Nienawiść, wyszydzanie, prześladowanie, nękanie, stalking, napaści to problemy z którymi obecnie zmagają się szkoły na całym świecie. Wrogie nastawienie, używanie przemocy fizycznej, psychicznej staje się wyznacznikiem pozycji w uczniowskiej społeczności, metodą na podbudowanie swojej samooceny i pokazania siły, z którą nie warto zadzierać.
Emma Putnam na własnej skórze przekonała się o destrukcyjnej potędze grupy. Wyjątkowa wrażliwość i nieumiejętność adaptacji w nowym środowisku wywołuje ogromną falę nienawiści. Prym w dręczeniu nastolatki wiedzie Brielle i Sara, które coraz to nowymi wyzwiskami, obelgami, szykanami doprowadzają do jej samobójstwa. Teraz oskarżone o psychiczne znęcanie muszą pogodzić się z poczuciem winy i zrozumieć swoją rolę w tej tragedii.
Nastolatki bardziej intensywnie przeżywają życie, mocniej odbierają porażki, także bardziej ekspresyjnie wyrażają emocje. To, co dla dorosłego, dojrzałego człowieka jest pewnym etapem do przeżycia, dla młodych jest istotą egzystencji, tu i teraz. Dziewczęta z książki Amandy Maciel biorą do serca wszystkie niepowodzenia i szukają kozła ofiarnego, który przyjąłby część winy, a im samym przyniósł chwilowe ukojenie. Niestety, ofiarą staje się ich koleżanka, której kondycja psychiczna nie wytrzymała ciągłego napięcia, publicznej stygmatyzacji. Zaczyna popełniać błędy, które kumulują agresję, nieodwołalnie prowadząc do tragedii.
Chciałoby się bezwzględnie napiętnować sprawczynie prześladowań, ale to nie jest takie proste. Jedna z nich sama wydaje się być ofiarą fałszywej przyjaźni, własnej głupoty i bezradności. Broń Boże nie chcę usprawiedliwiać i tłumaczyć nagannego zachowania. Przemoc i nienawiść trzeba dusić w zarodku. Chcę jedynie zwrócić uwagę, że nie wszystko jest takie, na jakie wygląda.
Nie mniejszą winę powinno się przypisać dorosłym bohaterom występującym w książce. To oni zawiedli na całej linii. Brak rozmów, kontroli nad swoimi dziećmi, bierność w reagowaniu na ich poczynania. Nauczyciele i dyrekcja szkoły, do której uczęszczały nastolatki byli świadomi zagrożenia, ale nie zrobili prawie nic by uchronić swoich uczniów, wpłynąć na ich zachowanie, zapobiec nieszczęściu.
Powieść "Tease. Ja jej nie zabiłam" zrobiła na mnie duże wrażenie. W pierwszej chwili wydaje się być chłodnym, beznamiętnym scenariuszem szkolnego dramatu. Jednak wczytując się w kolejne strony odkrywamy emocje skryte za posągowymi obliczami. Najbardziej boli obojętność i kiepsko maskowana radość z pozbycia się wroga. Dopiero widmo kary i społeczne potępienie zaczyna budzić poczucie winy i samokrytycyzmu. Jednak czy jest to zachowanie pod publiczkę czy rzeczywiste wyrzuty sumienia, musicie przeczytać sami.
"Tease. Ja jej nie zabiłam" to debiut amerykańskiej redaktorki książek dla dzieci. Dotyka bardzo ważnego tematu, z którym świat dorosłych kiepsko sobie radzi. Niestety, mimo poruszającego portretu ofiary i szokującego obrazu szkolnego prześladowcy, pierwszoosobowej narracji z punktu widzenia agresora, zabrakło mi głosu Emmy i opisanie wydarzeń z jej perspektywy. Jest to dla mnie postać, której nie poznałam w zadowalający sposób. Jej problemy w przeszłości, tajemnicza terapia i prowokujące zachowanie mogło skrywać coś znacznie więcej.
Myślę, że to w żadnym stopniu nie wpływa na wagę powieści. Powinien ją przeczytać i młody, i starszy by móc dostrzec pierwsze symptomy napięć prowadzących do agresji i przemocy.
"Tease. Ja jej nie zabiłam" Amanda Maciel, tł. Zuzanna Banasińska, Muza, Warszawa 2015
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Bardzo dziękuję za odwiedziny i pozostawiane komentarze :)
Wszystkie czytam i staram się odpowiedzieć na każde pytanie.
Pozostawiam sobie możliwość usuwania Spamu i komentarzy wulgarnych czy obraźliwych...