Tym razem spotkałam się z „Francuskim ogrodnikiem”. Książka przedstawia nam historię pewnej angielskiej rodziny. Miranda i David są małżeństwem z kilkuletnim stażem i rodzicami dwojga uroczych smyków: ośmioletniego Gusa i pięcioletniej Storm. Ich status społeczny jest imponujący, zamożni, cenieni w towarzystwie, błyskotliwi i przystojni. Dla jeszcze większego podbudowania swojej opinii, wartości i podniesienia prestiżu przeprowadzają się z Londynu do pięknego domu w Hartington na angielskiej prowincji. Miranda nie jest zachwycona przeprowadzką, ale dla dobra swojego męża i dzieci próbuje zaaklimatyzować się w nowym miejscu.
Na początku nie czuje się dobrze w wiejskim anturażu. Brakuje jej wielkomiejskich wygód, współczesnych standardów i sławnych domów mody, a do tego mąż bywa w domu jedynie w weekendy. Aby oszukać samotność postanawia doprowadzić do dawnej świetności zapuszczony i zapomniany przydomowy ogród. Pomaga jej w tym francuski ogrodnik, który pojawia się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Jean- Paul tworzy przepiękny, pełen uroku kwiatowo- warzywny raj ale przy okazji zmienia życie Mirandy i jej rodziny.
Na samym początku Miranda to beztroska i powiem wprost płytka kobieta. Interesują ją jedynie modne ciuchy, kawa w ulubionej kafejce, plotki z przyjaciółkami, kariera dziennikarsko- pisarska oraz uczucie i ciągłe zainteresowanie męża. Dzieci są na dalszym planie. Nie interesuje się nimi, nie spędza z nimi czasu. Jej rodzicielskość zamyka się w wieczornym pocałunku i poklepaniu po dziecięcych główkach. Dopiero po przeprowadzce na wieś kobieta jest zmuszona do całodobowej opieki nad swoimi pociechami. Ten wcześniejszy brak zainteresowania bardzo negatywnie wpłynął na postępowanie ośmioletniego Gusa. Jest agresywny, nadpobudliwy, dręczy bezbronnych znajomych, siostrę i zwierzęta. Miranda nie może sobie poradzić z trudnym dzieckiem. Chce wysłać Gusa do szkoły z internatem i pozbyć się problemu. Mąż również nie wspiera jej w wychowaniu i nie ma dobrego kontaktu ani z synem ani z córką. Szkoda mi było tych maluchów. Tak rozpaczliwie potrzebowały uwagi swoich rodziców, zabiegały o miłość.
Dopiero praca w ogrodzie wraz z tajemniczym ogrodnikiem zmienia Mirandę. Wydaje się jakby jej serce stopniało. Zaczyna dostrzegać swoje błędy i chce je naprawić. Kobieta przechodzi osobliwą metamorfozę, zaczyna budzić sympatię. I choć nie wszystkie jej zachowania i decyzje rozumiałam i akceptowałam, to trzymałam za nią kciuki w dążeniach do poprawy relacji rodzinnych i samorealizacji.
Kolejnym bohaterem, który nie przypadł mi do gustu jest David. Gbur nie liczący się z uczuciami innych. Chciał mieć wszystko. Czy to mu się udało?
Inne postacie występujące w książce są bardzo interesujące. Wpływają na życie naszej pary na różne sposoby. Jedne się z nimi zaprzyjaźniają, inne próbują zamieszać w tym związku jeszcze bardziej. Sylwetki są bardzo realistyczne, każda ma indywidualny zestaw cech osobowości, charakteru. Każda z nich ma własne problemy, takie zwykłe, ludzkie, nasze, przez co wydają się bardzo autentyczni. Cierpią na chroniczną zazdrość, nadwagę, brak akceptacji i miłości. Od jednych usłyszymy słowa zatrute jadem, drudzy będą śmiać się ze swoich skłonności, a jeszcze inni nie wierzą w swoje możliwości. Tworzą cudowną mieszaninę indywidualności.
„Francuski ogrodnik” to dwie odrębne opowieści o miłości: Mirandy i Davida oraz Jean- Paula i Avy. Tę drugą śledzimy z ukrycia, poprzez pamiętnik, który znalazła i czyta Miranda. Obie historie łączą się w zachwycający sposób, poprzez ogród. Ci ludzie udowadniają nam, że każdy ma prawo do szczęścia i miłości. Jak silne bywa pożądanie i jak silniejsze jest uczucie odpowiedzialności. Z poruszeniem i wzruszeniem, łzą w oku poznawałam świat Avy. Jej uwielbienie do kwiatów, do natury. Podobało mi się też z jakim oddaniem i pasją oddaje się wychowaniu swoich dzieci. Zawsze mogły liczyć na jej wsparcie i miłość. Dzięki temu mogły bez lęku patrzeć w przyszłość, znały swoją wartość, umiały cieszyć się życiem. Ava dla swoich dzieci nie bała się poświęcić miłości, a było to największe wyrzeczenie.
„Francuski ogrodnik” jak i inne powieści Santy Montefiore przysporzyły mi doznań takich, jakich oczekiwałam. Fabuła obudziła we mnie wszelkie możliwe uczucia i emocje, od złości, bólu poprzez radość i śmiech po wzruszenie. Na dwa wieczory zanurzyłam się w sentymentalną historię o miłości jak z bajki, która trwa aż do śmierci. „Francuski ogrodnik” odkrywa też drugie oblicze miłości, codzienne, z chwilowymi uniesieniami i momentami kryzysowymi, która jest bliższa realnemu życiu. Obie tkwią w książce na zasadzie kontrastu ale i przestrogi, ku pamięci.
Na koniec chcę pochwalić oprawę graficzną „Francuskiego ogrodnika”. Bardzo cenię wydawnictwo Świat Książki za to, że wkłada wiele wysiłku w kompozycje okładek swoich książek. Są one bardzo estetyczne, przyciągają wzrok i idealnie współgrają z zawartą w sobie treścią.
Cytaty z książki:
1. "Cate nie bardzo umiała rozmawiać z obcymi, była jak czujne zwierzę, które oznacza swoje terytorium mieszaniną słodyczy i zjadliwości."
2. "Ludzie, którzy uważają, że pieniądze szczęścia nie dają, po prostu nie wiedzą, dokąd wybrać się na zakupy."
3. "Piękno, które masz w sobie, jest dla ciebie niedostrzegalne."
4. "Magia to miłość, moja droga. Gdy kogoś kochasz, obdarzona uczuciem osoba staje się coraz piękniejsza i pewniejsza siebie, dosłownie rozkwita na twoich oczach."
5. "Słowa nic nie znaczą, jeśli nie stoją za nimi czyny."
Santa Montefiore "Francuski ogrodnik", Świat Książki 2012, ISBN: 978-83-7799-663-8
6/6
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Pani Małgorzaty z serwisu Zaczytajsię.pl
Ja jeszcze nic nie czytałam Montefiore, ale za twoja radą i innych blogerek mam 3 powieści pisarki na półce. Miałam pewne obawy, czy mi się spodobają, ale po przeczytaniu recenzji Francuskiego ogrodnika już się nie boję.Zapowiada się świetna lektura. Żeby tylko znależć na nią czas.
OdpowiedzUsuńDoskonała recenzja:)
Dziękuję :)
UsuńSanta Montefiore ma specyficzny bo sentymentalny, subtelny i delikatny sposób pisania o miłości. Taki jak w bajce :)
Miałam przyjemność czytać "Francuskiego ogrodnika" i zachwyciłam się tą powieścią :) tak samo jak innymi książkami tej autorki. Mają w sobie coś magicznego, łagodnego i coś sprawia, że w trakcie lektury czuję przypływ optymizmu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Masz rację :) A do tego akcja książek jest umiejscowiona w malowniczych miejscowościach :)
UsuńNigdy wcześniej nie słyszałam o Santa Montefiore, ale wierzę ci na słowo, że jest to bardzo dobra pisarka, dlatego chętnie poznam jej twórczość zaczynając od "Francuskiego ogrodnika" .
OdpowiedzUsuńGorąco polecam :) Mam nadzieję, że spodoba Ci się styl autorki, taki jak mi :)
UsuńMuszę przeczytać tę książkę, po prostu muszę!
OdpowiedzUsuńPowinnaś być usatysfakcjonowana powieściami Santy Montefiore :)
UsuńNie czytałąm jeszcze nic tej autorki, ale bardzo chętnie rozglądnę się za ta książką. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKoniecznie pokosztuj historii Santy Montefiore :)
UsuńPewnie by mi się spodobała, przeczytam
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńZgadzam się, ze okładka cudna:) chętnie poznam też treść :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem warto poznać książki Santy Montefiore :)
UsuńMontefiore nie przypadła mi do gustu (czytałam "Smak szczęścia"), ale obiecałam sobie, że dam jej jeszcze jedną szansę. Po tak doskonałej recenzji "Francuskiego ogrodnika" wybór jest prosty :)
OdpowiedzUsuńMoże spróbuj przeczytać moje ulubione powieści autorki "Sonata o niezapominajce", "Szkatułka z motylem" czy "Spotkajmy się pod drzewem ombu" :)
UsuńJeszcze nic nie czytałam tej autorki, może kiedyś się skuszę:)
OdpowiedzUsuńSkuś się :)
UsuńNie znam tej autorki, ale fabuła mnie zaintrygowała. Książka wydaje się taka ciepła, poza tym okładka mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńOpowieść jest ciepła i sentymentalna :)
UsuńRównież bardzo lubię pisarkę. A czytałaś "Włoskie zaręczyny"? Ta jest moją ulubioną , jak do tej pory:)
OdpowiedzUsuńTa książka jeszcze przede mną. Dziś widziałam ja w Matrasie i aż mnie ręce świerzbiły by ją kupić :)
UsuńTak jak już Ci wspomniałam, książkę mam w planach. Ciekawie napisałaś o niej ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńPochwalę się, że książka w wersji elektrycznej czeka sobie już na komputerze, aż mój zamówiony Kindle w końcu do mnie dotrze. I zabiorę się za tę książkę ;)
UsuńŚwietna wiadomość. Będę czekała na Twoją recenzję :)
UsuńWiele razy widziałam powieści tej autorki w księgarniach, ale jakoś nigdy nie zapragnęłam ich przeczytać. Ale teraz narobiłaś mi apetytu na książki Montefiore :)
OdpowiedzUsuńGorąco polecam :)
UsuńBardzo, ale to bardzo chciałabym przeczytać tę książkę i strasznie Ci zazdroszczę :D
OdpowiedzUsuń:))) Koniecznie poznaj którąś z książek Santy Montefiore. Masz duży wybór :)
UsuńNigdy wcześniej nie słyszałam o Santa Montefiore i nie znam jej książki.Jednak ta recenzja i cudowne cytaty z książki są wspaniałą zachętą do lektury.Dziękuję.
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, że tak oceniłaś mój tekst :) To ja dziękuję :)
UsuńDługo namawiać mnie nie trzeba. Z chęcią przeczytam :)
OdpowiedzUsuń:) Świetnie :)
Usuńoch tak! z wielką chęcią się skuszę (:
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło :)
UsuńNie słyszałam wcześniej o tej autorce, ale widzę, że dzięki Tobie odkryłam ciepłą i przyjemną literaturę na te jesienno-zimowe wieczory :)
OdpowiedzUsuńNa jesienno- zimowe wieczory ksi azka nada się idealnie :)
UsuńPrzyznam szczerze, że nigdy wcześniej nie słyszałam o tej autorce. I widzę, że to był błąd. Będę musiała nabyć tę powieść i się z nią zapoznać :).
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem warto poznać książki Santy Montefiore :)
UsuńOj, chyba nadszedł ten czas, żeby zakupić książkę Santy! :)
OdpowiedzUsuńIntrygujący tytuł, ale autorki nie znam ;-) I recenzja również zachęcająca ;))
OdpowiedzUsuń/ps. zapraszam do mnie na konkurs:
http://mish-mash-mission.blogspot.com/2012/10/konkurs-ksiazkowy-wygraj-tatuaz-z.html