Czy poważna instytucja londyńskiej policji Scotland Yard może mieć swoje alternatywne oblicze? Czemu nie? Wyobraźnia pisarzy i czytelników jest na tyle szeroka, że bez problemu pomieści także magiczny wydział tejże placówki, ku uciesze i rozrywce.
Clovis LaFay, nekromanta zmaga się się złą sławą nazwiska i członkami rodziny, którzy zamiast chluby przynoszą rozczarowanie i poważne kłopoty. Przypadkiem spotyka swojego szkolnego kolegę Johna Dobsona, teraz nadinspektora świeżo utworzonej jednostki wydziału detektywistycznego londyńskiej policji metropolitalnej. Za namową przyjaciela konsultuje kilka poważniejszych zadań i wyzwań, które dokładają mu zmartwień i trudności. Także siostra Dobsona, Alicja, dorzuca swoje trzy grosze i poważnie miesza w życiu młodego nekromanty.
Zapowiada się intrygująco i tajemniczo? Owszem, tak jest! Jednak żeby poczuć całą przyjemność z lektury, trzeba przebrnąć przez pierwsze, na szczęście chwilowe trudności. Na początku bardzo trudno było mi się wczuć w klimat, dość ciemny i mroczny. I to nie za sprawą języka, czy umiejętności malowania słowem. Kłopoty sprawiły mi magiczne określenia, których namiętnie używali bohaterowie. Jednak jak już przyzwyczaiłam się do glyfów, ghuli, kinemancji, piromancji, nekromancji mogłam poddać się swojej wyobraźni.
Anna Lange przedstawiła mi bardzo ciekawe postacie. Clovis LaFay to młody dżentelmen z nieciekawą rodzinną historią. Opuszczony, osaczony samotnie podąża przez życie. Skazany na magię, która wyznacza mu drogę i jest jedyną towarzyszką. Spotkanie z dawnym przyjacielem, daje mu nowe możliwości, nadzieje, szansę na zmiany. John Dobson to poważny funkcjonariusz policji, który głęboko do serca bierze sobie bezpieczeństwo Londyńczyków. Jest honorowy, dużo wymaga od siebie i od swoich bliskich. Nie pozwala na błędy i nie dale taryfy ulgowej. Jednocześnie jest czuły, opiekuńczy, odpowiedzialny. Alicja Dobson to dziewczyna, która ma bardzo konkretne plany. Ma w sobie wielki potencjał magiczny, ale może go szkolić jedynie w roli pielęgniarki, co skwapliwie czyni. Nie ma pojęcia, że jej nauka idzie na marne a glyfy, które poznaje są niepełne i nie spełniają całkowicie swojej roli. Dopiero odnowiona przyjaźń pomiędzy Clovisem, a Johnem daje jej możliwość w pełni rozwinąć skrzydła. Horatio i Frederick LaFay to postacie spod ciemnej gwiazdy, którzy skrywają tajemnicę, która staje się początkiem i końcem kłopotów.
Osadzenie akcji w wiktoriańskim Londynie to bardzo udany pomysł. Nic tak bardzo nie pasuje do tej mrocznej oraz pełnej sprzeczności i brutalności epoki, jak magia. W książce „Clovis LaFay. Magiczne akta Scotland Yardu” mamy jej w brud, w każdej postaci, po każdej ze stron. Jesteśmy świadkami okrutnego wykorzystania siły i wiedzy oraz rzucania zaklęciami w służbie dobra, zdrowia i życia. Na tle bezwzględnej tajemnicy i okrucieństwa nieznanej i niezdiagnozowanej choroby rodzi się subtelne uczucie, nieodporne jeszcze na zło i brud świata, które je otacza. Czy się spełni czy umrze śmiercią naturalną?
„Clovis LaFay. Magiczne akta Scotland Yardu” Anny Lange to debiut literacki. Życzę sobie aby początek kariery pisarskiej była tak udany, dopracowany, spójny i tak porywający. Teraz mogę się przyznać. Obawiałam się tej lektury, bo moje doświadczenie obcowania z literaturą fantasy nie jest zbyt obszerne. Ale nawet dla mnie, prawie laika, jest doskonale zrozumiała i intrygująca. Mam nadzieję, że to nie ostatnie spotkanie z Clovisem LaFay :) (otwarte zakończenie daje taką nadzieję :))
„Clovis LaFay. Magiczne akta Scotland Yardu” Anna Lange, wydawnictwo Sine Qua Non, Karków 2016
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Bardzo dziękuję za odwiedziny i pozostawiane komentarze :)
Wszystkie czytam i staram się odpowiedzieć na każde pytanie.
Pozostawiam sobie możliwość usuwania Spamu i komentarzy wulgarnych czy obraźliwych...