Dobre relacje między matką i córką, to skarb. Ale trzeba na nie solidnie zapracować. "Dzieci to przyszłość".
Początkująca pisarka, piękna modelka i młoda mężatka Dagmara postanawia naprawić relacje ze swoją matką. Jednak żeby naprawić stosunki, trzeba szczerej rozmowy i gotowości na wybaczenie. Czy te kobiety są na to gotowe? Czy uda się odbudować łączącą je niegdyś więź?
Teresa Monika Rudzka przedstawia czytelnikowi losy jednej rodziny, w której pokolenia matek i córek nie umiały się dogadać, nie potrafiły sobie zaufać przez co pozwoliły wkraść się uczuciom żalu, straty, niesprawiedliwości, zazdrości. Podróż szlakiem rodzinnych waśni rozpoczynamy współcześnie i krok po kroku cofamy się w przeszłość. Poznajemy losy matek, babek, prababek, które miały problem z okazywaniem uczuć, bądź rozdawały ją w nadmiarze. Nie umiały także przekazać swoim potomkiniom, że to miłość, szacunek, lojalność i poświęcenie, a nie pogoń za iluzją szczęścia, która często okazywała się pułapką bez wyjścia. Relacje pomiędzy matkami, a córkami niszczyły nadmierna rozwiązłość albo wręcz przeciwnie wydumana asceza, alkoholizm i nieumiejętność radzenia sobie w życiu. Dagmara jest ostatnim ogniwem, które zbiera żniwo swoich poprzedniczek.
Dziewczyna jest zaradna, odpowiedzialna i z uwagą podejmuje wszystkie decyzje. Ale i jej zachowanie nie jest tak do końca uczciwe. Chce ukarać swoją mamę za lata samotności, za brak uwagi, za upokorzenia, ale unikaniem kontaktów bardziej krzywdzi swoje młodsze rodzeństwo. W swoim planie zemsty nie bierze pod uwagę ich delikatnych uczuć i w dążeniu do odwetu jest bardzo samolubna. Jednak poznając tajemnice jej dzieciństwa, trudno dziwić się takiej postawie, trudno nie przyznać jej racji.
Pani Teresa pozwala nam zajrzeć na drugą stronę lustra i z perspektywy matki patrzymy na nielojalność córki. Od razu uderza w nas ogromna obłuda matki i jej pasożytniczy tryb życia. Jednym słowem kobieta jest okropna. Nie rozumie błędów, które popełnia ani nie potrafi przewidzieć ich konsekwencji, choć dla czytelnika i dla otoczenia są widoczne gołym okiem. Nie chciałabym mieć do czynienia z takim człowiekiem i lepiej rozumiem wszelkie opory Dagmary przed ponownym zaproszeniem matki do swojego życia.
Autorka powieści "Na karuzeli" pozwala nam poczuć emocje, od których zakręci się w głowie. Wzbudza w nas gniew, oburzenie, wściekłość, niedowierzanie i współczucie. Daje ogromne pole do różnych dyskusji np. na temat, tak szumnego kiedyś problemu eurosierot czy zgody na prostytucję.
Jak dla mnie, trochę za mało jest pozytywnych aspektów tych historii. Owszem zdarza się szczęśliwa miłość i narodziny dziecka, ale nie jesteśmy w stanie przewidzieć czy narastające poprzez lata urazy, nawarstwianie negatywnych emocji nie odbiją się również na najmłodszym pokoleniu.
Ciekawym wątkiem był proces wydawniczy książki Dagmary. Z ogromnym zainteresowaniem śledziłam nietrafiony wybór wydawnictwa, oszustwa pewnej redaktorki i towarzyszące im perturbacje. Dla mola książkowego takie uchylanie rąbka tajemnicy było nie lada atrakcją.
"Na karuzeli" to powieść bardzo smutna, która obnaża brzydką prawdę o patologicznych rodzinach, o relacjach pomiędzy ich członkami oraz wpływem własnych błędów na życie i przyszłość swoich dzieci.
"Na karuzeli" Teresa Monika Rudzka, Wydawnictwo Szara Godzina, Katowice 2016
Recenzja napisana dla serwisu DlaLejdis :)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Bardzo dziękuję za odwiedziny i pozostawiane komentarze :)
Wszystkie czytam i staram się odpowiedzieć na każde pytanie.
Pozostawiam sobie możliwość usuwania Spamu i komentarzy wulgarnych czy obraźliwych...