Niedawno w moje ręce trafiła "Pieśń Aborygenki", zacierałam ręce w oczekiwaniu na lekturę.
Dawniej Aborygeni prowadzili koczowniczy tryb życia. Byli myśliwymi i nomadami, bez stałego miejsca zamieszkania. Żyli bez balastu nużącej codzienności, w ciągłym ruchu, przemierzając Australię wzdłuż i wszerz podporządkowując sobie tereny. Korzystali z dobrodziejstw natury i zasobów ziemi póki ich nie wyczerpali, wtedy wyruszali w dalszą drogę.
Tę kolej rzeczy zniszczył biały człowiek, najpierw pozbawiając Aborygenów terenów pod polowania i spychając ich w głąb kraju a potem na siłę upodobniając ich do siebie. Niszczyli wiarę, tradycje, rytuały. Porywano dzieci, gdzie w trudnych warunkach, niejednokrotnie bite i głodzone zostawały chrzczone i wychowywane na "dobrych chrześcijanów" i białych obywateli.
Taki los spotkał Johna, czteroletniego chłopca, który urodził się w Borrolooli w Australii. Został brutalnie odebrany matce i wywieziony wraz z innymi dziećmi ze związków mieszanych, na wojskowej ciężarówce. Umieszczony w przykościelnym sierocińcu, poniżany i krzywdzony, miał stać się zupełne innym człowiekiem.
Po dziesięciu latach zostaje odnaleziony przez matkę. Choć spotkanie było bardzo emocjonalne i wzruszające, nie chce wracać do Borrolool. Zostaje w mieście by się kształcić i w przyszłości zmienić losy Aborygenów. Tam też poznaje Ros.
"Pieśń Aborygenki" jest pewnego rodzaju dziennikiem. Ros Moriarty opisuje w nim niesamowitą podróż wraz z rdzennymi Australijkami, kobietami z rodziny swojego męża. Jest to wyprawa rytualna Ceremonia, Pieśń Snu. Ros Moriarty dzięki tej wyprawie, odczuwa jeszcze większą przynależność do swej australijskiej rodziny, dzięki tym kobietom na nowo odnajduje sens w starych życiowych prawdach jak: dawanie, miłość, współodczuwanie, prawda, żałoba, rodzina, przebaczenie. Odkrywa piękno w uświęcaniu tradycji i przekazywaniu jej kolejnym pokoleniom. Autorka chciała "skupić się na sile Aborygenek, na ich solidarności, zdolności do poszukiwania i odczuwania szczęścia. (...) Pragnęłam odsłonić choćby fragment świata ludu Yanyuwa, kobiet przestrzegających Prawa. (...) W tej opowieści chciałam również ukazać, jak spokojnie, w milczeniu, odchodzi ostatnie pokolenie kobiet Prawa."
Z żalem odkrywa, że kultura Aborygenów zatraca się i nie ma komu jej kultywować. Młodzi autochtoni nie chcą już żyć dawną wiarą, uciekają do miasta, zapominają o swojej tożsamości. Rozszerza się alkoholizm, który rujnuje ich rodziny, ich życie.
Ros Moriarty wraz z mężem próbują zachowywać kulturę i tradycje Aborygenów poprzez swoje studio desingu Balarinji. Dzięki ich ogromnemu wysiłkowi i niestrudzonemu dążeniu Linie lotnicze Quantas na swych samolotach mają symbole aborygeńskie.
"Pieśń Aborygenki" to nie jest książka podróżnicza. Jest to bardzo subiektywna podróż duchowa autorki, w głąb siebie. Poznanie swojej właściwej natury. Żal za stracone pokolenia, obawa przed zapomnieniem. Książka jest również ciepłą przypowieścią o bezgranicznej miłości i poświęceniu.
Cytaty z książki:
1. "W rzeczywistości było to zwyczajne ludobójstwo, pułapka, w którą rdzenni mieszkańcy dali się wciągnąć, skuszeni obietnicą otrzymania jedzenia i ubrań."
2. "Droga Mleczna nad naszymi głowami przypomina fragment srebrzystej pajęczyny wysadzanej diamentami."
3. "Gwiazda Wieczorna jest ostatnim diamentem wiszącym na niebie. Aż wreszcie przeobraża się w Gwiazdę Poranną i wstaje dzień."
4. "Podobno jakiś urżnięty biały zabił się, gdy galopując po mieście na skradzionym koniu, wpadł na drzewo."
5. "Kocham Cię takim, jakim jesteś. Jesteś. To wystarczy."
6. "Wszystkie znałyśmy miłosne pieśni, ale nie śpiewałyśmy ich, gdy mężczyźni byli blisko. Nie można ich było śpiewać przy rodzinie, żeby chłopy nie powariowały."
Ros Moriarty "Pieśń Aborygenki", Nasza Księgarnia 2012, ISBN: 978-83-10-12210-0
>>4/6<<
Czytałam i byłam pod wrażeniem siły aborygeńskich kobiet, które tak wytrale i pieczołowicie dbają o tradycję, a Johna i jego rodzinę , za wkład za rozpowszechnianie tego wszystkeigo, co ta ziemia ma najcenniejszego czyli kulture i obyczaje rodowitych mieszkańców.
OdpowiedzUsuńPoczątkowo byłam przekonana, że jest to podróżnicza książka, ale twoja recenzja wyprowadziła mnie z tego błędu. Chętnie poznam ją bliżej w wolnej chwili, jak tylko nadarzy się ku temu okazja.
OdpowiedzUsuńczuję się zachęcona, mam ochotę na lekcję historii w takim wydaniu :)
OdpowiedzUsuńTo smutne, że rdzenni Australijczycy powoli zapominają o swoich korzeniach. Książka może niekoniecznie dla mnie, ale mój tato na przykład jest bardzo zafascynowany ludami australijskimi :)
OdpowiedzUsuńW takich między innych sytuacjach przychodzi się nam wstydzić za białą rasę, która nie tylko przynosiła cierpienia ale również niszczyła kultury tuziemców, gdzie się pojawiała.
OdpowiedzUsuńPoruszał miedzy innym problem Aborygenów piękny , epicki film "Australia".
Zainteresowała mnie ta książka i myślę, że warto ja mieć.
może i dałabym jej szansę, jakby wpadła w moje ręce
OdpowiedzUsuńchoć nie często sięgam po tego typu historie
Tak myślę że gdybym ją spotkała to chętnie przeczytam. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że mnie zaciekawiłaś tą książką. Z początku myślałam, że to kolejna książka podróżnicza. Jest to podróż jednak wprawdzie całkowicie inna niż się spodziewałam.
OdpowiedzUsuńPatrzy na mnie z półki ta książka, myślałam, że jeszcze trochę poczeka, ale po Tjoje recenzji szybciej po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńMimo naprawdę pozytywnej recenzji raczej spasuję, nie jest to za czym akurat się rozglądam :)
OdpowiedzUsuńKsiążki poszukam
OdpowiedzUsuńzaintrygowałaś mnie :) co prawda nie jest to moja dziedzina i krąg zainteresowań, ale, jak wiadomo, książki poszerzają horyzonty!
OdpowiedzUsuńpo 10 latach zostaje odnaleziony przez matkę...
OdpowiedzUsuń