Jurek to inteligentny i wykształcony mężczyzna. Jednocześnie bardzo nieśmiały ale zawsze występujący w obronie niewinnych i cierpiących. Stoi na straży prawa i uczciwości. Sam o sobie mówi: "jestem genetycznie obciążony, bo brzydzę się przemocą. I uczciwy, cholera, jestem. Nikogo bym nie skrzywdził i nie okradł." Jurek jest zatrudniony w przedsiębiorstwie produkującym dewocjonalia. Nie potrafi się jednak dogadać a ni z dyrektorem ani hurtownikami. Zostaje zwolniony. Z powodu bezrobocia i związanych z nim trudności nie może znaleźć nowej pracy. Dopiero przypadkowe zlecenie i mowa pogrzebowa wygłoszona nad nieznanym nieboszczykiem zmienia jego życie. Czy na lepsze? Czy odnajdzie się w nowej roli?
Bożydar Grzebyk stworzył nietuzinkową satyrę na obecne czasy. Niejako napiętnował układy panujące w większości przedsiębiorstw, małych zakładów czy firm. Mobbing, znajomości, rywalizacja to chleb powszedni dla rozpoczynających karierę zawodową. Trudno jest wkraść się w łaski zgranej grupy pracowników tym bardziej gdy jest się nieśmiałym lub gdy ma się własne zdanie w każdej sprawie. Trzeba mieć uszy i oczy szeroko otwarte by nie stać się tak zwanym kozłem ofiarnym i nie zostać złożonym na ołtarzu wygórowanych oczekiwań i niedostatecznych kwalifikacji.
Jurek również nie uchronił się przed ostracyzmem swoich nowych współpracowników. Jednak nie przejął się tym za bardzo. To typ samotnika, któremu do szczęścia potrzebne jest tylko i wyłącznie zajęcie i możliwość działania. Nie spodziewał się tylko, że knowania za jego plecami doprowadzą do zagadkowego finału.
Bardzo spodobali mi się bohaterowie stworzeni przez Bożydara Grzebyka. Jurek to mój ulubieniec ale inni deptali mu po piętach :) Bibuła i Graf to para podrzędnych łotrzyków. Ich cały świat skupia się na drobnych rozbojach, alkoholowych libacjach i tworzeniu sztucznego tłumu na zapomnianych przez przyjaciół i sąsiadów pogrzebach. Obaj prości, niewykształceni ale z nutą przedsiębiorczości. Nie dadzą sobie zrobić krzywdy. Moją dużą sympatię zyskał także stolarz Jaś, który zaborczo pilnował swojego terytorium. Człowiek bardzo oszczędny i tradycyjny, nie pozwalał sobie także na żadną innowacyjność i żadną fanaberię. Pan Miecio właściciel zakładu pogrzebowego "Święta pamięć" to też niezłe indywiduum :) Filozof, hochsztapler, wyzyskiwacz. Mareczek, Hania, Krystynka- podstępne biurowe trio. Całości tej egzotycznej galerii dopełnia jeszcze tajemniczy seryjny morderca, Maniek Brzytewka i oszust w rabiniej skórze.
Lektura książki "A komu czasem nie odbija?" bardzo mnie usatysfakcjonowała. Było z czego się pośmiać ale i zadumać. Nawet filozoficzne rozważania idealnie wpasowały się w treść i formułę powieści. Broń Boże nie nużyły ale dodały takiego świeżego powiewu i przystanku w rozemocjonowanej historii. W książce znalazło się miejsce także na wątek romansowy. Został on tylko lekko zarysowany, ale zawsze :)
Bez dwóch zdań polecam "A komu czasem nie odbija?". Bożydar Grzebyk spisał się na medal :)
Podsumowanie
Plusy:
- satyra na obecne czasy
- polski rynek pracy przedstawiony z dowcipem i ironią
- ciekawe, z jajem spojrzenie na zbrodnię i malwersacje poślednich, prowincjonalnych polityków i przedsiębiorców
- doskonale wykreowana postać inteligentnego i wykształconego mężczyzny borykającego się z trudnościami na rynku pracy
- równie doskonałe i bardzo różnorodne postacie drugoplanowe
- sensowna, spójna, porywająca
- wartka, zmienna akcja
- filozoficzne rozprawy podane w lekkostrawnej i przyjemnej formie
Minusy:
- okładka!!!
Jednym zdaniem:
Niech nie odstręcza Was okropna okładka, wnętrze książki skrywa zaskakującą i dowcipną historię ):
Bożydar Grzebyk "A komu czasem nie odbija?", Wydawnictwo Grodkowskie 2010
5+/6
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Pani Agaty reprezentującej wydawnictwo Grodkowskie :) Dziękuję za zaufanie :)
Dla mnie taka średnia.
OdpowiedzUsuńMoże być ciekawie, czasami lubię coś innego, a taka książka taka właśnie jest. Co do okładki to nie przykładam, aż takiej wagi, ale zawsze ładna i estetyczna przyciąga bardziej uwagę.
OdpowiedzUsuńJak widać na załączonym obrazku, nie warto sugerować się okładką :))))
UsuńMoże być całkiem fajne czytadło.
OdpowiedzUsuńTymczasem zapraszam do siebie: nieidentyczne-polki.blogspot.com :)
Możliwe, że sięgnę po tę książkę jak tylko nadarzy się okazja :)
OdpowiedzUsuńCzytałam - świetna, rzeczywiście okładka nie zachęca.
OdpowiedzUsuńNa szczęście każdy szanujący się czytelnik nie zwraca uwagi na okładkę :P
UsuńJestem wzrokowcem i zdarza mi się sięgnąć po jakąś książkę tylko dlatego, że spodoba mi się okładka. Na szczęście jednak bywa i tak, że wejdę na jeden z blogów i dzięki czyjejś recenzji dowiem się, że dany tytuł jest wart przeczytania i wtedy okładka już zupełnie nie ma znaczenia :)
OdpowiedzUsuńCool!
OdpowiedzUsuń