Klimatyczna podróż w przeszłość
Przyjęło się uważać, że zakony, klasztory, kościoły to miejsca kultu religijnego przez są wolne od wszelkiej agresji i przemocy.
Całkiem inaczej podszedł do tego zagadnienia Krzysztof Koziołek i to właśnie w zakonie benedyktynów osadził brutalną akcję i uśmiercił kilku zakonników.
Zbrodnia ta, choć uznana za przypadek przez miejscowego policjanta, wzbudza ogromne zainteresowanie Gustava Dewarta, który przyjechał do opactwa wypocząć i podreperować zdrowie psychiczne. Jednakże komisarzem kryminalnym jest się we krwi, a gwałtowna śmierć nie może pozostać niewyjaśniona.
„Imię Pani” to rasowy kryminał retro. Akcja powieści została osadzona w latach trzydziestych XX w. jeszcze przed wybuchem II wojny światowej. Opactwo Cystersów w Grüssau (obecny Krzeszów) jest integralną częścią regionu i niejako centrum kulturowego dziedzictwa. Niezapomniane obrzędy religijne skupiają uwagę wiernych z całej okolicy. Krzysztof Koziołek zebrał wiele materiałów na temat samego miejsca, zakonu, klasztoru i doskonale wszystko udokumentował w swojej powieści. Z pieczołowitością odwzorował minioną epokę, mentalność ówczesnych mieszkańców Grüssau, ich wizerunek, a także topografię samego miasteczka. To doskonale wprowadza w klimat powieści i pozwala czytelnikowi bez przeszkód przenieść się w czasie. A to już połowa sukcesu :)
Czynnikiem, który wpływa na zainteresowanie czytelnika, są wyraziści i wiarygodni bohaterowie. Autor stworzył postacie idealnie dopasowane i uzupełniające się. Gustav nie jest człowiekiem, który od samego początku budzi sympatię. Jest dość mrukliwy, nieprzystępny i dość szybko się irytuje. Nie robi to na mnie wrażenia. Jeżeli bohater jest spójny z planem powieści, jeżeli nie zachowuje się sztucznie i nie jest zwyczajnie nudny, to wolę takie ciemniejsze charaktery niż słodkie, uległe istoty bez polotu. Za to bardzo mnie denerwował miejscowy policjant pozostawiony w kontrze do Gustava. Zawzięcie bronił swojego zdania, stanowiska i pozycji, przez co kompromitował się na każdym kroku. Drażni mnie ten typ ludzki. Jednak w książce sprawdził się doskonale. Jaśniejszą stronę powieści stanowił zakonnik Lubomski. Był promykiem, który rozświetlał ciemność i zawsze zjawiał się znienacka. Reszta postaci to idealnie zgrane i skomponowane tło, które jak trzeba było, dodawało koloru, lub inteligentnie blakło w punktach kulminacyjnych.
Spodobało mi się przedstawienie samego Grüssau jako hermetycznej społeczności, gdzie obcy traktowani są z góry i z rezerwą, a swoich chroni się jak ognia.
Akcja „Imię Pani” rozkręca się dość powoli, ale miarowo i rytmicznie. Nakreślenie sytuacji i wprowadzenie czytelnika w odpowiedni klimat wymaga trochę czasu, i ja to rozumiem. Mniej cierpliwym może się to nie spodobać. Intryga sprawnie zawiązana, przeprowadzona i wyjaśniona. Krzysztof Koziołek przez większość powieści tak dozował fakty i informacje, by jak najdłużej zachować tajemniczość i zawiłą zagadkę. To lubię.
Podsumowując „Imię Pani” to klimatyczna powieść z wartkim wątkiem kryminalnym, brutalną zbrodnią i zagadką, której rozwiązanie ma znaczenie dla całej społeczności, ale i może zmienić losy ludzi, którzy nie mają z nią zupełnie nic wspólnego.
Krzysztof Koziołek zaprosił mnie w przeszłość, która mnie zaintrygowała, zaciekawiła i pozwoliła uciec od rzeczywistości na wiele godzin :)
Miłośnicy kryminałów retro muszą zapamiętać ten tytuł :)
„Imię Pani” Krzysztof Koziołek, Manufaktura Tekstów, Nowa Sól 2017
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Bardzo dziękuję za odwiedziny i pozostawiane komentarze :)
Wszystkie czytam i staram się odpowiedzieć na każde pytanie.
Pozostawiam sobie możliwość usuwania Spamu i komentarzy wulgarnych czy obraźliwych...