Rok 1952, Irlandia. Dziewiętnastoletnia Filomena Lee jest kobietą upadłą, zaszła w ciążę nie będąc mężatką. Rodzina wysyła ją do klasztoru Sean RossAbbey w Roscrea, gdzie rodzi synka. Filomena ma szansę opiekować się nim przez trzy lata. Potem zostaje jej brutalnie odebrany i przeznaczony do adopcji zagranicznej.
Adopcyjni rodzice wywieźli chłopca do Ameryki, wtłoczyli w nieznany świat, nadali nowe imię- Michael i kazali mu być szczęśliwym. Na szczęście dobrze wykorzystuje daną szansę i jako dorosły mężczyzna staje się wpływowym, czołowym prawnikiem w strukturach Partii Republikańskiej za czasów administracji George'a Busha Seniora. Tylko skrywana tajemnica nie pozwala mu cieszyć się pełnią życia. Michael jest homoseksualistą. Napiętnowanie, zmagania z nową, niezbadaną, śmiertelną chorobą- AIDS i strach przed śmiercią sprawia, że zaczyna poszukiwać swoich korzeni, swojej biologicznej matki. Czy zdąży spojrzeć jej w oczy i zapytać o powód porzucenia?
Kilkukrotnie miałam okazję czytać świadectwa o okrucieństwie Kościoła w Irlandii i jego przedstawicieli wobec sierot. Za sprawą "Tajemnicy Filomeny" autorstwa Martina Sixsmith'a miałam poznać historię nastolatek zmuszonych do ukrywania dowodu swojej hańby, porodu w prowizorycznych warunkach, niewolniczej pracy i zrzeczenia się praw do własnego dziecka. Żadna z kobiet- grzesznic przebywających w klasztorze nie miała prawa zatrzymać swojego maleństwa. Ostracyzm Kościoła i całego społeczeństwa nie dawał jej szans na godne życie. Dla samotnych matek nie było pracy ani żadnej pomocy ze strony państwa. Urzędnicy "umywali ręce" skazując te kobiety na zakonnice, kościelnych dygnitarzy, klasztory i przytułki z piekła rodem, które pod płaszczykiem podszytym hipokryzją, dobrze spełnionego obowiązku, bożych przykazań, miłosierdzia sprzedawali noworodki bogatym rodzinom, najczęściej z Ameryki. Podczas procesu adopcyjnego nie zważano na przyszłe warunki, w jakich miało wychowywać się dziecko, ważne były pieniądze, nieopodatkowany zysk i trzymanie w garści, w ryzach wszystkich wiernych.
Choć obraz irlandzkiego Kościoła lat pięćdziesiątych jest odmalowana w ciemnych barwach, to sama książka nie ma wydźwięku antykatolickiej, antykościelnej. W realistycznych proporcjach przedstawia ówczesne błędy podziału władzy, systemu adopcyjnego czy nadmiernego zaufania.
Martin Sixsmith z subtelnością, delikatnością i wyrazistością jednocześnie wskazuje emocje uczestników tego dramatu. Filomena obrazuje cierpienie nastolatki, która nie do końca rozumie grzech, jakiego się dopuściła i rozdzierający ból matki, której zostało odebrane ukochane dziecko. Michael to portret chłopca, któremu doskwiera permanentny strach przed odrzuceniem i mężczyzny bojącego się angażować w związki, któremu brak poczucia własnej wartości wynikającej z nieznajomości własnej tożsamości.
Z okładki krzyczy do czytelnika zdanie: "Niezwykła opowieść o nadzwyczajnej kobiecie!". Co nie do końca jest prawdą. Książka jest zdominowana przez postać Michaela. To jego życie poznajemy z drobiazgową szczegółowością. To jemu towarzyszymy przez dzieciństwo, młodość, dojrzałość. Uczestniczymy w jego wyborach, kształtowaniu osobowości, karierze zawodowej, wyborze partnera czy zmiany osobowości i światopoglądu. Obserwujemy również jego postawę wobec rodziny, miłości, świata.
Obok nielegalnych adopcji, ważnym wątkiem poruszonym przez Martina Sixsmith' a jest homoseksualizm. W latach osiemdziesiątych odmienna orientacja seksualna była uznawana za chorobę, dewiację piętnowaną z ambon Kościołów i niezauważaną, pomijaną w kwestiach polityczno- społecznych. Największy konflikt pomiędzy środowiskiem gejowskim a politykami powstał wraz z pojawieniem się AIDS. Państwo blokowało badania naukowe nad chorobą i skutecznym lekarstwem, skazując tym samym tysiące homoseksualistów na śmierć. Życiorys Michaela ma wiele wspólnego z Andrew Beckett'em, bohaterem filmu "Filadelfia". Znajomość tego obrazu pozwoliła mi głębiej przeżyć i doświadczyć emocje, obawy i strach Michaela oraz zrozumieć bigoterię ludzi i czasów, w którym przyszło mu żyć.
"Tajemnica Filomeny" porusza emocje i skłania do zadumy nad tym, jak pieniądze rządzą życiem i jaką mogą przynieść krzywdę najkruchszemu ogniwu społeczeństwa.
Martin Sixsmith "Tajemnica Filomeny", tł. Magdalena Rychlik, Prószyński i s-ka, Warszawa 2014
Recenzja napisana dla serwisu Dlalejdis, któremu dziękuję za egzemplarz recenzyjny książki :)))
Nie wiedziałam, że tak przedstawiała się sprawa "opieki" nad samotnymi matkami w Irlandii. To naprawdę obrzydliwe. Wówczas raczej w większości państwa kobiety, które miały nieślubne dzieci były skazywane na pewien rodzaj ostracyzmu społecznego, ale żeby aż tak? Na pewno przeczytam tę książkę i nie przeszkadza mi to, że większy nacisk położono na życiorys dziecka odebranego matce. Problemy, z którymi on się boryka też zasługują na omówienie.
OdpowiedzUsuńOczywiście, że tak. Jednak tytuł nakierowuje myśli w inną stronę.
UsuńOstatnio obejrzałam film i naprawdę mnie poruszył. Po książkę też z chęcią kiedyś sięgnę.:)
OdpowiedzUsuńJakoś omijałam tą książkę z daleka, ale jednak chyba będę musiała przeczytać tą książkę.
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej książce, ale nie miałam okazji po nią sięgnąć do tej pory. Musze to zmienić.
OdpowiedzUsuńMam mieszane uczucia względem tej książki. Tematyka jest ciekawa, ale zraża mnie umiejscowienie akcji w tak późnym dla mnie okresie, gdyż preferuje współczesność. Niemniej jednak zastanowię się jeszcze.
OdpowiedzUsuńCóż, do tej pory nie miałam pojęcia o czym traktuje "Tajemnica Filomeny". Teraz jestem przekonana, że chętnie rozglądnę się za tą pozycją, bo porusza interesującą mnie tematykę :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam dotądo o tej książce. Z chęcią do niej zajrzę, może mnie zaciekawić.
OdpowiedzUsuńWłaśnie zamówiłam książkę skuszona twoją recenzją i okazją tanich zakupów z okazji Dnia Książki:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, ze książka poruszy Twoje emocje tak samo jak moje :)
UsuńZa dużo tych ciekawych książek jest ;)
OdpowiedzUsuń"Tajemnica Filomeny" chętnie bym przeczytała, albo obejrzałabym film ;)
Po lekturze książki z chęcią oglądnęłabym jej ekranizację :)
UsuńCiśnienie mi się podnosi jak czytam takie rzeczy. Ale czytam, bo to wartościowe lektury jednak.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie brzmi, nie wiedziałam że takie tematy porusza ta książką. Interesuje mnie pod każdym względem.
OdpowiedzUsuńJuż od zapowiedzi ciekawi mnie ta książka, koniecznie po Twojej recenzji muszę przeczytać.
OdpowiedzUsuńWłaśnie czytam tę książkę i jestem trochę zawiedziona, ponieważ spodziewałam się opowieści o Filomenie. Powieść jest według mnie za bardzo zdominowana przez postać Michaela.
OdpowiedzUsuńTeż miałam nadzieję poznać jej emocje i drogę jaką przeszła w poszukiwaniu syna
UsuńCoś czuje, że to chyba nie dla mnie, a nie powiem, zaciekawiłaś mnie, więc może zmienię jeszcze zdanie.
OdpowiedzUsuńSłyszałam tylko o filmie, ale nie wiedziałam, że powstał na podstawie książki. Muszę się zapoznać zarówno z wersją filmową jak i książkową :)
OdpowiedzUsuń