Dzieciństwo bywa trudne, tak trudne, że niewyobrażalne. „Na wysokim niebie” odkrywa tę drugą, mroczną naturę życia dzieci.
Ania mieszka z rodzicami i braćmi w dużym domu. Z zewnątrz ani dom, ani rodzina niczym szczególnym się nie wyróżnia. Zmiany można dostrzec dopiero przy bliższym poznaniu. Ania jest zaniedbana emocjonalnie, psychicznie i fizycznie. Jej mama dba jedynie o posiłki i jako taki porządek. Reszta zupełnie nie zaprząta jej uwagi. Brak kąpieli, odrobionych lekcji, zabawy to codzienność, nic takiego. Z tego powodu Ania jest szykanowana w szkole przez swoich rówieśników. Nie przeszkadza jej to, już zdążyła się do tego przyzwyczaić, biernie poddaje się spirali brutalności. Zaczepki odreagowuje w bibliotece pochłaniając coraz to nowe książki. Dzięki swojej pasji poznaje Tobiasza, który zmieni całe jej życie.
Obecnie zauważa się wzrost agresji w szkole. Agresorowi nie jest potrzebny konkretny powód aby móc szykanować słabszych kolegów. Wystarczy złe spojrzenie, nieodpowiednie słowo, niefortunny zbieg okoliczności. Niestety w przypadku Ani powodów jest aż nadto. Brak higieny, tusza, bieda. Jej bierność, obojętność jeszcze bardziej wzmaga ataki, które z dnia na dzień stają się nie tylko perfidniejsze, ale i brutalniejsze. Najgorsze jest to, że nikt z dorosłych nie dostrzega znamion znęcania.
Jeszcze bardziej uderzyła mnie nieumiejętność nauczycieli do poprowadzenia i współwychowania takich uczniów jak Ania. Nie wiem czy ze złej woli czy z głupoty, wychowawczyni staje się dręczycielką na równi z żądną krwi młodzieżą. To pedagodzy powinni pierwsi reagować w takiej sytuacji, są przecież do tego specjalnie szkoleni. Zmowa milczenia, cicha zgoda na dręczenie, przymykanie oczu to największa bolączka systemu edukacji. Z bólem serca muszę przyznać, że byłam świadkiem podobnych sytuacji w szkole mojego syna...
Danuta Awolusi kompletnie rozbroiła mnie swoim tekstem. Nie dość, że jest znakomitą obserwatorką życia, to umiejętnie przenosi uczucia i emocje na papier. W prosty, delikatny i bardzo przystępny sposób zapoznaje czytelnika z trudnym i niewdzięcznym losem Ani. Jednocześnie nie dowierzałam temu co czytam, wściekałam się na nieudolnych nauczycieli, bezwzględnych nastolatków, milczącego ojca, urągałam na warunki bytowe dziewczynki i uśmiechałam się w chwilach, gdy do tej samotnej dziewczynki wyciągnięto rękę z pomocą.
Jednak Ania zbiera nie tylko złe doświadczenia. Poznaje smak prawdziwej przyjaźni, która buduje jej poczucie własnej wartości na długie lata. Przyjaźń staje się fundamentem pod przyszłość i dalsze życie. Także literatura korzystnie wpływa na rozwój dziewczynki. Dzięki czytaniu zapomina o złu, bólu, strachu, brutalności, które spotykają ją na co dzień. Lektura jest oddechem, wytchnieniem i zbieraniem sił na kolejne mocowanie się z życiem.
Danuta Awolusi, w powieści „Na wysokim niebie”, udowadnia, że wystarczy gest dobrej woli, choćby najmniejszy, aby zmienić czyjeś życie lub chociaż rozjaśnić je uśmiechem szczęścia. Warto rozejrzeć się wokół siebie i dostrzec dziecko, może i brudne czy zalęknione, ale głodne uwagi, wsparcia dobrym słowem.
. Ania mieszka z rodzicami i braćmi w dużym domu. Z zewnątrz ani dom, ani rodzina niczym szczególnym się nie wyróżnia. Zmiany można dostrzec dopiero przy bliższym poznaniu. Ania jest zaniedbana emocjonalnie, psychicznie i fizycznie. Jej mama dba jedynie o posiłki i jako taki porządek. Reszta zupełnie nie zaprząta jej uwagi. Brak kąpieli, odrobionych lekcji, zabawy to codzienność, nic takiego. Z tego powodu Ania jest szykanowana w szkole przez swoich rówieśników. Nie przeszkadza jej to, już zdążyła się do tego przyzwyczaić, biernie poddaje się spirali brutalności. Zaczepki odreagowuje w bibliotece pochłaniając coraz to nowe książki. Dzięki swojej pasji poznaje Tobiasza, który zmieni całe jej życie.
Obecnie zauważa się wzrost agresji w szkole. Agresorowi nie jest potrzebny konkretny powód aby móc szykanować słabszych kolegów. Wystarczy złe spojrzenie, nieodpowiednie słowo, niefortunny zbieg okoliczności. Niestety w przypadku Ani powodów jest aż nadto. Brak higieny, tusza, bieda. Jej bierność, obojętność jeszcze bardziej wzmaga ataki, które z dnia na dzień stają się nie tylko perfidniejsze, ale i brutalniejsze. Najgorsze jest to, że nikt z dorosłych nie dostrzega znamion znęcania.
Jeszcze bardziej uderzyła mnie nieumiejętność nauczycieli do poprowadzenia i współwychowania takich uczniów jak Ania. Nie wiem czy ze złej woli czy z głupoty, wychowawczyni staje się dręczycielką na równi z żądną krwi młodzieżą. To pedagodzy powinni pierwsi reagować w takiej sytuacji, są przecież do tego specjalnie szkoleni. Zmowa milczenia, cicha zgoda na dręczenie, przymykanie oczu to największa bolączka systemu edukacji. Z bólem serca muszę przyznać, że byłam świadkiem podobnych sytuacji w szkole mojego syna...
Danuta Awolusi kompletnie rozbroiła mnie swoim tekstem. Nie dość, że jest znakomitą obserwatorką życia, to umiejętnie przenosi uczucia i emocje na papier. W prosty, delikatny i bardzo przystępny sposób zapoznaje czytelnika z trudnym i niewdzięcznym losem Ani. Jednocześnie nie dowierzałam temu co czytam, wściekałam się na nieudolnych nauczycieli, bezwzględnych nastolatków, milczącego ojca, urągałam na warunki bytowe dziewczynki i uśmiechałam się w chwilach, gdy do tej samotnej dziewczynki wyciągnięto rękę z pomocą.
Jednak Ania zbiera nie tylko złe doświadczenia. Poznaje smak prawdziwej przyjaźni, która buduje jej poczucie własnej wartości na długie lata. Przyjaźń staje się fundamentem pod przyszłość i dalsze życie. Także literatura korzystnie wpływa na rozwój dziewczynki. Dzięki czytaniu zapomina o złu, bólu, strachu, brutalności, które spotykają ją na co dzień. Lektura jest oddechem, wytchnieniem i zbieraniem sił na kolejne mocowanie się z życiem.
Danuta Awolusi, w powieści „Na wysokim niebie”, udowadnia, że wystarczy gest dobrej woli, choćby najmniejszy, aby zmienić czyjeś życie lub chociaż rozjaśnić je uśmiechem szczęścia. Warto rozejrzeć się wokół siebie i dostrzec dziecko, może i brudne czy zalęknione, ale głodne uwagi, wsparcia dobrym słowem.
Datuna Awolusi "Na wysokim niebie", SOL, Warszawa 2013
Podsumowanie
Plusy:
- doskonały debiut
- obraz dręczonej dziewczynki
- agresor w szkole
- niekompetentni nauczyciele i pedagodzy
- rodzina dysfunkcyjna
- autorka jest doskonałą obserwatorką życia
- umiejętne przeniesienie uczuć i emocji na papier
-
Minusy:
- brak
Jednym zdaniem:
Doskonały debiut Danuty Awolusi.
Recenzja napisana dla serwisu DlaLejdis.pl, któremu pięknie dziękuję za egzemplarz recenzyjny książki :)))
Piękna, poruszająca książka. Bardzo mi się podobała i jestem pełna uznania dla talentu Danusi.
OdpowiedzUsuńWarsztat literacki godny pozazdroszczenia
UsuńMam w planach poznanie tej książki. Wiele osób zwraca uwagę na to, że to bardzo dobrze napisana i poruszająca ważny temat powieść. Mam zamiar się przekonać na własnej skórze :)
OdpowiedzUsuńZrób to koniecznie. Taki debiut jest godny propagowania
UsuńJestem bardzo ciekawa tej książki, a po Twojej recenzji widzę, że warto po nią sięgnąć
OdpowiedzUsuńwarto, warto
UsuńOstatnio głośno o tej książce. Muszę jej poszukać
OdpowiedzUsuńWydaje się być interesująca, taka na czasie (niestety...). Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńM.
właśnie...niestety...
UsuńKsiążka oparta na dobrej obserwacji życia to rzeczywiście niezła lektura - jestem zaintrygowana :)
OdpowiedzUsuńJuż zamówiłam w bibliotece :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekaw Twojej opinii :)
UsuńTo prawda. Mimo to uważam, że należy czytać takie książki. Może ktoś dostrzeże krzywdę dziecka w swoim otoczeniu...
OdpowiedzUsuńZawsze wygodniej odwrócić wzrok i udawać, że pewnych rzeczy się nie widzi - to smutne, ale taka postawa dominuje obecnie w społeczeństwie. Książka jest już od jakiegoś czasu na liście pozycji, które bardzo chciałabym przeczytać :)
OdpowiedzUsuń