Przeszłość dogoni nas szybciej niż myślimy. Jeżeli ukrywamy w niej niebezpieczne tajemnice, możecie być pewni, że zmienią życie w zaskakujący sposób.
Na własnej skórze przekonała się o tym Daria, bohaterka najnowszej powieści Edyty Świętek "Tam, gdzie rodzi się zazdrość". Była pewna, że trudna, traumatyczna, przeszłość i ponury sekret nie są już w stanie zagrozić jej rodzinie. Pomału nauczyła się żyć w spokoju, wyszła za mąż i próbuje odnaleźć się w nowej roli. Niestety wrogowie sprzed lat nie mają zamiaru ustąpić, co więcej materializują się w najmniej oczekiwanym momencie i w osobach, w których pokładała największe zaufanie. Darię i jej rodzinę czeka najważniejsza rozgrywka.
Powieść "Tam, gdzie rodzi się zazdrość" jest kontynuacją wcześniejszej książki autorki "Tam, gdzie rodzi się miłość". Niestety nie miałam okazji jej czytać. Trochę obawiałam się, że nie będę umiała znaleźć się w tej historii, ale to były przedwczesne obawy. Edyta Świętek w swoim tekście podpowiada, powraca do wcześniejszych wydarzeń, by czytelnik taki jak ja nie czuł się zagubiony i nie w temacie. Od pierwszego rozdziału poczułam się zaintrygowana i płynnie weszłam w opowieść. Zaciekawiły mnie postacie, ich zachowanie, przeszłość, relacje, marzenia, apetyt na życie. Przyznam szczerze, że nie polubiłam głównych postaci, ale to nie przeszkadzało mi smakować lekturę i korzystać z dobrodziejstw, które za sobą niesie.
Pewnie zastanawiacie się dlaczego bohaterowie nie przypadki mi do gustu... Cóż...Daria jest bardzo do mnie podobna, a ja usilnie walczę by przestać być taka uległa, naiwna, nieśmiała i niezdecydowana. Fakt obie jesteśmy uparte, ale nic nam z tego nie przychodzi oprócz rozżalenia i łez wylanych w ciemnym kąciku. Powinnam ją zatem dobrze rozumieć. I tak jest. Wolałabym jednak żeby mocniej walczyła o siebie i tym samym odstąpiła mi trochę siły i nadziei... Marek z kolei do apodyktyczny samiec alfa, nieprzejednany, chorobliwie zazdrosny, który wymaga, represjonuje, rozlicza. Wydaje się, że wszystkie jego zachowania są wykalkulowane z chirurgiczną precyzją. Pod koniec okazał ludzkie uczucia, które trochę ocieplają jego wizerunek. Czy to początek jego przemiany?
Bardzo podobała mi się mroczna intryga, w którą zostali uwikłani członkowie rodziny. Nic tak nie psuje krwi jak majątek, władza, zazdrość, stracone nadzieje i wydumane oczekiwania. Edyta Świętek umiejętnie buduje klimat, atmosferę, napięcie, nerwowe oczekiwanie, rozbudza emocje. Najpierw delikatnie, niemal niezauważenie wprowadza niepokój by kilka rozdziałów później całkowicie zburzyć spokój.
Nie do końca przekonało mnie pojawienie się się pewnych osób w kulminacyjnym momencie. Wygląda jakby zostało sklecone na prędce i na siłę dopasowane do okoliczności. Ale być może to tylko moje wrażenie. Do niczego więcej przyczepić się nie mogę i nie chcę. Jestem całkiem zadowolona z lektury. Za to rozbawiło mnie wplecenie w historię kwiaciarki o jakże znajomym nazwisku :)
"Tam, gdzie rodzi się zazdrość" to ciekawa opowieść obyczajowa z małym ale wyróżniającym się wątkiem sensacyjnym, który podkreśla to co w ludzkiej naturze jest najlepsze i najgorsze. W sytuacjach dramatycznym poznajemy prawdziwą twarz ludzi, którzy nas otaczają.
"Tam, gdzie rodzi się zazdrość" Edyta Świętek, Replika 2015
Książkę przeczytałam dzięki Magdalenie, autorki bloga Przegląd czytelniczy i wydawnictwu Replika :)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Bardzo dziękuję za odwiedziny i pozostawiane komentarze :)
Wszystkie czytam i staram się odpowiedzieć na każde pytanie.
Pozostawiam sobie możliwość usuwania Spamu i komentarzy wulgarnych czy obraźliwych...