"Powód by oddychać" to książka, która poruszyła serca wielu czytelniczek. Otworzyła oczy na cierpienie, którego często w pędzie życia nie dostrzegamy wokół siebie. Dała nadzieję, że miłość i przyjaźń nie są tylko pustym słowem, a uczuciem, które przynosi wsparcie, pomoc, siłę nawet wtedy, gdy happy endu nie widać na horyzoncie.
Dlatego na kolejny tom trylogii Oddechy czekałam z ogromną niecierpliwością ale i dużymi oczekiwaniami.
I może dlatego pierwsze rozdziały "Oddychając z trudem" przygnębiły mnie, znudziły i rozczarowały. Niestety... Bo choć ucieszyło mnie, ze Emmie udało się ujść cało z okrutnych rąk ciotki, to ubodło mnie, że mocno poturbowana fizycznie i pokiereszowana psychicznie żyje jak wiele nastolatek. Zamiast podbudować się wewnętrznie, skupia się na miłości do Evana i bezkarnie, swobodnie korzysta z uroków życia. Pełną piersią zdobywa świat, flirtuje i imprezuje jakby nie pamiętała niedawnych traumatycznych wydarzeń. Jest tak upojona wolnością, że nie dostrzega nowych kłopotów, niebezpiecznych pułapek zastawionych przez los w dalszym ciągu żądny krwi i cierpienia. Zgoda na zamieszkanie z matką, która dopiero co przypomniała sobie o jej istnieniu, jest delikatnie mówiąc niefortunną decyzją. Mimo ostrzeżeń Emma ufnie oddaje się w ręce rodzicielki.
Ten krok wydaje się nie zrozumiały dla tych, którzy posiadają szczęśliwą rodzinę. Emma pragnie mieć to, co jej przyjaciele. Miłość, zaufanie i oparcie bliskich. Wydaje jej się, że skoro matka próbuje się do niej zbliżyć, to należy dać jej kolejną szansę. Jest gotowa przymknąć oko na nałogi i dostrzegalne niezrównoważenie psychiczne Rachel, byleby zakosztować zwyczajnego, spokojnego życia. Wydaje nam się, ze możemy zmienić czyjś charakter, przyzwyczajenia. Ale to często jest walka z wiatrakami, która przynosi więcej smutku i cierpienia niż relatywnych, wymiernych korzyści.
"Czasami ludzie ranią innych mocniej, niż ci są w stanie znieść. I bywa też, że nie potrafią poprosić o pomoc. Są tak omotani własnym bólem, że zadają ciosy wszystkim wokół."
To właśnie próba ułożenia sobie stosunków z matką napędzają akcję, która zaczyna ewoluować w kierunku psychodelicznej huśtawki kołyszącej pomiędzy euforią, radością, strachem, bólem, poczuciem winy, tęsknotą. Emma mimowolnie budzi uśpione demony i sprowadza na siebie niebezpieczeństwo. I tym razem dziewczyna nie potrafi poprosić o pomoc, jest bezbronna i zapada się w swojej niemocy, naiwności i wiary w to, że nie zasługuje na dobro, spokój, stabilizację, szczęście, miłość. Nie chce być ciężarem dla swoich przyjaciół więc w skrytości cierpi niewyobrażalne katusze. Życie z matką alkoholiczką, która dawnymi żalami obarcza swoje dziecko, nie może być harmonijne, nie może przynieść nic konstruktywnego.
Żal mi Emmy, której nikt nie nauczył wiary we własne siły i swoją wartość, piękno. Jest skazana na samozagładę, pokonana własnymi słabościami i nieufnością. Aż strach pomyśleć co przyniesie jej życie i kolejny, finałowy już tom trylogii.
W całkowitym rozrachunku, "Oddychając z trudem" uważam za pouczającą lekturę. Po pierwsze nie należy z góry zakładać co może się wydarzyć i oceniać nie znając całości. Po drugie nie zawsze warto dawać drugą szansę, nawet jeśli jest to ktoś, kto z założenia powinien być nam bliski. Po trzecie dobrymi radami nie tylko piekło jest wybrukowane ale serca tych, dla których ważny jest nasz los.
Tak na marginesie tylko dodam, że fabuła zyskałaby, gdyby zmniejszyć jej objętość, skrócić przegadaną nastoletnią rzeczywistość, a rozwinąć bardziej konflikt na linii matka- córka. Wtedy rzeczywiście można by było bez reszty zachłysnąć się opowieścią i zapomnieć o oddechu do końca lektury.
"Oddychając z trudem" Rebecca Donovan, tł. Ernest Kacperski, Feeria, Łódź 2015
Trylogia Oddechy:
2. Oddychając z trudem
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Pani Moniki reprezentującej wydawnictwo Feeria :)) Dziękuję za okazane zaufanie :)
Na początku dość nieufnie podchodziłam do tej serii i nie zamierzałam jej czytać, ale liczne pozytywne recenzje skłoniły mnie do zmiany zdania.Mimo tego cieszę się, że zwróciłaś uwagę na pewne mankamenty, bo czytając tyle pochlebnych tekstów mogłabym się nastawić na historię idealną, a następnie boleśnie się rozczarować.
OdpowiedzUsuńA to byłoby okrutne...
UsuńA mnie się wszystko podobało, każdy detal. Po prostu ''zachłysnęłam'' się fabułą tej książki, jej klimatem i bohaterami. Teraz czekam na trzeci tom.
OdpowiedzUsuńMam dokładnie tak samo jak Cyrysia!:) Jak wobec pierwszego tomu miałam pewne zastrzeżenia, choćby właśnie "przegadanie" niektórych wątków, tak druga część mnie powaliła totalnie na kolana. Teraz tylko trzeba wziąć się za napisanie opinii :)
UsuńCieszy mnie to. Książka nie jest zła i nie do czytania. Mnie też się podobała, ale mniej niż jej poprzedniczka.
UsuńChętnie zapoznam się z tą serią:)
OdpowiedzUsuńA ja jestem zachwycona ;)
OdpowiedzUsuńDosyć głośna seria ostatnio. Zamierzam poznać.
OdpowiedzUsuńMam przeogromną ochotę na poznanie obu tomów.
OdpowiedzUsuńJa jakoś nie zdecydowałam się na pierwszy tom (miałam możliwość jeszcze przed premierą, ale obawiałam się nieco tematyki) i teraz trudno mi zacząć lekturę tej serii.
OdpowiedzUsuńJakbyś jednak chciała przeczytać o dziewczynie, która nie ma lekko w życiu, pamiętaj o serii Oddechy
UsuńMiałam ochotę na tą serię, ale jakoś mi już przeszło. Tak po prostu straciłam zainteresowanie. Może kiedyś... :)
OdpowiedzUsuńSporo słyszę o tej serii i w przyszłości chciałabym przeczytać oba tomy, jednak na razie jest o nich za głośno ;) Na pewno jednak będę miała te książki na uwadze.
OdpowiedzUsuńKsiążka jest w drodze do mnie, jestem ciekawa czy mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńJa również :)
UsuńBardzo mi się podobała, ale faktycznie typowe nastoletnie życie zajmowało zbyt wielką część powieści. Jednak rozumiem trochę Emmę, nie tylko jej decyzję o powrocie do matki, ale i jej zachowanie typowej nastolatki. Ona nie miała wcześniej takiego życia. Pewnie chciała spróbować, jak to jest. Przyjaciele jej w tym pomagali, wyciągając na imprezy. Może nawet sami mieli plan, żeby Emma zatraciła się w tym zwyczajnym świecie i po prostu zapomniała o krzywdzie, jaką jej wyrządziła ciotka. :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą. Ale ten etap życia Emmy mógł być opisany w mniejszej ilości słów, nie tak drobiazgowo :)
Usuń