Jest lipiec 1939 roku. Młodzi nowożeńcy wyruszają liniowcem M/S Piłsudski z Nowego Jorku do Gdyni. Zamierzają spędzić w Sopocie miesiąc miodowy i ułożyć swoje przyszłe życie w Polsce. Meldują się w hotelu "Eden" i zamierzają dobrze się bawić. Zwiedzają Sopot i inne nadmorskie kurorty lub pochłania ich hazard w hotelowym kasynie. Marta i Maks obserwują nerwowy nastrój rodaków, którzy obawiają się wybuchu wojny, ataku III Rzeszy oraz są świadkami dziwnych wydarzeń, spotkań, rozmów, które z czasem stają się dla nich coraz bardziej niebezpieczne.
Młodymi nowożeńcami są Marta i Maks. Ich rodzice wyemigrowali z Polski zaraz po zakończeniu I wojny światowej. Obie rodziny zaprzyjaźniły się w trakcie podróży i w czasie asymilacji na obczyźnie. Nic dziwnego, że przyjaźń młodych potomków zaowocowała miłością. Niestety nie została ona dobrze przyjęta przez obie familie. Zakochani pobrali się w tajemnicy i uciekli ze swoim uczuciem do Polski. Nieszczęśliwie znaleźli się w niewłaściwym miejscu i o niewłaściwej porze. Już na statku zaczęli się obracać w towarzystwie inwigilowanym przez niemiecki wywiad. Jak się okazuje w trakcie lektury, Maks również jest szpiegiem, tyle że uśpionym i uruchomionym na krótko przed ślubem i wyjazdem do Polski. Marta musi zrewidować swoje uczucia względem męża i ocenić na ile jego zachowanie, obietnice i miłość jest prawdziwa oraz czy w dalszym ciągu może mu ufać.
Jej osobiste dylematy łączą się w czasie z niepokojem i zagrożeniem wojny dla Polski i Polaków. Zbrojenia, mobilizacja, kopanie rowów strzeleckich, przeciwlotniczych, zasieki, ultimatum III Rzeszy...Uprowadzenie Maksa i niewyjaśnione morderstwa dodatkowo komplikują podjęcie decyzji. Dziewczyna wyjeżdża do Warszawy, do ciotki Ali by tam w spokoju poczekać na rozwój sytuacji politycznej i małżeńskiej.
Nie do końca udało mi się polubić Martę i Maksa. Ich zachowanie jest zbyt infantylne jak na powagę podejmowanych przez nich kroków i widmo wojny. Są zbyt ufni przez co bez zastanowienia pchają się w niebezpieczne sytuacje i dziwią się, że dosięgają ich konsekwencje tych zachowań. Poza tym wszyscy bohaterowie bez mrugnięcia okiem, lekko przyjmują to, co przynosi im los. Nie buntują się, nie rozpaczają i nie pozostawiają miejsca na żadne domysły i chwilę zadumy dla czytelnika.
Powieść "Sopot 1939. Starcie wywiadów" z założenia miała być thrillerem retro. Dla mnie zabrakło typowego dla tego gatunku napięcia, poczucia niebezpieczeństwa, przerażenia i uścisku lodowego dreszczu na plecach. Zofia i Jan Puszkarow wykazali się pisarstwem zbyt zachowawczym i statecznym. Irytowało mnie również skłonność autorów do wybiegania w przyszłość i wyjaśniania w tekście, opisywania technicznych właściwości oraz szczegółowych informacji o używanych przez bohaterów sprzętów czy pojazdów. Myślę, że śmiało można było te opisy umieścić w przypisach.
"Sopot 1939. Stracie wywiadów." może spodobać się tym, którzy lubią książki w stylu retro, stylizowane na thriller, z wiernym odwzorowaniem realiów dawnych czasów i miejsc, w tym przypadku kurortu w Sopocie i emocji ludzi oczekujących na niebezpieczeństwo, kataklizm, wojnę.
Zofia i Jan Puszkarow "Sopot 1939. Starcie wywiadów", Psychoskok, Konin 2013
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Pani Justyny reprezentującej wydawnictwo Psychoskok :))) Dziękuję za okazane zaufanie :)
Już samo zachowanie bohaterów totalnie by mnie irytowało, nie pozwalając cieszyć się z lektury, a co tu mówić o innych aspektach książki... Tym razem podziękuję.
OdpowiedzUsuńNie przypadła mi do gustu...niestety to nie dla mnie
OdpowiedzUsuńKsiążka interesuje mnie pod względem historycznym. Zastanowię się czy po nią sięgnąć ale z pewnością będę ją miała na uwadze :-)
OdpowiedzUsuń