Jakiś czas temu czytałam książkę "Tajemnice Luizy Bein" (moja opinia) pióra Renaty Kosin. Powieść zrobiła na mnie ogromne wrażenie, które nie zatarło się w pamięci po dzień dzisiejszy. Wtedy nie przypuszczałam, że autorka ma w planie kontynuację losów Klary, Jakuba, Alexa, Anny, Łucji, Sary... Dlatego ze zdumieniem, ale i ekscytacją sięgnęłam po "Kołysankę dla Rosalie" po cichu licząc na podobne, zaznane już wcześniej emocje.
Od wydarzeń poznanych w "Tajemnicach Luizy Bein" minęło siedem lat. Wartemborski pałac został zaadaptowany na pensjonat dla miłośników historii i wypoczynku na nieskażonym cywilizacją prowincji Olsztyna. Przybywają pierwsi dość ekscentryczni goście: niemal widmowi wędkarze, sympatyczne starsze małżeństwo, pisarz dokumentujący wydarzenia sięgające II wojny światowej, emerytowany architekt oraz arogancka pani Róża z milczącym, wiernym, podporządkowanym mężem. W odwiedziny przyjeżdża również Alex z rodziną. Pewnego dnia z pałacowej kuchni znika córeczka Alexa, Rosalie i jej niania. Co się stało z dziewczynką? Czy ktoś ją porwał? Dlaczego? Klara ponownie staje na wysokości zadania i odnajduje kolejne ślady, które jednoznacznie łączą się z historią jej rodziny i potomków rodziny Bein.
Zaskoczyło mnie jak bardzo zmienił się Alex. Poznałam go jako zadziornego, pełnego pasji i zaangażowania młodego mężczyznę, a teraz objawił się jako zasiedziały tatuś bez większych ambicji. W duecie z Klarą mógł góry przenosić i rozwiązać każdą zagadkę. Teraz nawet zaginięcie jego córki nie mobilizuje go do działania. Szkoda, że w tej części serii nie wybił się, nie dał się zapamiętać i zagubił się pomiędzy bohaterami. Klara natomiast nic się nie zmieniła. Może stała się bardziej apodyktyczna i krytyczna szczególnie w stosunku do Kuby. Każdy jego krok, gest, działanie, zachowanie wzbudzał w niej burzę uczuć i emocji. Na szczęście jest tego rozsądne wytłumaczenie... ale to musicie odkryć sami.
Zaskakujące są postaci pensjonariuszy. Zdaje się łączyć ich wspólna tajemnica i cel, ale kto ma coś na sumieniu, a kto jest całkiem niewinny zweryfikuje nie kto inny, jak Klara.
Ulubienicą tej części stała się pani Kazia, która jest niezwykłym obserwatorem życia i ludzi, skarbnicą wiedzy o dawnym Olsztynie, plotek o jego mieszkańcach i księgą ludowych mądrości, które zawsze trafiają w punkt.
"Człowiek jest istotą całkowicie zależną od natury. Bo właśnie w niej zawiera się cała wiedza i mądrość świata. Wobec przyrody każdy wydaje się maluczki i nieistotny, choć przecież z niej się rodzi i na końcu do niej wraca."
Renata Kosin zabiera nas w podróż w czasy II wojny światowej, narodzin ideologi nazistowskiej, Lebensborn, początków wolnomularstwa, noetyki i jej ekspansji na terenach Olsztyna. Co z tymi górnolotnymi hasłami pełnego metafizyki ma wspólnego mała dziewczynka, jednorożec i kołysanka Brahmsa?
Autorka bardzo rzetelnie zebrała materiał i umiejętnie wplątała mistyczną wiedzę w treść opowieści. Wątki ładnie się zazębiają, historia i teraźniejszość doskonale współpracują zmuszając do pilnego śledzenia akcji i systematycznego zmierzania do atrakcyjnego finału.
Co prawda początek był przydługi i odrobinę nużący ale Renata Kosin szybko to zrekompensowała i dała dużo radości z lektury.
"Kołysanka dla Rosalie" to połączenie tajemniczej intrygi sięgającej początków masonerii, Bractwie Różokrzyżowców, rytuałów, okultyzmu, historii regionu, głęboko skrywanych rodzinnych sekretów z wątkami obyczajowymi dotyczącymi młodego, docierającego się małżeństwa, w którym jeszcze iskrzą emocje :)
"Kołysanka dla Rosalie" Renata Kosin, Nasza Księgarnia, Warszawa 2015
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Bardzo dziękuję za odwiedziny i pozostawiane komentarze :)
Wszystkie czytam i staram się odpowiedzieć na każde pytanie.
Pozostawiam sobie możliwość usuwania Spamu i komentarzy wulgarnych czy obraźliwych...