Uwaga!


Wszystkie teksty zawarte na blogu Aleksandrowe myśli, chronione są prawem autorskim [na mocy: Dz.U.1994 nr24 poz.83, Ustawa z dnia 4 lutego 1994r o prawie autorskim i prawach pokrewnych]. Kopiowanie treści, choćby fragmentów oraz wykorzystywanie ich w innych serwisach internetowych, na blogach itp itd wymaga pisemnej zgody autorki bloga.

Translate

Łączna liczba wyświetleń

"O modlitwie. Listy do Malkolma" Clive Staples Lewis

Wydawnictwo: Esprit
Oprawa: miękka
Wprowadzono: 25-11-11
ISBN: 978-83-619-8965-3
Stron: 200
Wymiary: 130x200
Moja ocena: 4+/6 
Clive Staples Lewis autor słynnych "Opowieści z Narnii", urodził się 29 listopada 1898 r. w Belfaście. W wieku 19 lat brał udział w I wojnie światowej. To traumatyczne doświadczenie, stało się między innymi, przyczyną utraty wiary przez przyszłego pisarza. Po powrocie do domu Lewis podjął studia nad literaturą angielską. Na Uniwersytecie w Oxfordzie poznał J.R.R. Tolkiena i związał się z kręgiem Inklingów. Pod wpływem prowadzonych w grupie dyskusji rozpoczął się proces powrotu Lewisa do chrześcijaństwa. Problemy wiary, relacji człowieka do Boga, dobra i zła w świecie stały się jednym z głównych tematów jego pisarstwa.

C.S.Lewis zmarł 22 listopada 1963 r. w Oxfordzie, zostawiając po sobie spuściznę, która obejmuje nie tylko twórczość literacką, ale także eseistyczną, autobiograficzną i krytyczną.

Książka została wydana po śmierci C. S. Lewisa. Jest pisana w formie listów do fikcyjnego przyjaciela, dzięki temu możemy zaobserwować ogromny talent autora w kreowaniu bohaterów, jego dystans do siebie, wielkie poczucie humoru i łatwość z jaką posługiwał się piórem.
W sposób bardzo bezpośredni, z żartem, czasem ironią, potrafi przekazać swoje zdanie i przemyślenia o sprawach wielce istotnych, wierze, chrześcijaństwie, katolikach i nas samych.
Przeszkadzało mi podczas lektury odniesienia do wydarzeń, osób i publikacji, których nie znam i nigdy o nich nie słyszałam. Jednak doskonale pomyślane przypisy umożliwiają czytelnikowi pełen odbiór książki.

Czytając książkę zaskoczyło mnie to, że choć autor pisał ją w 1963 r., to wiele kwestii przez niego podniesionych są w dalszym ciągu aktualne. Wymienię chociażby msze, które na pierwszy rzut oka są nudne i nieciekawe ale z drugiej strony nie pozwalają na prawdziwe zjednoczenie z Bogiem, na pełne przeżycie liturgii, eucharystii i modlitwy. Wszystkie ozdobniki chóry, jasełka mają za zadanie przyciągnąć jak największą liczbę wiernych, chociaż nie koniecznie interesujących się rozmową ze Stwórcą.
Także celne są spostrzeżenie C. S. Lewisa co do chodzenia do kościoła i osądzania innych - jak wyglądają, czy ktoś ukląkł, czy się przeżegnał itp. Często traktujemy msze święte na pokaz i nic więcej. Bezmyślnie "wyklepujemy" formułki jednocześnie obserwując sąsiadów.
Kolejny przykład idealnie obrazuje cytat: "Jak trwoga to do Boga". Na co dzień zapominamy o bożych przykazaniach, codziennych modlitwach, miłosierdziu. Jednak kiedy dopadnie nas kryzys, stracimy zdrowie lub popadniemy w tarapaty, wtedy przypominamy sobie o Bogu, udajemy się na  pielgrzymki do sanktuariów, prosimy o wsparcie.
Razi nas oboje wyuczanie się modlitw na pamięć i klepanie ich bez namysłu i głębokiej wnikliwości. Mój synek jest teraz w I klasie szkoły podstawowej. Zdumiewa mnie ogrom formułek do wyuczenia. Dodatkowo katechetka nie wyjaśnia uczniom trudnych słów w nich użytych.
Wiele przez te lata się zmieniło w Kościele, kobiety są dopuszczane do święceń kapłańskich, dziewczynki służą do mszy, pozwolenie aktywnych homoseksualistów do sprawowania posługi biskupiej, ciche przyzwolenie na omijanie celibatu- byle bez skandalu, coraz to dramatyczniejsze podziały wewnątrz Kościoła.

Książka została napisana z myślą o ludziach nawróconych na chrześcijaństwo,  potrzebujących  wsparcia w praktykowaniu wiary, dla osób chcących z boku podpatrzeć członków Kościoła i kapłanów.
Jest również gratką dla miłośników twórczości C.S. Lewisa. Wg. pani Magdy Sobolewskiej, która napisała posłowie fani mogą się dopatrzyć echa jego licznych esejów i powieści. Nie mogę się do tego ustosunkować, gdyż opowieści o Narnii czytałam jako dziecko, a "O modlitwie" jest moim pierwszym spotkaniem z autorem w dorosłym życiu.
Mimo, że nie zaczytuję się w podobnej tematyce, C.S. Lewis wciągnął mnie w swoje rozważania o modlitwie.
 Recenzję można przeczytać również tutaj

Za egzemplarz recenzyjny bardzo dziękuję pani Kasi z portalu DużeKa oraz Wydawnictwu Esprit 
Czytaj dalej...

"Dziewczynka w zielonym sweterku" Krystyna Chiger, Daniel Paisner

Tytuł:     Dziewczynka w zielonym sweterku
Tytuł oryginalny:     The Girl In the Green Sweater
Wydawca:     Wydawnictwo Naukowe PWN
Numer wydania:     I
Data premiery:     2011-03-09
Ilość stron:     284
Moja ocena: 6+/6



Mimo mojego zainteresowania okresem II wojny światowej i holokaustu o historii ocalenia Krystyny Chiger po raz pierwszy usłyszałam w programie Tomasza Lisa. Podczas oglądania zaciekłej dyskusji o polskim antysemityźmie, pomocy Żydom dowiedziałam się również o rozpoczętych zdjęciach do filmu "W ciemności" Agnieszki Holland na podstawie książki "Dziewczynka w zielonym sweterku". Dziś już wiemy, że film ten jest nominowany do Oscara w kategorii film nieanglojęzyczny.
Chciałam zapoznać się ze wspomnieniami Krystyny Chiger zanim zostanę osaczona przez fotosy i zajawki filmu. Nie chciałam sugerować się obrazami wykreowanymi przez znaną panią reżyser. Wiedziałam, że ważną postać z książki będzie odgrywał aktor Robert Więckiewicz i już do końca lektury Leopold Socha miał jego twarz mimo, że znałam jego prawdziwe oblicze.


Książka i opowieść Krystyny Chiger rozpoczyna się jeszcze przed wybuchem II wojny światowej kiedy wiodła szczęśliwe i dostatnie życie. Razem z rodzicami malutkim braciszkiem Pawełkiem mieszka we Lwowie, który w tamtym czasie przynależał do Polski. Czas płynął leniwie aż do dnia 1 września 1939 r. Potem było już tylko gorzej. Polska znajduje się pod okupacją niemiecką z zachodu i bolszewicką od wschodu. Rosjanie z dnia na dzień pozbawiają rodzinę Chiger sklepu z tekstyliami i dokwaterowują do ich mieszkania nowych lokatorów. Żyje im się coraz nędzniej ale w dalszym ciągu czują się bezpiecznie. Dopiero gdy Lwów zajmują Niemcy, rozpoczyna się piekło. Prześladowania, zamknięcie w gettcie, wywózki do obozu koncentracyjnego- zagłady w Bełżcu i upadlanie Żydów w każdy możliwy sposób. Kiedy ludzi i kryjówek w gettcie jest coraz mniej Ignacy Chiger, ojciec Krysi, obmyśla plan ucieczki, który pozwoli im przetrwać do czasu wyzwolenia. Razem z kilkoma innymi Żydami postanawia zamieszkać w kanałach ściekowych. Z niespodziewaną pomocą przychodzi im Leopold Socha, Stefan Wróblewski i Jerzy Kowalów, lwowscy kanalarze. Gotowi są za opłatę dzienną, 500 zł od osoby, chronić i żywić uciekinierów. Rodzina Chiger i 17 Żydów w dniu likwidacji getta schodzą do kanałów, pełnych wilgoci, pleśni, bakterii i szczurów. Mieszkają w nich przez 14 miesięcy bez światła, bez wygód, bez dostępu do bieżącej wody i bez "porządnego" pożywienia. Udaje im się doczekać wyzwolenia i uwolnienia.


To książka o trudnych warunkach życia i wielkiej sile przetrwania, która pozwala przeżyć i cieszyć się życiem już po wojnie.
Zadziwiające jest to jak, w miarę normalne życie prowadziła rodzina Chiger w kanałach. Ustalili sobie rytm dobowy by odróżniać dzień od nocy, by móc prowadzić produktywną egzystencję. Musieli zachowywać się bardzo cicho aby nikt nie domyślił się istnienia ich kryjówki. Krysia i Pawełek byli jedynymi dziećmi w grupie uciekinierów. Wiedzieli i rozumieli jak maja się zachowywać. W wielkiej ciszy umierano i naradzało się nowe życie. Jedna z kobiet zabiła nowo narodzone dziecko aby dać szansę na życie pozostałym. W kanałach ukrywało się (na początku ) 21 Żydów o różnych charakterach, różnym wykształceniu. Nie wszyscy byli aniołami. Zdarzały się kłótnie, ataki agresji czy egoizmu. Przeżywają rozpacz, okresy załamania. Jednak chęć przeżycia była tak wielka, że wszystkie niedogodności przyjmowali z wdzięcznością i nadzieją na wolność.
Sięgając po "Dziewczynkę w zielonym sweterku" trzeba być przygotowanym na uwolnienie wielu skrajnych uczuć i emocji. Książka jest ogromnie poruszająca. Losy Żydów podczas II wojny światowej są ciężkie i tragiczne a historie ocalenia często bardzo wzruszające. 


Wspomnienia Krystyny Chiger są o tyle przejmujące bo jest opisem przeżyć 7 letniej dziewczynki. Dziecka, które zamiast się bawić, śmiać czy chodzić do szkoły uczestniczy i jest świadkiem zagłady. Nie rozumie motywów działania Niemców ani za co musi tak cierpieć ale jest świadoma zbliżającej się śmierci. Cierpi głód i nędzę. Każdej nocy i każdego dnia odczuwa ogromny strach przed Niemcami, boi się o przyszłość swoją i swojej rodziny. Obserwuje cierpienie matek tracące swoje dzieci, łapanki, w których do obozów koncentracyjnych wywożone są jej ciotki i kuzynki. Bardzo wzruszający jest moment, kiedy z okna w swoim mieszkaniu, mała Krysia żegna się ze swoją babcią niemym skinieniem ręki. Ona już wie, że to ich ostatnie spotkanie. Książka jest napisana bardzo sugestywnie. Często miałam wrażenie, że to relacja "na gorąco", ustami małej dziewczynki a nie dorosłej kobiety. Z każdą stroną współodczuwamy uczucia i emocje Krysi i Pawełka. Niemal słyszę ich szybsze bicie serca, kiedy siedzą w jednej z kryjówek i tuż, tuż słyszą kroki okupanta. Trudno jest wyłączyć swoje serce i z obojętnością czytać wspomnienia Krysi. Mnie się to nie udało. Niejednokrotnie ocierałam spływające łzy i dziękowałam Bogu, że te wydarzenia nie są udziałem moich synów. Najgorsze jest to, że w czasie okupacji niemieckiej zginęło tyle niewinnych dzieci tylko dlatego, że było Żydami.


"Dziewczynka w zielonym sweterku" jest również o człowieczeństwie. Leopold Socha to sierota. Już jako kilkunastoletni chłopak pakował się w kłopoty. Siedział w więzieniu za kradzież i oszustwa. Jego życie zmienia się gdy poznaje swoją żonę i gdy na świecie pojawia się jego dziecko. Chce od tej pory żyć uczciwie i odpokutować swoje winy. Pomoc grupie Żydów jest dla niego szansą na uratowanie duszy. Z upływem czasu bardzo zaprzyjaźnia się z rodziną Chiger a przeżycie Krysi i Pawełka są dla niego priorytetem. Jego dobre serce i w gruncie rzeczy bezinteresowność odzwierciedla sytuacja, w której Ignacy ie ma już pieniędzy aby opłacać swoich wybawicieli: "I to był właśnie moment, w którym Socha w pełni pokazał swój charakter. jednego dnia wziął ojca na bok i wsunął mu trochę pieniędzy. Powiedział, że teraz codziennie na koniec wizyty będzie oddawał tacie te pieniądze, które miał dostawać zgodnie z umówioną stawką. To wszystko w tajemnicy przed Wróblewskim i Kowalowem". Gdy i ten pomysł nie wychodzi, a jego pomocnicy domyślają się prawdy, Socha jest zmuszony pozostawić Żydów samym sobie. Nie ma już za co kupować im jedzenia. Jest to trudna sytuacja i dla jednej i dla drugiej strony. Wszystko wydaje się już być przesądzone. Leopold Socha i tym razem zaskakuje. Mimo wszystko dalej będzie pomagał. Zaczyna okradać niemieckie sklepy by zdobyć pieniądze na jedzenie dla Żydów. To paradoksalne rozwiązanie uważa za jak najbardziej moralne po tym czego dopuścił się Hitler.
Kiedy Lwów zostaje wyzwolony Socha wyprowadza z kanałów ocalonych. Wypowiada słowa: " To są moi Żydzi, to jest moja praca!". Nie odebrałam tego jako czcze przechwałki i próbę wywyższenia się. Była to prawdziwa duma z tego, że w tak trudnych warunkach udało mu się ocalić od zagłady 11 ludzi, że on drobny złodziejaszek i oszust stał się dobrym człowiekiem. Kto ratuje jedno życie- ratuje cały świat. 


Książka jest wzbogacona o zdjęcia. Możemy zapoznać się z wizerunkami rodziny Chiger ich potomków.
Zielony sweterek istnieje do dziś. Jest eksponatem w waszyngtońskim Muzeum Holocaustu. Możemy przyjrzeć się wybawicielom: Leopoldowi Socha, Stefanowi Wróblewskiemu. Ostatni rozdział Post scriptum jest poświęcony dalszym losom ocalonych i kanalarzy. Leopold Socha z małżonką i Stefan Wróblewski otrzymali medal Yad Vashem "Sprawiedliwy wśród narodów świata".
"Dziewczynka w zielonym sweterku" nie jest pełnym obrazem tych wydarzeń. Pamięć i psychika dziecka nie może wyłapać wszystkich wydarzeń i nie potrafi ocenić działań wojny i okupacji. Doskonałym uzupełnieniem będzie książka ojca Krysi, Ignacego Chigera "Świat w mroku". Warto skonfrontować punkt widzenia ojca i córki.









Za możliwość przeczytania książki dziękuję panu Piotrowi z wydawnictwa PWN




Czytaj dalej...

"Powietrze na śniadanie" Jana Frey

Wydawnictwo: Oficyna Wydawnicza FOKA
Oprawa: miękka
Wprowadzono: 20-10-11
ISBN: 978-83-7668-013-2
Stron: 160
Wymiary: 145x210
Moja ocena: 6/6


"Powietrze na śniadanie" należy do serii Biblioteka młodych. Jest to książka z ważnym przesłaniem do nastolatków obojga płci. Choć bohaterką tej opowieści jest dziewczyna, jej problemy mogą dotknąć każdego z nas.

Serafina była zupełnie zwyczajnym dzieckiem. Na początku swojego życia mieszkała z rodziną u babci we Włoszech. To był dla niej szczęśliwy okres. Ciepły klimat, cudowne widoki, miłość bliskich i beztroskie niczym nieskrępowane dzieciństwo. Wszystko zmienia się gdy rodzina przeprowadza się do Niemiec. Brak znajomych, głupie żarty i docinki na jej temat, sprawiają że dziewczyna zamyka się w sobie. Jej jedyny przyjaciel Moses jest otyły. Serafina obserwuje jego trudne, napiętnowane wyzwiskami życie. Postanawia zrobić wszystko aby jej nie przytrafiło się to samo. Zaczyna dostrzegać, że jej figura się zmienia, że przybyło jej trochę tkanki tłuszczowej. Dopadają ją kompleksy, które zaczynają rządzić jej psychiką i życiem. Chce być chuda przez co, w jej mniemaniu, piękna. Kiedy rozpoczyna swą przygodę z odchudzaniem waży 66 kg przy wzroście 186 cm. Najpierw ogranicza jedzenie co szybko wpływa na jej pierwszy sukces. W tym samym czasie Serafina zakochuje się. Chce schudnąć jeszcze bardziej by zwrócić na siebie uwagę chłopca. Podwaja swoje wysiłki. Prowadzi dziennik, w którym zapisuje wszystko co zjadła danego dnia. Zaczyna ćwiczyć, zażywa tabletki odchudzające i przeczyszczające, czasem wymiotuje. Kłótnie między rodzicami, zdrada ojca jest doskonałą przykrywką dla nastolatki. Nikt nie zauważa zmian w jej zachowaniu i odżywianiu. Problem zauważa ciotka i mobilizuje rodzinę do walki o zdrowie a przede wszystkim o życie Serafiny.


Jana Frey w swojej książce przybliża nam mechanizmy objawy jakimi rozpoczyna się jedna z najbardziej podstępnych chorób na świecie czyli anoreksja. Choroba dotyczy zaburzeń odżywiania i jest
to niezdolność utrzymywania wagi na poziomie minimalnej wagi właściwej dla danego wieku i wzrostu, przeżywanie intensywnego lęku przed staniem się osobą grubą, zaburzenia spostrzegana własnego ciała, brak miesiączki (przez 3 kolejne cykle). Anoreksja może mieć dwie formy restrykcyjną i bulimiczną. Zmiany somatyczne w skrajnych wypadkach są przyczyną śmierci.
" To jest najgorsze w tej chorobie. Zbyt długo się ją lekceważy i nie docenia, a potem jest już za późno. Nie da się przewidzieć, kiedy nadchodzi punkt, w którym ciało odmawia posłuszeństwa.I potem nie można już nic zrobić..."
 
Odchudzanie, diety...Ile kobiet codziennie rozpoczyna jedną z nich Nie zdajemy sobie sprawy z tego, że anoreksja czai się za naszymi plecami czyhając na naszą słabszą formę. Chcemy zgubić tylko kilka kilogramów. Gdy nam się uda, zachęcone próbujemy zrzucić jeszcze i jeszcze. Wpadamy w błędne koło. Niektórym udaje się powiedzieć "STOP!" i żyją szczęśliwie ze swoją nową figurą. Niektórzy tego nie potrafią. Oni w lustrze w dalszym ciągu widzą grubasa, tłusty brzuch czy pośladki. Sygnały i uwagi od zmartw
ionych bliskich i znajomych, którzy chcą zatrzymać odchudzanie zbywają ze złością. Serafina uważała, że zazdroszczą jej zgrabnej sylwetki i pięknego wyglądu. 

Przeraża mnie myśl, że można z własnej woli zagłodzić się na śmierć, że umysł wprowadza nas w błąd wręcz okłamuje. Zdradza nas podsyłając fałszywe obrazy.
Przeraża mnie, że odchudzają się coraz młodsze dziewczyny, których psychika nie jest jeszcze w pełni wykształcona, jest podatna na wpływy.
Przeraża mnie, że są osoby, które zachęcają do głodówek. Pomagają przechytrzyć i oszukiwać rodziców, podpowiadając metody i sposoby na chowanie jedzenia, że istnieje coś takiego jak dekalog anorektyczki. Zachwalają anoreksję jako dietę- cud. Nie będę cytować bo nie popieram takich działań. Wystarczy wpisać w google "Dekalog anorektyczki" i złapać się za głowę.


Polecam książkę nastolatkom by zapoznały się z Serafiną i jej chorobą. Być może ustrzeże je to przed samodzielnym odchudzeniem bez wsparcia rodziny i lekarza.
"Powietrze na śniadanie" powinny przeczytać również ich matki by nauczyć się symptomów i mechanizmów anoreksji. Muszą wiedzieć na co zwracać uwagę, co kontrolować i jak pomóc swojemu dziecku. 


W Polsce coraz więcej osób choruje na anoreksję.
• W 1997 roku szpitale zarejestrowały 300 pacjentów z zaburzeniem łaknienia, cztery lata później już ponad 1000
• Co druga nastolatka chce się odchudzać
• Do szpitala trafiają nawet 12-latki
• 35% spośród młodych osób odchudzających się zapada na anoreksję lub bulimię





Za egzemplarz recenzyjny bardzo dziękuję pani Ewelinie z Oficyny wydaniczej Foka






Czytaj dalej...

Administrator strony Aleksandrowe myśli korzysta z systemu komentarzy Disqus. Adresy IP i adresy e-mailowe są przechowywane przez administratora Disqus'a. Zakładając stronę na platformie Disqus wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych.
Aleksandrowe myśli © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka