Alison to młoda kobieta, która wielokrotnie została skrzywdzona przez mężczyzn. Kolejne miłosne rozczarowanie prowadzi ją drogą ku samozagładzie. Dziewczyna popełnia samobójstwo. Podczas Sądu Bożego zapada decyzja, która daje Alison bezmiar władzy nad męskimi duszami pokutującymi za swoje niecne uczynki w Mieście Potępionych. Czy i jak zemści się za swoje upokorzenia?
Bardzo trudno jest mi ocenić tę książkę. Nie lubię deptać czyichś marzeń, oczekiwań, nadziei. Lubię za to być fair z własnym sumieniem, więc pozostaje mi tylko szczerze podzielić się swoimi odczuciami po lekturze "Alison. Po drugiej stronie". Z jednej strony zachwyca mnie pomysł takiej fantazyjnej zemsty na męskim rodzie, który z pogardą, z agresją, z niepohamowaną pożądliwością krzywdzi delikatne kobiece uczucia. Z drugiej zaś strony samo wykonanie, prowadzenie, fabuły, kreacja postaci już tak nie zachwyca. Po pierwsze Sebastian Buśk ma dość stereotypowe podejście do kobiet i przedstawia je w sposób tendencyjny, żeby nie powiedzieć tandetny. Pierwsze sceny, w których Alison opowiada o swojej randce, emocjach wzbudził we mnie szyderczy śmiech i daje mi pewność, że autor nic o nas nie wie. Alison jest bardzo naiwną, infantylną, płaską, bezbarwną postacią. Nie wydaje się by miała co zaoferować wymagającemu czytelnikowi. Nawet jej pośmiertna przemiana nie dodaje jej wiarygodności, szlachetności, wielowymiarowości. Za to postacie męskie to szeroki wachlarz indywiduum: damscy bokserzy, zabójcy, awanturnicy, nałogowcy, niewdzięcznicy, mężczyźni nie rozumiejący swojej kary i tacy, którzy poddają się jej bez żadnej skargi. Albert, Darwik, Bolo, Mirmidon to wesołe i bardzo przerysowane postaci. Jednak w odróżnieniu od tytułowej bohaterki, są jacyś i miło na nich zawiesić wzrok. Trochę rozczarował mnie świat fantasy. Jak dla mnie zbyt prosty, sztampowy, nieskomplikowany. Mam również zastrzeżenia co do łączenia wątków, poszczególnych scen... Ich brzegi są albo poszarpane albo zbyt kanciaste i nie daje to jakiejś jednolitej formy, ale zlepek różnych pomysłów bez jednoznacznej, spójnej koncepcji.
Reasumując Sebastian Buśk miał ciekawy zamysł i wystarczyłoby jedynie podszlifować wskazane mankamenty, by cieszyć się oryginalną powieścią. "Alison. Po drugiej stronie" nie jest samodzielną opowieścią i w przygotowaniu znajduje się kolejna część przygód bogini zemsty. Jestem ciekawa czy autor rozwinie w niej skrzydła, w pełni ukarze swój talent czy niestety nic się nie zmieni...
Myślę, że "Alison. Po drugiej stronie" ma szansę spodobać się młodemu czytelnikowi, który nie wymaga od lektury więcej niż lekkiej, śmiesznej, groteskowej satyrki na współczesne, przyszłe i pozagrobowe życie.
Bardzo trudno jest mi ocenić tę książkę. Nie lubię deptać czyichś marzeń, oczekiwań, nadziei. Lubię za to być fair z własnym sumieniem, więc pozostaje mi tylko szczerze podzielić się swoimi odczuciami po lekturze "Alison. Po drugiej stronie". Z jednej strony zachwyca mnie pomysł takiej fantazyjnej zemsty na męskim rodzie, który z pogardą, z agresją, z niepohamowaną pożądliwością krzywdzi delikatne kobiece uczucia. Z drugiej zaś strony samo wykonanie, prowadzenie, fabuły, kreacja postaci już tak nie zachwyca. Po pierwsze Sebastian Buśk ma dość stereotypowe podejście do kobiet i przedstawia je w sposób tendencyjny, żeby nie powiedzieć tandetny. Pierwsze sceny, w których Alison opowiada o swojej randce, emocjach wzbudził we mnie szyderczy śmiech i daje mi pewność, że autor nic o nas nie wie. Alison jest bardzo naiwną, infantylną, płaską, bezbarwną postacią. Nie wydaje się by miała co zaoferować wymagającemu czytelnikowi. Nawet jej pośmiertna przemiana nie dodaje jej wiarygodności, szlachetności, wielowymiarowości. Za to postacie męskie to szeroki wachlarz indywiduum: damscy bokserzy, zabójcy, awanturnicy, nałogowcy, niewdzięcznicy, mężczyźni nie rozumiejący swojej kary i tacy, którzy poddają się jej bez żadnej skargi. Albert, Darwik, Bolo, Mirmidon to wesołe i bardzo przerysowane postaci. Jednak w odróżnieniu od tytułowej bohaterki, są jacyś i miło na nich zawiesić wzrok. Trochę rozczarował mnie świat fantasy. Jak dla mnie zbyt prosty, sztampowy, nieskomplikowany. Mam również zastrzeżenia co do łączenia wątków, poszczególnych scen... Ich brzegi są albo poszarpane albo zbyt kanciaste i nie daje to jakiejś jednolitej formy, ale zlepek różnych pomysłów bez jednoznacznej, spójnej koncepcji.
Reasumując Sebastian Buśk miał ciekawy zamysł i wystarczyłoby jedynie podszlifować wskazane mankamenty, by cieszyć się oryginalną powieścią. "Alison. Po drugiej stronie" nie jest samodzielną opowieścią i w przygotowaniu znajduje się kolejna część przygód bogini zemsty. Jestem ciekawa czy autor rozwinie w niej skrzydła, w pełni ukarze swój talent czy niestety nic się nie zmieni...
Myślę, że "Alison. Po drugiej stronie" ma szansę spodobać się młodemu czytelnikowi, który nie wymaga od lektury więcej niż lekkiej, śmiesznej, groteskowej satyrki na współczesne, przyszłe i pozagrobowe życie.
Sebastian Buśk "Alison. Po drugiej stronie", Novae Res, Gdynia 2014
Recenzja napisana dla serwisu DlaLejdis, któremu dziękuję za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego książki :))))
hmmm na razie nie planuję lektury, ale nie mówię ostatecznie ,,nie" :)
OdpowiedzUsuńZemsta jest rozkoszą bogów, a .... Alison jest boginią? ;)
OdpowiedzUsuńPowiedzmy :D
UsuńSzkoda, że potencjał książki został zmarnowany, ale wierzę, że następnym razem będzie znacznie lepiej. Trzeba dać szansę autorowi jeszcze się wykazać.
OdpowiedzUsuńOj nie, już sama fabuła wydała mi się zbyt przekombinowana, a skoro na dodatek wykonanie też szwankuję, to na pewno odpuszczę sobie czytanie tej książki.
OdpowiedzUsuńRacze nie dla mnie. Fabuła jakoś mnie nie przekonała.
OdpowiedzUsuńPomysł mi się podoba, ale schematyczność i sztampowość już nie.
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej książce, ale nie mam na nią ochoty. Fabuła mnie nie przekonała ;)
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com
Myślę, że mimo wszystko autor ma potencjał ;)
OdpowiedzUsuń