Odważ się uchylić drzwi przedsionka do piekła. Poznaj Robbiego i inne dzieci, którym odebrano głos, prawo do szczęśliwego dzieciństwa i godnego życia.
Robbie wraz z rodzicami i trojgiem rodzeństwa mieszkał na Devonshire Place w St Helier, stolicy Jersey. Matka chłopca była zajęta wyłącznie kolejnymi kochankami. Nie dbała o swoje potomstwo, o dom, o jedzenie, wychowanie. Ojciec z kolei zajęty pracą zarobkową także nie poświęcał rodzinie zbyt wiele uwagi. Z czasem życie go przerosło i podjął próbę samobójczą. Został uratowany i zamknięty w szpitalu psychiatrycznym. W tym samym czasie matka porzuciła swoje dzieci skazując je tym samym na sierociniec.
Katolicka ochronka Sacre-Coeur, prowadzona przez siostry zakonne oraz wiktoriański budynek domu dziecka Haut de la Garenne na wyspie Jersey, miał stworzyć bezpieczną przystań dla dzieci porzuconych, opuszczonych, maltretowanych, cierpiących, które "bardziej niż inne potrzebowały miłości, zrozumienia i ochrony". Niestety, nie znalazły tego. Niewinne i bezbronne doświadczyły bestialskiego okrucieństwa, były torturowane, katowane, gwałcone... Książka „Nikt nie przyjdzie” przeraża.
Robbie Garner przez wiele lat wypierał z pamięci swoje wspomnienia z dzieciństwa. Nie chciał wracać do chwil, które na zawsze zmieniły i napiętnowały jego życie. Pracował, podróżował i starał się zapomnieć o traumatycznych przeżyciach. Kiedy wydawało się, że mężczyzna pogodził się ze swoją przeszłością, ona niczym bumerang powraca a z nią ogrom strachu, bólu, cierpienia... Prawda o tym, co działo się za murami domów dziecka na wyspie Jersey, wyszła na jaw.
"Nikt nie przyjdzie" jest przerażającym i bulwersującą historią dziecka, które przeszło przez piekło. Los Robbiego, jego braci i kolegów z Sacre- Coeur i Haut de la Garenne uderza prosto w serce i zapada w pamięć na bardzo długo. Strony książki są przesiąknięte emocjami maltretowanych dzieci, ich łzami, cierpieniem, uczuciem osamotnienia, poniżenia i w końcu obojętności. Drastyczne sceny przemocy głęboko poruszają, wywołują wściekłość, protest i ogromne pokłady współczucia.
Książka łamie także stereotypy i wyobrażenia o dobroci, bezinteresowności, pobożności, miłosierdzia sióstr zakonnych, którym pod opiekę zostały oddane dzieci potrzebujące wsparcia, spokoju, ochrony. Ta hipokryzja, zakłamanie, przymykanie oczu na zło, wykorzystywanie swojej pozycji i władzy budzi przerażenie i sprzeciw. Jeżeli takich mamy przedstawicieli wiary, to ja nie chcę być katolikiem.
Nie mam w zwyczaju oceniać ani polecać cudzych wspomnień. Teraz też tego nie zrobię. Lektura "Nikt nie przyjdzie" boli. Każdy we własnym sumieniu musi rozważyć czy jest gotowy na emocjonalny ładunek zawarty na kartach książki? Czy potrafi przyjąć ogrom cierpień tych dzieci? Czy jest w stanie znieść ich strach, ból, upokorzenie?
Katolicka ochronka Sacre-Coeur, prowadzona przez siostry zakonne oraz wiktoriański budynek domu dziecka Haut de la Garenne na wyspie Jersey, miał stworzyć bezpieczną przystań dla dzieci porzuconych, opuszczonych, maltretowanych, cierpiących, które "bardziej niż inne potrzebowały miłości, zrozumienia i ochrony". Niestety, nie znalazły tego. Niewinne i bezbronne doświadczyły bestialskiego okrucieństwa, były torturowane, katowane, gwałcone... Książka „Nikt nie przyjdzie” przeraża.
Robbie Garner przez wiele lat wypierał z pamięci swoje wspomnienia z dzieciństwa. Nie chciał wracać do chwil, które na zawsze zmieniły i napiętnowały jego życie. Pracował, podróżował i starał się zapomnieć o traumatycznych przeżyciach. Kiedy wydawało się, że mężczyzna pogodził się ze swoją przeszłością, ona niczym bumerang powraca a z nią ogrom strachu, bólu, cierpienia... Prawda o tym, co działo się za murami domów dziecka na wyspie Jersey, wyszła na jaw.
"Nikt nie przyjdzie" jest przerażającym i bulwersującą historią dziecka, które przeszło przez piekło. Los Robbiego, jego braci i kolegów z Sacre- Coeur i Haut de la Garenne uderza prosto w serce i zapada w pamięć na bardzo długo. Strony książki są przesiąknięte emocjami maltretowanych dzieci, ich łzami, cierpieniem, uczuciem osamotnienia, poniżenia i w końcu obojętności. Drastyczne sceny przemocy głęboko poruszają, wywołują wściekłość, protest i ogromne pokłady współczucia.
Książka łamie także stereotypy i wyobrażenia o dobroci, bezinteresowności, pobożności, miłosierdzia sióstr zakonnych, którym pod opiekę zostały oddane dzieci potrzebujące wsparcia, spokoju, ochrony. Ta hipokryzja, zakłamanie, przymykanie oczu na zło, wykorzystywanie swojej pozycji i władzy budzi przerażenie i sprzeciw. Jeżeli takich mamy przedstawicieli wiary, to ja nie chcę być katolikiem.
Nie mam w zwyczaju oceniać ani polecać cudzych wspomnień. Teraz też tego nie zrobię. Lektura "Nikt nie przyjdzie" boli. Każdy we własnym sumieniu musi rozważyć czy jest gotowy na emocjonalny ładunek zawarty na kartach książki? Czy potrafi przyjąć ogrom cierpień tych dzieci? Czy jest w stanie znieść ich strach, ból, upokorzenie?
Robbie Garner , Toni Maguire "Nikt nie przyjdzie", tł. Julia Wolin, Amber 2013
bez oceny
Recenzja napisana dla serwisu DlaLejdis, któremu bardzo dziękuję za egzemplarz recenzyjny książki :)))
Nie wyobrażam sobie, co autor tej książki musiał przejść. To jest obrzydliwe, że ludzie, którzy mieli pomóc, tak krzywdzili jego i inne dzieci. Obawiam się, że nie dam rady takiej przeczytać.
OdpowiedzUsuńLubię książki poruszające ciężkie tematy, więc z chęcią po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńJuż od pewnego czasu chodzi za mną ta seria książek Amber. Muszę wreszcie zdobyć którąś z nich ;)
OdpowiedzUsuńDomyślam się, że lektura takiej pozycji nie jest łatwa, ale chciałabym się z nią zmierzyć.
OdpowiedzUsuń