Uwaga!


Wszystkie teksty zawarte na blogu Aleksandrowe myśli, chronione są prawem autorskim [na mocy: Dz.U.1994 nr24 poz.83, Ustawa z dnia 4 lutego 1994r o prawie autorskim i prawach pokrewnych]. Kopiowanie treści, choćby fragmentów oraz wykorzystywanie ich w innych serwisach internetowych, na blogach itp itd wymaga pisemnej zgody autorki bloga.

Translate

Łączna liczba wyświetleń

Zaryzykuję dla ciebie, N. Coori



Demony przeszłości i despotyczni rodzice to duet z piekła rodem. Wydaje się, że nie ma przed nim ratunku... 

A jednak. Rosemaria odgrodziła się od jednego i drugiego grubym murem obojętności oraz tysiącami kilometrów. Separacja działała idealnie, do czasu. Ślub siostry zmusza ją do powrotu w rodzinne strony i stanięcia oko w oko nie tylko z trudną przeszłością, ale i z młodzieńczą miłością. Okazuje się, że zapominane uczucie odżywa ze zdwojoną mocą, doprowadza do ekstazy oraz niesie ryzyko i niebezpieczeństwo... 

Rose Jenkins mimo młodego wieku zebrała wiele owoców doświadczenia, z tym że trafiły jej się egzemplarze soczyste i dojrzałe oraz takie, których zepsucie było daleko posunięte. Innymi słowy przeżyła wiele dobrego, ale i równie wiele złego. Despotyczni, bardzo wymagający rodzice, zły dotyk, tragiczny w skutkach wypadek, śmierć siostry bliźniaczki, niespełniona miłość. Wydaje to się, aż nazbyt wiele jak dla kruchej i delikatnej dziewczyny. Jednak Rose nie jest tak krucha i delikatna jakby się na pierwszy rzut oka wydawało. To silna młoda kobieta, która potrafi walczyć o swoje. Co doskonale pokazała w relacjach z Taylorem. Zadziorny pazur i niesamowita pewność siebie sprawiły, że największy bawidamek i playboy Teksasu, dostał po nosie. I właśnie w tym momencie rozpoczęła się ognista, zmysłowa, odwieczna gra pomiędzy kobietą, a mężczyzną, pomiędzy miłością, a pożądaniem. 

Historia Rosemarii bardzo mnie zaciekawiła. Nie od razu poznajemy wszystkie szczegóły z jej życia. N. Coori z dużą wprawą pobudza ciekawość i zmusza niejako do poszukiwań odpowiedzi na najbardziej nurtujące pytania. Miałam wrażenie, że im bardziej jestem bliska poznania prawdy, tym bardziej opowieść staje się zawiła, bardziej wymagająca. To ogromnie mi się podobało. Po ukończeniu lektury dalej interesuje mnie wiele podjętych zagadnień i mam nadzieję, że znajdę wskazówki i rozwiązania w kolejnych tomach serii. 

Młodziutka, debiutująca autorka może zaszokować nie jednego czytelnika :) Na szczęście literatura erotyczna nie jest mi obca i chyba już nic nie może mnie zdziwić. Zauważyłam, że fascynacja lekkim (o ile można tak o tym napisać) bdsm w dalszym ciągu jest na topie. N. Coori również podąża w tym kierunku. Sceny łóżkowe nie są ordynarne, wynaturzone, obsceniczne. W sumie nie odbiegają od tych, które znamy z prozy E. L. James czy Sylvii Day. W żadnym razie nie poczułam się zniesmaczona czy oburzona. Przecież nic co ludzkie nie jest nam obce. Bardziej zwróciłam uwagę na powtarzający się scenariusz zbliżeń, używanie podobnych wyrażeń i wulgaryzmów. To może trochę nudzić lub irytować. Osobiście uznałam to za błąd początkującego, który każdemu może się przydażyć. Jestem pewna, że w kolejnych tomach serii N. Coori zwróci na to większą uwagę :)

"Zaryzykuję dla ciebie" to bardzo obiecujący debiut. N. Coori ma talent, który warto rozwijać. Wystarczy odrobinę doszlifować styl, zwrócić uwagę na powtórzenia i gotowe :) Liczę na kolejne emocjonujące spotkanie :)







"Zaryzykuję dla ciebie" N. Coori, Novae Res, Gdynia 2015







Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości autorki :) N. Coori pięknie dziękuję za wciagającą lekturę :)





Czytaj dalej...

Całuję. Mama, Monika Orłowska



Kiedy umiera bliska osoba, a w szczególności matka, trudno się pozbierać i odnaleźć w nowej rzeczywistości. Życie nabiera ciężkości, codzienność pozbawiona jest blasku, a emocje kłębią się w sercu i szukają ujścia. 

Monika Orłowska w "Całuję. Mama" z dużą delikatnością ale i smutną prawdą pokazuje różne stadium przeżywania żałoby przez osoby w różnym wieku, różnym podejściu do życia, na różnym etapie rozwoju. Inaczej zachowuje się szczęśliwa mężatka, inaczej niespełniona matka a jeszcze inaczej wolna i nieskrępowana obowiązkami dziewczyna na progu dojrzałości. 

Beata, Joanna i Paulina spotykają się w mieszkaniu zmarłej matki by uporządkować jej rzeczy i wspólnie zastanowić się nad tym, co dalej. Ich rozmowy o rodzicielce, wspomnienia z okresu dzieciństwa są przepełnione emocjami. Czuć w nich wielką miłość, czułość do mamy, wspomnienia bliskości, oddania i poświęcenia. Z czasem dochodzi do głosu również zazdrość, niezadowolenie, poczucie żalu czy wstydu. 
Te bardzo intymne rozmowy dają wiele do myślenia, nie tylko nad istotą życia i śmierci ale również nad tym, co po nas pozostaje... Czy bardziej zapamiętujemy to, co otrzymaliśmy z serca, sercem czy jedynie materialne, namacalne pamiątki...

Śmierć, żałoba to bardzo trudny, bolesny temat. Monika Orłowska niejednokrotnie udowodniła, że o drażliwych kwestiach można napisać ze słuszną refleksją i rozładowującym napięcie humorem. Zastosowanie odpowiednich proporcji daje szansę poznać zagadnienie w całej krasie. Pani Monika spieszy z odpowiedziami na nurtujące nas pytania i jednocześnie tworzy historię cierpką, ale też bardzo ciepłą, ku pokrzepieniu serc. Nie stara się idealizować ludzkich zachowań, pozwala im na typowy, człowieczy egoizm, odrobinę racjonalizmu, pesymizmu. Daje również bohaterom szansę na zmianę decyzji, czas na jednoczenie, czas na bliskość, rodzinę. 

"Całuję. Mama" to poruszająca i wzruszająca opowieść o rodzinie, na różnych etapach, w różnych konfiguracjach w obliczu straty i rozstania, o chwilach zwątpienia, braku zaufania ale również o krzepiących jej więzach, które są ważniejsze niż czas, niż pieniądze, niż różnice zdań. Książkę wzbogacają wspomnienia z okresu PRL- u, które dzielę razem z jej bohaterami, i które zakręciły łzę w oku oraz przeniosły w czasie na ułamek sekundy. 

Kto zna twórczość Moniki Orłowskiej sięgnie po książkę bez zastanowienia, a tym którzy nie zaznajomili się jeszcze z autorką, namawiam na sentymentalne, wzruszające spotkania :)








"Całuję. Mama" Monika Orłowska, Replika 2015






Czytaj dalej...

Życzę Wam...


Czytaj dalej...

Rozwiązanie konkursów



Przyszedł czas na ogłoszenie laureatów dwóch mikołajkowych konkursów. Zainteresowanie było duże ale udział wzieli tylko nieliczni... Szkoda bo nagród było kilka...

Fragmenty "Anatomii uległości" trafią do:

  • Rose Belle
  • Martucha180
  • Anna
A "Finezja uczuć" do:

  • Justyny Ernest

Serdecznie gratuluję :)  

Jednocześnie chcę poinformować, że wszystkie nagrody wyślę po świętach  :)












Czytaj dalej...

Anatomia uległości, Augusty Docher pod patronatem Aleksandrowych myśli

Jest mi szalenie miło poinformować, że w styczniu ukaże się najnowsza powieść Augusty Docher  "Anatomia uległości", którą patronatem objął blog Aleksandrowe myśli, czyli ja :)

Tak prezentuje się jej okładka :)




Co się zdarzy, gdy na drodze Melanii Duvall, trzydziestoletniej niezależnej i wyzwolonej singielki, stanie Adam Harding?
Co będzie, gdy ten twardo stąpający po ziemi mężczyzna, rzuci jej wyzwanie i zaprosi do gry, w której paradoksalnie nie liczy się wygrana, a jedynie walka o nią? Czy Melania pozwoli się zniewolić i odda w jego ręce całą siebie?

"Wiesz, że wszystko w tobie pachnie uległością? Twoje łzy, pot, skóra, oddech… Dopiero dzisiaj to sobie uświadomiłem. Zapach twojej uległości… Wyczułem go, gdy pierwszy raz wziąłem cię w ramiona. Nie wiedziałem wtedy, co tak bardzo mnie oszołomiło."

Jak potoczy się gra, w której oboje poniosą porażkę i jednocześnie odniosą zwycięstwo? Czy nie zgubią się w trakcie podróży w głąb własnej psychiki, poznając świat doznań seksualnych, jakiego dotąd nie znali?

Zmysłowo i bezpruderyjnie, czasem ostro i brutalnie, by za moment zaskoczyć Cię czułością i romantyzmem.
Taka właśnie jest "Anatomia uległości" - powieść o najskrytszych fantazjach kobiet.
Takich, jak Ty...


A to moja okładkowa rekomendacja: "Anatomia uległości" to pełna żaru, pikanterii, pożądania, humoru, łez, cierpienia historia o poszukiwaniu siebie, swojego miejsca na ziemi, ale także o poszukiwaniu miłości, akceptacji i demonach z przeszłości, które w najmniej oczekiwanym momencie komplikują życie głównych bohaterów. Autorka pomiędzy tym co cielesne, tym co najbardziej doczesne, ukazuje prawdę o tym co dzieje się w naszych sercach i głowie...

Tej zimy to "Anatomia uległości" rozpali Twoje zmysły! Jesteś na to gotowy?






Czytaj dalej...

Book Tour: Plaga samobójców. Program. Suzanne Young



Czy depresją, myślami samobójczymi, dążeniem w kierunku śmierci można się zarazić?

Suzanne Young założyła właśnie taki scenariusz, który stał się fundamentem rewelacyjnej powieści dla młodzieży, wnikającej głęboko w świat nastolatków, ich nastrojów, dojrzewania i ratowania resztek wolności, indywidualności. 

Młodzi bohaterowie powieści "Plaga samobójców. Program": Sloane, James, Realm muszą przed wszystkimi ukrywać swoje prawdziwe emocje. Każde podejrzane zachowanie, płacz, wyobcowanie, wycofanie, niekontrolowane wybuchy złości mogą zwrócić uwagę rodziców, rządu i wkręcić w tryby autorskiego Programu by uchronić ich przed zaraźliwym wirusem choroby doprowadzającej do samobójstwa. Trudno jednak trzymać nerwy na wodzy, kiedy przeżywa się żałobę po śmierci brata, najlepszego przyjaciela i depresję ukochanego... Sloane nie udaje się zamaskować swoich uczuć i trafia pod opiekę Programu, który ma pozbawić ją wspomnień. Czy uda jej się jednocześnie wyzdrowieć, zachować siebie i wykiwać system?

Program został stworzony by pod przykrywką psychologicznej pomocy kontrolować młode umysły i eksperymentować, eliminować budzące niepewność wspomnienia. Nastolatkowie wobec tych planów są bezsilni. Inwigilowani w domu, w szkole, w miejscach publicznych muszą ukrywać swoje prawdziwe emocje by nie dać powodu do pseudomedycznej izolacji. W życiu głównej bohaterki nawarstwiają się problemy, z którymi trudno poradzić sobie w pojedynkę. Nie może skorzystać z pomocy ukochanego, rodziców bo obawia się zdemaskowania. Bardzo dokładnie poznajemy Sloane i jej uczucia. Jej oczami obserwujemy otoczenie i następujące kolejno wydarzenia. Możemy poczuć jej ból po stracie brata, przyjaciela i postępującej depresji chłopaka oraz strach przed przyszłością, w której brakuje perspektyw. Doświadczamy jej daremnej walki z dorosłymi, systemem, Programem. Czy na pewno? 

Kiedy Sloane trafia pod opiekę Programu, śledzimy poczynania lekarzy, a także batalię jednostki o zachowanie wolności i indywidualności. Nastolatce udaje się oszukać system i zasiać ziarno niepewności. Czy uda jej się coś zmienić?

Suzanne Young miała genialny pomysł na fabułę, stworzyła rewelacyjne osobowości i wciągnęła mnie w historię niesprawiedliwości, przymusu, ucisku wobec młodej części społeczeństwa. Pozbawianie ich wspomnień łamie ich prawo do wolności, indywidualności, niezależności, swojego "ja", czyniąc z nich ludzi gorszej kategorii podatnych na wpływy.

"Plagę samobójców" przeczytałam jednym tchem z ogromną ciekawością, zaskoczona jej dynamicznością i zwrotami akcji, które nie pozwalają na nudę. Zakończenie książki jest zaskakujące, zastanawiające i wzbudzające niecierpliwość w oczekiwaniu na kolejny tom serii :) Ale lubię to :)

Serdecznie polecam :)






"Plaga samobójców. Program" Suzanne Young, Feeria Young 2015






Książkę przeczytałam dzięki Book Tour zorganizowanemu przez Natalię z bloga Książkowe Kocha Nie Kocha  :) 









Czytaj dalej...

Szukając szczęścia, Aneta Krasińska

Rodzicielstwo, a w szczególności opieka nad chorym dzieckiem to swoisty sprawdzian dla małżeństwa. Właśnie w takich sytuacjach wyłania się prawdziwa twarz partnera i jego charakter. 

Malwina i Artur stanęli przed takim sprawdzianem. Ich wymarzone dziecko rodzi się z wadą genetyczną. Lekarze diagnozują u małej Dagusi zespół Pierre' a Robina, co powoduje szereg mikropęknięć prowadzących do rozluźnienia więzi i rozpadu rodziny. Malwina zatem sama musi zmagać się z konsekwencjami choroby córki, kolejnymi etapami rozwoju dziecka, jej rehabilitacji. Artur zaś znika z oczu swoich bliskich i zupełnie nie interesuje się dalszym losem swojego potomka. 

Aneta Krasińska nie boi się trudnych, kontrowersyjnych tematów. W poprzedniej książce zwróciła naszą uwagę na zakazaną miłość pomiędzy kobietą, a księdzem i zmusiła do refleksji nad zasadnością istnienia celibatu. W swojej najnowszej powieści "Szukając szczęścia" ukazuje rodzinę nieidealną, obarczoną chorobą i nieumiejętnością radzenia sobie z bólem, cierpieniem bliskich oraz brakiem dojrzałości czy ponoszenia odpowiedzialności za własne czyny, wybory. 


Chcielibyśmy wierzyć, że rodzina to więź nierozerwalna i nic, i nikt nie może naruszyć jej fundamentu. Niestety... Z każdym dniem poznajemy nowe dowody na to, że rodzina staje się jedynie kontraktem, który można zerwać w każdym momencie... Artur jest tego doskonałym przykładem. Choroba córki w pełni jego słaby charakter i skostaniałe serce. Okropnie irytowała mnie ta postać. Nie potrafię zrozumieć takich ludzi i nie chcę mieć ich w gronie swoich przyjciół i znajomych. Odpowiedzialność za drugiego człowieka, a zwłaszcza za życie swojego dzieka jest jedną z najważniejszych wartości określających nas jako ludzi. 

Podziwiam za to postawę Malwiny, która podołała wyzwaniu, choć nie było łatwe w pojedynkę wychować, leczyć i utrzymać córkę. Podoba mi się również to, że Aneta Krasińska nie gloryfikuje jej i nie stworzyła z niej pomnika Chwalebnej Matki Polki, a pokazała prawdziwą walkę kobiety o dobro dziecka, z całym zmęczeniem, frustracją, negatywnymi emocjami, które harmonijnie przeplatają się z pięknymi chwilami, miłością i cierpliwością. 

"Szukając szczęścia" to powieść prawdziwa, w której ukazane są i cienie i blaski macierzyństwa oraz małżeństwa. Aneta Krasińska nie koloryzuje, nie ubarwia, nie polewa lukrem. Za to z dużym wyczuciem tworzy historię, w której przeplata się cierpienie i radość, nienawiść i miłość, śmiech i łzy. 


Tak na zakończenie mała uwaga. Chciałabym jednak przeczytać trochę więcej o samej chorobie małej Dagusi, zespole Pierre' a Robina, która do tej pory nie była mi znana. Owszem, słyszałam o rozszczepie podniebienia, ale nie miałam pojęcia o jego konsekwencjach i towarzyszących dolegliwościach. 






"Szukając szczęścia" Aneta Krasińska, Novae Res, Gdynia 2015







Książkę przeczytałam dzięki urzejmości autorki- Anety Krasińskiej. Pięknie dziękuję za zaufanie :)







Czytaj dalej...

Konkurs mikołajkowy 2

Serca czytelników zdobywa właśnie najnowsza powieść Anety Krasińskiej "Szukając szczęścia".


W momencie gdy u malutkiej Dagusi zdiagnozowano zespół Pierre’a Robina, cały szczęśliwy świat Malwiny runął. Młoda niepracująca matka – opuszczona przez męża, samotnie wychowująca niepełnosprawną córkę – stara się jednak iść przez życie z podniesioną głową, ciesząc się z każdego dnia i kolejnych nowych umiejętności córki, w duchu licząc na uśmiech losu.


Malwina codziennie na nowo odbudowuje w sobie chęć do życia i walki o lepsze jutro dla siebie i swojego dziecka, które przez wielu, w tym również przez własnego ojca, zostało odtrącone, a tym samym pozbawione miłości, troski i wsparcia, którego ze względu na swój stan zdrowia szczególnie potrzebuje.


Więcej o książce i samej autorce znajdziecie na stronie Pani Anety--> KLIK

A ja mam dla Was konkurs, w którym można zdobyć poprzednią, debiutancką powieść Pani Anety. Żeby wygrać ebook "Finezja uczuć", wystarczy odpowiedzieć na pytanie.

Serdecznie zapraszam :)






Regulamin konkursu :)

1. Organizatorem konkursu jest autor bloga Aleksandrowe myśli 
2. Fundatorem nagrody jest Aneta Krasińska
3. Nagrodą w konkursie jest ebook "Finezja uczuć"
4. Konkurs trwa od 06.12.2015 do 16.12.2015 do godz. 23:59.
5. Biorąc udział w konkursie uczestnik akceptuje niniejszy regulamin.
6. Aby wziąć udział w konkursie użytkownik musi wybrać książkę, którą chce wygrać i odpowiedzieć na pytanie: Co sądzisz na temat celibatu?

* będzie mi bardzo miło jeżeli zostaniesz obserwatorem blog Aleksandrowe myśli
* możesz polubić profil bloga naFacebooku 
* możesz umieścić informacje o konkursie na swoim blogu  :)

7. Konkurs skierowany jest do osób posiadających adres zamieszkania w Polsce.
8. Zwycięży osoba, której odpowiedź najbardziej mi się spodoba.
9. Ogłoszenie wyników nastąpi około 25.12.2015 r. W uzasadnionych przypadkach możliwe jest przesunięcie tego terminu, o czym poinformuję na łamach bloga.
10. Po ogłoszeniu wyników konkursu, skontaktuję się z laureatem i poproszę o przesłanie danych osobowych. Nagroda zostanie wysłana do zwycięzcy w ciągu 21 dni roboczych na adres wskazany przez laureata konkursu.
11. W konkursie można wziąć udział tylko raz.
12. W razie jakichkolwiek pytań proszę o kontakt pod adres mail:aleksnadra@interia.eu

Powodzenia :)





Czytaj dalej...

Konkurs mikołajkowy 1

Na styczeń zapowiadana jest premiera najnowszej powieści Augusty Docher "Anatomia uległości". Jest to opowieść dla czytelnika +18, która tej zimy rozpali Wasze zmysły ;) w oczekiwaniu na premierę mam dla Was konkurs , w którym nagrody wprowadzą Was w świat Melanii i Adama :)

Serdecznie zapraszam :)





Regulamin konkursu :)

1. Organizatorem konkursu jest autor bloga Aleksandrowe myśli 
2. Fundatorem nagród jest Augusta Docher
3. Nagrodą w konkursie są trzy fragmenty książki "Anatomia uległości" Augusty Docher z autografem
4. Konkurs trwa od 05.12.2015 do 15.12.2015 do godz. 23:59.
5. Biorąc udział w konkursie uczestnik akceptuje niniejszy regulamin.
6. Aby wziąć udział w konkursie użytkownik musi odpowiedzieć na pytanie: Dlaczego chcesz przeczytać "Anatomię uległości" Augusty Docher? Forma odpowiedzi dowolna :) Kreatywność mile wskazana :)

* będzie mi bardzo miło jeżeli zostaniesz obserwatorem bloga Aleksandrowe myśli
* możesz polubić profil bloga naFacebooku 
* możesz umieścić informacje o konkursie na swoim blogu  :)

7. Konkurs skierowany jest do osób posiadających adres zamieszkania w Polsce.
8. Zwyciężą trzy osoby, których odpowiedzi najbardziej mi się spodobają.
9. Ogłoszenie wyników nastąpi około 20.12.2015 r. W uzasadnionych przypadkach możliwe jest przesunięcie tego terminu, o czym poinformuję na łamach bloga.
10. Po ogłoszeniu wyników konkursu, skontaktuję się z laureatami i poproszę o przesłanie danych osobowych. Nagroda zostanie wysłana do zwycięzców w ciągu 21 dni roboczych na adres wskazany przez laureata konkursu.
11. W konkursie można wziąć udział tylko raz.
12. W razie jakichkolwiek pytań proszę o kontakt pod adres mail:aleksnadra@interia.eu

Powodzenia :)
Czytaj dalej...

Bez mojej zgody, Jodi Picoult



Rola rodzica to piękne, radosne, trudne, a czasem bolesne doświadczenie wymagające wiele wyrzeczeń.

Każde z tych emocji bardzo wnikliwie przeżyła zwykła, niewyróżniająca się amerykańska rodzina Fitzgerald. Dotknięci śmiertelną chorobą starszej z córek, muszą nie tylko sprostać przeciwnościom wymuszanym przez nowotwór, ale okiełznać charaktery swych dzieci i wychować ich na przyzwoitych ludzi.
Dlatego ogromnym zaskoczeniem jest dla nich pozew Anny, młodszej z córek, w którym domaga się samostanowienia o sobie, uszanowania swoich decyzji, swojej przyszłości. Co skłoniło dziewczynę do tak drastycznego kroku?

Nowotwór, ostra białaczka promielocytowa, na którą cierpi Kate, wyznacza rytm życia rodziny Fitzgerald. Wszyscy muszą się podporządkować terminom badań, lekarskich kontroli, czasu remisji i ciężkich nawrotów choroby. Rodzice w walce o zdrowie jednego z dzieci zapominają, zaniedbują dwoje pozostałych. Każde z nich na własny sposób radzi sobie z odrzuceniem, rozczarowaniem i brakiem bliskości mamy i taty. Wpędzają się przy tym w mniejsze i większe problemy, które zamiast jednoczyć rodzinę jeszcze bardziej ich od siebie oddalają.

Jodi Picoult jest mistrzynią gatunku i sięgając po jej książki wiem, że czeka mnie genialna literacka uczta. Tak było i tym razem. Autorka pozwoliła mi wejść w skórę każdego z bohaterów powieści, poznać historię z kilku perspektyw i spojrzeć na świat oczami wystraszonego, nieumiejącego pogodzić się z chorobą córki Briana czy zdeterminowanej i niepoddającej się matki. Obserwujemy poczynania Jessego, Anny, Kate i wierzymy w to, co nam przekazują.  I tu tkwi haczyk. Bohaterowie nie mówią całej prawdy. Żeby ją poznać, trzeba czytać między wierszami, trzeba wnikliwie obserwować rodzinne powiązania i zależności, a i tak istnieje szansa, że źle oszacujemy intencje, mylnie okażemy współczucie, błędnie wzniesiemy oskarżycielski palec. Rodzicielstwo, macierzyństwo nie ma tylko jednej strony, niewzruszonej , niezmienianej, ścisłej, hermetycznej. Uczucia i emocje zmieniają się wraz z wiekiem dzieci, okolicznościami, wyzwaniami. Dla dobra swoich dzieci rodzic jest gotowy na heroiczny wysiłek, jest w stanie znieść niemal wszystko i doświadczyć wszystkiego bez poczucia winy, bez zbędnego patosu i oczekiwania na laury, na poklask, na uznanie.

Sara Fitzgerald najbardziej na świecie pragnie zdrowia dla swojej córki i nie zawaha się wykorzystać każdej szansy, którą przyniesie jej los. Czy czytelnik ma prawo osądzać jej zachowanie? I czy poznając całą historię Kate i Anny będzie potrafił przyznać się do pochopnych, błędnych osądów?

Jodi Picoult z wyczuciem dawkuje nam emocje i wprawia serce w nieregularny rytm bicia. Zastosowany trik z naprzemienną narracją nawarstwia ciekawość, niecierpliwość i zmusza do sięgania po książkę w każdej wolnej chwili. Kontrowersyjny temat choroby, walki z nią, walki o samodzielność i decydowanie o życiu i śmierci oraz obraz powolnego rozpadu rodziny zmusza do refleksji, zajęcia stanowiska w sprawie.

"Bez mojej zgody" to zdecydowanie jedna z najlepszych książek autorki. Czytałam ją dawno temu ale nie mogłam sobie odmówić przyjemności z ponownej lektury. Tym razem w wersji audio. Swojego głosu użyczyła Magdalena Karel, która moim zdaniem nie wykonała najlepiej swojego zadania. Nie podobała mi się jej ekspresja. Wydawała się sztuczna, napuszona,  nietrafiona. Na szczęście genialna fabuła pozwoliła się zatracić i zapomnieć  o jej interpretacji.








"Bez mojej zgody"  Jodi Picoult, Prószyński Media, Biblioteka Akustyczna, czyta Magdalena Karel




Recenzja napisana dla sereisu DlaLejdis :)











Czytaj dalej...

Czas na zabawę: Zwierzaki na tratwie



Wydawnictwo Egmont rusza z nową serią gier, Zagraj ze mną. Z zasady ma to być zabawa prosta i przyjemna, przeznaczona dla całej rodziny. Jedną z pierwszych propozycji są Zwierzaki na tratwie. Założenia gry są zacne, ale nijak mają się z rzeczywistością.  Ale o tym później...

Pudełko kryje w sobie:

-  6 tekturowych tratw
- 30 drewnianych zwierzątek
- 30 kart ze zwierzętami
- 18 żetonów z punktami
- 4 znaczniki głosowania TAK
- 4 znaczniki głosowania NIE
- klepsydra



Żeby rozpocząć zabawę należy położyć na stole jedną z tratw. Wokół  niej ułożyć 10 kart zwierząt, a na nich ustawić jej drewnianych odpowiedników. Każdy z graczy musi teraz oszacować czy wskazane zwierzęta zmieszczą się na tratwie. Głosuje znacznikiem TAK lub NIE. Jeżeli odpowiedział twierdząco musi w ciągu 1 minuty udowodnić swoją tezę. Jeśli mu się uda otrzymuje punkt. Jeśli nie, punkty otrzymuje/ą przeciwnicy. W rozgrywce biorą udział wszystkie tratwy. Zwycięzcą zostaje gracz, który zdobył najwięcej punktów.

Wszystko się zgadza, gra zapowiada się ciekawie, a do tego wspomaga wyobraźnię przestrzenną, utrwala liczenie i uczy radzenia sobie z presją czasu. Po części się z tym zgadzam. Pięciolatkowie rozwiną nowe umiejętności, ale tylko w pierwszych rundach. Z każdą kolejną rozgrywką Zwierzaki na tratwie stają się coraz bardziej przewidywalne, a na koniec przyjdzie smutne rozczarowanie, bo okazuje się, że za każdym razem, obojętnie jaka będzie konfiguracja kart, zwierzęta zmieszczą się na tratwie. Odrobina napięcia, doza niepewności znika, wyparowuje. Gdyby zmienić rozmiar tratw, bardziej je zróżnicować mogłaby być to bardzo udana zabawka.

Kolejnym istotnym dla mnie minusem jest nie do końca zrozumiałs instrukcja. Dlaczego przy głosowaniu wszystkich uczestników na NIE pozwala na trzykrotną wymianę kart, a głosowanie na TAK dołożenie tylko jednej karty? I nie jestem do końca przekonana czy błąd tkwi w zasadach czy moim ich zrozumieniu...

Jak zawsze mogę pochwalić wykonanie. Drewniane zwierzątka są rozpoznawalne, użyte kolory przyjazne, estetyczne, bezpieczne, a piasek w klepsydrze przesypuje się sprawnie i nie utrudnia gry o dodatkowe emocje. Do gry zostały dołączone woreczki strunowe, które pozwolą utrzymać jej elementy w ładzie i harmonii.

Zwierzaki na tratwie jest grą, która sprawi frajdę przez kilka dni, ewentualnie nadaje się dla  maluchów, które zrozumieją jej zasady, ale nie zauważą, że tratwy mają taki rozmiar, który pozwala schronić się wszystkim wylosowanym zwierzętom.




Czytaj dalej...

Złamane pióro, Małgorzata Maria Borochowska



Lubię książki, które umykają sztywnym ramom gatunku, i które niosą  inne wartości w zależności od doświadczenia życiowego czytelnika, jego emocjonalności, wieku czy płci...

"Złamane pióro" jest właśnie taką książką... Nieoczekiwaną, zaskakującą, porywającą... Nie jest powieścią komercyjną. Nie każdy czytelnik odnajdzie się w jej metaforycznym, baśniowym, niedosłownym przekazie. Jeżeli jednak otworzycie dla niej serce, istnieje szansa, że zawładnie nim i porwie w wyjątkowy świat słów, subtelny obraz szaleństwa, pasji, miłości.

Emily ucieka przed przeszłością na prowincję. Tam oddaje się terapeutycznemu pisarstwu i poznaje fascynującego mężczyznę, który zmienia jej spojrzenie na świat, na życie, na uczucia. Nieświadomie pomaga wrócić jej do równowagi psychicznej i emocjonalnej. Otwiera jej także drzwi do przyszłości, innej niż była jej pisana...

Główna bohaterka skrywa pewną tajemnicę. To ona zmusza ją do zaszycia się w wiejskim domku letniskowym dziadków. Ma zamiar w samotności napisać powieść. Jak to w życiu bywa, niepokorny los krzyżuje jej plany. Przystojny, charyzmatyczny i popularny sąsiad panoszy się w jej prywatnej strefie rozbudzając w niej gorące uczucia. Kobieta nie chce się przyznać jakie wrażenie zrobił na niej Jacob Stuart. Nie dopuszcza do siebie również myśli, że wspólne, często gwałtowne dyskusje rozbudziły w niej nowe pasje i otworzyły na świat. 

Małgorzata Maria Borochowska maluje genialne językowe obrazy. Jej myśli przelane na papier to nie żadna przypadkowa zbieranina słów, a głęboko przemyślana historia o samotności wśród tłumu ludzi, o wielkiej pasji, destrukcyjnej sile krytyki, porównań i chwilowym szaleństwie wywołanym niespełnionymi oczekiwaniami i zrzuceniem na barki miażdżącego ciężaru. Tajemnica Emily długo drażni ciekawość, a autorka dawkuje emocje przeplatając codzienność, wytworami wyobraźni  swojej bohaterki.  To właśnie ta powieść w powieści okazuje się sednem opowieści. Fantazja zdradza skrywane emocje i pozwala poznać prawdziwą twarz Emily.

Ogromnie się cieszę, że dane mi było poznać "Złamane pióro". Z uwagą będę przyglądać się karierze Małgorzaty Marii Borochowskiej i z niecierpliwością będę wypatrywać jej kolejnej powieści.






"Złamane pióro" Małgorzata Maria Borochowska, Poligraf






Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości autorki- Małgorzaty Marii Borochowskiej.






Czytaj dalej...

Czas na zabawę: Jaki to zwierzak?




Jeżeli chcecie w łatwy i przyjemny sposób nauczyć dzieci czegoś o zwierzętach zamieszkujących cały ziemski glob, to gra Jaki to zwierzak może być doskonałym narzędziem edukacyjnym. Dziecko nie tylko poprzez zabawę wchłonie wiedzę jak gąbka ale miło spędzi czas z rodzicem, rodzeństwem, przyjaciółmi.

W pudełku znajdziemy takie elementy gry:
- dzwonek
- 50 kart zwierząt
- kostkę i naklejki na kostkę

Jak rozpocząć zabawę? Należy ustawić dzwonek na środku stołu, przetasować karty i ułożyć je w 5 stosach. Karty muszą leżeć stroną z urytym zwierzęciem u góry. Gdy wszystkie elementy rozłożemy według wzoru możemy przystąpić do gry. Rzucamy kostką, na której ukaże się wylosowana cecha zwierząt występujących na kartach tj.: nie ma nóg, ma 2 nogi, ma 4 nogi, aktywne w nocy, aktywne w dzień, aktywne w nocy i w dzień. Teraz wszyscy jednocześnie przyglądają się kartom leżącym na wierzchu wszystkich 5 stosów. Starają się jak najszybciej odnaleźć zwierzę, które posiada cechę wskazaną przez kostkę. Gracz, który odnajdzie takie zwierzę musi głośno wypowiedzieć jego nazwę i uderzyć ręką w dzwonek. Nastepnie bierze kartę, odwraca ją i sprawdza czy miał rację. Jeżeli tak, bierze ją jako swoją zdobycz :) Jeżeli nienie, odkłada ją do pudełka i dodatkowo traci jedną z tych, które zdobył wcześniej. Wygrywa ten gracz, który nazbiera najwięcej kart. 

Jaki to zwierzak? bardzo mi się podoba. Uczy dzieciaki cech charakteryzujących poszczególne zwierzaki oraz spostrzegawczości i refleksu. Gra budzi wiele emocji i śmiechu kiedy wszyscy chcą trafić w dzwonek jako pierwszy. Zwierzaki na kartach są poukrywane za drzewami, krzakami, skałami czy górami lodu i na początu nie tak łatwo skojarzyć maluchom nazwy szukanego przedstawiciela fauny. 

Gra jest estetycznie wykonana, zwierzęta przypominaja pierwowzór z natury, obrazki są kolorowe, a dzwonek głośny :) Jedynie karty mogłyby być ze sztywniejszego i twardszego materiału. Boję się, że przy częstym używaniu mogą ulec zepsuciu tzn. pognieceniu czy przedarciu.  Poza tym nie mam żadnych uwag. Tyle radości, co przynosi jedna rozgrywka, można tylko chwalić :)







Czytaj dalej...

Na szybko: wyniki konkursów

Na pewno czekacie na wyniki konkursów :) Nie przedłużając podaję laureatów:

Poradniki Na pomoc! Dziecko się nudzi wygrywają:

loozak11   i    Joanna Maziarka.


Zwilczoną zdobywa Niczym Szeherezada, a Afganską perłę- Edyta Chmura.


Gratuluję :)



Wyjątkowo proszę  laureatów konkursów o podesłanie danych adresowych na adres: aleksnadra@interia.eu




Czytaj dalej...

Czas na zabawę: Plusk





Ostatnio mam mniej czasu dla moich synów. Chcę więc spędzać z nimi czas efektywnie i w takiej formie, żeby przyniosła jak najwięcej radości, śmiechu i zabawy. Wydwnictwo Egmont zawsze przychodzi mi z pomocą :) Naszym najnowszym odkryciem jest gra Plusk, przy której nie umiemy zachować się poważnie i cicho. Formuła i zasady gry sprzyjają beztroskiej rozrywce i wyrażaniu emocji na wszelkie możliwe sposoby :)

Plusk jest niewielką grą przeznaczoną dla dzieci powyżej 6 roku życia i dorosłych, zamkniętą w metalowej puszce. Kryje ona 30 drewnianych klocków w 5 różnych kształtach  i w 6 kolorach oraz 14 kropel  wody. 

Zasady zabawy są bardzo proste. Wystarczy podzielić między zawodników drewniane elementy. Z nich wspólnie będzie budowana wieża. Ale uwaga! Uczestnik ustawia na wieży klocek, który dostał od przeciwnika. Przekazywany klocek musi być w kolorze albo kształcie klocka znajdującego się na szczycie wieży (np. gdy na szczycie wieży znajduje się czerwony sześcian, gracz musi przekazać sąsiadowi sześcian w dowolnym kolorze lub czerwony klocek w dowolnym kształcie). Gracze budują wieżę do momentu jej zawalenia. Sąsiad siedzący z prawej strony gracza, który zawalił budowlę zdobywa punkt i otrzymuje kroplę wody. Ale to nie koniec gry. Uczestnicy wykonują zadania ściśle określone w instrukcji i kontynuują zabawę do momentu, aż jeden z graczy pozbędzie się wszystkich klocków albo zdobędzie trzy krople wody. 

Z ręką na sercu muszę przyznać, że rewelacyjnie bawimy się przy tej grze. Co prawda nie obywa się bez krzyków, obrażania (ale to chyba element każdej dziecięcej rywalizacji) ale jest również powodem wybuchów śmiechu, tworzenia grup wsparcia czy grup chcących udowodnić mamie, że nie wszystko jej się udaje :P

Oprócz doskonałej zabawy, Plusk uczy zręczności, planowania i układania strategii. Gracze próbują przewidzieć przebieg rozgrywki, utrudnić ją przeciwnikowi by samemu sięgnąć po laur zwycięstwa. Oczywiście nie zawsze udaje się zaplanować i rozegrać grę według własnego widzimisię. Wtedy trzeba porozmawiać z dzieckiem o sukcesach i porażkach, co jest dobrą lekcją na przyszłość.

Podoba mi się prostota zasad ale i wykonania gry. Mała puszka w której się ją przechowuje jest łada i wygodna, a do tego przyjemna w transporcie. Można ją wsadzić do kieszeni, dziecięcego plecaczka czy torebki i cieszyć się zabawą w niemal każdych warunkach. Drewniane elementy i krople wody są wykonane estetycznie, mają ładne, żywe kolory i nie trzeba się obawać drzazg czy zadziorów mogących zranić dłonie w trakcie zabawy.  

Plusk polecam wszystkim rodzicom, dzieciakom, którzy nie obawiają się głośnej zabawy wśród śmiechu i krzyku :)






Czytaj dalej...

Miles, Milena Wiktoria Jaworska



W naszym blogowym światku objawiły się talenty, które odważyły się spełnić swoje marzenie, obnażyć swoje serce i opublikować swoje myśli. Jednym z nich jest Milena Wiktoria Jaworska, na co dzień licealistka i blogerka (laciatyblogksiazkowy.blogspot.com), a od kilku tygodni debiutująca pisarka. 

Milenko, gratuluję odważnego kroku i bardzo dziękuję za możliwość przeczytania Twojej książki. "Miles" trafił do mnie w wyniku akcji Book Tour zapoczątkowanej przez samą autorkę :)

"Miles" to bardzo ciekawy i udany paranormal romance. Główni bohaterowie trylogii "Plejady" to gwiazdy w ludzkiej skórze i do osiągnięcia pełnoletności wychowywani jak ludzie. Muszą zmagać się z codzienną rutyną, burzliwym okresem dorastania i kiedy wydają się wychodzić na prostą, spada na nich niecodzienny dar. Teraz muszą zmagać się z jego skutkami, co przynosi wiele nieoczekiwanych sytuacji. 

Ona- Millie, on- Aries. Oprócz podobnego losu, łączy ich gorące uczucie, z góry skazane na niepowodzenie. Na ziemi mogą być razem i oddawać się porywom serca. Na niebie, w gwiazdach, wśród istot podobnych do nich, miłość jest zakazana. 

Miłosna strona historii to piękny ale bardzo wyidealizowany obraz związku pomiędzy młodą kobietą, a młodym mężczyzną. Millie i Aries stają się niemal jednym organizmem myślącym i czyniącym podobnie. Uczucie ich zaślepia. Trochę ich rozumiem. Pierwsze nastoletnie miłostki są bardzo silne, emocjonalne.  A oni do tego muszą jak najlepiej wykorzystać czas, który im pozostał przed całkowitą przemianą i podróżą w nieznane. To co ich czeka w przyszłości może nie być już tak cudowne i kolorowe. 

To co dzieje się poza uczuciem Millie i Ariesa bardziej przypomina realne życie, z całym wachlarzem sukcesów i niepowodzeń, radości i nieszczęścia, śmiechu i łez, na które składa się nasza codzienność. Milenie udało się przenieś na papier odwieczny konflikt pokoleń, ale i ogrom miłości jaka łączy rodziców i dzieci. Mimo problemów i niedogodności potrafią znaleźć czas na rozmowy, czułe gesty i drobne przyjemności. To dodatkowo ociepla całą powieść. 

"Miles" to pierwsza część trylogii i siłą rzeczy jest najspokojniejszym tomem w serii, wprowadzeniem, podwaliną, podłożem pod przyszłe wydarzenia. nie ma więc spektakularnych zwrotów akcji i napięcia sięgającego zenitu. Milena rozrysowuje plan, układa strategię i budzi ciekawość :)






"Miles" Milena Wiktoria Jaworska, Novae Res, Gdynia 2015
Czytaj dalej...

Alastors, Michał Cieczko



Czasem, w wyniku różnych okoliczności, trafiają do mnie książki, po które sama nigdy bym nie sięgnęła. "Alastors" jest jedną z nich. Gatunkowo to fantastyka cięższego kalibru, która nie do końca do mnie przemawia. Jednak Michałowi Cieczko udało się pociągnąć wątłą nić ciekawości i lekturę powieści ukończyłam z poczuciem satysfakcji.

Tytułowy Alastor to mężczyzna samotny, niosący pękaty bagaż doświadczeń i tajemnic. Najmuje się do kompanii Wiernych , wykonuje zlecone kontrakty i jednocześnie poszukuje własnej drogi, którą mógłby pójść zgodnie ze swoim przeznaczeniem. 

Michał Cieczko prezentuje bogactwo swojej wyobraźni. Tworzy spójny obraz świata fantasy i samotnego wojownika zmagającego się z przeszłością i próbującego nakreślić przyszłość bez ograniczeń. "Alastors" to męska proza i dużo w niej karkołomnych podróży, zwiadów, spektakularnych pościgów, mordobicia i brutalnych pojedynków. 

Aran, główny bohater powieści, to mężczyzna zaprawiony w walce, nieustraszony, odważny i umiejący wziąć odpowiedzialność za swoje czyny. Jest w nim jakaś tajemnica, którą chce się odkryć, a która umyka w kulminacyjnych momentach. Trzeba ją ścigać aż do samego końca, a i tak odpowiedź nie jest jednoznaczna i zamknięta w sztywne ramy. 

Sama fabuła, widać że przemyślana, zgodnie zazębia się w akcję i intrygi, w które to "Alastors" obfituje. Czytelnik nie ma czasu na nudę i może dlatego lektura książki tak szybko i płynnie postępuje. Drobnym minusem są wątki, które śmiało można byłoby pominąć bez szkody dla całości powieści.

Po "Alastors" śmiało może sięgać miłośnik fantasy, który lubi historie w średniowiecznym anturażu, majestatycznych zamków, królewskich intryg, tajemniczych postaci o nieodgadnionych mocach i sekretów, które trzeba odkrywać po kawałku.






"Alastors" Michał Cieczko, Witanet 2015
Czytaj dalej...

Fangirl, Rainbow Rowell



Rainbow Rowell zauroczyła mnie swoją książką "Eleonora & Park". Byłam pewna, że nie uda jej się ponownie wciągnąć mnie w swój świat. Pomyliłam się. "Fangirl" również zdobyła moje serce. Co prawda nie jest tak idealna jak E&P, ale ma swój urok, ma swoją moc, ma to coś... Po prostu...

Bliźniaczki Wren i Cath rozpoczynają naukę w college' u. Każda zamierza inaczej spędzić ten czas. Wren jest otwarta, rozrywkowa. Chce imprezować i doświadczyć wszystkiego w jak najkrótszym czasie. Cath jest zamknięta w sobie, skupiona na swojej pasji. Pisze fanfiction inspirowane ukochaną serią książek. Marzy by zajęcia z pisania  rozwinęły jej talent. 
Nowe miejsce i nowi znajomi zmieniają obie siostry. Każda z nich stanie u progu odmiennych wyzwań, które dadzą odpowiedź na to, co jest najważniejsze w życiu.

Cath od razu przypadła mi do serca. Kocha książki i sama próbuje pisać własne teksty, które publikuje w internecie. Ma wierne grono czytelniczek wielbiących jej talent. Jej hobby izoluje ją jednak od realnego świata. Dziewczyna angażuje się w swoje historie, zapominając o życiu toczącym się wokół. Skutkuje to brakiem znajomych, brakiem chęci na wyjścia, rozrywki. Po zapoznaniu się z historią Cath, szybko weryfikujemy swoje opinie. Siostry zostały w dzieciństwie porzucone przez matkę. Wychowywał je ojciec, z którym zżyły się bardzo mocno. Cath trudno odnaleźć się w nowym miejscu, a pisanie fanfików to sposób na samotność, na zagubienie, na niepewność, na nieśmiałość oraz wyrażenie swoich emocji. 

Wren z kolei mocno mnie irytowała. Jej zachowanie psa spuszczonego ze smyczy, mocno kontrastuje z postępowaniem siostry. Imprezowanie, niekontrolowanie się podczas picia alkoholu czy nieostrożne flirty sprowadzają na nią coraz to nowe kłopoty. Jest przy tym bardziej tolerancyjna i potrafi wybaczyć więcej. 

Rainbow Rowell pokazuje nam spory kawałek życia studenckiego amerykańskiej młodzieży, które to nie różni się zbytnio od naszego, swojskiego, polskiego. Nie są to tylko beztroskie chwile ubarwione zabawą. To cały mechanizm dojrzewania i przeobrażania się z dziecka w młodą osobę gotową podejmować decyzje decydujące o całym przyszłym życiu. Ten proces nie jest łatwy, przyjemny i z góry obarczony wieloma porażkami. Jednak to właśnie one uczą nas jak żyć, czego wymagać, kiedy odpuszczać... Czynią nas ludźmi takimi, jakimi jesteśmy w chwili obecnej. 

"Fangirl" to oprócz historii trudnego dorastania, opowieść o narodzinach przyjaźni, która na pierwszy rzut oka nie miała prawa się rozpocząć. Cath, Levi i Reagan są potwierdzeniem znanego powiedzenia, że przeciwieństwa się przyciągają. Między nimi iskrzy, żarzy, bucha ogniem, rozgrzewając czytelnika ciepłem uczuć i emocji. Świetne trio, które skłoni do śmiechu, do zadumy i zabierze w sentymentalną podróż w przeszłość, w czasy szkolne kiedy wszystkie trudności były znośniejsze, gdy u boku stał wierny przyjaciel. 

"Fangirl" to książka, która z pewnością spodoba się miłośnikom Rainbow Rowell, zapalonym książkoholiczkom, młodym, starszym, z wiosną w sercu :) Polecam :)






"Fangirl" Rainbow Rowell, tł. Magdalena Zielińska, Otwarte, Kraków 2015







Książka przeczytana w ramach akcji Book Tour, którą zapoczątkowała Natalia z bloga Książkowe kocha, nie kocha :)







Czytaj dalej...

Test ciążowy, Jerzy Alski



Są książki, które chwytają za serce i nie pozwalają o sobie zapomnieć. Są też takie książki, których sensu nie potrafię zrozumieć.

Andrzej z córką wypoczywają w ekskluzywnym kurorcie na lodowcu. Dziewczyna znajduje w łazience test ciążowy. Znalezisko staje się impulsem, który zapoczątkowuje powstanie powieści. Andrzej próbuje nadać temu wydarzeniu sens oraz odzwierciedla swoje doświadczenia, emocje. Bohaterowie jego książki to młodzi ludzie składający puzzle życia.
P
Bettina pragnie stabilizacji, rodziny, macierzyństwa. Helgi, wrażliwiec, czuje jakby został wyrwany z innej bajki. Alik, muzułmanin, kochanek idealny. Ale czy również idealny partner na życie? Lila żyje w toksycznym związku z mężem alkoholikiem. Nie chce kłócić się i szarpać z pijanym mężczyzną, ale nie potrafi zdecydować się na rozstanie. Andrzej, twórca, literacki ojciec powyższych osób. Łączy je, wymyśla, stawia przed dylematami? Pisanie to sposób na życie czy układanie na nowo szarej codzienności?

Ciężko jest się wypowiedzieć na temat tej książki. Zupełnie nie zrozumiałam jej istoty. Miała mieć znaczenie, ważki przekaz. Jednak treści, wątków, powiązań, retrospekcji jest w niej za dużo, co powoduje chaos i brak ochoty na uważne czytanie. Każda z postaci wnosi swoje trzy grosze, swój zestaw problemów, które nie łączą się we wspólną całość. Akcja jest porwana, poszarpana i złożona jak popadnie. Trochę tego, trochę tamtego, a nuż się spodoba. Bohaterowie wydają mi się płascy, bez wyrazu. Ich zachowanie, wybory często niezrozumiałe. Nie mogłam utożsamić się z żadna postacią, nie poczułam więzi, nie zainteresowały mnie ich losy.

Pan Jerzy Alski nadużywa treści erotycznych i to takich nie najwyższych lotów. Po co? By szokować? Cóż... Współczesnego czytelnika mało co może zaskoczyć. W "Teście ciążowym" co najwyżej śmieszy albo wprawia w zażenowanie, ale nie z powodu samego seksu, ale ubogim językiem emocji rozpalających zmysły. Akty płciowe niczym z podrzędnego filmu pornograficznego. Żadnej subtelności, sensualności, pasji.

"Test ciążowy" to dla mnie duże rozczarowanie. Spodziewałam się przejmującej historii o pracy w ośrodku dla chorych dzieci. Liczyłam na dociekliwe spojrzenie na relacje pomiędzy pacjentem, a opiekunem, wpływ tak obciążającego życia zawodowego na prywatność, osobiste rozterki, wybory. Otrzymałam powieść, której sensu, a także czynników składowych nie potrafię zrozumieć. Mam wrażenie, że znajomość czy nieznajomość "Testu ciążowego" zupełnie nie wpłynie na moje życie i nie pozostawi w nim żadnego śladu.






"Test ciążowy" Jerzy Alski, Novae Res, Gdynia 201







Recenzja napisana dla serwisu DlaLejdis :)



Czytaj dalej...

Ropuszki, Aneta Jadowska



Uwielbiam Anetę Jadowską, Heksalogię, a zwłaszcza Dorę Wilk i jej diabelsko, anielską kompanię :) Kiedy przeczytałam ostatni tom przygód rudowłosej wiedźmy, przyszła smutna refleksja... To już jest koniec... Nie poznam kolejnych mrocznych zadań, zwariowanych podróży, a cięty, ironiczny dowcip panny Teodory będzie jedynie rzewnym wspomnieniem... Jednak Aneta Jadowska lubi robić niespodzianki. Na osłodę rozstania proponuje "Ropuszki", opowiadania które są dopełnianiem serii, spajają je, ukazują wydarzenia pomiędzy tomami i pozwalają poznać postaci, które choć znaczące, stały do tej pory w cieniu :) 

Z czternastu historyjek wyłania się pierwsze spotkanie Dory i Leona oraz narodziny więzi, która tak silnie ich połączyła. Towarzyszymy wiedźmie podczas pracy w policji i sprawy, które mocno odbiły się w jej psychice, pozwoliły zdobyć doświadczenie, nauczyły łączyć sprawy magiczne z tymi realnymi. Obserwujemy jej relacje z przyjaciółmi, zwłaszcza z Katią, Ivettą i Latarnikiem. Nie zabraknie również znanych i lubianych postaci prezentujący nowe maski: Roman, As, Gabriel... Witkacy za to uchyla rąbek tajemnicy. Pozwala nam poznać swoją moc, a opowiadanie z jego udziałem jest zapowiedzią kolejnej nowo tworzonej serii. 

Moim zdaniem, zawsze lepiej być kimś wyjątkowym niż kimś zupełnie przeciętnym.

"Ropuszki" to lektura obowiązkowa dla miłośników talentu Anety Jadowskiej i fanów Dory Wilk. Teodora jest taka, jaką zapamiętałam ją z poprzednich książek. Waleczna, odważna, nadpobudliwa, niecierpliwa, piekielnie inteligentna i raniąca słowem równie precyzyjnie jak nożem czy mieczem. To jej bystry umysł, jasna głowa, cięta riposta i ociekająca sarkazmem ironia pochłania i uzależnia. Autorka nie dość, że ma bogatą wyobraźnię , to z wielką lekkością i swobodą potrafi przelewać swoje pomysły na papier. Z łatwością wciąga w wir wydarzeń i pozwala zapomnieć się w ekscytującym świecie fantasy, magii, istot zmiennokształtnych. Z humorem również odnosi się do hitów popkultury :)

- Słońce dopiero zachodzi...- Te ograniczenia mnie nie dotyczą-rzucił ze złośliwym uśmieszkiem.- Hej, chyba nie zamierzasz świecić jak kryształki Swarovskiego?- zapytałam zaskoczona.Przystanął i bardzo wolno obrócił się w moją stronę.- Jeszcze jeden żart lub porównanie do "Zmierzchu", a nie będzie z ciebie o zbierać. A byłoby szkoda, bo mam wobec ciebie swoje plany- jego głos ociekał fałszywą słodyczą. - Przepraszam, popkultura czasem wyżera mózg- rzuciłam.- Miałem lepsze zdanie na temat twoich lektur...- Ja to oglądałam, nie czytałam- rzuciłam w ramach nędznego usprawiedliwienia. - To równie źle, a teraz, jeśli pozwolisz, wolałbym się zająć trupem, a nie gadać o "Zmierzchu".- Kto by nie wolał...- wymamrotałam pod nosem.

Powiem szczerze. Nie przepadam za opowiadaniami, ale dla Dory zrobiłam wyjątek. Nie żałuję, co więcej, zamierzam powtórzyć tę przygodę :)

Kobiety i mężczyźni, sama wiesz, że w takiej konfiguracji czasem nie ma zbyt wiele miejsca na rozsądek. 






"Ropuszki" Aneta Jadowska, Fabryka Słów, Lublin 2015




Czytaj dalej...

Powstańcy '44. Bohaterowie i świadkowie, Małgorzata Czerwińska- Buczek

Powstanie Warszawskie w dalszym ciągu rozpala serca Polaków. Chcemy poznać bohaterów, którzy zaryzykowali swoją młodość, wolność i życie by stworzyć kolejnym pokoleniom szansę na godziwy i spokojny byt z dala od okupacji, wojny, wszelkich form ucisku. Dla Powstańców decyzje uczestniczenia w walce nie było wyborem, było jedynym wyjściem, koniecznością, obowiązkiem, zrywem patriotycznym. Współcześni Polacy są im winni pamięć i cześć. Książki takie jak "Powstańcy '44" Małgorzaty Czerwińskiej- Buczek o jedna z form upamiętniających tamten czas, przybliżenie sylwetek bohaterów i możliwość poznania wyjątkowych ludzi. 

Powyższa publikacja to zbiór rozmów, które autorka przeprowadziła z należytym pietyzmem, doświadczeniem, poszanowaniem historii i swoich rozmówców. Dzięki temu łatwo było im się otworzyć i przytoczyć wspomnienia trudne, często traumatyczne, poruszające, nawet tyle lat po wojnie...

Bohaterami książki są Barbara Gancarczyk, która znajdowała się w centrum najcięższych walk. Widziała bestialstwo nazistów i bezbrzeżne okrucieństwo wojny. Witold Kieżun zasłynął dzięki samotnemu zwiadowi, który zaowocował czternastoma niemieckimi jeńcami i zapasem arsenału i broni. Sanitariuszki Janina Rożecka, Maria Pajzderska, Janina Chmielińska. Jeden z najmłodszych uczestników Powstania Sławomir Pocztarski. Cudem ocalony z egzekucji w czasie rzezi na Woli, Jerzy Janowski, dowódca powstańczego plutonu Marian Gałęzowski, łączniczka w Brygadzie Dywersyjnej Urszula Katarzyńska. 

To byli młodzi ludzie, którzy wychowali się w rodzinach praktykujących tradycje patriotyczne. Dla nich Powstanie było obowiązkiem i do walki rwali się z niesamowitą odwagą. Nikt nie zabronił im wstąpić do konspiracji, choć większość nie była nawet pełnoletnia. Wyposażeni w waleczność, wiarę, modlitwę i błogosławieństwo rodziców, mieli śmiałość sprzeciwić się okupantowi i zawalczyć o wolność. Z lekcji historii wiemy, że odpłacono im brutalnością, okrucieństwem, bestialstwem, niezrozumieniem, wykluczeniem na długie lata z życia publicznego i pozbawieniem należnej chwały. 
Dlatego trzeba przywracać pamięć ich poświęceniu i uczyć dzieci o ich bohaterstwie, ich darze dla pokoleń wolnych ludzi. 

Byłem odważny, przekonany, że w każdych okolicznościach zachowam się jak prawdziwy żołnierz. Jednak gdzieś tam w środku nie przestałem być wylęknionym dzieckiem.

Powstańcy sami opowiadają swoje historie. Małgorzata Czerwińska- Buczek jest towarzyszem, dokumentalistką opowieści i osobą odpowiedzialną za zebranie tych biografii w jednym miejscu. Dlatego te wspomnienia budzą wiele emocji zarówno samych bohaterów, jak i czytelnika. Zadziwiające, że pamięć Powstańców, dziś już nobliwych nestorów, jest tak bogata w szczegóły przeraźliwej, wojennej rzeczywistości. Razem z nimi cofamy się w czasie i jesteśmy świadkami masakr, rzezi, egzekucji na ludności cywilnej i eksterminacji samych Powstańców. 

W książce oprócz wspomnień z Powstania Warszawskiego, poznamy powojenny los bohaterów. Nie zawsze spokojny i szczęśliwy. Często naznaczony niedogodnościami, represjami, tułaczką, emigracją... Powstańcy, oprócz myśli, dzielą się zdjęciami z prywatnego archiwum. 

"Powstańcy '44" to lektura bogata w historyczne fakty ale i ludzkie losy, które warto znać. 





"Powstańcy '44. Bohaterowie i świadkowie" Małgorzata Czerwińska- Buczek, Bellona, Warszawa 2015



Czytaj dalej...

Administrator strony Aleksandrowe myśli korzysta z systemu komentarzy Disqus. Adresy IP i adresy e-mailowe są przechowywane przez administratora Disqus'a. Zakładając stronę na platformie Disqus wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych.
Aleksandrowe myśli © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka