"Złam prawo" to moje kolejne spotkanie z Łukaszem Gołębiewskim i klnę się na wszystkie świętości, że nie ostatnie. Bardzo odpowiada mi styl autora: surowy, bezpośredni, cyniczny, ironiczny i jego bohaterowie, którzy przyjmują życie z dobrodziejstwem inwentarza bez skamlenia o lepsze jutro ale z butą wychodzi mu na przeciw.
"Łamanie prawa, to jednak coś więcej niż obchodzenie zakazów, więcej niż uniki, naciąganie przepisów, błędy w zeznaniach podatkowych. W łamaniu prawa widzę coś bezczelnie występnego, perwersyjna przyjemność, całkowitą świadomość niedozwolonego czynu."
Jest rok 1981. Dwunastoletni Krzyś szuka przygód, chce być chuliganem, chce smakować życie w każdym jego aspekcie. Razem z dwójką przyjaciół Alkiem i Arkiem sieją postrach na blokowym podwórku. Razem poznają smak alkoholu, papierosów i pierwszych doznań erotycznych. Są szczęśliwi...do czasu...Krzysiek jest świadkiem dwóch tajemniczych śmierci: Alka i Arka, które pozostają niewyjaśnione przez dwadzieścia pięć lat.
Obecnie. Krzysztof dobiega czterdziestki i folguje swoim hedonistycznym zachciankom oraz nosi "w sobie mściwą i niezaspokojoną potrzebę osobliwie pojmowanej sprawiedliwości". Przypadkiem w jego ręce trafia trop morderstw z przeszłości. Rusza za nim i wreszcie znajduje odpowiedzi na wszystkie pytania. Ale czy o taka prawdę mu chodziło?
"Złam prawo" to bardziej odkrywanie własnego ja, poszukiwanie własnego miejsca na ziemi i budowanie własnej wartości głównego bohatera niż faktyczne poszukiwanie sprawców zbrodni sprzed lat.
Krzysztof zabiera nas do swojego świata gdzie prym wiedzie anarchia, brak zasad, brak ram, alkohol i erotyzm. To w folgowaniu własnych grzeszkom próbuje odnaleźć coraz to nowe doznania, ale i sens życia, jego cel, wartości. Rozpaczliwie pragnie akceptacji i prawdziwej bliskości. Ale czy mu się to udaje i czy rzeczywiście pragnie zrozumienia?
"Czy można zaspokoić apetyt, kiedy jest się wiecznie nienasyconym?"
Tłem powieści jest stan wojenny, Solidarność, Lech Wałęsa, zmiany ustrojowe. Ma on wpływ na życie naszego bohatera ale represje nie dotykają go bezpośrednio. Jest tylko kanwą, na którym autor kreśli życie Krzyśka. Jego światem jest Jarocin, punkrockowe zespoły, muzyka, miłość, seks, spełnienie. Nie interesuje go świat zewnętrzny. Jest skoncentrowany tylko na sobie i nie dostrzega nic co go bezpośrednio nie dotyczy. Po latach przekonuje się co go ominęło, czego nie zobaczył w samolubnym pędzie zbuntowanego nastolatka.
Łukasz Gołębiewski zaprasza do kontrowersyjnego świata, w którym optymistyczne, różowe okulary trzeba zostawić na progu wraz z ideałami, porządkiem i ładem. Kreowana rzeczywistość jest brutalna, bezpośrednia, frontem uderzająca w czytelnika.
Łukasz Gołębiewski "Złam prawo", Jirafa Roja, Warszawa 2010
Ciekawi mnie ta książka. Lubię surowy styl i mocne przekazy, dlatego sądzę, że mogłabym nawiązać bliższą znajomość z twórczością Łukasza Gołębiewskiego.
OdpowiedzUsuńUciekła Ci literka: che smakować - chce smakować :-)
:) Dziękuję za czujność :)
UsuńNadal wydaje mi się ze nie odnajde się w książkach autora.
OdpowiedzUsuńRozumiem i nie namawiam.
UsuńZazdroszczę dedykacji. Ta książka mnie zainteresowała. :)
OdpowiedzUsuńkusisz...:) nie słyszłam o Autorze nic wcześniej, czas nadrobić zalgłości :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że podobnie jak Awiola sięgasz po mocne i nietypowe książki ;) Podziwiam otwartość umysłu ;)
OdpowiedzUsuńCzytałem już jedną rekomendację tej książki, jednak cały czas pałam do niej ambiwalentnymi uczuciami.
OdpowiedzUsuńChętnie poznałabym bliżej tego bohatera...
OdpowiedzUsuńGratuluje autografu. Co do samej książki jednak spasuje, gdyż tematycznie nie jest to coś, co lubię najbardziej czytać.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę, zostanie pamiątka. Pod samym tytułem "Złam prawo" podpis autora wydaje się jakby przyzwoleniem, na to aby faktycznie łamać zasady ;)
OdpowiedzUsuń