"Aniołkowe mamy. Historie kobiet, które poroniły. Porady ekspertów" dzieli się na dwie części. W pierwszej poznajemy cztery mamy, które dotknęła największa z tragedii... Straciły swoje nienarodzone dzieci. Historie tych kobiet zostały opisane na blogach w portalu Onet.pl. W książce zostały przytoczone te fragmenty, które bezpośrednio opisują uczucia towarzyszące stracie dziecka, radzenie sobie z tym traumatycznym wydarzeniem, przeżywanie żałoby i próba powrotu do "normalnego" życia... Każda z tych historii jest inna, ale łączy je rozpacz i samotność w bólu i smutku.
Druga część książki to rozmowy Magdaleny Wojaczek z ekspertami: z lekarzem ginekologiem, psychologiem i duszpasterzem. Dziennikarka próbuje dociec dlaczego dochodzi do poronień, czy można się przed nim ustrzec, jak sobie radzić ze stratą, jak dobrze przeżyć żałobę, dowiemy się także jaki jest stosunek Kościoła do szczątków poronionego dziecka, czy mamy prawo domagać się pochówku od duszpasterzy czy co dzieje się z duszą dziecka nie ochrzczonego...
Po książkę "Aniołkowe mamy" nie sięgnęłam przez przypadek czy przez pomyłkę. Sama również należę do grona Aniołkowych mam. Od czasu mojej tragedii minęła blisko dekada ale odczucia, ból, tęsknota jest w dalszym ciągu taka sama. Nie rozpaczam już tak jak dawniej, może dlatego że mam w domu dwóch radosnych chłopców, którym należy się nieustanna opieka i uwaga. Jednak są takie dni kiedy moje myśli szybują gdzieś daleko i łączą się z moim małym Aniołkiem...
Po lekturze książki dręczy mnie smutna refleksja. Poronienie w dalszym ciągu jest tematem tabu i niewiele zmieniło się od czasu kiedy sama straciłam dziecko. Tylko w niektórych środowiskach (najczęściej w dużych miastach), społeczeństwo przyzwala kobiecie na rozpacz i przeżywanie żałoby. Poza nimi, Aniołkowym mamom wmawia się, że dziecko które nosiły pod sercem to zarodek, zlepek komórek obdzierając je kompletnie z człowieczeństwa. Pociesza się je słowami "jesteś jeszcze młoda, będziesz miała inne dziecko" albo ignorują stan w jakim się znalazły... To smutne i przerażające... Z drugiej strony nikt nigdy nie nauczył nas jak zachować się w takiej sytuacji, jakich użyć słów by nie bagatelizować uczuć mamy, która straciła swoje dziecko. Dlatego uważam, że takie publikacje są ważne nie tylko ku pokrzepieniu serc targanych bólem kobiet jako jedna ze ścieżek terapii ale by uzmysłowić ludziom jak pomóc i wspierać rodziców po poronieniu.
"Aniołkowe mamy. Historie kobiet, które poroniły. Porady ekspertów.", wydawnictwo M 2009, ISBN: 978-83-7595-157-8
bez oceny
Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Pani Dorocie reprezentującej wydawnictwo M :))) Dziękuję za zaufanie :)
Bardzo trudna tematyka. Ja niestety po nią nie sięgnę, gdyż nie jestem na nią emocjonalnie przygotowana.
OdpowiedzUsuńTakich książek nie wolno czytać z marszu, z nudów...
UsuńZ chęcią się z nią zapoznam, najwyżej jak zacznę i nie będę dała kontynuować to przerwę.
OdpowiedzUsuńZgadzam sie z Toba. Takie ksiazki sa bardzo potrzebne, nie tylko matkom, ale rowniez i ojcom.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze w Polsce wreszcie poprawi sie sytuacja i pozwola rodzicom przezywac zalobe.
Też mam taką nadzieję...WIem jak to jest potrzebne rodzicom po ich stracie...
UsuńNie wiem czy przeczytam. Również jestem aniołkową mamą:( Ze swoją stratą musiałam radzić sobie sama, minęło już sporo lat ale podobnie jak Ty, nigdy nie zapomniałam o swoich aniołkach. Z każdym rokiem odliczam ile miałyby teraz lat. Bliźniaki. Podwójna strata. Nie chcę już emocjonalnie do tego wracać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Ja też musiałam radzić sobie sama...A rodzice po stracie dziecka powinni otrzymać wsparcie...
UsuńTrudny temat :/
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy dałabym radę ją przeczytać :/
pozdrawiam
Miłośniczka Książek
Nie namawiam na siłę. Trzeba czuć potrzebę lektury takich publikacji...
UsuńNie namawiam na siłę...Trzeba czuć potrzebę lektury takiej publikacji...
UsuńNa pewno bolesna, ale potrzebna książka. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuń