Uwielbiam Nataszę Sochę i Magdalenę Witkiewicz solo. Zatem w duecie powinny przynieść mi co najmniej podwójną przyjemność z lektury. Czy właśnie tak było?
Niby zwykły dzień. Zakupy, powrót do domu autobusem. Jedno, niewinne wydarzenie zmienia wszystko. Kot, wypadek drogowy sprawia, że dwie kobiety trafiają do szpitala. Niby nic takiego, a jednak zmienia wszystko. Kobiety są żonami, matkami i unieruchomione w gipsie, w łóżku muszą powierzyć ognisko domowe swoim mężom. I już zapewne się domyślacie, że to będzie naprawdę poważna Awaria małżeńska :)

Sebastian i Mateusz to również typowi przedstawiciele gatunku. Zapracowani, zaangażowani w swoje męskie sprawy, niepoświęcający swoim pociechom tyle czasu, ile powinni. Niedyspozycja żon jest dla nich ostatnią deską ratunku i szansą na to by dojrzeć do roli, którą sobie wybrali.
"Telefon zadzwonił po raz kolejny.
I po raz kolejny Sebastian go nie odebrał, bo przecież wykonywał inne ważne zadanie. A jak wiadomo, mężczyźni nie mają podzielnej uwagi i gdy koncentrują się na jednym, to wszystko inne kuleje."
Natasza Socha i Magdalena Witkiewicz z ogromnym poczuciem humoru opisują perypetie obu rodzin. Uśmiałam się ale i zadumałam, gdyż niektóre sytuacje wydawały mi się dziwnie znajome. Zapakowanie zbędnych rzeczy do walizki dla żony do szpitala, odbębnienie wywiadówki nie w tej klasie co trzeba, wiecznie krytykująca teściowa, kłopoty z gotowaniem i brak logistyki czy kontroli czasu to tylko czubek góry lodowej. Problemy wzrastają proporcjonalnie do długości zwolnienia lekarskiego. I dobitnie wskazują, że małżeństwo i rodzicielstwo to nie zabawa, ale praca cięższa niż ta etatowa.
"- Temperaturę mierzyłeś?
- Tak- westchnął.- Mam gorączkę. Trzydzieści sześć i dziewięć.
Ewelina westchnęła. Wiedziała nie od dziś, że mężczyzna nie choruje- on walczy o życie. Zwłaszcza z taką temperaturą."
Możecie powiedzieć, że temat został uchwycony stereotypowo. Tak, zgadza się. Jednak nasze życie to schemat powielany z pokolenia na pokolenie. Obserwujemy zmagania rodziców i często, nawet nieświadomie, zachowujemy się podobnie. Na szczęście zaczynamy dostrzegać, że dzieci czy dbanie o dom to nie tylko domena kobiety. Trzeba wspólnie doglądać domowego ogniska by ogień buchał jednym, silnym, równym blaskiem.
"Życie to nie wyścig, w którym gonimy idealną wizję samych siebie. To również wpadki, błędy i drobne pomyłki. Warto pamiętać o jednym: nadmiar słodyczy potrafi w końcu zemdlić. Nadmiar doskonałości również."
"Awaria małżeńska" to praca dwóch utalentowanych pisarek. Dlatego jest cudownie spójna i czasem dość trudno rozszyfrować, kto co napisał. Powieść została skomponowana prosto ale z fantazją i dowcipem, który uwielbiam. Żart, komizm sytuacyjny, wnikliwa obserwacja otoczenia i hojne z niej korzystanie to niepodważalne atuty książki. Idealnie odpręża, rozśmiesza i relaksuje. Po trzykroć polecam.
"Awaria małżeńska" Natasza Socha, Magdalena Witkiewicz, Filia, Poznań 2016
Recenzja napisana dla BookMaster :)