Rola rodzica to piękne, radosne, trudne, a czasem bolesne doświadczenie wymagające wiele wyrzeczeń.
Każde z tych emocji bardzo wnikliwie przeżyła zwykła, niewyróżniająca się amerykańska rodzina Fitzgerald. Dotknięci śmiertelną chorobą starszej z córek, muszą nie tylko sprostać przeciwnościom wymuszanym przez nowotwór, ale okiełznać charaktery swych dzieci i wychować ich na przyzwoitych ludzi.
Dlatego ogromnym zaskoczeniem jest dla nich pozew Anny, młodszej z córek, w którym domaga się samostanowienia o sobie, uszanowania swoich decyzji, swojej przyszłości. Co skłoniło dziewczynę do tak drastycznego kroku?
Nowotwór, ostra białaczka promielocytowa, na którą cierpi Kate, wyznacza rytm życia rodziny Fitzgerald. Wszyscy muszą się podporządkować terminom badań, lekarskich kontroli, czasu remisji i ciężkich nawrotów choroby. Rodzice w walce o zdrowie jednego z dzieci zapominają, zaniedbują dwoje pozostałych. Każde z nich na własny sposób radzi sobie z odrzuceniem, rozczarowaniem i brakiem bliskości mamy i taty. Wpędzają się przy tym w mniejsze i większe problemy, które zamiast jednoczyć rodzinę jeszcze bardziej ich od siebie oddalają.
Jodi Picoult jest mistrzynią gatunku i sięgając po jej książki wiem, że czeka mnie genialna literacka uczta. Tak było i tym razem. Autorka pozwoliła mi wejść w skórę każdego z bohaterów powieści, poznać historię z kilku perspektyw i spojrzeć na świat oczami wystraszonego, nieumiejącego pogodzić się z chorobą córki Briana czy zdeterminowanej i niepoddającej się matki. Obserwujemy poczynania Jessego, Anny, Kate i wierzymy w to, co nam przekazują. I tu tkwi haczyk. Bohaterowie nie mówią całej prawdy. Żeby ją poznać, trzeba czytać między wierszami, trzeba wnikliwie obserwować rodzinne powiązania i zależności, a i tak istnieje szansa, że źle oszacujemy intencje, mylnie okażemy współczucie, błędnie wzniesiemy oskarżycielski palec. Rodzicielstwo, macierzyństwo nie ma tylko jednej strony, niewzruszonej , niezmienianej, ścisłej, hermetycznej. Uczucia i emocje zmieniają się wraz z wiekiem dzieci, okolicznościami, wyzwaniami. Dla dobra swoich dzieci rodzic jest gotowy na heroiczny wysiłek, jest w stanie znieść niemal wszystko i doświadczyć wszystkiego bez poczucia winy, bez zbędnego patosu i oczekiwania na laury, na poklask, na uznanie.
Sara Fitzgerald najbardziej na świecie pragnie zdrowia dla swojej córki i nie zawaha się wykorzystać każdej szansy, którą przyniesie jej los. Czy czytelnik ma prawo osądzać jej zachowanie? I czy poznając całą historię Kate i Anny będzie potrafił przyznać się do pochopnych, błędnych osądów?
Jodi Picoult z wyczuciem dawkuje nam emocje i wprawia serce w nieregularny rytm bicia. Zastosowany trik z naprzemienną narracją nawarstwia ciekawość, niecierpliwość i zmusza do sięgania po książkę w każdej wolnej chwili. Kontrowersyjny temat choroby, walki z nią, walki o samodzielność i decydowanie o życiu i śmierci oraz obraz powolnego rozpadu rodziny zmusza do refleksji, zajęcia stanowiska w sprawie.
"Bez mojej zgody" to zdecydowanie jedna z najlepszych książek autorki. Czytałam ją dawno temu ale nie mogłam sobie odmówić przyjemności z ponownej lektury. Tym razem w wersji audio. Swojego głosu użyczyła Magdalena Karel, która moim zdaniem nie wykonała najlepiej swojego zadania. Nie podobała mi się jej ekspresja. Wydawała się sztuczna, napuszona, nietrafiona. Na szczęście genialna fabuła pozwoliła się zatracić i zapomnieć o jej interpretacji.
"Bez mojej zgody" Jodi Picoult, Prószyński Media, Biblioteka Akustyczna, czyta Magdalena Karel
Recenzja napisana dla sereisu DlaLejdis :)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Bardzo dziękuję za odwiedziny i pozostawiane komentarze :)
Wszystkie czytam i staram się odpowiedzieć na każde pytanie.
Pozostawiam sobie możliwość usuwania Spamu i komentarzy wulgarnych czy obraźliwych...