Carolyn Connors długo nie mogła znaleźć swojego miejsca, nie wiedziała, gdzie chce mieszkać i jak zarabiać na przysłowiowy chleb. Dopiero słowa ciotki, wypowiedziane na krótko przed śmiercią dają jej siłę do działania. Jej wybór determinuje również kilka traumatycznych wydarzeń z dzieciństwa. Bohaterka zostaje doulą, pomocnicą, powierniczką i "niewolnicą" rodzących kobiet. Radzi sobie wyśmienicie i nic nie zapowiada, że stanie się świadkiem kolejnej tragedii, która może zniszczyć jej przyszłość i dobre imię.
Narracja pierwszoosobowa z łatwością pozwala wejść w skórę Caro, żyć jej życiem i emocjami. Poznajemy ją już jako 12-letnią dziewczynkę i już wtedy możemy zaobserwować dziwne stosunki, jakie łączą ją z matką. Właśnie te relacje są siłą napędową powieści i to one są przyczyną wielu niepowodzeń i rozczarowań w życiu Carolyn. Zaskoczyło i zbulwersowało mnie to, jak wiele chciano zrzucić na ramiona tej małej dziewczynki, jaką odpowiedzialnością ją obarczono. Matka Caro jest kobietą słabą, swoją rolę zrzuca na innych i dystansuje się od świata. Carolyn poszukuje więc osób, które mogłyby ją zastąpić. Dlatego szybko ulega charyzmatycznym kobietom spotkanym na swojej drodze. To one kształtują ją jako człowieka. Pozwalają jej pozbyć się poczucia winy, a bolesnym sekretom ujrzeć światło dzienne.
Bridget Boland w "Douli" obok relacji na linii matka- córka porusza także inne ważne kwestie tj. niewiara w siebie, niska samoocena, dręczące tajemnice, rodzinna tragedia, depresja, lojalność, prawo i miłość. Wszystko jest bardzo harmonijnie połączone i tworzy jedną spójną całość, którą czyta się z rosnącym zainteresowaniem. Jednak książkę kwalifikuję jako powieść dla kobiet i to takich, których krew, płyny fizjologiczne, różne pozycje porodowe i sam poród nie przyprawi o zawrót głowy czy mdłości.
Bridget Boland sama jest dyplomowaną doulą a jej doświadczenia możemy śledzić na kartach tej książki. Podoba mi się, że opisy porodów nie są przesadzone, nie są drastyczne a za to w sposób precyzyjny przedstawia zawód douli, jej rolę i pomoc. Autorka chce również zwrócić uwagę kobiet na naturalne metody porodu, na większe zaufanie do swojego ciała i odnalezienie siły i mocy z niego płynącej. "Doula" jest apelem o powrót do źródeł, do korzeni, do radości z wydawania na świat nowego człowieka.
Narracja pierwszoosobowa z łatwością pozwala wejść w skórę Caro, żyć jej życiem i emocjami. Poznajemy ją już jako 12-letnią dziewczynkę i już wtedy możemy zaobserwować dziwne stosunki, jakie łączą ją z matką. Właśnie te relacje są siłą napędową powieści i to one są przyczyną wielu niepowodzeń i rozczarowań w życiu Carolyn. Zaskoczyło i zbulwersowało mnie to, jak wiele chciano zrzucić na ramiona tej małej dziewczynki, jaką odpowiedzialnością ją obarczono. Matka Caro jest kobietą słabą, swoją rolę zrzuca na innych i dystansuje się od świata. Carolyn poszukuje więc osób, które mogłyby ją zastąpić. Dlatego szybko ulega charyzmatycznym kobietom spotkanym na swojej drodze. To one kształtują ją jako człowieka. Pozwalają jej pozbyć się poczucia winy, a bolesnym sekretom ujrzeć światło dzienne.
Bridget Boland w "Douli" obok relacji na linii matka- córka porusza także inne ważne kwestie tj. niewiara w siebie, niska samoocena, dręczące tajemnice, rodzinna tragedia, depresja, lojalność, prawo i miłość. Wszystko jest bardzo harmonijnie połączone i tworzy jedną spójną całość, którą czyta się z rosnącym zainteresowaniem. Jednak książkę kwalifikuję jako powieść dla kobiet i to takich, których krew, płyny fizjologiczne, różne pozycje porodowe i sam poród nie przyprawi o zawrót głowy czy mdłości.
Bridget Boland sama jest dyplomowaną doulą a jej doświadczenia możemy śledzić na kartach tej książki. Podoba mi się, że opisy porodów nie są przesadzone, nie są drastyczne a za to w sposób precyzyjny przedstawia zawód douli, jej rolę i pomoc. Autorka chce również zwrócić uwagę kobiet na naturalne metody porodu, na większe zaufanie do swojego ciała i odnalezienie siły i mocy z niego płynącej. "Doula" jest apelem o powrót do źródeł, do korzeni, do radości z wydawania na świat nowego człowieka.
Bridget Boland "Doula", Prószyński i s- ka 2012, ISBN: 978-83-7839-388-7
4/6
Recenzja napisana dla serwisu DlaLejdis, któremu bardzo dziękuję za możliwość przeczytania książki :)
Nowe spojrzenie na ten temat, chciałabym kiedyś przeczytać
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy chce sięgać po tą książkę. Jej tematyka wiąże się z nieprzyjemnymi wspomnieniami, o których nie chce już pamiętać, dlatego chyba jednak tym razem spasuje.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam jeszcze o tej książce lecz, po twojej recenzji chętnie ją przeczytam jeśli będzie taka okazja.
OdpowiedzUsuńKiedyś już czytałam jakąś w miarę pozytywną opinię o tej książce, więc czemu nie ;)
OdpowiedzUsuńMusze powiedzieć, że zainteresowałaś mnie ta książką. Musze koniecznie zapisać sobie tytuł na przyszłość :D
OdpowiedzUsuńTematyka tej powieści idealnie wpasowuje się w mój gust czytelniczy, dlatego już od dawna poluję na "Doulę". Muszę ją mieć! :)
OdpowiedzUsuńCiekawa książka, nawet bardzo ciekawa. Zanotuje sobie tytuł :)
OdpowiedzUsuńPoluję na tą książkę ;)
OdpowiedzUsuńZaintrygowałaś mnie.
OdpowiedzUsuńZapraszam na konkurs!
Do wygrania hit ostatnich tygodni: książka "Ostatnia spowiedź" :)
Mam na tę książkę ogromną ochotę..
OdpowiedzUsuńZainteresowałaś mnie bardzo, choć przyznam, że miałam mieszane uczucia co do tej książki. A teraz będę na nią polować:>
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Podoba mi się bardzo polska okładka, angielska nie.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o tematykę, to nie bardzo dla mnie na najbliższy czas i miejmy nadzieję, że na kolejne 5 lat też nie :P Ale może kiedyś?
Fabuła niestety do mnie nie przemawia :(
OdpowiedzUsuńZ początku myślałam, że książka zupełnie nie dla mnie. Teraz, po przeczytaniu Twojej recenzji, stwierdzam, że chyba sie myliłam ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam niedawno i muszę przyznać, że jeszcze nie spotkałam się z takim ujęciem kwestii macierzyństwa - to bardzo uduchowiona powieść, skłaniająca do refleksji nad życiem w ogóle.
OdpowiedzUsuńNa początku czytania recenzji stwierdziłam, że książka chyba nie dla mnie. Jednak im bliżej byłam końca tym bardziej się do niej przekonywałam. Myślę, że sięgnę po nią:)
OdpowiedzUsuń