Uwaga!


Wszystkie teksty zawarte na blogu Aleksandrowe myśli, chronione są prawem autorskim [na mocy: Dz.U.1994 nr24 poz.83, Ustawa z dnia 4 lutego 1994r o prawie autorskim i prawach pokrewnych]. Kopiowanie treści, choćby fragmentów oraz wykorzystywanie ich w innych serwisach internetowych, na blogach itp itd wymaga pisemnej zgody autorki bloga.

Translate

Łączna liczba wyświetleń

Rodzinne tajemnice

Są takie tajemnice rodzinne, które po ujawnieniu zmieniają całe życie. To co do tej pory zostało zapisane w dzienniku istnienia, staje się miałkie, bezbarwne, nieważne. Nowa wiedza staje się początkiem, wyznacznikiem i kompasem na kolejny czas.

Laurę po śmierci rodziców wychowuje babcia Irena. Dziewczyna nie może się z nią porozumieć. Surowy chów i obopólne niezrozumienie nie wpływa korzystnie na stosunki łączące obie kobiety. Gdy Laura wychodzi za mąż za Niemca bez zgody i woli babci- zrywają kontakt na długie lata. Dopiero śmierć Ireny sprowadza wnuczkę do kraju. Laura dziedziczy zielone pudełko pełne zeszytów. Kajety okazują się być pamiętnikiem z młodzieńczych lat babki, które otwierają drzwi do wielkiej rodzinnej tajemnicy mającej swój początek w czasach II wojny światowej.
Laura odkrywa, że babcia Irena była Żydówką, której udało się ocalić życie i przetrwać obóz zagłady Auschwitz.

Choć babcię i Laurę łączyła miłość, to mam wrażenie że nie umiały jej sobie okazać. Również niezrozumiałe zachowanie i metody wychowawcze Ireny budziły niepokój Laury. Dlatego dziewczyna szukała miłości, bliskości, ciepła gdzie indziej. Znalazła go w niemieckim młodzieńcu, który dość szybko stał się jej nową rodziną. Babcia nie mogła zaakceptować wybranka wnuczki. Nie chciała jednak wyjaśnić powodów swojej antypatii. Laura wnioskowała, że ostatnia wojna mogła być tą kością niezgody. Próbowała wyjaśniać babci, że współczesne pokolenie młodych ludzi zapomniało już krzywdy wyrządzone obu narodom. Nic z tego. Upór babci spowodował rozluźnienie więzów. Laura wyjechała do Niemiec i zapomniała o swojej opiekunce. Zachłysnęła się nowym życiem i rodziną męża, która wyjątkowo przychylnie przyjęła ją do swojego grona, zwłaszcza dziadek Martin. O babci nie myślała za wiele i nie chciała pierwsza wyciągać ręki na zgodę. Choć zaskoczyła i zasmuciła ją wiadomość o śmierci Ireny długo wzbrania się przed podjęciem decyzji o uczestnictwie w pogrzebie. Decyduje się niemal w ostatniej chwili. Pełna obaw i lęku wyrusza do Warszawy by pożegnać się z babcią. Jej zachowanie wydało mi się bardzo infantylne po dziecięcemu naiwne.

Laura nie ma dobrego zdania o Polsce i jej mieszkańcach- wypowiadała się o nich z lekceważeniem. Tak jakby nie umiała z pokorą i z dystansem spojrzeć na swoją przeszłość. Separuje się od znajomych i ma ochotę uciec jak najdalej. Nie jest też zainteresowana wiadomością o spadku. Dopiero po usilnych namowach udaje się do kancelarii prawniczej. Pudełko, które otrzymała od babci to całe jej dziedzictwo.

Dopiero podczas czytania pamiętników budzą się w niej jakiekolwiek emocje. Dopiero wtedy także zaczyna rozumieć zachowanie i postępowanie swojej babci. Wracają do niej obrazy z dzieciństwa i tłumaczy je na nowo w oparciu o świeżo udostępnione fakty. Dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, że babcia nie chciała przenosić na nią traumy, którą sama przeżyła i nosiła w sobie przez tyle lat.

Pamiętniki te najbardziej mnie zaciekawiły. Annie Birger udało się oddać realia tamtych czasów, niemieckiej okupacji, getta warszawskiego, wspomnienie o Sendlerowej, działalności Żegoty oraz trudów ukrywania się Żydówki na aryjskiej stronie. Dzienniki są także zapisem, dość szczegółowym, usilnych prób przetrwania w obozie zagłady Auschwitz. Opisywane sceny są brutalne, momentami drastyczne i ukazują eskalację przemocy i okrucieństwa nazistów wobec więźniów. Pamiętniki wskazują historie, które są dobrze znane czytelnikowi literatury obozowej np. podróż bydlęcymi wagonami, selekcja na rampie, tatuowanie, dezynfekcja, śmierć przez zagazowanie, krematoria, pseudomedyczne eksperymenty na bloku 10, głód, praca ponad siły. Są również fragmenty, o których czyta się rzadko albo wcale: obozowy dom publiczny czy obdzieranie skóry z żywych jeszcze więźniów...
Mam wrażenie, że autorka próbowała zasugerować czytelnikowi jeszcze jeden bestialski i kontrowersyjny czyn nazistów, a mianowicie lampy robione ze skóry więźniów obozu...Ciekawe dlaczego nie pociągnęła tego tematu do końca?

Pamiętniki wywołały we mnie wiele emocji, rozstroiły na wiele dni, a i tak budzę się i zasypiam z drżeniem serca i pytaniem dlaczego?

Powiązanie wspomnień w historię wnuczki i babci uważam za udany choć przydałoby się troszkę bardziej ją dopracować. Laura wydaje mi się mało wiarygodna- rozchwiane emocjonalnie dziecko skryte w ciele dorosłej kobiety. W początkowej fazie powieści doskonale wyraża się o mężu i wychwala go pod niebiosa, a mniej więcej w jej połowie odkrywa inną część jego natury i nagle Laura przypomina sobie, że mężczyzna wcale taki święty nie jest. Taka drobna niekonsekwencja...

"Skrywaną przeszłość" polecam czytelnikowi lubiącemu rodzinne sekrety i przygotowanemu na emocjonalny rollercoaster.





Anna Birger "Skrywana przeszłość", Prószyński i s- ka, Warszawa



Podsumowanie

Plusy:
- połączenie przeszłości z teraźniejszością
- pamiętniki dotyczące okupacji, getta, obozu Auschwitz
- nieporozumienia na linii babcia- wnuczka
- tajemnica rodzinna
- wzbudza wiele emocji
- zmusza do refleksji

Minusy:
- drobne niekonsekwencje
- nierzeczywista główna bohaterka

Jednym zdaniem:
Emocjonalny rollercoaster.



Czytaj dalej...

Bliźnięta doktora Mengele


"Mam nadzieję, że swoim skromnym głosem kieruję do świata przesłanie wybaczenia, przesłanie pokoju, przesłanie nadziei, przesłanie ukojenia. Nigdy więcej wojen, nigdy więcej doświadczeń bez świadomej zgody tych, na których są przeprowadzane, nigdy więcej komór gazowych, nigdy więcej bomb, nigdy więcej nienawiści, nigdy więcej zabijania, nigdy więcej obozów takich jak Auschwitz."
Eva i Miriam Mozes, 1935 rok.

Josef Mengele zwany Aniołem Śmierci jest najbardziej znanym nazistowskim lekarzem przeprowadzającym pseudomedyczne eksperymenty w obozie zagłady Auschwitz- Birkenau. Niewiele z jego ofiar przetrwało bestialskie męczarnie, ale tym którym się to udało, oddają światu swoje świadectwo. Jedną z takich osób jest Eva Mozes Kor, która w książce "Przetrwałam. Życie ofiary Josefa Mengele" opisuje swoje przeżycia i doświadczenia z przedsionka do piekła.

Eva (z lewej) i Miriam (z prawej), Auschwitz, 26 stycznia 1945 rok.


Dziesięcioletnia Eva i jej siostra bliźniaczka Miriam zostały wyrwane ze swojego środowiska, sielskiego otoczenia, dobrobytu i brutalnie wtłoczone do bydlęcych wagonów jadących do Auschwitz tylko dlatego, że były Żydówkami. Na rampie najbardziej przerażającego obozu zagłady wyszarpnięte z ciepłych ramion matki stały się kolejnymi ofiarami, eksponatami, bliźniętami doktora Mengele. To co zobaczyły, przeżyły, doświadczyły na zawsze naznaczyły i napiętnowały ich serca i dusze, tak jak na zawsze pozostał im ślad wytatuowany na lewym przedramieniu.

W laboratorium doktora Mengele w Auschwitz


Eva nie zagłębiając się zbytnio w szczegóły opowiada o najtrudniejszym etapie swojego życia. Musiała dorosnąć, dojrzeć w ekspresowym tempie i wziąć odpowiedzialność za ocalenie swoje i ukochanej siostry Miriam. Nie było to łatwe zadanie, wszystko sprzysięgło się przeciwko nim: przede wszystkim uwłaczające warunki pobytu , bród, smród, głód, choroby i bliskość śmierci, którą czuły na karku każdego dnia i nocy. Nazistom zależało na wynikach swoich pseudomedycznych eksperymentów, za to na pacjentach nie zależało im nic a nic. "Przeżycie stało się sprawą najważniejszą. Wiedziałyśmy, że żyjemy z powodu tych pseudomedycznych eksperymentów. Z powodu korzystnego dla nas zrządzenia natury. Ponieważ byłyśmy bliźniaczkami doktora Mengele." Dziewczynki starały się robić wszystko by jak najdłużej być potrzebną i przydatną. Nauczyły się kraść, oszukiwać, zobojętnieć na okrucieństwo, bestialstwo i bezwzględność rzeczywistości, która je otaczała. "Nie potrafiłam się użalać nad sobą czy Miriam ani nad nikim innym. Nie mogłam myśleć o sobie jako ofierze, bo wiedziałam, że wtedy przepadnę. To było proste. Nie istniała dla mnie żadna inna możliwość poza tą, że przetrwamy." Najważniejsza nauka płynąca z ust Evy to: nigdy się nie poddawaj. Trzeba walczyć do samego końca bo nigdy nie wiadomo kiedy się pojawi szansa na ocalenie.

Eva i Miriam jako licealistki w Kluż.


"Przetrwałam. Życie ofiary Josefa Mengele" jest skierowana w sposób szczególny do młodzieży, która odznacza się sporą ignorancją w tym temacie. Ich wiedza o historii najnowszej jest znikoma przez co krzywdząca pamięć o ludziach, którzy przeżyli piekło wojny, Auschwitz, Holokaustu. Eva podzieliła się swoją historią, a Lisa Rojany Buccieri- autorka książek dla dzieci, ukształtowała ją w sposób przystępny dla młodego czytelnika: prosty język, atrakcyjny, wartki przebieg opowieści a brutalny obraz wojny sprowadzony do poziomu odbiorcy.
Zastanawiacie się pewnie dlaczego książka skierowana jest do młodych ludzi? Moja teoria jest taka: Eve wiele upokorzeń względem swojego pochodzenia doznała od swoich rówieśników. Także już po wojnie, kiedy sama została matką, okoliczne dzieci nie znające jej przeszłości, uważały jej zachowanie, nawyki, zastrzeżenia za dziwaczne, a swoje niezrozumienie demonstrowali złośliwym dokuczaniem.
Nietolerancja, rasizm rodzi się z niewiedzy i niezrozumienia. Im szybciej nauczymy dzieci tych wartości, tym większa jest szansa, że Auschwitz nigdy nie powróci.




Eva Mozes Kor, Lisa Rojany Buccieri "Przetrwałam. Życie ofiary Josefa Mengele", tł. Teresa Komłosz, Prószyński i s- ka, Warszawa 2014



* zdjęcia pochodzą z recenzowanej książki
Czytaj dalej...

Miłość nie umiera, choć czasem nie wie, czego chce*

Kiedy dwoje kochających się ludzi wstępuje w związek małżeński, twierdzi że ich uczuciu nic nie może zagrozić. Żadna katastrofa, nieporozumienie nie jest w stanie zniszczyć trwałości i dojrzałości ich związku. I rzeczywiście tak się dzieje, kiedy małżonkowie wypracowują kompromisy, podążają ku wspólnym celom i razem je realizują. Inaczej się dzieje w tych małżeństwach gdzie z czasem partnerzy uświadamiają sobie, że posiadają różne i niekompatybilne oczekiwania i marzenia.

Weronika i Marek poznali i pokochali się jeszcze w szkole. Od tamtej pory są nierozłączni i szczęśliwi do bólu. Zawierają związek małżeński i są na dorobku. Kiedy zaczyna im się powodzić finansowo dostrzegają, że dopełnieniem ich szczęścia będzie dziecko. Zaczynają starania. Niestety w ich przypadku nie będzie to tak łatwe i przyjemne, jak być powinno. Weronika choć podłamana brakiem pozytywnych rezultatów, nie zamierza spocząć na laurach. Zasiada przed komputer i poszukuje podpowiedzi i możliwych rozwiązań. Tak zaczyna się mierzenie temperatury, sprawdzanie owulacji i seks na rozkaz a nie dla przyjemności. Niestety jej starania nie znajdują poklasku u Marka. Jest zdeprymowany i zmęczony swoją rolą. W do tej pory zgodnym małżeństwie Snarskich rozpoczynają się konflikty, ciche dni, trzaskanie drzwiami, a w konsekwencji rozpad pożycia i rozstanie. Czy Weronika i Marek mają szansę ponownie się zejść? Czy na nowo poskładają swoje małżeństwo?

Wydawać się mogło, że Weronika i Marek to zgrana i dopasowana para. Tak długo znali się przed zawarciem małżeństwa, ze powinni znać się niemal na wylot. Choć poświecili wiele czasu na rozmowy, to elementarnych elementów przyszłego związku nie przedyskutowali ani razu. Nie padły między nimi słowa dziecko, ile, kiedy- ani razu.
Rzadko kiedy ciąża i dzieci są planowane, najczęściej jest to dzieło przypadku, który okazuje się szczęśliwym zrządzeniem losu. Dopiero problemy z zajściem w ciążę generują potrzebę jej planowania. Mierzenie temperatury, sprawdzanie owulacji, terminowy seks, rygory medyczne, nogi w górze, testy ciążowe, zastrzyki, hormony, inseminacja, in vitro- te pojęcia zna każdy, kto zawiódł się na matce naturze. Te osoby przyznają również rację w tezie, że pragnienie styka się z chłodem profesjonalizmu, seks zostaje obdarty z przyjemności a prokreacja z tajemniczości i magii. Jednak małżonkowie prawdziwie pragnący maleństwa są gotowi na wszystko by doprowadzić do spełnienia swoich pragnień. Inaczej jest w sytuacji gdy jedno z małżonków nie chce działać wbrew naturze. Jak pogodzić marzenia a bezduszną realność dnia codziennego?

Weronika i Marek są bardzo egoistyczni w swoich stanowiskach i jak dzieci bronią dostępu do swoich zabawek. Nie próbują zrozumieć swoich stanowisk, nie dyskutują, kategorycznie żądają spełnienia swoich postulatów i nawet nie próbują poszukać kompromisu. Nic dziwnego, że ich związek się rozpada.

Magdalena Witkiewicz z dużą dozą realizmu naszkicowała małżeństwo Snarskich i ich problemy. Wiele kobiet odnajdzie w Weronice samą siebie i być może z innej perspektywy przyjrzy się własnemu życiu i postępowaniu. Być może zacietrzewienie się na własnych dążeniach i pragnieniach, nie pozwala nam dojrzeć potrzeb naszych bliskich. Być może nie dostrzegamy mikropęknięć na wizerunku naszych małżeństw, związków. Szybka diagnoza jest w stanie zaleczyć, uleczyć i zabliźnić niemal każdą ranę, także tę emocjonalną.

Magdalena Witkiewicz oprócz problemów z prokreacją, zwróciła uwagę na jej odwrotność. Łatwość w zachodzeniu w ciążę i bezmyślny, nieodpowiedzialny seks niesie za sobą równie wiele łez, upokorzeń i nieszczęść. Każde działanie niesie za sobą konsekwencje czasem zgodne z przewidywaniami a czasem trudne do odgadnięcia. Łatwiej przez nie przebrnąć kiedy mamy przy sobie kogoś bliskiego. Należy jednak pamiętać, że: "Tworzenie wzajemnych relacji to jak budowanie zamku z piasku. Nieustannie trzeba dbać, by nie runął... I by nikt nie wszedł w niego butami... Nie można na chwilę spuścić go z oczu. Związek pomiędzy dwojgiem ludzi bywa kruchy. Dokładnie tak jak zamek z piasku. Gdy odwrócisz głowę, zaleje go morska fala. Pozostanie tylko słona morska woda albo słone łzy."

Magdalena Witkiewicz ma dar oczarowywania czytelnika swoimi historiami, które wycisną z oczu kilka słonych łez, dają powód do uśmiechu to jednocześnie dają nadzieję szczęśliwe zakończenie.

Na sam koniec pochwalę jeszcze miejsce osadzenia akcji w moim rodzinnym mieście. Park oliwski i jazda "szóstką" do Jelitkowa to ogromna część mojego dzieciństwa :)))




Magdalena Witkiewicz "Zamek z piasku", Filia, Poznań 2013



Podsumowanie

Plusy:
- doskonały portret kobiety zagubionej w meandrach miłości i macierzyństwa
- akcja rozgrywająca się w Gdańsku- moim rodzinnym mieście
- ciekawi, "żywi" bohaterowie
- małżeństwo na zakręcie
- różne oblicza macierzyństwa
- spojrzenie na siebie z innej perspektywy
- wulkan emocji
- książka ma własną piosenkę :)

Minusy:
-

Jednym zdaniem:
Magdalena Witkiewicz celnie trafia w emocje.


* "Miłość nie umiera" Bajm




Czytaj dalej...

Mindsurf

W dzisiejszych czasach technologia zmienia się w mgnieniu oka. Naukowcy dokonują przełomowych i spektakularnych odkryć, które pomagają człowiekowi żyć dłużej, zdrowiej i w niemal doskonałej formie. Istnieje jednak obawa, że wraz rozwojem technologii i komputeryzacji, udostępnione zostaną nowe ścieżki dostępu pod wszelkiego rodzaju oszustwa po terroryzm na międzynarodową skalę.

Dan T. Sehlberg dopuszcza taką ewentualność i w swojej debiutanckiej powieści ukazuje jedną z możliwości ingerencji nie tylko w dobra jednego państwa ale całej ludzkości.

Izrael jest kością niezgody od wielu lat. Islamscy fundamentaliści powiązani z Al- Kaidą chcą rozprawić się z syjonistami raz na zawsze, tak by nie pozostał po nich żaden ślad. W tym celu tajemniczy Salah Ad- Din skonstruował inteligentny wirus- MONA, który ma zainfekować izraelski system bankowo- finansowy. "Zniszczy ponadto dane strategiczne i namiesza w informacjach związanych z giełdą i oprocentowaniem.(...) Zaufanie do Izraela zostanie nadszarpnięte, a kapitał przeniesiony na bardziej stabilne rynki. Poniosą dotkliwe straty, w gruzach legnie też zaufanie do izraelskich przywódców." Celem terrorystów jest międzynarodowy izraelski bank TBI. W tymże banku, w jego sztokholmskim oddziale pracuje Hanna Soderqvist na stanowisku dyrektora IT.

Eric Soderqvist jest wybitnym naukowcem, profesorem i wykładowcą. Jest pionierem na skalę światową na rynku bioinżynierii. Pracuje nad epokowym wynalazkiem- Mindsurfem- trójwymiarowym internetem, kontrolowanym siłą umysłu i przekazywanym bezpośrednio do mózgu. Oczekuje, że jego dzieło będzie zdolne przywrócić funkcje motoryczne utracone w wyniku udaru mózgu, urazu kręgosłupa, stwardnienia rozsianego czy ALS, co byłoby ratunkiem dla wielu milionów pacjentów na całym świecie. Pierwszą osobą, która testuje Mindsurf jest Hanna. Podczas połączenia loguje się a zainfekowanej przez MONĘ stronie banku. Z dnia na dzień czuje się coraz gorzej, męczą ją nocne koszmary i bardzo wysoka gorączka. W końcu traci przytomność i zapada w śpiączkę. Nikt nie wie c jej dolega, nie można postawić diagnozy. Eric podejrzewa, że jego żona zaraziła się MONĄ. Czy możliwe jest zarażenie się wirusem komputerowym?
Eric jak najszybciej musi zdobyć antywirusa, antidotum na tajemniczą chorobę Hanny.

Eric i Hanna są małżeństwem na zakręcie. Nie mają dla siebie czasu zajęci rozwojem kariery zawodowej. Jednak kiedy okazuje się, że Mindsurf działa, budzi się szansa na odnowienie i ocieplenie wzajemnych stosunków. Choroba Hanny i świadomość jej utraty sprawia, że Eric jest gotowy na wszystko aby znaleźć remedium na jej stan. Poszukuje wszelkich wskazówek, które mogą zaprowadzić go do twórców MONY. Wyrusza przez kontynenty, państwa, naraża się organizacjom takim jak: FBI, Mossad czy Hezbollah...
W swoich poszukiwaniach jest bardzo naiwny i bardzo nie przystosowany. Pozostawia pełno śladów, wystawia się na niebezpieczeństwo oraz daje się wyrolować pięknej agentce wywiadu. Okazuje się jednak, że jest jedynym kompetentnym i na tyle zdeterminowanym człowiekiem, który może wkraść się w łaski terrorystów. Nie ma nic do stracenia, a do zyskania wiele: życie i miłość żony.

Odwaga i pomysłowość jaką odznaczył się Eric jest godna podziwu. Ucieczki, zasadzki, zmiana tożsamości, ukrywanie się nie jest łatwym zadaniem dla profesjonalisty, a co dopiero dla profesorka przyzwyczajonego do siedzenia za biurkiem. Jednak szybko przystosowuje się do zmieniających realiów i radzi sobie z nimi coraz lepiej. Nie myślcie sobie, że wszystko wychodzi mu tak gładko i prosto. Oj nie. Za każdym razem ma pod górkę i w sumie splot szczęśliwych przypadków sprawia, że dociera tam gdzie chce.

Jak to ze skandynawskimi thrillerami bywa z początku nic się nie dzieje. Strona po stronie przedstawiane są kolejne etapy tworzenia intrygi, poznajemy kolejnych, licznych bohaterów i przeskakujemy z miasta do miasta, państwa do państwa, z kontynentu na kontynent. Akcja więc nabiera śmiałości etapami i jak już raz przyspieszy, to nie spuszcza z tonu aż do ostatniej strony.
Z napięciem śledziłam drogę Erica do uzyskania antywirusa, tortury, kolejne przesłuchania...

Jak ta historia się zakończy? Musicie sami przeczytać :)




Dan T. Sehlberg "Mona", tł. Maciej Muszalski, Czarna Owca, Warszawa 2014



Podsumowanie

Plusy:
- nowe spojrzenie na technologię i jej skutki
- nasza najbliższa przyszłość
- wartka, zmienna akcja
- zmienna narracja
- ciekawy, zdeterminowany i odważny bohater
- trzyma w napięciu
- ile człowiek jest gotowy poświęcić dla bliskich
- jak rodzi się poczucie odwetu, zemsty

Minusy:
- początkowa stagnacja

Jednym zdaniem:
Tematyka książki na miarę naszych czasów.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Pana Moisesa reprezentującego wydawnictwo Czarna Owca :)))) Dziękuję za okazane zaufanie :)



Czytaj dalej...

Smaczne życie

Gdyby tak przeanalizować współczesne trendy dotyczące życia codziennego, pasji, zainteresowań to na pierwszym miejscu plasuje się kuchnia i smaczne, proste, ekologiczne produkty. Lubimy dobrze zjeść, a nasza świadomość kulinarna rośnie z dnia na dzień. Coraz częściej odbiegamy od tradycyjnego przygotowania potraw i kierujemy się bardziej ku lekkiej i lekkostrawnej kuchni, a poszukiwanymi produktami stają się lokalne, regionalne specjały.
Z kolei ulubioną sylwetką, bohaterką literacką byłaby nieporadnie zaradna kobieta typu Bridget Jones, którą uwielbiają miliony książkoholików i kinomaniaków na całym świecie.

A gdyby tak udało się te dwie rzeczy połączyć w jedno?

Nathalie Roy, kanadyjska dziennikarka, realizatorka i scenarzystka pokusiła się o taki mariaż. Co z tego wynikło? Jest zaskakująco, zabawnie, smacznie i sexy...

Charlotte Lavigne to 33- letnia dokumentalistka telewizyjna przy programie śniadaniowym "Totalement Roxanne". Uwielbia swoją pracę ale marzy o autorskim projekcie w rodzimej stacji. Jednak największą pasją Charlotte jest gotowanie. Uwielbia gdy jej goście chwalą jedzenie, które przygotowała. Dla tych chwil jest gotowa na wszystko. Potrafi w jeden weekend wydać całą swoją pensję (i wejść na debet na koncie) na romantyczną kolację we dwoje, podczas największej burzy śnieżnej pojechać po mięso na fermę bizonów czy wybrać się na ryby nie mając zielonego pojęcia o wędkowaniu.
Charlotte jest singielką ale marzy o życiu we dwoje. Ma ku temu szansę. Poznaje francuskiego dyplomatę Maximiliena Lhermitte. Czy jej kulinarne ekscesy odstraszą potencjalnego partnera czy trafią "przez żołądek do serca"?

Charlotte chce żyć pełnią życia, spróbować wszystkiego i niczego nie żałować.

Nathalie Roy opisuje ją jako kulinarną ekstremistkę. Ja polubiłam tę szaloną, wesołą i czarującą kanadyjkę. Jej ambicja i wytrwałość w dążeniu do doskonałości budzi wiele szacunku. Z kolei tarapaty, w które wpada w związku ze swoim perfekcjonizmem są nie tylko zabawne ale i oddają cały charakter i osobowość bohaterki. Jest naturalna, sympatyczna i wiele razy zazdrościłam jej umiejętności łagodzenia konfliktów czy trzymania języka za zębami w krytycznych sytuacjach. Praca z Roxanne do łatwych nie należy, a Charlotte radzi sobie z tym doskonale. Podziwiałam jej hart ducha, ja z pewnością nie jeden raz wybuchłabym pełnią złości i wyrzuciła to co się we mnie kłębi. Jednak ona ze spokojem proponuje satysfakcjonujący kompromis, który nie dość, że jest pstryczkiem w nos rozkapryszonej gwiazdy to na dodatek stawia ją w dobrym świetle przed współpracownikami a przede wszystkim zarządy stacji.

Relacje rodzinne Charlotte do łatwych nie należą. Z ojcem w ogóle nie ma kontaktu, a matka zajęta jest kolejnymi romansami. Na szczęście jest otoczona przyjaźnią Ugo i Aishy. W dobrych, złych lub przełomowych chwilach ma z kim porozmawiać, podzielić się wątpliwościami, oczekiwać porady czy po prostu i po ludzku wypłakać się. Pełne oddanie przyjaźni Ugo przypadło mi do gustu ale zachowanie Aishy nie zawsze było dla mnie zrozumiałe.

Czego może brakować Charlotte do pełni szczęścia? Jedynie miłości. Każdy z nas jej potrzebuje i poszukuje. Charlotte nie ma problemów z umawianiem się na randki, wręcz przeciwnie. Jest ładna, ma zgrabną figurę, nie czuje się zagubiona w konwersacji, ma o czym opowiadać. Niestety z utrzymaniem związku ma o wiele większy problem. Mimo swojej aparycji Charlotte ma wiele kompleksów. Chciałaby być idealna i perfekcyjna we wszystkim, przez co często przesadza, i czym bardziej się stara, tym gorzej jej to wychodzi. Boi się odpuścić, zejść z tonu by wszystkiego nie stracić. Mężczyźni boją się tego i dystansują się. Maximilien wydaje się wyjątkowo znosić wszystko ze spokojem. Do czasu...

"Smaczne życie" to pierwsza część trylogii o życiowych perypetiach Charlotte Lavigne, która jest nie tylko doskonałą kucharką, kreatorką nowoczesnych, smacznych potraw ale i animatorką wszelkich zabawnych sytuacji. Z nią nie można się nudzić, ale trzeba jej towarzyszyć w życiu i czerpać garściami z jej doświadczeń i uczyć się na jej błędach np. pamiętaj, że urządzając ważne przyjęcie czy obiad, nie wypijaj więcej niż dwa kieliszki alkoholu, utrzymuj porządek w mieszkaniu bo nigdy nie wiadomo kto i kiedy do niego trafi albo wychodząc do łazienki w trakcie nagrania bezzwłocznie wyłącz mikrofon :P

Nathalie Roy choć w żartobliwym tonie, ukazuje, że warto jest walczyć o siebie i swoje marzenia bez zwracana uwagi na drobne potknięcia. Dążenie do celu nawet malutkimi kroczkami buduje poczucie wartości i pewności siebie.

Jeżeli lubicie powieści utrzymane w lekkiej konwencji chick- lit połączone ze smakowitą kuchnią "Smaczne życie Charlotte Lavigne" z pewnością oczaruje Cię od pierwszego wejrzenia. Ja już z ogromną niecierpliwością oczekuję drugiego tomu przygód tej kulinarnej ekstremistki :)





Nathalie Roy "Smaczne życie Charlotte Lavigne", tł. Magdalena Kamińska- Maurugeon, Wydawnictwo Literackie 2014



Podsumowanie

Plusy:
- książka typu chick- lit
- portret kobiety próbującej połączyć karierę z udanym życiem osobistym
- bohaterka- kulinarna ekstremistka
- smakowite przepisy i promocja kuchni australijskiej
- kulisy pracy programu śniadaniowego
- z przesłaniem
- lekkostrawna i dowcipna
- planowana ekranizacja telewizyjna

Minusy:
-

Jednym zdaniem:
Doskonały początek kulinarno- miłosnej serii :).


Tę smakowitą książkę miałam przyjemność przeczytać dzięki uprzejmości Pani Marty reprezentującej Wydawnictwo Literackie :)))) Dziękuję za okazane zaufanie :)




Czytaj dalej...

Marionetka

W życiu trzeba być odpowiedzialnym za swoje poczynania, a nie biernie poddawać się losowi i być bezwolną lalką na usługach innych. 

Dagmarę i Norberta połączyła miłość od pierwszego wejrzenia, szalona i nieobliczalna. Kobieta zafascynowana jego silną osobowością, charyzmą, umiejętnością życia w równowadze, składa mu w darze własną wolę i staje się marionetką w jego rękach. Bez słowa sprzeciwu rzuca studia, rodzinę, przyjaciół, kraj, ojczyznę i wyrusza szukać szczęścia na zachodzie, w Niemczech. „Ponieważ ON tak chciał”.

Mija kilkanaście lat. Dagmara jest idealną żoną i matką, ulepioną i wymodelowaną według uznania Norberta. Spełnia w lot każde jego życzenie i podporządkowuje mu się w każdej sytuacji. Nie ma prawa głosu, nie podejmuje nawet najprostszych decyzji. Sama na obczyźnie, pozbawiona bratniej duszy dojrzewa do buntu. Najpierw odkrywa pasję, która początkowo pomaga jej odkryć siebie i własne potrzeby, a potem staje się odskocznią od szarej, codziennej rutyny.

Pewnego dnia na swojej drodze spotyka przyjaciela z dziecięcych lat. On staje się wentylem bezpieczeństwa, iskrą rozpalającą poważny konflikt i zapowiedzią zmian...

Halina Biedroń konkretnie, z taktem, wyczuciem i dbałością skomponowała postać Dagmary. Mamy do dyspozycji jej przemyślenia, emocje, doświadczenia, decyzje, stosunek do znajomych, przyjaciół i dzieci. To wszystko buduje jej charakter i osobowość. Odczuwamy jej przygnębienie, smutek i żal z powodu tego, że dała się tak podporządkować. Choć jest bardzo mocno związania uczuciowo z mężem, to zaczyna jej przeszkadzać życie ustawione pod linijkę. Ma dość bycia idealną na co dzień, od święta, w łóżku i poza domem. Czuje się jak bezwolna lalka ubierana i dowożona na miejsce kolejnych spotkań, proszonych obiadów, rautów. Jedynie malarstwo pozwala jej poczuć się wolną, poczuć się sobą i robić dokładnie to, na co ma w danej chwili ochotę. W licznych retrospekcjach odkrywamy zupełnie inną Dagmarę - pełną werwy, pasji, z ochotą do zabawy i skorą do żartów. Ta Dagmara skrywa się pod powierzchnią teraźniejszej marionetki i bardzo pragnie wydostać się na zewnątrz. Czy ulegnie transformacji i wyrwie się na wolność?

Norbert od samego początku nie wzbudził mojej sympatii. Chociaż Dagmara z własnej woli oddała mu swoją osobowość, to on niestety bez zastanowienia i skrupułów to wykorzystywał. Spotkanie z Igorem rozpoczyna szereg zmian w życiu małżeństwa Wajs. Czy wyjdą im one na dobre?

Halina Biedroń oprócz skomplikowanych relacji damsko-męskich i podporządkowania swojego losu jednej osobie, pokazała czytelnikowi jak ważne w życiu jest posiadanie pasji. Chwile do osobistego rozwoju, bycia samym ze sobą, otworzeniem się na świat i budowa własnej wartości jest potrzebą należną każdemu człowiekowi. Autorka daje przykład na to, jak pasja może zmienić życie, ale i równie szybko je zniszczyć. Tak, jak z wszystkim potrzebny jest zdrowy rozsądek i umiar, by nie zagalopować się z marzeniami i nie żyć tylko nimi i dla nich.

Halina Biedroń doskonale stopniuje napięcie i atmosferę zmierzającą do kulminacyjnego starcia pomiędzy małżonkami. Wiadome jest, że coś się święci i tylko należy poczekać na to, co ma się wydarzyć. Jednak zakończenie tego wątku zupełnie nie przypadło mi do gustu. Jak dla mnie rozwiązanie nastąpiło zbyt szybko i mało wiarygodnie. Tak jakby autorce zabrakło woli, chęci lub pomysłu.

„Chwile zamknięte w obrazach” to zgrabna opowieść o toksycznej miłości, wyzwalającej mocy pasji i sile prawdziwej przyjaźni. To druga powieść w dorobku Haliny Biedroń, a moje pierwsze spotkanie z jej twórczością. Lekkie operowanie piórem, barwny, plastyczny język i płynne unoszenie czytelnika na fali powieści spodobało mi się na tyle, że chciałabym poznać również debiutancką książkę autorki.





Halina Biedroń "Chwile zamknięte w obrazach", WFW, Warszawa 2013



Podsumowanie

Plusy:
- doskonały portret kobiety zagubionej w meandrach miłości
- idealnie scharakteryzowana główna bohaterka
- historia, która może przytrafić się każdemu
- przykład na to, jak ważne w życiu jest posiadanie pasji
- przestroga przed zamknięciem się w świecie pasji
- siła przyjaźni
- sprawne dawkowanie napięcia

Minusy:
- za szybkie i mało wiarygodna zakończenie ważnego wątku

Jednym zdaniem:
Nowy, ciekawy głos w polskiej literaturze kobiecej.


Recenzja napisana dla serwisu DlaLejdis.pl, któremu bardzo dziękuję za egzemplarz recenzyjny książki :)))



Czytaj dalej...

Biegnij chłopcze, biegnij!

Po raz pierwszy o książce "Biegnij chłopcze, biegnij" Uri Orlev' a dowiedziałam się wraz z promocją filmu pod tym samym tytułem. Zapowiedź ta na tyle mnie zaintrygowała, że postanowiłam poszukać pierwowzoru. Kiedy mi się to udało, natychmiast przystąpiłam do lektury.

Nowela opowiada o losach małego żydowskiego chłopca Srulika, któremu przyszło żyć w najokrutniejszych czasach historii, podczas trwania II wojny światowej. Dziecko wraz z rodzicami i rodzeństwem został wywieziony z rodzinnej wsi Błonie do warszawskiego getta. Tam doświadczyli upokorzeń, bólu, rozpaczy, cierpienia i głodu. Nie mogąc dłużej znieść tej sytuacji, cała rodzina postanawia uciec na aryjską stronę i schronić się wśród przyjaznych Żydom sąsiadów. Pierwsi uciekają rodzice i mały Srulik. Szybko zostają rozdzieleni. Od tej pory ośmioletni chłopiec musi sobie radzić sam w przepastnej dżungli świata rządzonego przez nazistów. Na swojej drodze spotyka wielu dobrych ludzi, ale doświadcza także zdrady i wpada w łapy szmalcowników, głuchych i ślepych na widok i błagania niewinnego dziecka.

"Biegnij chłopcze, biegnij" jest zapisem prawdziwych wydarzeń z życia Srulika- Yorama Fridman vel Jurka Staniaka. Jego przeżycia, ucieczka, rozdzielenie z rodziną mieszczą się w bagażu doświadczeń, których nie jesteśmy w stanie tak naprawdę poznać i sobie uświadomić. Wyobrażamy sobie jakby to mogło być, ale nasze wyobrażenia nijak mają się do tamtejszej rzeczywistości.
Poniekąd Srulik w swojej opowieści przekazuje nam te trudne doświadczenia i wojnę widzianą oczami dziecka. Jednak nie są one nacechowane tak emocjonalnie, nie epatują przemocą i brutalnością dobrze znaną nam z innych tytułów w tzw. literaturze obozowej. Mam wrażenie, że Srulik albo nie rozumiał albo nie chciał dostrzec, odbierać rzeczywistego, okrutnego i bestialskiego obrazu II wojny światowej. Umysł ośmiolatka na swój sposób próbował radzić sobie z pogwałceniem obyczajów, unicestwieniem człowieczeństwa, którego jest świadkiem i traumy, którą przeżywał.

Dla Srulika ucieczka z getta i próba przetrwania wojny na aryjskiej stronie była serią niebezpiecznych przygód, w których był zmuszony uczestniczyć. Na każdym etapie swojej podróży przez lasy i polskie wsie uczył się jak przetrwać, wytrwać i przeżyć. Każda osoba napotkana po drodze podczas tej wędrówki dała mu odpowiednią naukę, metodę, patent na przyszłość. Srulik uczy się swojej nowej tożsamości, modlitw, katolickich zwyczajów czy  sposobów polowania. Dostaje również poszczególne elementy garderoby, ale także ciepło, bliskość, delikatność i poczucie bezpieczeństwa, którego najbardziej mu brakowało- przecież to mały chłopiec oderwany od bliskich, a w szczególności od matki...

Życie Srulika choć przeplatane wstążką ciepłych uczuć było bardzo trudne, naznaczone cierpieniem fizycznym i psychicznym. Chłopak często stawał się kozłem ofiarnym w swoim środowisku- bezradny, zastraszony, z ciężarem wiedzy o własnym pochodzeniu. Żydowskie korzenie, którym musiał gwałtownie zaprzeczać budził w nim ból emocjonalny i egzystencjalny. Nie wiedział już jak ma sklasyfikować swoja osobę. Czy pozostać katolikiem, który równa się bezpieczeństwu? Czy być wierny przodkom i po raz kolejny skazać się na niewiadomą?

"Biegnij chłopcze, biegnij" to idealna lektura dla młodzieży, która dopiero zaznajamia się z okresem II wojny światowej i Holokaustu. Opowieść przekazana przez Uri Orlev'a nie zawiera drastycznych scen, a wręcz przeciwnie, łagodnie i z dystansem rysuje obraz tamtych piekielnych czasów.




Uri Orlev "Biegnij chłopcze, biegnij", tł. Magdalena Sommer, W.A.B. 2014





Czytaj dalej...

Wiara czyni nas silnymi

Lubię czytać książki, które dotykają problemów rodzinnych i sposobów radzenia sobie z tymi kryzysami. "Potrzebuję cię" Beth Wiseman idealnie wpisuje się w tą tematykę. Dodatkowo porusza ważny społecznie temat samookaleczania się nastolatków, mające przynieść swoistą ulgę, rozluźnienie czy ekstazę. Czy jest to nowa moda czy ogólny problem nieumiejętności radzenia sobie z trudnymi sytuacjami w pędzącym bez ustanku świecie?

Darlene z mężem i trójką dzieci przeprowadza się z Houston na wieś Round Top, do domku odziedziczonym po dziadkach. Przeprowadzka oprócz powrotu do korzeni ma jeszcze ukryty cel. Darlene i Brad podejrzewają, że duże miasto ma zły wpływ na ich dzieci. Chad obraca się w złym towarzystwie i zbyt entuzjastycznie zabiera się za eksperymentowanie z alkoholem i narkotykami. Również obie córki Grace i Ansley wydawały się przytłoczone i przygaszone. Darlene ma nadzieję, że w nowym otoczeniu dzieci będą bezpieczniejsze, a ich rodzinne relacje jeszcze bardziej się zacieśnią. Niestety los szykuje im niemiłą niespodziankę, a rodzinę podzielą wzajemne wyrzuty, zrzucanie winy na współmałżonka oraz podejrzenie zdrady. Czy przeprowadzka rzeczywiście wyjdzie im na dobre?

Darlene wyszła za mąż zaraz po szkole. Od tamtej pory opiekuje się dziećmi, dba o męża i dom. Kiedy dzieci podrosły i przestały wymagać jej ciągłej obecności, kobieta dostrzega w tym szansę na powrót do życia i samorealizacji. Zaprzyjaźnia się z bliską sąsiadką i byłą gwiazdą filmową. Znajduje także pracę w szkole Evans przy opiece i nauce dzieci specjalnej troski. Czuje się znowu potrzebna. Praca wymaga od niej sporego wysiłku emocjonalnego i zaangażowania czasowego. Nie zauważa niepokojącego zachowania starszej córki.
Kiedy wychodzi na jaw, że Grace samookalecza się, Darlene i Brad rzucają wszystko i usiłują jej pomóc. Kiedy zaczynają panować nad sytuacją, rozpoczyna się wzajemne oskarżanie o zaniedbanie dzieci, a przede wszystkim córki.

Życie zgranej i dobrze rozumiejącej się niegdyś rodziny wplata się chaos, w jednej chwili rozpada się jak domek z kart. Wzajemne oskarżenia doprowadzają do kryzysu, którego się nie spodziewali nawet w najgorszych snach. Trudno im przeprosić gdyż musieliby wtedy przyznać się do swoich słabości i porażek.
Najbardziej żal mi było Grace. Nie dość, że miała własne problemy z przystosowaniem się do nowego otoczenia, brakiem umiejętności okazywania uczuć i rozmawiania o swoich uczuciach i potrzebach, to patrząc na skłóconych rodziców dodatkowo obwiniała się o ten stan. Nawet rozpoczęta terapia psychologiczna nie mogła naprowadzić dziewczyny na właściwą ścieżkę.
Dopiero tragedia, która spotyka całą rodzinę, modlitwa, wsparcie, bliskość na nowo buduje ich relacje. Czy życie rodziny wreszcie się unormuje?

Oprócz tematu autoagresji, autorka podjęła wątek niesprawiedliwej oceny wynikającej z powierzchownej ludzkiej natury. "Nie szata zdobi człowieka", a mimo to mamy tendencję do oceniania ludzi po wyglądzie. Skąd to się bierze? Czy to strach przed nieznanym np. młodzieżowa subkultura? Czy to zwykła nietolerancja i rasizm?

W "Potrzebuję cię" mamy także możliwość oswojenia się z dzieckiem dotkniętym chorobą autyzmu. Czytelnik ma okazję odrobinę bliżej zapoznać się z tą chorobą. Jednocześnie ma możliwość dostrzec w osobie chorej człowieka, z własnymi marzeniami, pragnieniami i problemami. To duża wartość tej powieści.

Spodobało mi się połączenie w przyjacielski związek dwóch skrajnie różnych kobiet. Obie wyciągają z tej relacji nauki, które zmienią nie tylko percepcję, światopogląd ale i oswajanie z trudnymi uczuciami skrywanymi głęboko w sercu. Czytelnik ma szansę otrzeć się o siłę wypływającą z wiary i wybaczenia.

Powieść Beth Wiseman spodoba się tym miłośnikom gatunku, którzy lubią czytać o rodzinach na zakręcie.




Beth Wiseman "Potrzebuję cię", tł. Malwina Zaremba- Skulimowska, WAM, Kraków 2013



Podsumowanie

Plusy:
- ważne społecznie tematy: autoagresja, autyzm, tolerancja
- przyjaźń skrajnie różnych kobiet
- przyjaźń bez podtekstów
- ukazanie wyzwolenia wypływającego z wybaczenia
- rozwój kobiety od matki Polki po kobietę pracy


Minusy:
- niedopracowany Brad
- okładka (sugeruje bohaterkę starszą niż jest w rzeczywistości)
- za mało wiarygodne podejrzenie zdrady i jej następstwa

Jednym zdaniem:
Dla miłośników gatunku i serii Labirynty.


Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Pana Łukasza reprezentującego wydawnictwo WAM :)))) Dziękuję za okazane zaufanie :))



Czytaj dalej...

Stephanie Plum w cytatach: "Wystrzałowa dziewiątka"

Jak zdążyliście zauważyć seria o Łowczyni nagród: Stephanie Plum to moje ulubione książki. Bardzo często zaznaczam sobie w nich cytaty, które mnie zaskoczyły, wprawiły w zadumę lub najzwyczajniej w świecie ubawiły. Chciałabym je zebrać w jednym miejscu i wracać do nich tak często, jak będzie mi to potrzebne. Gdzie miałabym to zrobić, jak nie na moim blogu? Dlatego otwieram nowy cykl: Stephanie Plum w cytatach.
Posty w tym cyklu będą się pojawiać nieregularnie i będą uzależnione od kolejności w jakiej będę czytywała następne części...

Tak więc zaczynajmy!


"Wystrzałowa dziewiątka":

"Ostatnio jak jadłem w domu twoich rodziców, to twoja siostra trzy razy zwymiotowała, a babcia zasnęła w puree."

"- Ten to dopiero jest niezadowolony- rzucił Edgar, zwróciwszy uwagę na Barta.
- A w ogóle bywa zadowolony?
- Taa, raz widziałem, jak przejechał żabę na parkingu."

"Wyglądają na liche- stwierdziła Lula.- Szkoda, że masz te wszystkie zasady odnośne włamywania. Założę się, że wystarczyłoby, żebym się oparła, i by puściły."

"- Jak już mówimy o głodzie- wtrąciła Lula-nie jadłyśmy jeszcze lunchu.
- Dopiero co zjadłyśmy cheesburgera- przypomniałam jej.
- Na spółkę. To się nie liczy. Jak jesz na spółkę, to jest to przekąska."

"- Słyszałam, że kogoś zastrzeliłaś- powiedziała moja matka. - Musisz przestać strzelać do ludzi. Córka Elaine Minardi nigdy do nikogo nie strzelała. Córka Lucille Rice nigdy do nikogo nie strzelała. Dlaczego ja muszę być tą jedyną matką, której córka strzela do ludzi?
- Nikogo nie zastrzeliłam.
- Więc możesz przyjść na obiad.
- Jasne.
- Coś za łatwo poszło.- stwierdziła moja matka- Coś jest nie tak. O mój Boże, naprawdę kogoś zastrzeliłaś!"

 "- Myślę, że nie ma żadnego życia poza pracą.
- Jak my.
- Komandos spojrzał na mnie.
- Ty masz życie. Kupujesz buty. Jadasz maślane ciasteczka. Masz chomika, połowę psa i trzydzieści procent gliniarza. I przerażającą rodzinę."

"Lula biegła, wyrzucając wysoko kolana i mocno pracując rękami. Miała na sobie via spigi i elastyczną mini, która teraz podjechała jej do pasa, pokazując całej Hamilton Avenue , jak duża kobieta wygląda w czerwonych satynowych stringach."

"- Wiesz, czasem potrafisz być naprawdę straszna. Nie wiem, o czym myślałaś, gdy zdejmowałaś te buty, ale aż mi się włosy na karku podniosły.
- To był przypadek agresji lotniskowej.
- No i, kurde, piąteczka- zgodziła się Lula.
Lula doświadczyła agresji lotniskowej, gdy wylądowałyśmy, a jej bagażu nie było."

"Kobiety rzucały na scenę klucze od pokoi i majtki. I kątem oka zobaczyłam, jak Lula rzuca gigantyczne, jaskraworóżowe satynowe stringi prosto w Toma Jonesa. To były największe stringi, jakie kiedykolwiek widziałam. Stringi King Konga. Trafiły Toma Jonesa prosto w twarz. Plask!
- O cholera- wyrwało się Connie.
Tom Jones zachwiał się, cofnął o krok, zgarnął stringi z twarzy, spojrzał na nie i zapomniał słów piosenki."

"- O Boże!- jęknęła Valerie- UGH!- I odeszły jej wody.
To była prawdziwa eksplozja wód. Cały przypływ. Mówimy tu o ilościach, jakie można zobaczyć jedynie przy tamie Hoovera. Wody były wszędzie...ale głównie na Calu. Cal stał u stóp łóżka i teraz był cały pokryty mazią od czubka głowy po kolana, kapał mu z nosa, strumykami ściekała z łysej głowy.
Valerie podciągnęła nogi, prześcieradło się zsunęło i Cal z otwartymi ustami gapił się na to, co odsłoniło.
Julie odwróciła się i wychyliła, żeby też spojrzeć.
- Oho- powiedziała- Noga wystaje, to będzie poród pośladkowy.
I wtedy Cal zemdlał."

"No dobrze, jest zasadnicza różnica między kobietami a mężczyznami. My budzimy się z myślą o kawie i pączkach, Mężczyźni budzą się z myślą o seksie. "

"- Moja babcia to mała Kubanka, która mówi po hiszpańsku i cały dzień gotuje. Twoja babcia ogląda płatny kanał porno.
- Kiedyś oglądała kanał meteo, ale uznała, że tam za mało się dzieje.
- Może powinnaś sprawdzić dawki jej hormonalnej terapii zastępczej, ostatnio próbowała wyobrazić mnie sobie nago (...)
- Tak to jest, jak się jest ciachem. Kobiety wyobrażają sobie ciebie nago. Lula wyobraża sobie ciebie nago. Connie wyobraża sobie ciebie nago. Dwustuletnia pani Bestler wyobraża sobie ciebie nago. "

"- Może powinnaś zabrać Komandosa z podjazdu- zasugerowała Valerie- Spadochroniarze lądujący na dachu obudzą dziecko."

"Ja nie wiem, jak ty to robisz. Wpadasz po uszy w gówno i wychodzisz z tego pachnąca różami."

"- Jestem zbyt zmęczony na seks. Jestem skonany. Nie mam jeszcze czterdziestki, a przez ciebie się wypaliłem. Stoję tu, patrzę na ciebie nagą pod prysznicem i nic się nie dzieje.
      Mydło wyślizgnęło mi się z dłoni. Schyliłam się, by je podnieść, i Morelli zmienił zdanie co do wypalenia."



Czytaj dalej...

Mistrz gry, Elvis Presley, Tom Jones i... Stephanie Plum

Nakładem wydawnictwa Fabryka Słów ukazała się najnowsza powieść Janet Evanovich "Wystrzałowa dziewiątka", która to już po raz dziewiąty daje możliwość cieszenia się przygodami popularnej i bardzo lubianej łowczyni nagród Stephanie Plum.

Stephanie, dziewczyna z Jersey, która "ma znacznie więcej szczęścia niż umiejętności" kolejny raz z prostej sprawy, zwykłego odnalezienia i zatrzymania niegroźnego przestępcy uczyni kryminalny spektakl, w który zaangażują się siły policyjne co najmniej dwóch amerykańskich stanów.
Samuelowi Singh, hinduskiemu emigrantowi kończy się trzymiesięczna wiza i pozwolenie na pracę. Tymczasem znika bez śladu. Agencja poręczycielska Vinniego Pluma w ciągu tygodnia musi odnaleźć go żywego bądź martwego, inaczej stanie się pośmiewiskiem w środowisku i upadnie z braku wiarygodności.
Sprawą zaginionego Hindusa zajmuje się Komandos i Stephanie. Wygląda na to, że poszukiwany rozpłynął się w powietrzu i dokładnie zatarł za sobą wszelkie ślady. Jednak jakimś niezwykłym zrządzeniem losu Steph pociągnie za kilka sznurków, wyjedzie do Vegas i uruchomi lawinę przemocy.

Tam gdzie jest Stephanie, tam są i kłopoty. Do tego zdążyłam się już przyzwyczaić. Nie wiem co ma w sobie ta dziewczyna, że przyciąga do siebie wszystkich zwyrodnialców, psycholi i morderców. Nie wiedzą tego również jej bliscy, dlatego jej ochroną zajmuje się sam Morelli, Komandos i jego ludzie. Niestety nie potrafią jej upilnować i jednocześnie być przy niej bezpieczni: jeden z rosłych i muskularnych ochroniarzy łamie nogę a drugi doznaje wstrząśnienia mózgu. W jaki sposób? To są naprawdę zabawne sytuacje i warto je przeczytać samemu :)))
Sprawą Samuela Singha zajmuje się Komandos i Stephanie, ale to ona odnajduje wszelkie poszlaki i jest blisko motywów i przyczyny jego zaginięcia. Nie podoba się to mężczyźnie, który sam siebie określa mianem Mistrzem gry. Próbuje on sabotować działania łowczyni nagród i wyprzedzać ją chociażby o krok. Wynikają z tego niewiarygodne i skomplikowane sytuacje: zabawne, smutne i przerażające.

Oprócz kolejnego zadania wyznaczonego przez agencję uczestniczymy w pokręconym (delikatnie powiedziane) życiu prywatnym Stephanie. Chociaż mieszka i sypia z Morellim to jej serce błąka się i trzepocze pomiędzy przystojnym policjantem a seksownym Komandosem. Wspólna praca i jawne podteksty erotyczne nie ułatwiają jej zadania oraz podjęcia odpowiedzialnej decyzji.
W "Wystrzałowej dziewiątce" oprócz zagadkowego zachowania Morellego, za skórę Stephanie zalezie też jego babka- Bella. Ta upiorna starsza pani śni sny- przepowiednie, z którymi dzieli się z nielubianą dziewczyną wnuczka...
Życie miłosne to tylko jeden z jej problemów. Jest jeszcze neurotyczna, pobudzona, napalona i nieprzewidywalna babcia Mazurowa, ciężarna siostra ze swoimi prywatnymi kłopotami oraz nadopiekuńcza matka. Ta wybuchowa mieszanina charakterów i osobowości daje czytelnikowi energetycznego i humorystycznego kopa. Uwielbiam te scenki rodzajowo- rodzinne, w których jest dużo dowcipu, ale i wiele z rzeczywistych wojen pokoleniowych, innego pojmowania świata, obopólnego niezrozumienia.

Muszę jeszcze napomknąć o jednej z moich ulubionych postaci: Lula, ex dziwka w rozmiarze XXXL obleczona różowym spandeksem i zaaferowana dietą cud- daje czadu. Jest zabawnie, groźnie, niebezpiecznie :)))

Każda książka ukazująca się w serii Łowczyni nagród: Stephanie Plum to zamknięta kryminalno- komediowa i bardzo uzależniająca historia. Nie wyobrażam już sobie życia bez Janet Evanovich i jej sztandarowej bohaterki.

"Wystrzałowa dziewiątka" jest lekturą idealnie rozprężającą, odprężającą, relaksującą i gwarantującą udaną rozrywkę na każdy czas :))))




Janet Evanovich "Wystrzałowa dziewiątka", tł. Dominika Repeczko, Fabryka Słów, Lublin 2014


1. Jak upolować faceta. Po pierwsze dla pieniędzy
2. Po drugie dla kasy
3. Po trzecie dla zasady- recenzja
4. Zaliczyć czwórkę
5. Przybić piątkę
6. Po szóste nie odpuszczaj- recenzja
7. Szczęśliwa siódemka
8. Ósemka wygrywa 
9. Wystrzałowa dziewiątka





Podsumowanie

Plusy:
- świetni bohaterowie
- zróżnicowane charaktery i osobowości
- świetne historie utrzymane w kanwie lekkiej opowieści kryminalnej
- boskie gagi, żart sytuacyjny, dialogi
- gorące uczucia
- kryminalna zagadka
- dowcip, dowcip, dowcip
- zapewnia doskonałą rozrywkę


Minusy:
-

Jednym zdaniem:
Uzależniająca seria <3

Za książkę z mojej najukochańszej serii dziękuję wydawnictwu Fabryka Słów :))



Czytaj dalej...

Korepetycje z miłości

Samotność jest konsekwencją naszych wyborów, nieumiejętnością trwania w związku lub znalezienia partnera bądź świadomą decyzją bycia niezależnym w każdej sytuacji. Prędzej czy później samotność staje się stanem, którego najbardziej się obawiamy, doskwiera w chwilach, które chcielibyśmy dzielić z kimś bliskim bądź w sytuacjach, które dają się nam w kość. Nie zawsze potrafimy przyznać się do tego, że samotność nas uwiera, że to tylko gra mająca wytłumaczyć i uwiarygodnić życie w pojedynkę.

Sabina jest przyjacielem do wynajęcia. Spotyka się z ludźmi samotnymi, którzy potrzebują rozmowy, wsparcia, porady lub całkiem zwykłego poobcowania z drugim żywym człowiekiem. Kobieta spełnia się i lubi swoja pracę. Poznaje ciekawe osobowości i ma możliwość choć powierzchownie i w części doświadczyć wydarzeń z ich życia. Sama jest singielką i wydaje się, że lubi ten stan, że czuje się szczęśliwa.
Pewnego dnia w parku poznaje siedmioletnią Marysię, która za wszelką cenę próbuje z nią porozmawiać i zakolegować. Sabina początkowo oschła i opryskliwa szybko łapie zarzuconą nić przyjaźni. Czy przyjaźń dziecka i dorosłej kobiety jest możliwa? I jak ona wpłynie na dotychczasowe życie Sabiny?

Sabina pod powłoką pewnej siebie, spełnionej singielki ukrywa wrażliwą i pełną kompleksów kobietę, która boi się odrzucenia. Stroni przed miłością i odpycha mężczyzn ze strachu przed porzuceniem i cierpieniem. Spotkanie z Marysią powoli otwiera jej zlęknione serce, odpręża się i odnajduje tak dawno poszukiwany spokój. Przyjaźń z tą małą dziewczynką uświadamia jej również, że tłumiła w sobie uczucia o macierzyństwie, choć publicznie deklarowała, że nie nadaje się na matkę.

Bezpośredniość Marysi ujęła i moje serce. Nie mogłam oprzeć się jej urokowi więc nie dziwię się, że Sabina tak gorąco ją pokochała.
Dziewczynka nie ma kontaktu ze swoją mamą, dlatego szuka takiej osoby, która mogłaby dać jej odrobinę macierzyńskich uczuć: miłości, czułości, troski, poczucia bezpieczeństwa. Ojciec choćby i najlepszy, nie jest w stanie podołać temu zadaniu i zapewnić tego, czego potrzebuje.
Marysi potrzebna była Sabina, a Sabinie Marysia- jednocześnie pomogły sobie na jednej z najważniejszych ścieżek życia- emocje. Obie podarowały sobie korepetycje z miłości.

Mieszane uczucia miałam jedynie co do postaci Maksa. Zmienny, chaotyczny, niezrównoważony, niezdecydowany- duży dzieciak, który wziął na siebie zbyt dużą odpowiedzialność. Do tego jego stosunek do kobiet zbyt lekki i powierzchowny.

Gabriela Gargaś po raz kolejny weszła w duszę i ciało swoich bohaterów i przedstawiła ich czytelnikowi z dużą wnikliwością, rzetelnością i realnością. To nie są puste marionetki, papierowe postacie porwane przez wiatr i zapomniane. Sabiną, Maksem, Marysią targają emocje, kształtują kolejne wydarzenia i ewoluują w rytm miłości. Między nimi jest żar i pasja, która angażuje także czytelnika. Gotowy jest kibicować i uczestniczyć w ich życiu aż do samego końca.

Miłość w wydaniu Gabrieli Gargaś nigdy nie jest łatwa i prosta. Żeby osiągnąć stan nirwany trzeba ciężko pracować. Przede wszystkim należy poznać siebie, swoje oczekiwania, pragnienia, marzenia i otworzyć serce na uczucie.

"Namaluj mi słońce" to cudowna powieść pisana przez kobietę, która doskonale rozumie swoje czytelniczki :)))
Dziękuję.





Gabriela Gargaś "Namaluj mi słońce", Feeria, Łódź 2014



Podsumowanie

Plusy:
- doskonały portret kobiety zagubionej w meandrach miłości
- idealnie scharakteryzowana główna bohaterka
- historia, która może przytrafić się każdemu
- wulkan emocji
- przejrzystość
- konstrukcja powieści
- narracja pierwszoosobowa

Minusy:
- w stosunku do tej autorki jestem bezkrytyczna :P

Jednym zdaniem:
Kto nie zna twórczości Gabrieli Gargaś, koniecznie musi to nadrobić.


Za emocje i wzruszenia serdecznie dziękuję Pani Monice reprezentującej wydawnictwo Feeria :)))) Dziękuję za okazane zaufanie :))



Czytaj dalej...

Książka za recenzję

Nie tak dawno recenzowałam książkę Krzysztofa Spadło: "Skazaniec. Na pohybel całemu światu" (moja recenzja)

Jeżeli i Wy chcielibyście się z nią zapoznać, to mam dla Was doskonałą wiadomość. Krzysztof Spadło poszukuje recenzentów. Na zainteresowanych czekają ebooki w formacie EPUB, MOBI lub PDF. W zamian oczekuje tylko jednego - uczciwiej recenzji w przeciągu miesiąca. Oferta dotyczy nie tylko blogerów, recenzje mogą być umieszczane przykładowo na portalu Lubimy czytać, Na kanapie czy w wybranych księgarniach internetowych. 

Chętni mogą zgłaszać się pod tym postem, lub wysłać maila na adres aleksnadra@interia.eu. Bardzo proszę o zgłoszenia w następującej formie:
 

1. Imię i Nazwisko bądź pseudonim
2. adres E-mail
3. Adres Twojego bloga bądź informacja, gdzie zamierzasz umieścić recenzję
4. Informacja, jaki format ebooka najbardziej Ci odpowiada (EPUB, MOBI czy PDF)

Książka jest godna uwagi więc na prawdę warto skusić się na tę ofertę. Wystarczy odrobina wolnego czasu, a książka praktycznie czyta się sama :)))) 

Zapraszam!

 
Czytaj dalej...

Tańcz głupi tańcz*

Czym jest szczęście? Euforią i spełnieniem w każdej dziedzinie życia? A może małymi radościami liczonymi chwilą? Nie ważne jakby szczęścia nie analizować, codziennie dążymy do realizacji marzeń. Najczęstszym pragnieniem jest zdrowie, miłość, rodzina, bogactwo. W tej codziennej gonitwie w spełnianiu swych fantazji zapominamy o jednym: "za wszystko przyjdzie nam kiedyś zapłacić"**. Czy cena okaże się adekwatna do otrzymanego szczęścia? Czy warto było podążać za króliczkiem?

Rykusmyku to malutka mieścina w okolicach Legnicy. Żyją tu ludzie, którzy jak inni, zmagają się z życiem i marzą o lepszym świecie. Wśród nich znajdziecie pięciu przyjaciół, którzy choć dotknięci trudnym dzieciństwem i prozą życia nie zamierzają poddać się szarej, nudnej i przewidywalnej codzienności. W nietypowy sposób pragną pożegnać się z dzieciństwem i wkroczyć w dojrzałość. W tym celu eksplorują podziemie zamku, które na co dzień dominuje i przyprawia o dreszcze wszystkich mieszkańców Rykusmyku. Tam, w tajemniczej, mrocznej atmosferze próbują wytańczyć marzenia. Doświadczenie to na zawsze rozdzieli ich życiowe ścieżki i napiętnuje brzemieniem rozrachunku zysków i strat.

Świat Łukasza Orbitowskiego składa się w całości z ciemnych barw. Trudne relacje rodzinne, przemoc, zależności, nieprzemyślane decyzje i wybory, znieczulica, marazm, obojętność to rzeczywistość, w której obracają się bohaterowie książki. Wszystko jest brzydkie, złe, przerażające. Przesiąknięci tą atmosferą, dotknięci ciężką ręką losu, postanowili przeciwstawić się przeznaczeniu. Chcieli, w przeciwieństwie do reszty mieszkańców Rykusmyku, odnieść sukces i być szczęśliwi. Spełnione marzenia szybko weryfikują ich faktyczne potrzeby. Otrzymują to, co chcieli ale obarczone ceną nie do udźwignięcia, a poczucie odpowiedzialności nabiera dla nich zupełnie innego kształtu i wymiaru.

Akcja książki rozgrywa się pulsującej życiem i błyskającej światłami stolicy- Warszawy, w klimatycznym Krakowie, na sennej dolnośląskiej prowincji czy oryginalnym krajobrazie Kopenhagi ale jej sercem i węzłem scalającym jest Rykusmyku. To tam rozgrywają się najistotniejsze wątki, które nadają rytm i tempo powieści "Szczęśliwa ziemia".
Każde z powyższych miast jest dziurką od klucza, przez którą podglądamy dorosłe życie Bartka, Karola, Staszka i Szymka oraz ich zmagania ze spełnionymi życzeniami. Po latach opadają im klapki z oczu i dostrzegają faktyczny obraz rodzinnego miasta i jego mieszkańców.

Łukasz Orbitowski dokonał udanego mariażu powieści obyczajowej z elementami fantastyki. W życie zwyczajnych mieszkańców Rykusmyku wtłacza niewiarygodną, niewytłumaczalną, przerażającą istotę, która gra z ich uczuciami i niespełnionymi pragnieniami. Tworzy ciężką atmosferę strachu, mroku, cierpienia, która udziela się czytelnikowi zacieniając i jego własne emocje. Wątek fantasy jest jeden, mocno zaakcentowany ale nie przytłaczający przez co idealnie łączy się z pozostałą częścią opowieści idealnie ją dopełniając.

"Szczęśliwa ziemia" to specyficzna książka o przyjaźni, dojrzewaniu i odpowiedzialności za dokonane wybory. Autor z całą stanowczością przypomina, że czasu nie można cofnąć, a to co otrzymaliśmy w losie jest ścieżką naszych działań, decyzji i trzeba tak ułożyć się z ich skutkami czy doświadczeniami aby niczego nie żałować.

Łukasz Orbitowski genialnie operuje piórem. Kreuje słowa, które zmuszają do refleksji i zadumy jeszcze długo po odłożeniu książki.






Łukasz Orbitowski "Szczęśliwa ziemia", SQN, Kraków 2013



Podsumowanie

Plusy:
- intrygująca okładka
- zmusza do refleksji i zadumy
- doskonała kreacja słowa
- idealny mariaż powieści obyczajowej i elementów fantasy
- marzenia i ich skutki
- zmienna narracja
- mroczna, przytłaczająca atmosfera
- autor wielu nagród

Minusy:
- świat opisany tylko i wyłącznie w ciemnych kolorach

Jednym zdaniem:
Wymagająca lektura.



Recenzja napisana dla księgarni Tania Książka i bloga Kochamy książki :))) Dziękuję za okazane zaufanie :)



* przekształcony tytuł piosenki "Tańcz głupia tańcz" Lady Pank
** cytat pochodzi z piosenki "Nic nie może wiecznie trwać" Anny Jantar



Czytaj dalej...

Miłość od pierwszego wejrzenia

Na książki Krystyny Mirek zawsze czekam z niecierpliwością małej dziewczynki wyciągającej rączki po nową, piękną lalę. Pytacie dlaczego? Dlatego, że Krystyna Mirek jak nikt inny potrafi pisać o miłości tak, jak chcę ją widzieć- słodko, różowo i bajkowo.

Czym jest życie bez miłości? Pączkiem bez lukru, ptysiem bez kremu i czekoladą bez kakao! Miłość jest wszystkim w życiu każdego człowieka, od maluszka przy piersi po staruszka podpierającego się laską. Miłość sprawia, że nie musimy bać się samotności, mamy z kim przedyskutować aktualne wydarzenia, w razie krzywdy, bólu, smutku możemy oczekiwać dobrego słowa, przytulenia czy pieszczoty. Dlaczego zatem niektórzy własnymi rękami pozbawiają się szans na uczucie?

Angelika przeszła trudną szkołę życia. Doświadczyła odtrącenia, opuszczenia. Jej niepełna rodzina, a w szczególności matka nie potrafiła okazać uczuć swoim pociechom, a jej pogoń za idealnym mężczyzną, raz na zawsze pokazał Angelice, że miłość jest nieosiągalna i nie warto o nią zabiegać. Wyrywa się z tego błędnego kręgu, zrywa kontakt z rodziną i ucieka na prestiżowe stypendium do Monachium. Tam z kruchej, słabej, naiwnej i nieśmiałej nastolatki przeradza się w silną, pewną siebie, ambitną młodą kobietę. Właśnie przyleciała do Polski sfinalizować negocjacje z jedną z najlepszych firm informatycznych. Właścicielem tejże spółki jest Daniel. Mężczyzna- marzenie każdej kobiety. Niestety jak to często z przystojniakami bywa, zupełnie niestały w uczuciach. Firma Daniela prężnie się rozwija i kontrakt z niemieckim kontrahentem może być początkiem spektakularnego sukcesu. Jest gotowy na wszystko aby podpisać umowę, nawet na drobne oszustwo...

Z pozoru oboje bohaterów wiele dzieli: miejsce zamieszkania, przeciwstawne firmy, rodzina, ale łączy ich brak wiary w miłość. Angelika od razu przypadła mi do gustu. Pod powłoką szorstkiej, przebojowej bizneswoman kryje się ciepła i sympatyczna dziewczyna z poszarpanymi więzami rodzinnymi, z utajnionym żalem i strachem przed utratą ciężko okupionej stabilności. Daniel, choć w życiu codziennym tacy mężczyźni bardzo mnie drażnią, również znalazł drogę do mojego serca. Na jego korzyść przemawia to, że nie jest taki do cna zły, zepsuty do szpiku kości i bezczelnie cyniczny. Co prawda zmienia dziewczyny jak rękawiczki i szczyci się tym, to potrafi zachować się z klasą nie niszcząc dogłębnie uczuć porzucanych kobiet.
Spodobało mi się połączenie tych dwojga w parę. Ich szukanie wspólnych ścieżek, poszukiwanie i badanie nowych rejonów, pierwsze szalejące uderzenia serca, emocje wynoszące ich na wyżyny przyjemności, subtelność, euforia...To wszystko pozwoliło mi zadumać się nad własnym związkiem i przypomnieć sobie pierwsze chwile spędzone tylko we dwoje.

Krystyna Mirek przemyciła także wątek gorzkiej miłości pełnej nieporozumień, wyrzutów, niedopasowania i braku odpowiedzialności. Przyznam, że podczas lektury zmagań rodzinnych Anny i Mateusza uroniłam łezkę smutku, współczucia i rozczulenia.

Nie byłabym sobą gdybym nie wspomniała o uroczej parze małżeńskiej z wieloletnim stażem- rodziców Daniela. Ich ciągła opieka i troska nad dorosłym synem bardzo mnie rozbawiła. Tato warujący pod domem potomka, w kawiarnianym ogródku, z gazetą z wyciętym otworem do śledzenia... :)))))

"Miłość z jasnego nieba" to cudna, ciepła, poruszająca i dowcipna opowieść o współczesnych singlach, którzy wpadli w słodką pułapkę miłości... Idealna na Walentynki ale i na czas kiedy zaczynamy wątpić w królową uczuć, albo gdy chcemy się przekonać, że miłość od pierwszego wejrzenia to nie tylko bajka dla dzieci :)))




Krystyna Mirek "Miłość z jasnego nieba", Feeria, Łódź 2014




Podsumowanie

Plusy:
- subtelna okładka
- różne odcienie miłości: dojrzała, od pierwszego wejrzenia, niespełniona
- wiarygodni bohaterowie
- zabawne sytuacje
- wzrusza, porusza, rozczula
- miejsce na specjalna dedykację

Minusy:
-

Jednym zdaniem:
Krystyna Mirek daje czytelnikowi słodką opowieść dla dorosłych dziewczynek.


Książkę miałam przyjemność przeczytać dzięki uprzejmości Pani Karoliny reprezentującej wydawnictwo Feeria :))) Dziękuję za okazane zaufanie :)

Czytaj dalej...

Kącik malucha: Piaskowa malowanka


Piaskowa malowanka, to zestaw artystyczny, dzięki któremu dzieci będą mogły stworzyć obrazek, posypując płaszczyznę obrazka- szablonu piaskiem w różnych kolorach. Pod maskującą wierzchnią warstwą papieru znajduje się klejąca powierzchnia. Dzięki temu sypany piasek przykleja się do niej i tworzy kolorowy obraz. Tworzenie piaskowej malowanki to znakomity trening zręczności manualnej.



W skład opakowania wchodzi:
1. obrazek- szablon
2. woreczki z kolorowym piaskiem
3. patyczek
4. papierowa podkładka
5. instrukcja
 



Jak zacząć?
Najpierw trzeba rozłożyć papierową podkładkę, a na niej ułożyć obrazek- szablon. Patyczkiem podważyć wybrany element maskujący, który należy posypać piaskiem w wybranym kolorze. Nadmiar piasku strząsnąć na papierową podkładkę, a potem do właściwego woreczka. Czynności powtarzać aż wypełnienia całego obrazka. Obrazek można "kolorować" według wzoru na opakowaniu lub według własnego uznania.



Rada:
Wypełnianie obrazka najlepiej zacząć od jego największych elementów.
Sugerowany wiek dziecka: +6



"Piaskowa malowanka" jest ulubionym zestawem kreatywnym moich synów. Od pierwszego użycia zafascynował ich świat wysypywany kolorowym piaskiem. Mamy już kilka takich obrazków, a i tak jestem namawiana na kolejne : P Muszę zatem uczulić rodziców: ta rozrywka uzależnia!!!



Jednocześnie muszę oddać słuszność producentowi: to doskonały trening zręczności manualnej. Ostrożne podwązanie patyczkiem niewielkich elementów jest nie lada wyczynem dla małych paluszków nienawykłych do takiej pracy. Z przyjemnością obserwowałam sumienność synów w odklejaniu wierzchniego papieru i dobieranie odpowiednich kolorów. Jest to czas relaksu i dla dziecka i dla rodzica. Finalny obrazek może być doskonałym gadżetem dekorującym dziecięcy pokój albo oprawiony w gustowną ramkę- wyjątkowym prezentem dla bliskiej osoby :)



Z czystym sumieniem polecam :)






Podsumowanie

Plusy:

- samodzielne "kolorowanie" piaskiem
- ćwiczy zręczność manualną, koncentrację
- pozwala eksperymentować
- daje możliwość kreatywnego spędzenia czasu
- doskonały na prezent
- dobrze prezentuje się w wystroju dziecięcego pokoju
- przystępna cena

Minusy:
- uzależnia

Jednym zdaniem:
Doskonała rozrywka dla dziecka i czas relasku dla rodzica.


Cena Piaskowej malowanki: ok 8 zł
Czytaj dalej...

Administrator strony Aleksandrowe myśli korzysta z systemu komentarzy Disqus. Adresy IP i adresy e-mailowe są przechowywane przez administratora Disqus'a. Zakładając stronę na platformie Disqus wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych.
Aleksandrowe myśli © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka