Tak było w przypadku Melissy. Upadek z dachu doprowadził do urazu mózgu i amnezji. Budzi się w szpitalu nie rozumiejąc, co się właściwie stało. Nie rozpoznaje swoich bliskich, przyjaciół i nie wie, czy upadek był zwykłym, choć niezrozumiałym wypadkiem, czy próbą samobójstwa. Luke, Nick i Megan chcą przywrócić jej pamięć. Dziewczyna wysłuchuje tego, co mają do powiedzenia, ale podskórnie czuje, że coś przed nią ukrywają...
Nota wydawnicza i przepiękna okładka sprawiła, że od razu miałam ochotę przeczytać tę książkę. Kiedy wzięłam ją do ręki i przekartkowałam trafiłam na zdjęcie i opis autorki powieści. Jakież było moje zaskoczenie kiedy odkryłam, że „Zapomnianą miłość” napisała czternastoletnia dziewczyna! Czułam się coraz bardziej zaintrygowana. Ciekawość tego, co ma do powiedzenia młoda pisarka sprawiła, że czym prędzej rozpoczęłam lekturę. Jakie wrażenia? Konsternacja... Nie wiem do końca, jak mam ocenić tę książkę. Stawiam więc na szczerość. Dla nastoletniego czytelnika, do którego de facto skierowana jest powieść, historia opisana przez Milenę Malek będzie ciekawą podróżą przez dylematy i rozterki młodej kobiety oraz uczucia, które niespełnione prowadzą do zachowań obłąkańczych. Dorośli czytelnicy z pewnością znajdą w niej kilka wad.
Bohaterów powieści poznajemy wyłącznie „tu i teraz”. Nie możemy porównać ich zachowania sprzed i po wypadku Melissy, przez co trudno jest określić ich intencje i szczerość w stosunku do dziewczyny. Znamy tylko ich zapewnienia o przyjaźni i wspólnie spędzanych chwilach. To daje nam możliwość utożsamić się z główną bohaterką, wejść w jej skórę i razem z nią podejmować kolejne decyzje. I tu zachowane Mileny jest dla mnie niezrozumiałe i nielogiczne. Nie pamięta swojej przeszłości, a na ślepo wierzy w historie opowiadane jej przy szpitalnym łóżku. Bez żadnego lęku i emocji przyjmuje, że ci ludzie to jej rodzice a tamci są jej przyjaciółmi. Jej umysłu, nawet przelotnie, nie zaszczyca myśl, że mogłaby to być mistyfikacja, czy oszustwo. Nie zapiera się, nie testuje ich wytrzymałości, nie żąda dowodów ich bliskości...
Mam problem również z kreacjami i zachowaniami niektórych postaci. Po pierwsze niezrozumiałe jest dla mnie zachowanie rodziców dziewczyny. Zostawiają ją samą sobie i z czystym sumieniem zajmują się pracą, choć istnieje podejrzenie o próbie popełnienia samobójstwa. Taki sam zarzut mam w stosunku do lekarzy. Przecież w takich sytuacjach opieka zdrowotna nad pacjentem podlega istotnym zaostrzeniom i rygorom. Do tego policjanci, których zachowanie jest co najmniej nieprofesjonalne i niestandardowe, a na koniec sześciolatek zachowujący się niczym maluch z najmłodszej grupy przedszkolnej.
Także niektóre opisy, tj.: „Trzymałem w buzi papierosa”, czy „Wtedy zaczęliśmy to robić” zdradzają młody i niewinny wiek autorki.
Na plus można z kolei uznać duży zasób słów Mileny Malek oraz łączenie ich w zgrabne zdania. Język powieści nie jest tylko i wyłącznie potocznym slangiem używanym przez młodzież, ale skrywa w sobie metaforyczny potencjał. Mieszana narracja jest głosem kilku postaci, która daje możliwość poznania ich w głębszym i szerszym zakresie. Wychodzimy poza Melissę i obserwujemy to, co dzieje się wokół niej. Nie daje nam to jednak odpowiedzi na zasadnicze pytanie: jak doszło do tragedii? Milenie Malek udało się do końca utrzymać czytelnika w napięciu i ciekawości.
Spodobało mi się również to, że autorka nie napisała kolejnej, nudnej, słodkiej historii typu „Love Story”. Starała się za to ukazać miłość, która niespełniona może prowadzić do zachowań mocno odbiegających od normy.
Mam nadzieję, że moje słowa nie podetną Milenie skrzydeł, a wskażą jedynie obszary, nad którymi warto popracować. Choć dziecięca naiwność jest mocno odczuwalna w tej historii, to jestem ciekawa kolejnych opowieści młodej autorki. Czuję w niej ogromny potencjał.
Nota wydawnicza i przepiękna okładka sprawiła, że od razu miałam ochotę przeczytać tę książkę. Kiedy wzięłam ją do ręki i przekartkowałam trafiłam na zdjęcie i opis autorki powieści. Jakież było moje zaskoczenie kiedy odkryłam, że „Zapomnianą miłość” napisała czternastoletnia dziewczyna! Czułam się coraz bardziej zaintrygowana. Ciekawość tego, co ma do powiedzenia młoda pisarka sprawiła, że czym prędzej rozpoczęłam lekturę. Jakie wrażenia? Konsternacja... Nie wiem do końca, jak mam ocenić tę książkę. Stawiam więc na szczerość. Dla nastoletniego czytelnika, do którego de facto skierowana jest powieść, historia opisana przez Milenę Malek będzie ciekawą podróżą przez dylematy i rozterki młodej kobiety oraz uczucia, które niespełnione prowadzą do zachowań obłąkańczych. Dorośli czytelnicy z pewnością znajdą w niej kilka wad.
Bohaterów powieści poznajemy wyłącznie „tu i teraz”. Nie możemy porównać ich zachowania sprzed i po wypadku Melissy, przez co trudno jest określić ich intencje i szczerość w stosunku do dziewczyny. Znamy tylko ich zapewnienia o przyjaźni i wspólnie spędzanych chwilach. To daje nam możliwość utożsamić się z główną bohaterką, wejść w jej skórę i razem z nią podejmować kolejne decyzje. I tu zachowane Mileny jest dla mnie niezrozumiałe i nielogiczne. Nie pamięta swojej przeszłości, a na ślepo wierzy w historie opowiadane jej przy szpitalnym łóżku. Bez żadnego lęku i emocji przyjmuje, że ci ludzie to jej rodzice a tamci są jej przyjaciółmi. Jej umysłu, nawet przelotnie, nie zaszczyca myśl, że mogłaby to być mistyfikacja, czy oszustwo. Nie zapiera się, nie testuje ich wytrzymałości, nie żąda dowodów ich bliskości...
Mam problem również z kreacjami i zachowaniami niektórych postaci. Po pierwsze niezrozumiałe jest dla mnie zachowanie rodziców dziewczyny. Zostawiają ją samą sobie i z czystym sumieniem zajmują się pracą, choć istnieje podejrzenie o próbie popełnienia samobójstwa. Taki sam zarzut mam w stosunku do lekarzy. Przecież w takich sytuacjach opieka zdrowotna nad pacjentem podlega istotnym zaostrzeniom i rygorom. Do tego policjanci, których zachowanie jest co najmniej nieprofesjonalne i niestandardowe, a na koniec sześciolatek zachowujący się niczym maluch z najmłodszej grupy przedszkolnej.
Także niektóre opisy, tj.: „Trzymałem w buzi papierosa”, czy „Wtedy zaczęliśmy to robić” zdradzają młody i niewinny wiek autorki.
Na plus można z kolei uznać duży zasób słów Mileny Malek oraz łączenie ich w zgrabne zdania. Język powieści nie jest tylko i wyłącznie potocznym slangiem używanym przez młodzież, ale skrywa w sobie metaforyczny potencjał. Mieszana narracja jest głosem kilku postaci, która daje możliwość poznania ich w głębszym i szerszym zakresie. Wychodzimy poza Melissę i obserwujemy to, co dzieje się wokół niej. Nie daje nam to jednak odpowiedzi na zasadnicze pytanie: jak doszło do tragedii? Milenie Malek udało się do końca utrzymać czytelnika w napięciu i ciekawości.
Spodobało mi się również to, że autorka nie napisała kolejnej, nudnej, słodkiej historii typu „Love Story”. Starała się za to ukazać miłość, która niespełniona może prowadzić do zachowań mocno odbiegających od normy.
Mam nadzieję, że moje słowa nie podetną Milenie skrzydeł, a wskażą jedynie obszary, nad którymi warto popracować. Choć dziecięca naiwność jest mocno odczuwalna w tej historii, to jestem ciekawa kolejnych opowieści młodej autorki. Czuję w niej ogromny potencjał.
Milena Malek "Zapomniana miłość", Novae Rres, Gdynia 2013
Podsumowanie
Plusy:
- piękna okładka
- mieszana narracja
- miłość niespełniona
- tajemnica utrzymana aż do finału powieści
- język, który nie jest tylko młodzieżowym slangiem
- dobra dla młodego czytelnika
Minusy:
- niewiarygodne postacie
- niezrozumiałe zachowania
- niedopracowanie poszczególnych wątków
- odczuwalny młody wiek autorki
Jednym zdaniem:
Czuję w młodej autorce ogromny potencjał na przyszłość.
Recenzja napisana dla serwisu Dlalejdis, któremu bardzo dziękuję za egzemplarz recenzyjny książki :))
Zawsze obawiam się debiutów ale ten zapowiada się interesująco..
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie. Z chęcią przeczytałabym.
OdpowiedzUsuńMimo że jest to debiut młodej autorki, wyszczególnione przez ciebie minusy wzięły górę i skutecznie zniechęciły/ odstraszyły mnie od tej książki.
OdpowiedzUsuńMam ochotę przeczytać tę książkę:)
OdpowiedzUsuń