Historia Kuby Rozpruwacza, a zwłaszcza zagadka jego tożsamości i motywów działania, choć znana i oficjalnie potwierdzona, to w dalszym ciągu budzi ciekawość oraz staje się inspiracją dla kolejnych książek. Jedną z nich jest „Noc sztyletników” Adama Węgłowskiego, autora który dał się już poznać czytelnikom w „Przypadku Ritterów” (moja opinia).
Kamil Kord w poszukiwaniu natchnienia wyrusza w podróż do Londynu, by z bliska przyjrzeć się pracy prowadzonej przez Scotland Yard, w sprawie mordercy działającego w okolicach Whitechapel. Razem z dawnym przyjacielem Nikodemem Ponarem próbują dołożyć do śledztwa swoje trzy grosze, ale zamiast uchwycić budzącego panikę zbrodniarza, odkrywają całkiem inną, nie mniej ciekawą intrygę, która zahacza o Polskę, Polaków i Powstanie Styczniowe.
Zarówno Kamila Korda jak i Nikodema Ponara znałam z „Przypadku Ritterów” gdzie dali się poznać z jak najlepszej strony. Może i są odrobinę zarozumiali, pewni siebie, ale to nie umniejsza ich zasług w dziedzinie dedukcji, szybkiego kojarzenia faktów i gotowości do poświęceń czy poszukiwaniu prawdy bez względu na konsekwencje. Sporo ryzykują podążając szlakiem kolejnych mordów i szukając wskazówek w miejscach, gdzie panicz dobrego urodzenia nie powinien się zapuszczać. Ciekawość wypiera zdrowy rozsądek, co pomaga odkryć zaskakującą prawdę o polskich emigrantach.
Adam Węgłowski odkrywa przed czytelnikiem historię sztyletników, tajną organizację utworzoną podczas Powstania Styczniowego. Przyznam szczerze, że nigdy nie interesowałam się tym okresem dziejów Polski. Dzięki autorowi poszerzyłam nieco horyzonty, a przedstawiona opowieść całkiem przypadła mi do gustu. Tajemnicza organizacja, konspiracja, tajni likwidatorzy od razu pobudzają apetyt zainteresowania, dociekliwości i poszukiwacza. Adam Węgłowski sprytnie wkomponował swoją intrygę w znaną, głośną, londyńską sprawę Kuby Rozpruwacza, co pozwoliło z elegancja i zgrabnością nawiązać do losów polskich emigrantów. Jeden z nich, skromny, rodzinny, nie rzucający się w oczy starzec, staje się postacią wyrachowaną, bezlitosną z ogromnym bagażem z przeszłości, o którą upomniała się sprawiedliwość i zemsta. A co najbardziej mnie zaskoczyło? To, że powód tej wendety jest tak prozaiczny, jak samo życie.
Podobało mi się, że Adam Węgłowski wielkiego trudu przykuwa uwagę i wabi czytelnika dokładnie zaplanowaną przez siebie drogą. Kroczymy po niej niepewni, ale gotowi odkryć, co zastaniemy na jej końcu. Autor próbuje rozproszyć uwagę delikatnym miłosnym wątkiem, ale okazuje się że to tylko etap podróży, mający swoje ukryte znaczenie. W przypadku kryminału retro, nie mniej ważne od ciekawej intrygi, jest określenie ówczesnych realiów. Wydaje mi się, że Adam Węgłowski i w tym aspekcie dobrze się spisał. Gęsta atmosfera strachu, brud i trudne warunki bytowe dzielnicy nędzy, kobiety sprzedające własne ciało, często odurzone, spowite tanim alkoholem i drobni rzezimieszcy oddają klimat Belle époque.
„Nie wszyscy ludzie są potworami, choć jest ich wśród nas więcej niż byśmy chcieli.”
„Noc sztyletników” to intrygująca pozycja w gatunku kryminał retro. Polecam miłośnikom XIX wiecznego Londynu oraz zagadek kryminalnych zahaczających o polską historię.
„Noc sztyletników” Adam Węgłowski, Oficynka, Gdańsk 2016
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Bardzo dziękuję za odwiedziny i pozostawiane komentarze :)
Wszystkie czytam i staram się odpowiedzieć na każde pytanie.
Pozostawiam sobie możliwość usuwania Spamu i komentarzy wulgarnych czy obraźliwych...