Dla ratowania życia swoich pociech matki są skłonne i gotowe do heroicznych czynów. Nikogo nie dziwią takie zachowania jak: odepchnięcie, odciągnięcie uwagi, zamianę miejsc, zasłanianie własnym ciałem czy oddanie dziecka w ręce zupełnie obcej osoby z pociągu jadącego na pewną zagładę, do obozu śmierci, do Oświęcimia. Maureen Lee z matczynego poświęcenia uplotła kanwę swojej najnowszej powieści "Flora i Grace".
Rok 1944. Przez neutralną w światowym konflikcie Szwajcarię przejeżdża pociąg. Niespodziewanie zwalnia na jednej z prowincjonalnych stacji. Z bydlęcych wagonów dochodzą ludzkie jęki, krzyki i błagania o wodę. Przechodząca obok siedemnastoletnia Flora próbuje pomóc nieszczęśnikom. Z przerażeniem dostrzega, że pociąg powoli rusza i odjeżdża. W ostatniej chwili dostrzega, że jedna z więźniarek z pomiędzy desek wypycha niemowlę z rozpaczliwym błaganiem: "Weź go. Ma na imię Simon." Flora bez wahania odbiera od niej dziecko. Ta chwila łączy losy dwóch nieznajomych kobiet i niczego nieświadomego chłopczyka.
Flora jest sierotą. Straciła oboje rodziców w wypadku samochodowym. Jej wychowaniem zajęła się ciocia, która nigdy nie miała cierpliwości do dzieci. Wysłała dziewczynkę do szwajcarskiej szkoły Świętej Teresy cedując na wychowawców prawa do opieki. Nie interesuje się dziewczynką, zaspokaja jedynie jej potrzeby finansowe: opłacając naukę, wyżywienie i odzież. Flora dorastała bez miłości i nie trudno się domyśleć, że to tego uczucia będzie dążyć za wszelką cenę. Kiedy w jej ręce zostaje oddane dziecko wie, że już nigdy nie będzie sama, że właśnie teraz uda jej się stworzyć prawdziwą rodzinę. Opiekuje się Simonem i kurczowo trzyma go przy sobie. Nie słucha dobrych rad i nadmiernie angażuje się w wychowanie chłopczyka. Po wojnie nie zgadza się na wszczęcie poszukiwań biologicznej rodziny swojego podopiecznego oraz ujawnienie jego prawdziwego pochodzenia.
Rozumiem jej zachłanność na miłość. W przypadku małego Simona jest to uczucie czysto rodzinne, rodzicielskie. Flora za to nie potrafi zaangażować się w relacje damsko- męskie. Tak jakby nie wierzyła w ich trwałość, stabilność. Taka sylwetka, postawa jest pełna sprzeczności i kłóci się z moją interpretacją. Trudno mi było wykrzesać dla tej postaci jakieś ciepłe uczucia. Była mi całkowicie obojętna.
Równolegle poznajemy Eda Laine'a, amerykańskiego powieściopisarza: pierwsze próby wydania swoich powieści, odnalezienie miłości, konflikt z rodzicami wybranki, ucieczka w poszukiwaniu szczęścia, żałoba. Po wielu życiowych perturbacjach los krzyżuje ścieżki Eda i Flory. Dlaczego? Czy i co ich łączy? Jaka będzie ich przyszłość? Ed mimo, że odgrywa znaczącą rolę w tym dramacie, w moim mniemaniu jest jałowy, płaski.
Miałam okazję czytać już inne powieści Maureen Lee. Zawsze byłam pod wrażeniem jej stylu, podejmowanych tematów i ich realizacji wątek po wątku. Tym razem czuję pewien niedosyt i rozczarowanie. Postacie są bardzo naiwne, ich postawy wciśnięte w oklepany schemat, a zachowania mocno egoistyczne momentami karykaturalne i śmieszne.
Tematyka II wojny światowej i podejmowanych w tamtym czasie wyborów jest bardzo poważna, budząca wiele emocji, poruszenia a mam wrażenie, że Maureen Lee potraktowała go czysto komercyjnie ujmując mu przypisanej głębi. Większość z tej historii wydaje się być przegadana, a nie opowiedziana prosto z serca.
Na podstawie obu postaci pokazane zostały trudy i znoje powojennego bytu, zmiany światopoglądowe, obyczajowe czy modowe, wizerunkowe. Jesteśmy obserwatorami życia w Anglii i Ameryce lat 50- tych. I ten element powieści jest już bardziej dopracowany. Przystępny, czasami zbyt proste słownictwo pozwala na płynną, bezstresową i ekspresową lekturę.
Myślę, że "Flora i Grace" spodoba się niewymagającemu czytelnikowi, na niewymagającą okazję, któremu nie przeszkadza protekcjonalne potraktowanie tragedii największej wojny XX wieku. Mam nadzieję, że miłośniczki Maureen Lee wybaczą jej spadek formy i z nie mniejszym utęsknieniem będą wypatrywać nowych powieści. Ja tak właśnie uczynię :)
Maureen Lee "Flora i Grace", tł. Grażyna Woźniak, Świat Książki , Warszawa 2014
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Pani Katarzyny reprezentującej wydawnictwo Świat Książki :))) Dziękuję za okazane zaufanie :)
Uwaga!
Wszystkie teksty zawarte na blogu Aleksandrowe myśli, chronione są prawem autorskim [na mocy: Dz.U.1994 nr24 poz.83, Ustawa z dnia 4 lutego 1994r o prawie autorskim i prawach pokrewnych]. Kopiowanie treści, choćby fragmentów oraz wykorzystywanie ich w innych serwisach internetowych, na blogach itp itd wymaga pisemnej zgody autorki bloga.
Translate
Łączna liczba wyświetleń
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Administrator strony Aleksandrowe myśli korzysta z systemu komentarzy Disqus. Adresy IP i adresy e-mailowe są przechowywane przez administratora Disqus'a. Zakładając stronę na platformie Disqus wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych.
Nigdy nie czytałam nic tej autorki, ale na półce w swojej kolejce czeka "Matka Pearl". I przyznam się szczerze, że po recenzji "Flory i Grace" trochę się obawiam po nią sięgnąć... ;)
OdpowiedzUsuńAkurat do "Matki Pearl" nie powinnaś odczuwać żadnych obaw. Mogę polecić Ci jeszcze "Wrześniowe dziewczynki" i "Wędrówka Marty". Flora i Grace na ich tle wypada słabo...
UsuńJa mimo wszystko jestem bardzo ciekawa tej książki, chętnie się z nią zmierzę :)
OdpowiedzUsuńA ja jestem ciekawa jak Ty ją odbierzesz :)
UsuńPo Twojej recenzji straciłam na nią apetyt
OdpowiedzUsuńRozumiem.
UsuńTego typu historie zwykle potrafią złapać za serce... wygląda na to, że autorka nie podołała...
OdpowiedzUsuńCo jest tym bardziej dziwne, że to nie pierwszy raz kiedy używa tego tematu w swoich książkach :/
UsuńZdaje mi się, że to jednak nie mój "teren" ;)
OdpowiedzUsuńOgólnie jestem raczej zbyt wrażliwa na książki i filmy o tematyce II wojny światowej, które biorę sobie bardzo do serca, więc sięgam po nie tylko wtedy, kiedy jestem pewna, że trafie na książkę dobrą. W tym wypadku jednak zrezygnuje.
Ten temat jest trudny emocjonalnie i rozumiem Twoje rozterki.
UsuńNie znam autorki i chyba prędko nie poznam ;) Ale pani Katarzyna ze ŚK jest cudowną osobą, prawda?
OdpowiedzUsuńTak, Pani Katarzyna jest bardzo ciepłą, miłą i kontaktową osobą. Uwielbiam tę współpracę :)
UsuńMogłabym sie na nią skusić! :)
OdpowiedzUsuńJeżeli tylko masz ochotę :)
UsuńTemat ciekawy, szkoda tylko że widzisz takie braki. Może jednak spróbuję podejść do tej książki.
OdpowiedzUsuńMoże Ty odbierzesz ją całkiem inaczej. To jest przecież możliwe :)
UsuńTa róża idealnie wkomponowałaby się w okładkę. Z chęcią sięgnęłabym ze względu na samą tematykę.
OdpowiedzUsuńTeż spodobał mi się efekt sesji fotograficznej :)
UsuńO autorce jak dotąd chyba nie słyszałam.Niby cenię powieści, w których porusza się tematykę II wojny światowej, ale do tej książki mnie nie ciągnie. Wytknięte przez Ciebie błędy skutecznie mnie zniechęciły...
OdpowiedzUsuńMamy podobny gust i myślę, że wytknęłabyś te same błędy...
UsuńNie za często sięgam po tego typu książki i raczej z tej także zrezygnuję.
OdpowiedzUsuńA wiesz że jeszcze nie miałam okazji zapoznać się z żadną powieścią autorki?
OdpowiedzUsuńTwoja recenzja przekonała mnie do tej książki. Tym bardziej że uwielbiam, kiedy w powieść wpleciony jest wątek wojny.
Mam nadzieję, że się nie rozczarujesz :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNazwisko autorki znam ze słyszenia, ale jeszcze nie miałam okazji czytać żadnej jej książki :) chętnie się skuszę :)
OdpowiedzUsuńNiestety nie miałam przyjemności poznania autorki, ale raczej sięgnę po inne tytuły na początek ;)
OdpowiedzUsuńNie czytałam nic tej autorki i chyba skuszę się na inne jej powieści, bo nie przepadam za wątkami wojennymi.
OdpowiedzUsuńOstatnio czytam powieści w których wpleciony jest wątek wojenny, ale mankamenty o których wspominasz nie przekonują mnie do sięgnięcia po tę książkę :)
OdpowiedzUsuń