Rok 1964, Lexington, Stany Zjednoczone. Małżeństwo Norah i David Henry spodziewają się pierwszego dziecka. Ciąża przebiega prawidłowo i nic nie sugeruje przyszłych, tragicznych wydarzeń. Pewnej marcowej nocy, podczas śnieżnej zawieruchy dziecko postanawia pojawić się na świecie. David zawozi żonę do szpitala. Niestety, aura pełna niespodzianek nie pozwala dotrzeć na miejsce rodzinnemu położnikowi. David choć jest lekarzem ortopedą postanawia sam wraz z położną odebrać poród. Rodzi się śliczny zdrowy chłopiec, Paul. Narodziny jego siostry bliźniaczki są ogromnym zaskoczeniem. Nie spodziewali się bliźniąt. Niestety, u Phoebe David diagnozuje zespół Downa.
"Bliźniacze rodzeństwo, chłopiec i dziewczynka- jedno na pierwszy rzut oka doskonale zdrowe, a drugie naznaczone w każdej komórce ciała nieszczęsnym, dodatkowym chromosomem."
Od tej chwili już nic nie będzie takie samo. W obawie o zdrowie psychiczne Norah, David informuje żonę o śmierci córeczki a Phoebe oddaje w opiekę położnej. Jak zakończy się ta trudna, skomplikowana i tragiczna historia?
Pierwsze co mnie uderzyło w książce jest niemal identyczne traktowanie i nietolerancja osób obciążonych zespołem Downa w roku 1964 a czasami teraźniejszymi. Bardzo powoli się to zmienia ale jak dla mnie w dalszym ciągu zbyt wolno. Dostęp do medycyny czy edukacji jest łatwiejszy ale niezrozumienie samej choroby, wyszydzanie i brak akceptacji pozostał ten sam. Scena, w której lekarze wstrzymują się z pomocą Phoebe, która jest w stanie wstrząsu anafilaktycznego, dopytując się zrozpaczonej opiekunki, czy na pewno mają ratować jej życie, wzbudziła moją wściekłość. Jak można zadawać takie pytania? Jak można być takim człowiekiem? Lekarzem? Jeszcze wielokrotnie przyszło mi współczuć tej dziewczynie...
Z kolei hart ducha jej opiekunki Caroline, mocny kręgosłup wzbudzał podziw i szacunek. Kobieta na każdym etapie życia Phoebe musiała walczyć jak lwica o przysługujące jej przywileje.
Dzięki Caroline czytelnik może dostrzec, że zespól Downa to nie przeszkoda, to siła charakteru. Postawa Caroline uczy nas także akceptacji i zrozumienia inności.
Jednocześnie wraz z historią Caroline i Phoebe poznajemy losy Norah, Davida i Paula. Decyzja o porzuceniu dziewczynki doprowadza do nieoczekiwanych zawirowań w życiu tej rodziny. Czy jeden błędny krok może być jak tsunami i zniszczyć trwałe relacje między małżonkami? Tajemnica czy wyrzuty sumienia są podwaliną pod nieporozumienia?
Postępek Davida jest od samego początku dla mnie niezrozumiały. Mężczyzna swoim zachowaniem udowadnia,że nie tylko nie zna własnej żony ale i hartu ducha i siły kobiety w obliczu tragedii. Płeć piękna nie jest wcale taka wiotka i płocha jak ją malują. Kiedy trzeba, wykazuje więcej rozsądku niż nie jeden mężczyzna.
Losy tej rodziny raz mnie wzruszały, raz doprowadzały do szału, raz darzyłam ich sympatią a niekiedy potwornie mnie nudzili...
Caroline i rodzinę Henry połączyła tajemnica. Wyjawnienie jej , bądź trzymanie w sekrecie niszczy życie każdego z członków tych tragicznych wydarzeń. Nie ma prostszego rozwiązania niż zmierzenie się z demonami, które sami na własną rękę stworzyli. Czy prawda ich wyzwoli?
Kim Edwards "Córka opiekuna wspomnień", tł. Agnieszka Lipska- Nakoniecznik, wyd. III, Videograf II 2011, ISBN: 978-83-7183-899-6
bez oceny
Mam tę książkę w swoich zbiorach od dawna, ale jakoś zawsze ją omijam i wybieram inne pozycje do czytania. Zszokowało mnie to pytanie lekarzy, jeśli cała powieść jest tak mocna i przejmująca to muszę ją poznać jak najszybciej.
OdpowiedzUsuńChyba nie moje klimaty...
OdpowiedzUsuńMam tę książkę w planach, gdyż fabuła wydaje się niezwykle interesująca.
OdpowiedzUsuńCoś dla mnie. Zapisuję sobie tytuł by jej poszukać.
OdpowiedzUsuńWłaśnie niedawno widziałam ją w bibliotece. Będę musiała kiedyś przeczytać
OdpowiedzUsuńJa też lubię książki o macierzyństwie, więc z chęcią poznam "Córkę opiekuna wspomnień". Tej autorki czytałam tylko "Sekrety króla ognia" - opowiadania, które nawet mi się podobały :)
OdpowiedzUsuńKiedyś kupiłem za kilka złotych na Dedalusie, w sumie nawet nie wiedząc o czym jest, skusiła mnie informacja z okładki (nr 1 na liście bestsellerów) ;-) Lubię obyczajówki, tak że na pewno przeczytam.
OdpowiedzUsuńDość kontrowersyjna książka. Jestem ciekawa, jak dokładniej został przedstawiony ten problem. Z chęcią rozejrzę się za tą powieścią.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam dość dawno temu i nadal doskonale ją pamiętam, Trudna, dobra rzecz.
OdpowiedzUsuńTrudna książka i na pewno nie dla każdego. Tak samo jak Ty, podczas lektury miałam mieszane odczucia, co spowodowało, że czytałam tę powieść bardzo długo, bo w sumie przez ponad dwa lata. Ciężko było mi przebrnąć przez nią, ale nie żałuję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Klaudyna
Autorka podjęła się trudnego i kontrowersyjnego tematu. Wszyscy wiemy, jak traktowane są osoby upośledzone. "Inność" to coś złego. Co po niektóre osoby sprawiają wrażenie, jakby obawiały się, że mogą się zarazić.
OdpowiedzUsuńCo do postępku tego człowieka, oddania dziecka, bez rozmowy z żoną... Nie rozumiem tego co zrobił, to przerażające, smutne i chore.
Przeczytam,jeżeli nadarzy się okazja.
Polecam, warto
UsuńAleż jestem ciekawa tej książki. Czeka na półce :-)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam nigdy wcześniej o tej książce, ale widzę po twojej recenzji, że jest to bardzo poruszająca tematycznie historia. Rozejrzę się zatem za nią w najbliższym czasie.
OdpowiedzUsuńW ludziach niewiele się zmienia jeśli chodzi o podejście do 'inności' - zawsze znajdą się tacy, którzy będą z niej szydzili, ale i tacy którzy znajdą w sobie zrozumienie i empatię. Ta pozycja z pewnością znajdzie się na mojej liście książek do przeczytania.
OdpowiedzUsuńSzczęka mi opadła! nie miałam pojęcia o istnieniu tej książki a tu taka fabuła! myślę, że podczas lektury będzie boleć, ale czasem potrzeba takich lektur! Dziękuję za zwrócenie uwagi na "Córkę opiekuna wspomnień"
OdpowiedzUsuń