Uwaga!


Wszystkie teksty zawarte na blogu Aleksandrowe myśli, chronione są prawem autorskim [na mocy: Dz.U.1994 nr24 poz.83, Ustawa z dnia 4 lutego 1994r o prawie autorskim i prawach pokrewnych]. Kopiowanie treści, choćby fragmentów oraz wykorzystywanie ich w innych serwisach internetowych, na blogach itp itd wymaga pisemnej zgody autorki bloga.

Translate

Łączna liczba wyświetleń

Stosik na koniec lutego :)



1. Anna Sznajder "Zielone oczy Mariny"- od portalu dlalejdis
2. Sonia Faleiro "Ślicznotka"- od wydawnictwa
3. Maria V. Snyder "Siła trucizny"- od wydawnictwa
4. Diana Palmer "Wszystko dla niej"- od wydawnictwa

Przepraszam za jakość zdjęcia. Nie wiem co się dzieje z moim aparatem.
Czytaj dalej...

"Amsterdam Parano" Michał Puchalak

Wydawnictwo: COMM Partner
Oprawa: miękka
ISBN: 978-83-62518-00-5
Stron: 328
Wymiary: 135x205
Moja ocena: 4/6


Nigdy nie zażywałam narkotyków ani nie miałam i nie mam z nimi styczności. Jednak co jest nieznane często budzi zaciekawienie. Z każdej strony słyszymy wiele złego na temat substancji psychoaktywnych i w większości się z tym zgadzam.Dlatego chciałam poznać zdanie i opinie drugiej strony. Chciałam również poznać motywy, dla których ludzie sięgają po narkotyki.

"Amsterdam Parano" to zapis autentycznych wydarzeń z życia Michała Puchalaka. Jako dziewiętnastolatek wyrusza do Amsterdamu. Początkowo miał to być tylko wakacyjny wyjazd. Lecz miesiące zamieniają się w lata, w których bohater eksperymentuje z wszelkiego rodzaju narkotykami, zbiera doświadczenia seksualne, poznaje nowe nurty muzyczne i integruje się z lokalną społecznością skoncentrowanej na iluzorycznej teraźniejszości.

Michał Puchalak tak pisze o swojej książce: "Moim celem było przekazanie, że nie każdy, kto bierze narkotyki musi być przegranym żulem, kradnącym, aby mieć na kolejną działkę (...) mam nadzieję, że książka ta zaspokoi ciekawość osób, które właśnie tą ciekawością pchane sięgnęłyby po tego czy innego procha. A jeśli już sięgną- mam nadzieje, że dostarczone tu informacje sprawia, że będzie to dla nich eksperyment przynajmniej odrobinę bezpieczniejszy."

Mimo mojej wcześniejszej ciekawości, książka jakoś specjalnie mnie nie zachwyciła. Sam opis rodzajów narkotyków i ich działanie, w sensie poznawczym, nie budzi moich zastrzeżeń. Ale ciężko mim było czytać więcej niż kilka kartek dziennie.
Przyznam, że niektóre anegdoty były zabawne i wywoływały uśmiech na twarzy. Jednak przez większość czasu czyta się o halucynacjach narkotykowych bądź o podbojach seksualnych. Może dla niektórych książka będzie skandalizująca ale ja nie dowiedziałam się z niej niczego nowego, no może oprócz nazw wszelakich substancji psychoaktywnych.
Dużym plusem książki jest jej autentyczność. Nic nie jest przemilczane, nic nie jest ocenzurowane. Autor postanowił każdą sytuację opowiedzieć z punktu widzenia człowieka, którym był w trakcie tych wydarzeń i używać adekwatnego języka. Wszystko co opisuje, doświadczył na własnej skórze i jest to jego subiektywna opinia.

Moje zdanie o narkomanach nie jest tak stereotypowe jak sugeruje autor książki. Nałóg może zdarzyć się w każdej rodzinie , u reprezentantów każdej warstwy społecznej, w każdym wieku i u każdej z płci.
Moje zdanie co do legalizacji substancji psychoaktywnych nie zmieniło się i cieszy mnie fakt, że moje dzieci będą miały do nich utrudniony dostęp.

Za egzemplarz recenzyjny bardzo dziękuję Pani Monice z wydawnictwa COMM

Czytaj dalej...

"Sto tysięcy królestw" N.K.Jemisin


Tytuł: Sto Tysięcy Królestw
Tytuł oryginału: The Hundred Thousand Kingdoms
Autor: N K Jemisin
Seria: Trylogia Dziedzictwa, tom 1
Format: 143x205 mm                               
Oprawa: miękka
Liczba stron: około 450
Tłumaczenie: Kinga Składanowska
ISBN: 978-83-61386-11-7
Moja ocena: 6/6

Miałam wiele obaw przed rozpoczęciem lektury "Sto tysięcy królestw". Na co dzień nie zaczytuję się fantastyką i nie czuję się ekspertem w tej tematyce. 
Książkę rekomenduje wiele autorytetów w tym gatunku: Brent Weeks, Fantasty Book Rewie, SF Signal, Fantasty Magazine, The Ranting Dragon. Wyrażają się o niej samych superlatywach. 
"Sto tysięcy królestw" została nominowana do wielu prestiżowych nagród w kategorii najlepszy debiut roku i najlepsza powieść roku m. in. do nagród Hugo, Cebula, Gemmel, Crawford, Tiptree i World Fantasty Award. Powieść zdobyła nagrodę Locus Award 2011 dla najlepszej debiutanckiej powieści roku.

Yeine Darr zostaje wezwana do królewskiego miasta Sky przez swojego dziadka Dekartę Arameri- króla. Zupełnie niespodziewanie zostaje ogłoszona jego spadkobierczynią. Poznaje również swoich kuzynów- Relada i Sciminę- swoich przeciwników walce o tron. Wydaje jej się, że w pałacu dziadka nie ma żadnych sojuszników musi radzić sobie sama. Okazuje się jednak, iż odnajduje przyjaciół tam gdzie się tego nie spodziewa. Sama jest kimś zupełnie innym niż jej się wydawało, a śmierć matki otworzyła puszkę z tajemnicami, które musi rozwikłać przed koronacją i ma na to wszystko niewiele czasu. Rozpoczyna się prawdziwy wyścig szczurów. Kto pierwszy, kto lepszy, kto więcej zaproponuje, kto ma lepsze układy.  

Po całej serii książek o wampirach, wilkołakach i aniołach przyszedł czas na Wielką Trójkę, nieśmiertelnych Bogów, potomków Chaosu: Itempasa- Świetlistego Pana, Enefy, Nahadotha - Pana Ciemności. Pomysł okazał się na tyle interesujący, że z chęcią otworzyłam powieść. Nie zawiodłam się,. N. K. Jemisin od pierwszej strony buduje napięcie i zaskakuje wartką akcją, która z każdą kartką przyspiesza, powodując szybsze bicie serca i pobudza ciekawość w jaką stronę potoczą się losy głównych bohaterów. 
Postacie są wyraziste, pełne sprzecznych uczuć, wyjątkowo inteligentne i każda z nich skrywa w sercu własne sekrety. Szukają sprzymierzeńców w walce o prawdę, szansę przetrwania i wolność w okrutnym świecie rodziny Aramerich. 
Tam, gdzie została odkryta jedna tajemnica, natychmiast pojawia się kolejna ściśle związana z poprzednią. Miałam wrażenie, iż Yeine jest w posiadaniu laleczki Matrioszki. Każda laleczka to jeden sekret a ona wyciąga jedną, a z niej mniejszą i jeszcze mniejszą, i tak bez końca. Byłam zachwycona! Uwielbiam gdy powieść trzyma w napięciu, a czytelnik jest zaskakiwany na każdej stronie. 
Najbardziej zdumiewa mnie oraz jednocześnie fascynuje ogromna wyobraźnia autorki, konsekwencja w tworzeniu postaci i otaczającego ich tła, która w ciągu trwania akcji jest równa lub nawet wzrasta proporcjonalnie wraz z rozwijającymi się wątkami. Nigdzie nie dopatrzyłam się "zapchaj dziur", wszystkie elementy powieści są idealnie dobrane i zharmonizowane, co czyni "Sto tysięcy królestw" jeszcze bardziej atrakcyjną dla odbiorcy. 

Książka jest pierwszym tomem Trylogii Dziedzictwa. Już teraz nie mogę się doczekać kolejnych części. Bardzo mnie interesuje czego będą dotyczyły, czy N. K. Jemisin nie spocznie na laurach i czy będą miały równie tajemniczą i magiczną atmosferę, jakie wniesie nowe pomysły, a może będą po prostu marną imitacją pierwszego tomu. 
Jestem ciekawa jak kolejne księgi nawiążą do losów Yeine Heine Wielkiej Trójki, a może będzie to ich kontynuacja?
Z ogromną niecierpliwością czekam na premierę II tomu i trzymam kciuki za kolejny sukces.

Recenzję można przeczytać również tutaj

Za egzemplarz recenzyjny bardzo dziękuję Pani Kasi z portalu duzeka oraz Wydawnictwu Papierowy Księżyc



Czytaj dalej...

Administrator strony Aleksandrowe myśli korzysta z systemu komentarzy Disqus. Adresy IP i adresy e-mailowe są przechowywane przez administratora Disqus'a. Zakładając stronę na platformie Disqus wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych.
Aleksandrowe myśli © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka