Mam przyjemność ogłosić konkurs, w którym możecie wygrać gorącą premierę ostatnich dni "Cała nadzieja w Paryżu" Deborah Mc Kinlay. Wystarczy odpowiedzieć na jedno, nieskomplikowane pytanie. Poniżej szczegóły konkursu. Zapraszam serdecznie :)
Nagroda:
Zadanie:
Przypuśćmy, że dostajesz darmowy bilet do Paryża. Co chciałabyś/ chciałbyś robić w mieście miłości, co obejrzeć, czego posmakować?
Regulamin konkursu:
1. Organizatorem konkursu jest właściciel bloga Aleksandrowe myśli
2. Fundatorem nagrody jest wydawnictwo Feeria
3. Nagrodą w konkursie egzemplarz książki "Cała nadzieja w Paryżu" Deborah McKinlay
4. Konkurs trwa od 27.09.2014 do 10.10.2014 do godz. 23:59.
5. Biorąc udział w konkursie uczestnik akceptuje niniejszy regulamin.
6. Aby wziąć udział w konkursie użytkownik musi w komentarzu pod tym postem odpowiedzieć na pytanie: Przypuśćmy, że dostajesz darmowy bilet do Paryża. Co chciałabyś/ chciałbyś robić w mieście miłości, co obejrzeć, czego posmakować? , swój nick bądź imię oraz podać swój adres e- mail.
* będzie mi bardzo miło jeżeli zostaniesz obserwatorem bloga Aleksandrowe myśli
* możesz polubić profil bloga na Facebooku
* możesz umieścić informacje o konkursie na swoim blogu
* możesz polubić fanpage wydawnictwa Feeria i Feeria Young
7. Konkurs skierowany jest do osób posiadających adres zamieszkania w Polsce.
8. Zwycięży osoba, której odpowiedź najbardziej przypadnie mi do gustu.
9. Ogłoszenie wyników nastąpi około 15. 10. 2014 r.
10. Po ogłoszeniu wyników konkursu, skontaktuję się z laureatem i poproszę o przesłanie danych osobowych. Nagroda zostanie wysłana do zwycięzcy w ciągu 21 dni roboczych na adres wskazany przez laureata konkursu.
11. W konkursie można wziąć udział tylko raz.
12. W razie jakichkolwiek pytań proszę o kontakt pod adres mail: aleksnadra@interia.eu
źródło zdjęcia: http://www.tapeciarnia.pl/181484_wieza_eiffla_noc_paryz.html
Gdybym dostała darmowy bilet do magicznego Paryża odwiedziłabym pola Elizejskie.
OdpowiedzUsuńJako nastolatka, spoglądałam zauroczona na zdjęcia, gdzie były rzęsiście oświetlone Pola Elizejskie. Tamtejsze aleje należą do najbardziej oświetlonych w Paryżu. Są miejscem wypoczynku i schadzek mieszkańców. I moje marzenia biegną do takiej ławeczki, gdzie siedzę sobie z moim ukochanym i patrzymy na świat magii. Dla mnie to miejsce ma w sobie coś magicznego, porywającego, że aż chciało by się wstać, tańczyć i śpiewać jednocześnie. Tam każda pora roku zachwyca bogactwem kwiatów i migotliwych promieni słońca kładących się na aksamitnym trawniku. Na każdym kroku czuć niesamowitą aurę unoszącą się w powietrzu dającą wiarę, nadzieję i miłość.
Ach wspaniałe marzenia… może kiedyś uda mi się je urzeczywistnić. Już widzę oczyma duszy jak poruszam się w rytm tanga……….
Ostatnie tango nam ktoś w Paryżu gra
ty tańczysz, no a ja tu swój Paryż mam, swój Paryż mam…
nick: cyrysia
mail: kryniame@wp.pl
Książkę posiadam w swych zbiorach. Gorąco polecam!:)
OdpowiedzUsuńDarmowy bilet. Oj to popędziła bym wpierw na wieżę Eifla, by spojrzeć na panoramę Paryża.
OdpowiedzUsuńOczywiście na Plac Pigale, by spróbować pieczonych kasztanów chociaż w Rzymie mi nie smakowały, mają smak skrobi. A następnie Montparnasse. Notre Dame i spacer nad Sekwaną koniecznie, by zobaczyć co sprzedają paryscy bukiniści. Oj byłoby jeszcze niejedno do oglądania. Oczywiście Luwr i Lasek Buloński. Tyle miejsc związanych z przeczytanymi książkami, które mogły by służyć za przewodnik po tym mieście marzeń wielu.
gutanna1@gmail.com.
Życzę wszystkim powodzenia, jest o co walczyć :)
OdpowiedzUsuńA Paryż kocham. Byłam tam, ale chciałabym bardzo jeszcze raz tam pojechać.
Chciałabym poczuć się jak tubylec, pochodzić na przekór utartym turystycznym ścieżkom nie zwiedzając zabytków i odhaczać miejsca do zobaczenia, ale pospacerowałabym bocznymi uliczkami, przystając na chwilę w kawiarni na małej czarnej. No i przede wszystkim przyglądałabym się tym mitycznym paryżankom i ich french chic ;)
OdpowiedzUsuńParyż najczyściej kojarzy się z Wieżą Eiffla, katedrą Notre-Dame, Polami Elizejskimi, Łukiem Triumfalnym, Panteonem, itd. Jednak moja podróż po Paryżu wyglądałaby zupełnie inaczej: swoją przygodę z tym przepięknym miastem rozpoczęłabym od Luwru, następnie odwiedziłabym inne muzea, m.in: Espace Dali czy też Musée Cluny. Po wizytach ukulturalniających odwiedziłabym francuskie kawiarenki (Café de Flore lub Café Procope) popijając pyszną kawę i zajadając francuskie przysmaki studiowałabym przewodnik po Paryżu w poszukiwaniu największych księgarni.
OdpowiedzUsuńDalej odwiedziłabym Rue de Rivoli czy też Galeries Lafayette, aby pozwiedzać jedne z największych i najsławniejszych centrów handlowych. Po opróżnieniu swojego portfela udałabym się do Lasku Vincennes lub ogrodu luksemburskiego. A na zakończenie całej wyprawy zwiedziłabym paryskie katakumby. Niezapomniana wyprawa!
E-mail: blogsilviana@gmail.com
Zgłaszam się! ;)
OdpowiedzUsuńE-mail: elfikbook@gmail.com
Odpowiedź: Gdybym znalazła się w Paryżu nie chciałabym wcale zobaczyć wieży Eiffla, ani posmakować ślimaków. Chciałabym znaleźć jakąś bardzo starą uliczkę i poobserwować ją. Chciałabym poczuć się tak, jakbym znalazła się w XIX wieku. Wiem, że Paryż nie był wtedy jakoś wyjątkowo piękny, ale jestem pewna, że posiadał tę magię, która dzisiaj nie jest już spotykana w miastach. Chciałabym znaleźć przynajmniej wspomnienie po niej.
Pozdrawiam ;)
Chciałabym rozbić namiot pod wieżą Eiffla i upajać się jej widokiem , szczególnie nocą podczas gwieździstego nieba przy lampce wytwornego francuskiego wina z ukochaną osobą (w tym wypadku moim mężem )... rano zjeść ich słynne bagietki , a potem pobiegać po Paryżu zwiedzając co nieco :D
OdpowiedzUsuńByłaby to niezapomniana przygoda :D
Zgłaszam się
mazur.laura@gmail.com
Gdybym wygrała bilet do Paryża? Pewnie tez chciłabym zobaczyć najsławniejsze zabytki tego miasta sławionego przez poetów, jednak to później. Najpierw wstałabym wcześnie rano, by ominąć wielki gwar i powłoczyłabym się uliczkami wzdłuż Sekwany w poszukiwaniu prawdziwych ...bukinistów. Zawsze intrygowali mnie ci uliczni sprzedawcy ksiązek. Kupiłabym sobie jakies małe dzieło w oryginalnym języku, może zbiór poezji. Następnie udałabym się do małej piekarni Gontran Cherrier na 8 rue Juliette Lamber, gdzie serwuja cudowne croissanty. Kubek kako, ciepły rogalik i tomik poezji to wszystko pozwoliłoby mi chłonąć atmosferę magicznego miasta. A wieczorem....jakieś cudne przedstawienie w Moulin Rouge. Paryz kojarzy mi się ze sztuka i kulturą, więc pojechałabym się nią nasycić. Iwona067@gmail.com
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńO mamunciu jak ja bym wygrała taki bilecik to na początek skakałabym z radości...a potem od czego tu teraz zacząć zwiedzanie? Zapewne tak by brzmiało pytanie, które zadałabym sama sobie. Gdy wymawiamy słowo Paryż, to kolejnym będzie wieża Eiffla, nie ma to jak oglądać to cudowne miasto z wysokości, a szczególnie nocą, gdy można dosięgnąć gwiazd. Uwielbiam również klimat starych uliczek i miejsc, które mają duszę - takim miejscem jest Montmartre. Może będąc akurat w Paryżu trafiłabym na Fashion Week, a potem po pokazach mały shoping w butikach słynnych projektantów...Oczywiście nie wolno pominąć różnego rodzaju muzeów i galerii...Na szczególną uwagę zasługuje Luwr...do tego spacer po Polach Elizejskich...Chciałabym też poczuć się jak dziecko i skorzystać z atrakcji Disneylandu, a co :-) Kto dorosłemu zabroni :-)
OdpowiedzUsuńPo tak aktywnym zwiedzaniu przyszedł czas na mały chillout w miłej paryskiej knajpce przy specjałach kuchni francuskiej...obowiązkowo musiałabym posmakować kasztanów, a te podobno najlepsze są na Placu Pigalle.
karolina_23-1985@o2.pl
Gdybym ot tak z nieba otrzymała darmowy bilet do Paryża, pierwsze co bym zrobiła to pobiegła do kwiaciarni i zakupiła piękny kwiat. Następnie znalazła kopertę idealną do kształtu biletu. Kopertę pięknie ręcznie ozdobiła widokiem Paryża. I tak z tymi dwoma rzeczami podeszła do mamy i wręczyła jej kwiatka, a następnie kopertę.
OdpowiedzUsuńZobaczyć zamki nad Loarą to jej marzenie i właśnie w ten piękny tajemniczy sposób niebo zesłałoby mi jej marzenie na ziemie. Z tego co wiem na pewno zwiedziłaby każde możliwe muzeum w stolicy Francji. Odwiedziłaby galerie sztuki. Zjadła lunch w ogródku restauracji rozkoszując się francuskim rogalikiem i kawą. Zobaczyłaby wschód i zachód słońca z okna hotelu. Przeleciała balonem nad miastem. Obejrzała jego panoramę z wieży Eiffla. Spacerowała godzinami wzdłuż znanych ulic. Przyglądałaby się ulicznym grajkom. Zakupiła kolorowe pocztówki,a mnie przesłała zdjęcia pełne radości i uśmiechu. Tak, zdecydowanie jej szczęśliwe wspomnienia byłyby warte oddania biletu i gdybym mogła zrobiłabym to naprawdę :)
Dziękuję za możliwość wzięcia udziału w konkursie. Pozdrawiam i ściskam mocno!
Bloga mam w obserwowanych przez google, oraz na Fb -skad dowiedzialam sie o konkursie :)
nick:DeVi102
mail:punia10@o2.pl
Babeczki, bagietki, francuzy! Wysiadka z samolotu i sprint do piekarni. 2 lata temu moja dobra znajoma zrelacjonowała mi swój ostatni wypad do Paryża. Tamtejsze wypieki wynosiła pod niebiosa, twierdząc, że: a) smakiem odbiegają znacznie od Polskich odpowiedników i b) by to zrozumieć należy to zjeść. Wizja tych cudów zakorzeniła się głęboko w moim umyśle i odtąd w mej głowie była tylko Francja. Na próżno „tęsknotę” próbowałam stłumić kolejnymi porcjami drożdżówek z okolicznych piekarni.
OdpowiedzUsuńPodsumowując: owy bilet okazałby się wybawieniem od tej męki. Oczywiście nie planuję jedynie koczować między pieczywem a ciastami. Zaspokoiwszy głód, ciekawość i wyrobiwszy sobie własną opinię na francuskie zdolności cukiernicze, rozpoczęłabym podróż po zakątkach Paryża. Szczęścia w biznesie szukałabym na la Défense, następnie przecinając Sekwanę, zwolna spacerując Polami Elizejskimi, lustrowałabym wystawy sklepowe popularnych marek, docierając w końcu do Luwru. No cóż nie będę oryginalna i do swych punktów programowych dodam wieżę Eiffla, bazylikę Sacré-Cœur (tu odmówię kilka zdrowasiek za lot powrotny) wraz z Place du Tertre (gdzie nabazgram portret licząc na zdobycie popularności równej da Vinci), a także Notre Dame. Ujęta głodem, skręcę w którąś z urokliwych uliczek miasta, by spróbować lokalnych potraw, poobserwować mieszkańców i rozwikłać kolejną nurtującą mnie kwestię kulinarną: żabożerność.
Wieczorem, zmęczona, lecz wciąż żądna wrażeń, udam się do Palais De Sports by zobaczyć jeden ze słynnych francuskich musicali. I tak nie rozumiejąc ani słowa z ich kwestii, delektując się melodią, tańcem i barwą strojów, usnę z uśmiechem na twarzy- bo przecież spełniłam kolejne podróżnicze marzenie (…mając nadzieję, że ktoś mnie śpiącą zaniesie do samolotu powrotnego).
Nick: 13Gabi
e-mail: 13BlueSky@wp.pl
Pozdrawiam ;)
Och, gdybym mogła pojechać do Paryża chciałabym poczuć jego niezwykły klimat spacerując nieśpiesznie nad Sekwaną. Chciałabym usiąść w jakimś zacisznym miejscu z książką w dłoni i widokiem na Wieżę Eiffla. Chciałabym zjeść croissanta i napić się pysznej kawy w jakiejś przytulnej kawiarence. Przejść pod Łukiem Triumfalnym z ukochaną osobą. Chciałabym przez chwilę poczuć się jak Francuzka ubierając się prosto, ale z klasa. Nigdzie się nie spieszyć, celebrować każdy dzień, każdy posiłek, każdy spacer. Spędzić noc włócząc się bez celu uliczkami. Skosztować słynnych naleśników... Pospacerować dzielnicą artystów. Wejść na Montmartre. Zwiedzić Luwr i zobaczyć dzieła największych artystów na żywo! Po prostu poczuć to miasto!
OdpowiedzUsuńNick: Czarne Espresso
E-mail: czarneespresso@gmail.com
Darmowy bilet?
OdpowiedzUsuńborę w ciemno
nawet jakby miała zobaczyć tyko dworzec/lotnisko ;)
Na pewno chciałabym zobaczyć coś z tzn Top 10 czyli Wieżę Eiffla czy Pola Elizejskie i Łuk Triumfalny. Ale znając moje szczęście będą tam dzikie tłumy wycieczek podążające ślepo za parasolką przewodniczki i ogólnie zdziwieni czemu tyle czasu już tutaj chodzą i w ogóle to na co oni się przyglądają, kawałek muru czy żelastwa. Więc z moim szczęściem na pewno trafiłabym na taki dziki tłum, już kiedyś tak się załatwiłam, w Wenecji koszmar
i właśnie, ponieważ coś takiego już przeżyłam, to wiem, że najlepsza ucieczką od tego jest spacer zakamarkami, uliczkami o których nie piszą przewodniki, a które wybiera się losowo (na zasadzie, ooo patrz, tam nie ma ludzi ;) ) i właśnie podczas takiej ucieczki od dzikiego tłumu turystów o zblazowanych twarzach, chciałabym trafić uroczymi uliczkami (przecież gdzie jak gdzie ale we Francji a już na pewno w Paryżu musza być takie uliczki), z ogrodzeniami porośniętymi bluszczem, do małej cichej restauracji, gdzie rozmawiają po ang. bo niestety z francuskim jestem na bakier ;) , i wtedy chciałabym spróbować, francuskich bagietek!
muszę doczytać, czy oni te bagietki serwują na śniadanie czy na obiad czy kiedy, bo jakbym już dostała ten darmowy bilet to żebym wiedziała kiedy na te bagietki pójść
ale to chyba nie o tym konkurs? nie o bilet?
a to i tak chętnie razem z bohaterami książki zwiedzę Paryż, pójdę tam gdzie mnie autorka zabierze, spróbuje tego czego i bohaterowie książki, w końcu od czego mamy wyobraźnię? !
pozdrawiam
gosia h-m
gosia.h-m@o2.pl
ps. niestety nic nie obserwuję bo zwyczajnie nie wiem jak to zrobić
ale udało mi się polubić na fb :)
Usuńgosia h-m
Nigdy nie byłam w Paryżu, więc jadąc tam bardzo chciałabym nie zburzyć mojej romantycznej wizji tego miasta :) Nie potrafię o nim myśleć inaczej niż jako o miejscu pełnym artystycznego natchnienia i miłosnych uniesień :) Pewnie jest to efekt mojej wielkiej sympatii do Audrey Hepburn, która wcielając się w postać naiwnej Sabriny po uszy zakochanej w synu pracodawców ojca, właśnie tam wyjechała, aby coś zmienić w swoim życiu (i nie chodzi mi tu tylko o naukę gotowania ;)). Chciała zapomnieć o niespełnionym uczuciu, a znalazła nową miłość...Paryż. Olśniewające nocą światła, piękne ulice i zapierające dech w piersiach budowle, ulubiony most, na którym analizowała swoje życie, uświadamiając sobie, że wcale nie jest kruchą istotką, ale może wiele osiągnąć...także pęd tego miasta sprawił, że bardzo się zmieniła...stała się wspaniałą kobietą, rozkwitła tam :) Paryż to miejsce pełne magii, w którym każdy może znaleźć coś co pokocha, i niezależnie co to będzie, nie pozwoli mu to na smutek i stanie w miejscu. Paryż ma w sobie potęgę, szyk, wytworność i nieco szaleństwa. A do tego romantyczny klimat, który mydli męskie oczy i zmiękcza kobiece serca...tylko jechać i cieszyć się miłością :)
OdpowiedzUsuńTakiej spontanicznej, oczyszczającej i niezwykłej miłości chciałabym tam zasmakować...z wieżą Eiffla w tle :)
Obserwuję / lubię na fb jako: Edyta Chmura
e-mail: edyta.cha@wp.pl
Pozdrawiam!
Dlaczego wieczór wspomnień o wakacjach Paryżu ? Wakacje to moja prywatna wyspa na którą udajemy się każdego lata. Zaszyć się, bujać na hamaku i grzebać stopą w białym piasku. Albo leżeć na trawie i patrzeć w chmury otulając się kolejną stroną dobrej książki. Kto nie marzy o tym, by tam wśród winnic spędzić wakacje? Z pozytywną zazdrością słucham recenzji z wakacji, zamykam swój świat na kłódkę, kupujemy bilet w tą jedną stronę. Szczypta słońca, garść stokrotek, podmuch wiatru, kilometry tras, tysiące przygód, szum morza, dźwięki natury...miliony wspomnień do zapamiętania...lato za oknem, lato w sercu …. lato z Nim. Rozgrzane lipcowym słońcem mury miasta. Żeglujemy wzrokiem po krajobrazie włoskich domków usianych równolegle. Wygrzewamy się w sieneńskim słońcu i obserwujemy szaleństwo turystów. Dla ochłody szykujemy prawdziwe francuskie rogaliki , a następnie przywdziewamy stroje kąpielowe i grzejemy się w słońcu. Tak dziś będziemy wspominać o oglądać zdjęcia.Wzruszać się pięknem obrazu, stracić poczucie czasu podziwiając zachód słońca w zatoce, zapomnieć o teraźniejszości w labiryncie uliczek miasteczka, rozpłynąć się w smakach miejscowej kuchni….żyć po francusku…powolnie smakować życie. Mojej miłości czyli mojemu mężczyźnie zawdzięczam rozkochanie mnie w smakach. Doskonale gotuje, zmysły węchu, smaku mają się czym delektować, gubią się w bogactwie aromatów jedzenia. Jego dania to dzieło sztuki o poruszającym pięknie. Zapierają dech w piersiach. Gotowanie dla ukochanej osoby to bez wątpienie oznaka miłości, zauroczenie, szczęście i tęsknota….to jest to co spotyka mnie każdego dnia ale to ja dziś dla Ciebie upiekę rogaliki Kochanie.monika4135@wp.pl
OdpowiedzUsuń