- Oprawa: twarda
- ISBN: 978-83-238-7773-8
- Premiera: 04.05.2011
Gdy zaczęłam czytać powieść pomyślałam: "O nie!!! Kolejna książka traktująca o autyźmie, o upośledzeniu umysłowym, o przestępstwie i ratowaniu dziecka przez matkę przed odpowiedzialnością, przed więzieniem, przed życiem. Co Antoinette może jeszcze dodać do tego tematu po książkach: Jodi Picoult "W naszym domu" czy Diane Chamberlain " Prawo matki"?" Jak się okazało, w miarę czytania, bardzo dużo. W gruncie rzeczy historia nie dotyczyła tylko choroby , autyzmu, zespołu Aspergera i wszystkimi niedogodnościami z nimi związanymi, ożyciu rodziny w cieniu upośledzenia umysłowego, szpitali, lekarzy. Powieść w dużej mierze dotyczy choroby: "Zastępczy Zespół Münchausena (MSBP) zaliczany jest do jednego z najtrudniejszych do zdiagnozowania przejawów maltretowania dziecka. Jest zaburzeniem rzekomym, psychologicznym, charakteryzującym się tym, że matka celowo wywołuje pewne schorzenia, wyrządzając własnemu dziecku fizyczną i emocjonalną krzywdę. Fikcyjne choroby wykorzystuje potem, aby zwrócić uwagę na siebie – jako osobę „kochającą” i niezwykle „oddaną dziecku”.
Dokładna definicja Zespołu Münchausena by Proxy tłumaczy to zaburzenie następująco: dziecko jest ofiarą maltretowania, w którym dorosły fałszuje fizyczne i/lub fizjologiczne oznaki, co sprawia, że dziecko jest postrzegane jako chore. Sprawca, którym zwykle jest rodzic (matka) lub opiekun celowo przekłamuje historię, znaki lub symptomy występujące u dziecka, aby zaspokoić swoje psychologiczne potrzeby. Matkę może wspierać (lub uczestniczyć) w tym procederze inny członek rodziny."
Na Zespoł Münchausena cierpi jedna z bohaterek książki. Słyszałam o tej chorobie w telewizji i czytałam wzmianki w gazetach ale jeszcze nikt nie napisał o niej książki.
Myślę, że to bardzo dobry sposób aby zwrócić uwagę czytelnika na ten problem, który wcale nie jest mały. Bardzo poruszyła mnie ta powieść. Jestem mamą dwóch urwisów i ciarki po plecach mi przechodzą na myśl, że ktoś mógłby ich skrzywdzić. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym być to ja i czerpać z tego zadowolenie czy satysfakcję. Zdaję sobie sprawę, że to jest choroba i chorująca na nią osoba nie jest świadoma krzywdy jaką sprawia dziecku, a czasem powoduje jego śmierć. Mimo wszystko bardzo mnie to przeraża...
6/6
Może być ciekawe :)
OdpowiedzUsuń