Do baru w Starogórach wchodzi obszarpany, brudny i zakrwawiony mężczyzna z pętlą sznura zawieszoną na szyi. Nie może mówić, nic nie pamięta, nie wie kim jest. Za to towarzyszy mu poczucie strachu, straty i podskórne odczuwana pewność, że stało się coś potwornego. Ze zdziwieniem zauważa, że jest dobrze znany klientom i właścicielce baru. Chce się dowiedzieć co mu się przytrafiło oraz czyja krew jest na jego rękach?
Powieść rozpoczyna się od intrygującego, ale bliżej niesprecyzowanego i brutalnego finału tajemniczej historii. Wraz z głównym bohaterem zastanawiamy się, co mogło być powodem jego sponiewieranego wyglądu, kłopotów z pamięcią i niemożnością porozumiewania się. Przebłyski wiedzy w jego głowie sugeruje mrożącą krew w żyłach opowieść. Kiedy autor pobudzi już ciekawość czytelnika do granic wytrzymałości, bezceremonialnie cofa się w czasie, by rozpocząć swoją historię od samego początku.
Tymoteusz Smuta odziedziczył po dziadkach dom we wsi Wisioły. Spadek ten jest zaskoczeniem, ale i wybawieniem dla jego rodziny: żony Magdy i syna Czarusia. Każdy z jej członków ma względem przeprowadzki określone oczekiwania. Liczą, że zmiana środowiska uzdrowi małżeńskie relacje Smutów, 9-letni Czaruś zacznie mówić, Tymoteusz poradzi sobie z uzależnieniem od alkoholu, a Magda odnajdzie się wreszcie w roli żony i matki. Marzenia lubią się spełniać, ale nie zawsze w takiej postaci, w jakiej oczekujemy. Podobnie jest w przypadku naszych bohaterów. W ich życie, połatane szczęście brutalnie i nieuchronnie wkraczają zmiany. Z początku przyjmują je ze zrozumieniem, a z postępem czasu oczekiwanie staje się coraz bardziej podszyte strachem i przerażeniem.
Wieś i jej mieszkańcy skrywają mroczne sekrety, które wraz z przybyciem Smutów zaczynają wypływać na powierzchnię. Nie wszyscy są gotowi na konfrontację z mieszczuchami, czasem własną grzeszną przeszłością, przewinieniami.
Piotr Kulpa znakomicie stopniuje napięcie, pobudza wyobraźnię, intryguje i maluje bezwzględną rzeczywistość dla swoich bohaterów. Z pozoru sielska atmosfera siedliska zmienia się w arenę niewytłumaczalnych, brutalnych zdarzeń, niewyjaśnionych zgonów, głęboko zakorzenionych w dawnych tradycjach, wierzeniach, mrocznym folklorze. Gęsta, klaustrofobiczna atmosfera, przesiąknięta paraliżującym strachem, jeszcze bardziej się zagęszcza poprzez odcięcie tej małej społeczności od świata i zamknięcie jej na górzysto-leśnej powierzchni.
Postacie kreślone ręką Piotra Kulpy są dobrze przemyślane, wyraziste i odznaczają się bardzo realnymi osobowościami. Łatwo jest wejść z nimi w relację, zaangażować się w ich życie, w sytuacje jakich doświadczają, przeżywać i analizować ich zachowania oraz odbierać i współodczuwać emocje. Możliwość zagłębienie się w ich życie, zrywanie powierzchownych warstw póz i zasłon, obcowanie z nimi to czysta przyjemność.
„Pan na Wisiołach. Mroczne siedlisko” to fascynujący, bajecznie mroczny i pełny grozy obraz wsi gdzie z całą brutalnością wychodzi na jaw niejasna, niechlubna przeszłość. Oczekiwanie na drugi tom będzie prawdziwą męczarnią.
Powieść rozpoczyna się od intrygującego, ale bliżej niesprecyzowanego i brutalnego finału tajemniczej historii. Wraz z głównym bohaterem zastanawiamy się, co mogło być powodem jego sponiewieranego wyglądu, kłopotów z pamięcią i niemożnością porozumiewania się. Przebłyski wiedzy w jego głowie sugeruje mrożącą krew w żyłach opowieść. Kiedy autor pobudzi już ciekawość czytelnika do granic wytrzymałości, bezceremonialnie cofa się w czasie, by rozpocząć swoją historię od samego początku.
Tymoteusz Smuta odziedziczył po dziadkach dom we wsi Wisioły. Spadek ten jest zaskoczeniem, ale i wybawieniem dla jego rodziny: żony Magdy i syna Czarusia. Każdy z jej członków ma względem przeprowadzki określone oczekiwania. Liczą, że zmiana środowiska uzdrowi małżeńskie relacje Smutów, 9-letni Czaruś zacznie mówić, Tymoteusz poradzi sobie z uzależnieniem od alkoholu, a Magda odnajdzie się wreszcie w roli żony i matki. Marzenia lubią się spełniać, ale nie zawsze w takiej postaci, w jakiej oczekujemy. Podobnie jest w przypadku naszych bohaterów. W ich życie, połatane szczęście brutalnie i nieuchronnie wkraczają zmiany. Z początku przyjmują je ze zrozumieniem, a z postępem czasu oczekiwanie staje się coraz bardziej podszyte strachem i przerażeniem.
Wieś i jej mieszkańcy skrywają mroczne sekrety, które wraz z przybyciem Smutów zaczynają wypływać na powierzchnię. Nie wszyscy są gotowi na konfrontację z mieszczuchami, czasem własną grzeszną przeszłością, przewinieniami.
Piotr Kulpa znakomicie stopniuje napięcie, pobudza wyobraźnię, intryguje i maluje bezwzględną rzeczywistość dla swoich bohaterów. Z pozoru sielska atmosfera siedliska zmienia się w arenę niewytłumaczalnych, brutalnych zdarzeń, niewyjaśnionych zgonów, głęboko zakorzenionych w dawnych tradycjach, wierzeniach, mrocznym folklorze. Gęsta, klaustrofobiczna atmosfera, przesiąknięta paraliżującym strachem, jeszcze bardziej się zagęszcza poprzez odcięcie tej małej społeczności od świata i zamknięcie jej na górzysto-leśnej powierzchni.
Postacie kreślone ręką Piotra Kulpy są dobrze przemyślane, wyraziste i odznaczają się bardzo realnymi osobowościami. Łatwo jest wejść z nimi w relację, zaangażować się w ich życie, w sytuacje jakich doświadczają, przeżywać i analizować ich zachowania oraz odbierać i współodczuwać emocje. Możliwość zagłębienie się w ich życie, zrywanie powierzchownych warstw póz i zasłon, obcowanie z nimi to czysta przyjemność.
„Pan na Wisiołach. Mroczne siedlisko” to fascynujący, bajecznie mroczny i pełny grozy obraz wsi gdzie z całą brutalnością wychodzi na jaw niejasna, niechlubna przeszłość. Oczekiwanie na drugi tom będzie prawdziwą męczarnią.
Piotr Kulpa "Pan na Wisiołach. Mroczne siedlisko", Videograf 2014
Recenzja napisana dla serwisu Dlalejdis, któremu dziękuję za egzemplarz recenzyjny książki :)))
Chętnie bym przeczytała tę książkę :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie w wolnej chwilce :)
Pozdrawiam Serdecznie :*:)
Wow, intrygująca i niebanalna książka. A takie lubię najbardziej. Będę o niej pamiętać.
OdpowiedzUsuńPS. Okładka jest wg mnie świetna. Ma w sobie to coś.
Bardzo ciekawi mnie ta książka. Czytałam kilka jej pozytywnych recenzji i za każdym razem mam na nią coraz większą ochotę :-)
OdpowiedzUsuńMyślę, że mogłaby mnie zainteresować.
OdpowiedzUsuńAle fajna musi być ta książka. Już mnie się podoba ;) Dziękuję za piękną recenzję ;)
OdpowiedzUsuńJuż pierwsze słowa Twojej recenzji sprawiają, że chcę "Mroczne siedlisko" TERAZ, ZARAZ, JUŻ :D. No i oczywiście okładka to wielka zaleta tej książki.
OdpowiedzUsuńWyraziste postacie nakreślone prze autora naprawdę do mnie przemawiają ;) Lubię taki styl :)
OdpowiedzUsuńMam tą książkę na uwadze od pewnego czasu :)
OdpowiedzUsuńRozbudziłaś moją ciekawość:)
OdpowiedzUsuńOkładka niczym z Rodziny Adamsów :)) Co do samej książki brzmi całkiem ciekawie, lecz obecnie szukam czegoś innego gatunkowo.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że sama okładka mnie zachęca. Jest mocno psychodeliczna.
OdpowiedzUsuńAle rodzinka na okładce, brr. Jakoś nie do końca odnajduję się w klimatach grozy, więc raczej spasuję.
OdpowiedzUsuńMnie też książka bardzo przypadła do gustu. Niecierpliwie czekam na II tom.
OdpowiedzUsuń