku. Ashley zapisał wszystko swej ukochanej, Imogen Soames-Andersson. Ta jednak nigdy nie zgłosiła się po pieniądze. By odziedziczyć spadek Tristan musi dowieść, że jest spokrewniony z Imogen - i z tym zadaniem wyrusza w podróż po Europie. 

W londyńskich archiwach, na polach bitewnych Sommy i pośród islandzkich fjordów Tristan kawałek po kawałku składa historię życia Ashleya, historię namiętnych schadzek na kilka dni przed wyjazdem na front, służby wojskowej i odwagi w obliczu niebezpieczeństw, romansu wbrew sprzeciwom rodziny, wyprawy w Himalaje podjętej mimo złamanego serca.



Literatura wojenna ma w moim sercu zaszczytne miejsce :)



Alix Christie, Uczeń Gutenberga. PWN

Paryż w roku 1450. Ekscytujące miejsce dla młodego skryby. Za dnia Peter Schoeffer przepisuje manuskrypty, wieczorami kosztuje oferowanych przez miasto rozkoszy. Niechętnie podporządkowuje się woli Johanna Fusta, jego przybranego ojca, który nakazuje mu powrót do przeżartej przez korupcję i dręczonej niekończącymi się waśniami Moguncji, gdzie ma spotkać „nadzwyczajnego człowieka”. 

Okazuje się nim Johann Gutenberg, niezmordowany wynalazca o trudnym charakterze. Opracował on rewolucyjną metodę produkcji ksiąg za pomocą tak zwanej „prasy drukarskiej”. Peter zostaje uczniem w jego warsztacie. Ma się zmierzyć z zadaniem ambitnym, a może i świętokradczym – wydrukowaniem Pisma Świętego. 

Alix Christie przenosi czytelników w gwarny świat średniowiecznego miasta. Opisane przez nią postaci są niezmiernie realistyczne; z każdej strony tej powieści wyziera ludzka duma, zazdrość, ambicja i pożądanie. Bohaterowie znajdą się w samym środku rewolucji, a jej skutki przerosną oczekiwania nawet tych, którzy ją wywołali.


Paryż, XV wiek, historia, wielkie tajemnice, intrygi... To coś specjalnie dla mnie :)



Louisa Young, Wciąż czekam, Prószyński i s-ka

Kwiecień 1919 roku. Minęło sześć miesięcy od podpisania rozejmu, który położył kres Wielkiej Wojnie. Ci, którym udało się przeżyć, będą teraz musieli stanąć do zupełnie nowej walki. 

Zaledwie dwudziestotrzyletni były żołnierz, Riley Purefoy, oraz jego świeżo poślubiona żona, Nadine Waverney, mają przed sobą całe życie, ale rany odniesione przez Rileya podczas wojny zrodziły między obojgiem dziwne napięcie, a pozostałe po nich blizny mogą zniszczyć ich małżeństwo, zanim jeszcze na dobre się ono zaczęło. 

Peter i Julia Locke też będą musieli zmierzyć się ze swymi demonami. 

Dręczony przerażającymi wspomnieniami wojennych potworności, Peter zamienia się w odludka, który szuka zapomnienia w alkoholu. Julia próbuje złagodzić nieco jego cierpienie. Jednak ich wspólna przyszłość stoi pod znakiem zapytania. 

Losy obu par, które zetknęła ze sobą wojna, nadal pozostają splecione. Dręczeni przez poczucie straty i wyrzuty sumienia, nawiedzani przez mroczne wspomnienia, wszyscy czworo muszą sobie radzić ze zwątpieniem, wściekłością i bólem, próbując jednocześnie znaleźć odpowiedź na pytanie, czy miłość jest na tyle potężna, by pozwolić im uwolnić się od przeszłości?

"Wciąż czekam” to poruszająca, liryczna opowieść o niespokojnych czasach tuż po zakończeniu wojny – czasach ryzykownych początków, niepokojących prawd i przebłysków nadziei.


Czytałam pierwszą książkę autorki, Kochanie chcę ci powiedzieć, bardzo mnie wzruszyła oraz zmusiła do przekopania w sieci w poszukiwaniu pewnych zdjęć...



Lucyna Olejniczak, Kobiety z ulicy grodzkiej. Hanka, Prószyński i s- ka

Powieść o klątwie, trudnych relacjach rodzinnych, ale i o konieczności wybaczania, przywołująca ducha dziewiętnastowiecznych sag we współczesnym wydaniu. 


To dzieje „przeklętej” rodziny krakowskiego aptekarza, Franciszka Bernata, losy jego dzieci, a zwłaszcza silnych, radzących sobie z przeciwnościami życiowymi kobiet. 



W 1890 roku, w piwnicy pod apteką, przychodzi na świat Wiktoria, nieślubna córka aptekarza i młodej służącej, Hanki. Już w momencie narodzin mała skazana jest na śmierć, gdyż ojciec pozbywa się wszystkich swoich potomków z nieprawego łoża. Tego samego dnia Klementyna, żona aptekarza, też rodzi córkę, jednak dziewczynka zaraz umiera. Akuszerka w tajemnicy zamienia noworodki i w ten sposób ratuje życie małej Wiktorii. Wyczerpana trudnym porodem Hanka umiera, nie wiedząc, że jej córka przeżyje. Przed śmiercią przeklina aptekarza i jego potomnych, w tym, niestety, i własne dziecko. 



Franciszek Bernat marzy wyłącznie o synu, któremu mógłby przekazać aptekę, córkę traktuje jak zło konieczne. 



Klątwę Hanki może zdjąć tylko przebaczenie. Czy Wiktoria będzie umiała wybaczyć ojcu?



Jak potoczą się losy następnych kobiet z rodziny Bernatów? Każda z nich ma trudne relacje z ojcem, każda pielęgnuje w sobie żal i złość, co zaważy na całym ich życiu. Tak właśnie działa klątwa rzucona w XIX wieku przez Hankę. Czy uda się wreszcie przerwać tę złą passę?


Uwielbiam sagi rodzinne i tajemnice, które zmieniają ludzkie losy...



Kto skusi się na powyższe książki? Co wybierzecie z najbliższych zapowiedzi? Co możecie mi polecić? Czekam na komentarze :)



Czytaj dalej...

Praktyczne, a jednocześnie modne dodatki, czyli... NOŚ MNIE

W jednej z moich recenzji wspomniałam, że bardzo podobają mi się rzeczy robione własnoręcznie- handmade. Dlaczego? Po prostu, często mają niepowtarzalny wzór i jakość nieporównywalną do tych wykonanych w fabrykach. Poza tym mam pewność, że powstają z miłości i pasji, co jest dla mnie ważne, bo w końcu sama jestem zapaloną pasjonatką :)


Dzięki mojej znajomej trafiłam na ciekawą stronę Noś mnie, gdzie poznałam woreczko- plecaczki, które w podróżach krótkich i długich, dodały moim książkom niecodziennego uroku.



Mój woreczek idealnie wpisuje się w obowiązujący trend i polubiłam go od pierwszej chwili. Ale nie tylko ja. Moi synowie równie chętnie chcą go zabierać na swoje wyjścia: do szkoły, na piłkę, na basen i do babci :)


Ale wygląd to nie wszystko. Ważne dla mnie jest wykonanie i trwałość, a woreczki Noś mnie są uszyte z dbałością o szczegóły, również na szwach, przeszyciach i połączeniach. Materiały są naturalne i najwyższej jakości. Co więcej te woreczki mogą być uszyte według wymagań indywidualnego klienta. Z podanych, twórczyni twierdzi nieograniczonych wzorów, kolorów, tkanin każdy wybierze dla siebie coś satysfakcjonującego. Wystarczy opisać swoje pasje, to czym się zajmujesz, co lubisz, a w zamian dostaniesz dokładnie to, o czym marzysz z gwarancją unikalności i niepowtarzalności.



Jeżeli chcielibyście dowiedzieć się więcej zapraszam na stronę NOŚ MNIE :) Wystarczy kliknąć w zdjęcie :)





Czytaj dalej...

Biblia Mody po australijsku, czyli... Vogue, Kirstie Clements

Od kiedy przeczytałam książkę "Diabeł ubiera się u Prady" Lauren Weisberger zaciekawił mnie świat mody. Z tym, że nie interesują mnie najnowsze kolekcje znanych kreatorów, ich inspiracje i życie, ale szczere opowieści zza kulis rozgrzały moją wyobraźnię. U amerykańskiej pisarki ten świat jest bardzo zmienny, zafałszowany, pełen intryg i kontrowersyjnych decyzji. A jak wygląda w rzeczywistości?

Doniesienia prasy bulwarowej i wyniosłość, niedostępność Anny Wintour naczelnej tzw. Biblii Mody (a która rzekomo była pierwowzorem postaci Mirandy z wyżej wspomnianej powieści) karze przypuszczać, że w tej fikcji literackiej jest wiele z prawdy. Swoje pięć groszy dołożyła ostatnio Kirstie Clements, redaktor naczelna australijskiej edycji "Vogue'a".

Z lubością i z dużymi oczekiwaniami sięgnęłam po wspomnienia/ biografię dziennikarki.

Życie Kirstie Clements jest dowodem na to, że marzenia spełniają się pod warunkiem ciężkiej, rzetelnej pracy i cierpliwości, wytrwałości w swoich postanowieniach. Kirstie jako siedemnastoletnia dziewczyna podjęła odważną decyzję. Wyprowadziła się z rodzinnego domu i postanowiła zmienić swój los. Otrzymała niesamowitą szansę zatrudnienia w prestiżowym i ekskluzywnym magazynie o modzie, dla kobiet- VOGUE. Zaczęła od posady recepcjonistki, a jej zapał pozwolił piąć się po drabinie kariery, aż osiągnęła stołek redaktor naczelnej. Dwadzieścia pięć lat doświadczeń zawarła w swojej autobiografii, w której dzieli się prywatnością, swoimi przemyśleniami i anegdotami z pokazów mody, sesji fotograficznych, wyjazdów służbowych i ze spotkań z osobami, które w największym stopniu wpłynęły na jej życie.

Jedną z nich jest światowej sławy projektant Karl Lagerfeld, Cate Blanchett, Estee Lauder czy księżna Danii Mary. Kirstie odnalazła w nich zwyczajnych, przyjaznych i serdecznych ludzi, którzy mimo swojej sławy, nieokreślonego bogactwa pomogli jej na drodze kariery i dzięki ich zaangażowaniu wynieśli australijską edycję "Vogue'a" na wyżyny.

Przyznam szczerze, że liczyłam na drobne uszczypliwości wobec świata mody i jej kreatorów, soczyste skandale i kontrowersje wynikające z tej niestandardowej pozycji. No cóż... Przeliczyłam się. Kirstie Clements nie ujawnia nic, czego do tej pory nie znaliśmy. Wypowiada się co prawda na temat modelek, ich bezwzględnego dążenia do uzyskania figury idealnej, zajadaniu chusteczek higienicznych na zmianę z liściem sałaty, czy zastępowanie posiłków paczkami papierosów oraz odpowiada na zarzuty o kreowanie anoreksji w środowisku mody, ale nie dodaje nic od siebie. Próbuje rozgrzeszyć media, spychając winę na projektantów. Nie znalazłam też w książce żadnych informacji, niesnasek, dyskusji, nieporozumień związanych z przepychankami modeli wokół pokazów mody, ich wysiłkach o uzyskanie angażu... Za to Kirstie Clements podzieliła się wspomnieniami z ekskluzywnych promocji kosmetyków, ciuchów, dodatków i opisała zabawne, a czasami przerażające sytuacje z nimi związane.
W książce można znaleźć również wiele zdjęć dokumentujących pracę dziennikarki, jak i jej życie osobiste.

"Vogue. Za kulisami świata mody" to w większym stopniu biografia ciekawej kobiety, której spełnił się amerykański sen- od pucybuta do milionera, niż barwna spowiedź redaktor naczelnej najważniejszego pisma o modzie. Dlatego jeżeli lubicie wspomnienia osób, które mogą podzielić się czymś istotnym, to warto chwycić za książkę, jeżeli liczycie na skandale- żadnego tu nie znajdziecie :)





"Vogue. Za kulisami świata mody" Kirstie Clements, tł. Agnieszka Sobolewska, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2015



Czytaj dalej...

Opowieść z duchami, czyli... Teoria niegrzecznej dziewczynki, Hubert Haddad

Premiera: 18 marzec 2015

Książka "Teoria niegrzecznej dziewczynki" Huberta Haddad'a zwróciła moją uwagę skromną, a jednocześnie nastrojową okładką oraz intrygującą zapowiedzią seansów spirytystycznych w jej wnętrzu. Zawsze ciekawił mnie świat metafizyczny i kontakt pomiędzy światem umarłych, a żywych. Czy jest możliwy? A może śmierć jest końcem wszystkiego co znamy? Każdy z nas choć raz zastanowił się czy świat duchów rzeczywiście istnieje. Czy zmarli bliscy otaczają nas swoją opieką, czy nadal interesuje ich nasze życie. My również chcielibyśmy wiedzieć czy po śmierci czeka na nas inna rzeczywistość, co tam zastaniemy, czy należy się bać ostatecznego.

Połowa XIX w., Hydesville w stanie Nowy Jork. Kate i Margaret Fox wraz z rodzicami mieszkają na farmie, w małym drewnianym domku. Żyją biednie, skromnie, bez rozgłosu dopóki dziewczynki nie zaczynają słyszeć tajemniczych postukiwań. Okazuje się, że dom jest nawiedzony przez ducha, którego z czasem nazwano  Mr Splitfoot.  Siostry Fox zostają uznane za medium, za którego pośrednictwem można porozumieć się ze zmarłymi. Mieszkańcy wioski zaczynają tłumnie wykorzystywać zdolności Kate i Margaret. Nie podoba się to duchownym, którzy stracili autorytet i uwagę swoich wiernych. Na rodzinę Fox nałożono ekskomunikę, wygnano z Hydesville i pod groźbą wykluczenia ze społeczeństwa zakazali z nimi wszelkich kontaktów.


"Kategorycznie potępiamy dialog ze zmarłymi i uznajemy go za niedorzeczny i heretycki. Nekromanci to oszuści, którzy w złej wierze posługują się pamięcią, by żywić zepsutą krwią demony nieszczęścia i urazy."

Rodzina przenosi się do Nowego Jorku i przy pomocy krewnej Leah Fish otwierają pierwsze centrum spirytystyczne znane jako Fox & Fish Spiritualist Institute, które szybko zyskuje sławę. Nastolatki za pomocą specjalnie opracowanego precyzyjnego systemu wystukiwania liter alfabetu porozumiewają się z konkretnym duchem i przynoszą ukojenie jego żywym bliskim.

Co oprócz sławy przyniósł siostrom ten dar? Sławę, szacunek, nienawiść, miłość? Koniecznie musicie przeczytać.


Opowieść Huberta Haddad'a została oparta na prawdziwych wydarzeniach. Siostry Fox żyły naprawdę i były inicjatorkami powstania nowego ruchu społecznego: towarzystwa spirytualistycznego, które łączyło wiarę w duchy z radykalnym programem reform społecznych (abolicja i prawo głosu dla kobiet). Początkowo rozrywkowy charakter seansów zmienił się w przedstawienia o charakterze kultu religijnego przyciągającego poważnego, bogatego i wykształconego przedstawiciela publiczności. Dziewczyny wstrząsnęły poukładanym, purytańskim światem i otworzyły drzwi do zaświatów. Co więcej przetarły drogę tym, którzy upatrzyli sobie w postaci medium całkiem niezłe zarobki, sławę i szacunek. Nic dziwnego, że Kate i Margaret miały swoich naśladowców, mniej lub bardziej udanych.

I tu rodzi się pytanie. Czy zdolności sióstr Fox to prawdziwy dar czy zgrabne oszustwo?

Człowiek, który traci bliskie osoby i nie może pogodzić się z tą stratą jest w stanie wiele poświęcić by choć przez chwilę pobyć z ukochanymi. Medium mogły przecież wykorzystywać te emocje, dawać złudną nadzieję ale i odpowiedzi na fundamentalne pytania o życie po życiu oraz wzmocnić wiarę. Jak odróżnić oszusta od prawdziwych umiejętności? Czy można dostrzec prawdę i jak to zrobić?

"Taki już los medium, pocieszanie!"

Styl Huberta Haddad'a nie każdemu może przypaść do gustu. Autor powoli, melancholijnie i mnogością metafor, opisów i bogactwa języka buduje napięcie, rozedrganą atmosferę  i opisuje złożoność świata uczuć, emocji i metafizyki. Tu nie wartka akcja jest ważna, a umiejętność i uwrażliwienie na drugiego człowieka, które w pełni posiadły bohaterki książki. Hubert Haddad z powodzeniem wciąga nas w świat duchów i XIX wiecznego społeczeństwa rozdartego pomiędzy kościołem i swoją wiarą,  a nowym, nieznanym doświadczeniom, które w jednej chwili stały się rewolucją moralną zmieniającą oblicze świata.

"Teoria niegrzecznej dziewczynki" to zaskakująca książka o kobietach, które wyszły na przeciw oczekiwaniom żywych względem umarłych i złotymi głoskami zapisały się na kartach historii Stanów Zjednoczonych i seansów spirytystycznych.

"Teoria niegrzecznej dziewczynki" to powieść, która zmusza do refleksji i zadawania pytań.








"Teoria niegrzecznej dziewczynki" Hubert Haddad, tł. Marta Olszewska, W.A.B., Warszawa 2015








źródła zdjęć i informacji o siostrach Fox: wikipedia, http://afflictor.com/, https://roadtrippers.com/
Czytaj dalej...

Administrator strony Aleksandrowe myśli korzysta z systemu komentarzy Disqus. Adresy IP i adresy e-mailowe są przechowywane przez administratora Disqus'a. Zakładając stronę na platformie Disqus wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych.
Aleksandrowe myśli © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka