Fabuła książki osadzona jest w średniowiecznej Francji. Obok siebie żyją, pracują, kochają się chrześcijanie i katarzy. Nie wszystkim pasują te braterskie układy. Według papieskich wysłanników, katarskie nauki zbyt szybko rozpowszechniają się wśród najbiedniejszych warstw społeczeństwa. Rozpoczyna się wieloletnia krucjata przeciwko katarom, okrutne wojny, mordy, obłąkańcza droga ku odpustowi, zbawieniu, bezlitosne sądy i palenia na stosach często niewinnych ludzi.
Na takim tle rozgrywają się losy dwóch kobiet, Blanki Kastylijskiej królowej Francji i Klary zaufanej dwórki i jednocześnie najlepszej przyjaciółki. Obie będą musiały walczyć o swoje szczęście, odnaleźć życiową drogę, swoje własne miejsce, swoje przeznaczenie. Żyją wśród ludzi, którzy na co dzień noszą maski, nie są świadome kto jest ich wrogiem a kto przyjacielem. Nawet wzajemna bliskość Blanki i Klary zostanie wystawiona na próbę. Jak z niej wyjdą? Czy osiągną swoje cele?
Blanka Kastylijska to królowa inteligentna, silna, władcza i bardzo pewna siebie. My poznajemy ją jako kobietę, która oddaje się miłości do męża i dzieci. Dla ich zdrowia i szczęścia jest gotowa na wszystko. Gdy umiera Ludwik VIII bierze władzę we własne ręce. Z szacunkiem traktuje swych podwładnych i sprzymierzeńców. Jednak potrafi tupnąć nogą i nie ulega szantażom. Jest ogromny spryt, przebiegłość, błyskotliwość i waleczność pozwalają jej wyjść bez szwanku z każdej sytuacji.
Martina Kempff w posłowiu przyznaje, że książkę pisała z myślą o poświęceniu jej Blance Kastylijskiej. Ta kobieta pełna namiętności, siły, władzy rozpaliła jej zmysły. Jednak żeby przedstawić złożoność tej postaci, zawiłe czasy, w których żyła, potrzebowała innego punktu widzenia. Tak powstała Klara, takie alter ego Blanki. I ta postać zaczęła żyć własnym życiem. Czy przyćmiła wielką królową?
Klara podbiła moje serce. Nie stało się to od razu, natychmiast. Moje zauroczenie tą postacią wzrastało proporcjonalnie do przeczytanych stron. Na początku, Klara to głupiutka dziewczyna, która uważa, że wie lepiej. Przez swoje lekkomyślne wybory staje oko w oko z makabrycznymi i przerażającymi wydarzeniami. Znajduje się w samym środku krwawej bitwie. Jedynie przypadek sprawia, że wychodzi z tego cało. Jednak nie może zapomnieć straszliwych obrazów, których była świadkiem. Dzień w dzień męczą ją wizje krzyżowców mordujących z zimną krwią kobiety i dzieci. Szuka wytchnienia. Znajduje je na placu budowy Katedry Notre-Dame. Tam poznaje Felicjana, katara, heretyka. Kiedy przekonuje się o wartościach tych ludzi. Poznaje ich zwykłe życie, kiedy zdaje sobie sprawę, że nikomu nie wadzą, ulega fascynacji i sama staje się heretyczką. Ta decyzja wpływa na jej przemianę. Staje się pewna siebie, jej postępowanie staje się bardziej rozważne, w końcu próbuje wpłynąć na losy katarów. A kto jej w tym pomoże, jak nie królowa Francji?
Większość faktów i postaci przedstawionych w książce to prawdziwe wydarzenia. Całość jest jedynie lekko upiększona i okraszona garstką fikcji. Dzięki temu czytelnik ma szansę przyjrzeć się życiu, wierze, działalności katarów, wojnom religijnym w tym regionie oraz poznać złożoną sytuację polityczną Francji.
Książka jest napisana tak ciekawie, że czytało mi się ją wyjątkowo szybko.
Według mnie dobra powieść historyczna, nie może istnieć bez zakazanej miłości, intryg politycznych zmieniających to wydarzeń czy zagadkowej śmierci. To wszystko w dopracowanej formie, zaprezentowała nam Martina Kempff.
"Katedra heretyczki" to nie są same suche fakty. Książka jest po brzegi wypełniona emocjami. Porywają czytelnika, pozwalają wczuć się role bohaterów. Razem z nimi możemy dokonywać wyborów często trudnych i dramatycznych. Obserwujemy również zmiany w zachowaniach głównych bohaterów, co na nie wpływa i co muszą poświęcić. Poznajemy przykłady miłości tak wielkiej, że nie straszna jej śmierć czy zbrodnia.
Polecam.
Cytaty z książki:
1. "Gdy się pragnie uczynić coś dobrego, nie zawsze się to udaje. Bardzo często dobre chęci prowadzą do złego. "
2. "On i ja jesteśmy nierozerwalną całością; śmierć jednego będzie niechybną śmiercią drugiego."
3. "Wczorajszy wróg może się okazać jutrzejszym przyjacielem"
4. "Przemoc, nawet jeśli stosuje się ją w dobrej wierze, rodzi przemoc. "
Martina Kempff "Katedra heretyczki", Telbit 2012, ISBN: 978-83-62252-92-3
4+/6
Książkę miałam przyjemność czytać dzięki uprzejmości Pana Sebastiana z wydawnictwa Telbit
Mogłam ją wybrać do recenzji dla ZaczytajSie.pl, ale zrezygnowałam. Choć Twoja opinia jest o niej dobra, to jednak brakuje mi tego czaru w książce.
OdpowiedzUsuńNie mowię nie, ale jakoś tak średnio mnie do tej książki ciagnie :/
OdpowiedzUsuńJako totalna noga z historii, zawsze obawiam się, że nie będę potrafiła oddzielić fikcji od prawdziwych zdarzeń. :P
OdpowiedzUsuńŚwietna książka, oparta na historii i niebanalna
OdpowiedzUsuńŚredniowieczna Francja może się okazać całkiem ciekawym tłem historii. W każdym razie będę miała na uwadze tę pozycję w wolnej chwili.
OdpowiedzUsuńbyć może. kiedyś. zobaczymy. ;)
OdpowiedzUsuńJeżeli zawita do mojej biblioteczki, to chętnie poznam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Uwielbiam powieści historyczne! Zdecydowanie książka jest w moim klimacie, a skoro jest jeszcze miłość to chcę tę pozycję poznać jak najszybciej.
OdpowiedzUsuńOstatnio takiej ochoty nabrałam na fantastykę, więc zapiszę sobie ten tytuł na później :)
OdpowiedzUsuńPodobała mi się ta powieść bardzo, pochłonęłam ją w krótkim czasie i długo żałowałam, że to już koniec. Mam nadzieję, że inne książki Martiny Kempff też zostaną u nas wydane.
OdpowiedzUsuńJa juz jakiś czas temu czytałam książkę, ale oceniłam takze na 4,5.
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że mi się spodoba :D
OdpowiedzUsuńBrzmi dość ciekawie. Być może kiedyś się skuszę :)
OdpowiedzUsuńMoje klimaty, przeczytam
OdpowiedzUsuńBardzo lubię książki z burzliwego okresu średniowiecza, pewnie przeczytam:)
OdpowiedzUsuńZachłysnęłam się recenzją książki i chciałam jak najszybciej przeczytać "Katedrę". Katarzy to temat ciekawy, nietuzinkowy, jednak można zarzucić Marinie Kempff zbyt lakoniczny styl - niedosyt rozbudowanych akcji - przeskoki myślowe - ale... jako baza dla scenariusza filmowego książka wydaje się być idealna! Chciałabym zobaczyć film! Natomiast tłumaczenie - najdelikatniej pisząc jest miejscami toporne! - Jeśli książka skupia moją uwagę na języku ( gramatyce polskiej ) to nie tędy droga ( wina korekty?). Zbyt wiele jest "kwiatków" w tłumaczeniu pani Janickiej, które wołają o pomstę do nieba.Mistrzami translatoryki pozostaną dla mnie na zawsze T. Boy - Żeleński i M. Słomczyński. "Katedrę" polecam... ale w oryginale z całym szacunkiem dla pani Janickiej.
OdpowiedzUsuń