Miłość na czterech łapkach
W. Bruce Cameron zasłynął powieścią „Misja na czterech łapach”, która podbiła serca czytelników na całym świecie. Niedawno w kinach można było oglądnąć ekranizację tej książki i z tego, co mi wiadomo,film także trafił w czułe miejsce. „Psiego najlepszego czyli był sobie pies na święta” to kolejna powieść o czworonogach, która ma szansę stać się bestsellerem.
Josh zostaje opiekunem uroczej ciężarnej suczki Lucy. Wydaje mu się, że nie radzi sobie z tym zadaniem. Jednak z każdym kolejnym dniem nabiera wprawy, a pies odpłaca się przywiązaniem i oddaniem. Jest też pretekstem do spotkań z życzliwą Kerri. Niestety nie wszystko układa się pomyślnie. Josh stanie przed trudnymi wyborami, które albo złamią mu serce, albo otworzą drzwi do całkiem innego świata.
Josh jest samotnikiem. Niedawno rzuciła go dziewczyna, z którą wiązał całkiem poważne plany. Mieszka w odludnym drewnianym domku w malutkim górskim miasteczku. Nie ma przyjaciół i utrzymuje rzadki, żeby nie powiedzieć zdawkowy kontakt z rodziną. Angażuje się jedynie w pracę. Pojawienie się Lucy całkowicie zmienia jego życie. Musi zacząć troszczyć się o inną żywą istotę. Mężczyzna bije się z myślami czy da radę, czy podoła opiece nad suczką i jej szczeniakami. Swoją postawą, swoją troską wzbudza zainteresowanie miejscowej pracownicy schroniska dla bezdomnych zwierząt. Pomiędzy nimi rodzi się nić sympatii, która ma szansę przerodzić się w coś więcej.
„Psiego najlepszego” to powieść lekka i bardzo przyjemna, która od razu trafia w serce. Josh, choć odrobinę fajtłapowaty i niemrawy, swoim postępowaniem wzbudza zainteresowanie i to nie tylko bohaterki książki. Wiele zyskuje w oczach od momentu, w którym decyduje się na opiekę nad Lucy. Bawi jego niepewność w nowej roli, ale i wzrusza przywiązanie i troska, którą obdarza psiaka. Autor bardzo konkretnie opisał poród suczki i każdy etap rozwoju szczeniaków. Rozczulające opisy piesków roztapiają serce i otulają ciepłą słodyczą.
Jednakże nie samym lukrem opływa treść książki. Są też momenty mniej przyjemne. Wraz z rozwijającą się przyjaźnią między Joshem a Kerri poznajemy trudną przeszłość mężczyzny. Rozbita rodzina, przemoc, samotność, zdrada, kłamstwo. Trudno poradzić sobie z bólem, kiedy na własne życzenie serwujemy sobie ponawianie traumy raz za razem. Wybory, decyzje podejmowane przez Josha to jak zrywanie świeżego strupa z ledwo zabliźnionej rany. Jednakże nowe doświadczenia, które przypadkowo stały się jego udziałem, mają szansę przynieść długotrwałą ulgę.
W. Bruce Cameron ponownie daje odczuć, że doskonale zna się na psach i rozumie mowę ich ciała, rozumie psią duszę. Drobiazgowo przedstawia zachowanie psów, ich reakcje na bodźce z zewnątrz, ale i ich wnętrza. Rozkłada na czynniki pierwsze całą psią miłość i udowadnia ponad wszelką wątpliwość, jakim dobrodziejstwem jest przyjaźń pomiędzy człowiekiem a psem.
„Psiego najlepszego” to książka, która delikatnie wprowadza w atmosferę świąt. Radość, humor, życzliwość, przyjaźń wprawiają w doskonały nastrój. Przygody Josha i psiaków sprawiają, że na ustach rozkwita szczery uśmiech, a emocje zawarte na kartach powieści dają nadzieję, że świat jeszcze nie zszedł tak całkiem na psy.
Polecam z całego serca ♥
„Psiego najlepszego, czyli był sobie pies na święta” W. Bruce Cameron, tł. Edyta Świerczyńska, Wydawnictwo Kobiece, Białystok 2017
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Bardzo dziękuję za odwiedziny i pozostawiane komentarze :)
Wszystkie czytam i staram się odpowiedzieć na każde pytanie.
Pozostawiam sobie możliwość usuwania Spamu i komentarzy wulgarnych czy obraźliwych...