Colleen Hoover ma wielu zwolenników. Sama do nich należę i każda jej książka, która trafiła w moje ręce, przyniosła mi wiele emocji i czytelniczej przyjemności. „Never Never” poznałam w ramach akcji Book Tour, zorganizowanej przez EM z bloga Książkowa czarno_biała em. Z tego miejsca serdecznie jej dziękuję za kolejną przygodę z ulubioną autorką :)
Charlie i Silas byliby zupełnie zwyczajnymi nastolatkami... Gdyby nie to, że oboje stracili pamięć. Nie wiedzą kim są, co robią, lubią... Jedyne co wydaje im się słuszne to, to żeby nie zdradzić się ze swoją przypadłością i przetrwać ten osobliwy czas. Codzienność staje się dla nich wyzwaniem, ale z każdym minutą, godziną dowiadują się więcej i poznają swoją przeszłość, która okazuje się o wiele bardziej zawiła niż przypuszczali. Co wydarzyło się w ich życiu i dlaczego tego nie pamiętają?
Colleen Hoover i Tarryn Fisher stworzyły bardzo udany duet. Obie panie idealnie się uzupełniają i dopełniają swoje talenty, sprawiając czytelnikowi podwojoną przyjemność z lektury. Historia Charlie i Silasa rozpoczyna się bardzo tajemniczo i z każdą stroną ciekawość zamiast zostać zaspokojona, rośnie, rośnie i niestety, zatrzymuje się na granicy irytacji i rozczarowania (ale o tym ciut później).
Bohaterami powieści „Never Never” jest dwoje młodych ludzi zakochanych w sobie bez pamięci. Choć sami nie pamiętają o swojej zażyłości, to bliskość, która ich łączy jest wyczuwalna w każdym działaniu, każdym kroku, słowie, geście. Szóstym zmysłem wyczuwają, że tylko na sobie mogą polegać i mimo przeszkód otoczenia, razem poszukują prawdy. Miłość, która łączy tę dwójkę jest taka świeża, niewinna i prawdziwa, że nie sposób było czytać książkę z rozrzewnieniem, sentymentem i zazdrością. Zauroczyło mnie także zaufanie i wsparcie jakim siebie obdarzyli. Podobało mi się, że Colleen Hoover i Tarryn Fisher pozwoliły im zachować się wedle swojego wieku. Czyli pozwoliły na spontaniczność czasem prowadzącą na manowce, odrobinę buty wpędzającej w kłopoty i naiwności, dzięki której udało im się uniknąć konsekwencji. Jednak nie wszystko układało się łatwo i gładko. Tajemnice, które nagromadziły się wokół nastolatków doprowadziło do całkiem sporych rodzinnych dramatów, z którymi musieli sobie poradzić. Jak im to wyszło, zapraszam do lektury książki :)
Sekrety, sekrety, sekrety... To główne składowe „Never Never”. Piętrzą się, kumulują, jedne wyłaniają się z drugich, tworząc kolejne, jeszcze bardziej zawiłe. Trudno było mi oderwać się od lektury. Każdy rozdział przynosił coś nowego, jeszcze bardziej zaskakującego. Mówiąc, że akcja powieści była zmienna, to absolutnie za mało... Fabuła całkowicie nieprzewidywalna!!!
Niestety bardzo rozczarowało mnie zakończenie. Spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Miałam nadzieję na emocjonujący finał wbijający w fotel, a otrzymałam letni, miałki komunikat, który nie współgrał z całą powieścią :(
Mimo to, nie żałuję czasu, który poświęciłam dla „Never Never”. Spora część książki pochłonęła mnie, zachwyciła, zaintrygowała. Być może kolejne części serii dadzą mi wiarygodne wytłumaczenie nieudanego zakończenia. Być może jest w nim jakiś ukryty cel i znaczenie, które w tej chwili jest przede mną ukryte ;) Na pewno to sprawdzę :)
„Never Never” Colleen Hoover, Tarryn Fisher, tł. Piotr Grzegorzewski, Otwarte, Kraków 2016
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Bardzo dziękuję za odwiedziny i pozostawiane komentarze :)
Wszystkie czytam i staram się odpowiedzieć na każde pytanie.
Pozostawiam sobie możliwość usuwania Spamu i komentarzy wulgarnych czy obraźliwych...