Znam twórczość Lauren Oliver i niezmiennie trafiają one do mojego serca. Nie tylko ja jedna jestem pod urokiem jej powieści. Autorka zebrała już pokaźne grono fanów, które rośnie z każdym dniem i każdą podejmowaną historią.
Gemma jest zwyczajną nastolatką, ale żyje inaczej niż jej rówieśnicy. Jako dziecko więcej czasu spędziła w szpitalu niż w domu. Poważna wada serca spowodowała, że rodzice zamknęli ją pod kloszem. Pozwalają jedynie na naukę w szkole, ale wszystkie wyjścia do kina, na imprezy czy wyjazdy szkolne i wakacyjne są surowo zakazane. Z tego powodu dziewczyna jest szykanowana i wyśmiewana w szkole. Wygłupy, dowcipy są coraz bardziej dołujące. Na szczęście Gemma ma przyjaciółkę, która rozjaśnia doskwierające samotnością chwile. To właśnie z nią ma wyjechać na pierwszą, zupełnie samodzielną wycieczkę. W ostatniej chwili rodzice zabraniają jej udziału w eskapadzie. Ma to związek z tajemniczą kliniką. Zaciekawiona Gemma wbrew woli opiekunów postanawia prawdziwą przyczynę zakazu.
Żal mi było Gemmy. Nie dość, że dotknięta ciężką chorobą, dokuczliwymi badaniami i leczeniem, to zamknięta pod kloszem obaw i strachu rodziców przed zagrożeniami świata zewnętrznego. To przede wszystkim oni są odpowiedzialni za samotność córki i ciężkie chwile, jakie znosi na korytarzach szkolnych. Dziewczyna nigdy nie żali się na swój los, ale mocno zaczyna doskwierać jej troska opiekunów. Czarę goryczy przelewa zakaz wyjazdu na ferie. To miała być pierwsza samodzielna eskapada i jedna z niewielu przyjemności. Przyjaciółki przemyślały i zaplanowały każdy dzień. Okazuje się, że za zakazem skrywa się tajemnica z przeszłości. Wiadomo, że takie sekrety rozpalają wyobraźnię, a chęć rozwiązania zagadki na tyle silna, że nic nie może powstrzymać rozbudzonej ciekawości.
Gemma całkiem nieźle odnajduje się w sytuacji. Jak na zamkniętą w sobie, zakompleksioną dziewczynę bez trudu dociera do kliniki i zgrabnie rozwiązuje kolejne zadania. Tak dociera do Liry, która ma z nią wiele wspólnego.
Jeszcze bardziej żal mi Liry. Nie miała łatwego życia, które oparte jest na kłamstwie i zmuszaniu do uległości. Z tego wszystkiego nie uważa się za człowieka...
Prawdę mówiąc, trudno pisać o fabule książki niczego nie zdradzając. Dlatego od razu przejdę do uczuć, jakie pozostawiła we mnie jej lektura.
„Replika” wyróżnia się tym, że można ją czytać z obu stron. Co to znaczy? Z jednej strony poznajemy historię widzianą oczami Gemmy. Po odwróceniu książki, te same wydarzenia obserwujemy z perspektywy Liry. To od czytelnika zależy, jak będzie śledził bieg wydarzeń. Może czytać pojedynczo lub na zmianę. Opowieści doskonale się uzupełniają i dają możliwość przyjrzenia się sytuacji w szerszej perspektywie. Obie dziewczyny łączy przeszłość, która niestety nie daje im wytchnienia. Muszą połączyć siły, żeby dać upust sprawiedliwości, ale również, żeby poznać prawdę o sobie samej, swoich korzeniach oraz czy wychowanie ma wpływ na to, jakim jest się człowiekiem.
Klinika jest ważnym elementem powieści. Tam dochodzi do eksperymentów, które zmuszają do przemyśleń dotyczących moralności i człowieczeństwa. Można zrozumieć naukowców, którzy dążą do jak najlepszego poznania świata, trudniej zrozumieć ludzi, który wykorzystują ich pracę, by napchać sobie kieszenie, nie licząc się z nikim i z niczym.
Lauren Oliver ma dar lekkiego operowania piórem. Jej powieści czyta się płynnie, łatwo, ale niezmiennie z zapartym tchem i drżącym sercem. Z „Repliką” było tak samo. Z ogromnym zainteresowaniem śledziłam perypetie dziewczyn, których poplątane losy, poplątały się jeszcze bardziej. Akcja powieści jest wartka i wyjątkowo zmienna. Nie wiadomo jak i kiedy zmieni bieg. Zwroty są gwałtowne i często zaskakujące. Lubię, kiedy lektura jest tak ekscytująca, że adrenalina buzuje w żyłach.
Niestety nie wszystko zostało wyjaśnione. Owszem jedna zagadka dość szybko się rozwiązała, ale dodatkowo skomplikowała sytuację. Pomniejsze wątki towarzyszące w ogóle nie zostały zakończone, a finał nie był tym, czego oczekiwałam. Jeżeli to początek serii, to ok. Jeżeli nie, to trochę mnie to rozczarowało.
Niestety nie wszystko zostało wyjaśnione. Owszem jedna zagadka dość szybko się rozwiązała, ale dodatkowo skomplikowała sytuację. Pomniejsze wątki towarzyszące w ogóle nie zostały zakończone, a finał nie był tym, czego oczekiwałam. Jeżeli to początek serii, to ok. Jeżeli nie, to trochę mnie to rozczarowało.
„Sekret wyszedł na jaw. Była dziwolągiem i potworem. Teraz już nie miała co do tego wątpliwości.”
Książki Lauren Oliver nie mogłyby się obejść bez wątku miłosnego. W „Replice” jest dość delikatnie zarysowany i nie przysłania najważniejszych zagadnień.
„Replika” to ciekawa powieść młodzieżowa. Jej zaskakująca konstrukcja dodaje atrakcyjności. Tematyka medycznych eksperymentów daje wiele powodów do refleksji. Takie sytuacje mogą mieć miejsce i to już w najbliższej przyszłości. Czy jesteśmy na to gotowi fizycznie i psychicznie?
„Replika” Lauren Oliver, tł.Monika Bukowska, Otwarte, Kraków 2017
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Bardzo dziękuję za odwiedziny i pozostawiane komentarze :)
Wszystkie czytam i staram się odpowiedzieć na każde pytanie.
Pozostawiam sobie możliwość usuwania Spamu i komentarzy wulgarnych czy obraźliwych...