Tak zdarzyło się w przypadku powieści Nadine Gordimer. Sama do końca nie wiem co tak mocno przykuło moją uwagę: hipnotyzująca okładka? Intrygujący opis? Adnotacja o prestiżowej nagrodzie?
Kim jest Nadine Gordimer? Prawdę powiedziawszy nie wiem. Nie czuję się ignorantką ale po prawdzie nie śledzę laureatów Nagrody Nobla w dziedzinie literatury. Dlatego byłam ogromnie ciekawa kim jest i co ma do powiedzenia zdobywczyni tego światowego wyróżnienia.
Nadine Gordimer to południowoafrykańska pisarka, pisząca w języku angielskim, laureatka Nagrody Nobla z literatury w roku 1991. Była córką żydowskiego imigranta z Litwy i Angielki (Isidore i Nan Gordimer). Choć oboje rodzice mieli pochodzenie żydowskie, Nadine Gordimer została wychowana jako chrześcijanka. W swojej twórczości poruszała sprawy konfliktów społecznych i psychologicznych następstw systemu apartheidu w RPA, a także inne tematy społeczno-polityczne swojego kraju i innych krajów afrykańskich. Osobiście zaangażowana w zwalczanie segregacji rasowej, została członkinią Afrykańskiego Kongresu Narodowego.
"Podczas krwawych zamieszek w Soweto rodzina Smalesów- Bam, Maureen i trójka ich dzieci- decyduje się uciekać do wioski ich wieloletniego służącego Julya".
Z początku trudno im było zaadaptować się do nowej sytuacji ale z pomocą serdecznego Julya zaczynają akceptować swoje położenie. Przestają zauważać niewygody, zbliżają się do siebie i mają okazję dokładniej poznać swojego wybawiciela. Z czasem relacje między gospodarzami a uciekinierami psują się. Maureen dostrzega w domu Julya swoje dawno zaginione rzeczy, a on sam robi się coraz bardziej natarczywy i bezwzględny.
Książka zapowiadała się rewelacyjnie. Niestety w trakcie lektury moja ekscytacja systematycznie malała by w końcu przemienić się w znużenie. Zabrakło mi w niej budowania napięcia, dramaturgi, jakiegoś mocnego akcentu i zdecydowanego finału. Do tego fabuła jest jakąś potworną plątaniną myśli, które jako tako mogłam zrozumieć po wielokrotnym czytaniu. Szalenie mnie to irytowało. Nawet teraz do końca nie wiem czy trafnie pojęłam sens przekazu...
Na plus mogę zaliczyć autorce rzetelny obraz afrykańskiego buszu, zwyczaje ludzi pokroju Julya. Opisy, porównania wypadają niezwykle barwnie i plastycznie. I chyba tylko dzięki nim ukończyłam lekturę książki.
Kolejną zaletą powieści są bohaterowie. Metamorfoza małżeństwa Smalesów jest przedstawiona kapitalnie. Na początku wyczuwa się w nich odrazę do nowych warunków, brak chęci do współpracy. Z czasem przywykli, okrzepli i przyjęli swoją rolę z dobrodziejstwem inwentarza :) Zaskoczył mnie stosunek Bama i Maureen do swojego wieloletniego służącego i odwrotnie. Początkowo przyjaźń i serdeczność zmienia się diametralnie.
Plusy i minusy książki zrównoważyły się. Dlatego oceniłam książkę na 3. Waszemu sumieniu i zdrowemu rozsądkowi pozostawiam decyzję odnośnie lektury "Ludzi Julya"
Nadine Gordimer "Ludzie Julya", tł. Dariusz Żukowski, wydawnictwo M 2013, ISBN: 978-83-7595-525-5
3/6
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Pani Doroty reprezentującej wydawnictwo M :))) Dziękuję za zaufanie :))
Jak dla mnie brak napięcie skreśla tę książkę.
OdpowiedzUsuńOdpuszczę sobie, mam przeczucie, że ta książka raczej mi się nie spodoba.
OdpowiedzUsuńBrak napięcia, to dla mnie duża wada, dlatego już na wstępie szczerze napiszę, że jednak nie skuszę się na tę książkę.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie odpuszczam sobie lekturę tej powieści.
OdpowiedzUsuńZ reguł czytam same bardzo pozytywne recenzje książek Wydawnictwa M, ale tym razem po tę powieść nie sięgnę. Nie czuję się przekonana, a skoro nie spodobała Ci się w 100% to i mnie pewnie by się nie spodobała.
OdpowiedzUsuń