Trudno jest żyć- łatwiej jest umrzeć. Zamykasz oczy i więcej ich nie otwierasz. Co w tym trudnego? Nic- tyle tylko, że tak cholernie trudno zostawić tych, których się kocha.
Trudno jest pogodzić się ze utratą bliskich osób. Żałoba, tęsknota, poczucie pustki, przemijania, samotność przyciska ciężarem tych doznań jeszcze długo po ceremonii pogrzebowej. To naturalny stan i trzeba dużo wyczucia, taktu by pomóc osobie doświadczonej w ten okrutny sposób. Przychodzi jednak czas kiedy życie na nowo zaczyna cieszyć, kiedy zaczyna dostrzegać się jego jasne strony, kiedy jest się gotowym ponownie wyjść do ludzi, bawić się, śmiać, kochać.
Rzeczy nigdy nie są takie, jakimi się wydają- nigdy.
Kiersten rozpoczyna pierwszy rok na studiach. Unika kontaktów z rówieśnikami, ale one coraz bardziej na nią napierają. Najpierw zaprzyjaźnia się z przebojową współlokatorką, potem poznaje fantastycznego faceta, obiekt westchnień całej żeńskiej studenckiej społeczności. Weston próbuje zacieśnić więzi. Kiersten potrzebuje czasu... Nie wie, że oboje mają go bardzo niewiele...
Wszyscy się czegoś boimy.
Jestem już poważną żoną i matką, ale ta książka skierowana do młodzieży, skradła mi serce. Doświadczona przez los młoda dziewczyna i dotknięty chorobą młody mężczyzna. Oboje chcą przeżyć coś niezwykłego, ale wydaje się nie być im to dane. Przynajmniej nie w prostej drodze, takiej jak jest udziałem ich rówieśników. Relacja między chłopakiem a dziewczyną musi przebiegać szybciej, dogłębniej, zatracając się, przeżywając do samego końca.
W rzeczywistości chciałem czegoś więcej. Sęk w tym, że ludzie nie zawsze dostają to, czego chcą.
Główni bohaterowie "Utraty", Kiersten i Weston od pierwszej strony budzą sympatię i ze szczerą ciekawością ma się ochotę śledzić ich losy. Po części sprawia to współczucie, żal, które wywołują swoim cierpieniami, a po części ich charaktery, które docenilibyśmy w realnym życiu. I dziewczyna, i chłopak są takimi ludźmi, z którymi chce się przyjaźnić.
Wszyscy jesteśmy trochę szaleni, dzięki temu jesteśmy ludźmi.
Rachel Van Dyken dobrze przemyślała swoją opowieść. Począwszy od prostych , szczerych dialogów, poprzez minimalizm opisowy po emocje, które kipią z każdego słowa. Autorka bardzo czytelnie, prosto, przystępnie opowiada o stracie, żałobie, rozpoczynaniu życia po tragedii, wykorzystanych szansach. Bohaterowie uświadamiają czytelnikowi, że życie jest kruche i trzeba czerpać z niego pełnymi garściami, bo nie wiadomo kiedy przyjdzie koniec, kiedy opadnie kurtyna.
Czasami trzeba przejść przez piekło, żeby dosięgnąć nieba.
"Utrata" wciągnęła mnie bez reszty, zmusiła do opętanego przewracania kartek, do nieograniczania się czasem i przestrzenią. Weszłam w historię jak stałam, zmęczona, zdezorientowana, wyszłam z niej z nadzieją, że wszelkie trudności można pokonać i przekonaniem, że życie ma dla nas jeszcze wiele niespodzianek.
"Utrata" Rachel Van Dyken, tł. Anna Dobrzańska, Feeria 2015
Książka bierze udział w akcji Book Tour, który zapoczątkowała Michalina z bloga Książkowy świat, a do której zaprosiła mnie Patrycja z Magii książek :) Dziękuję dziewczynom za to, że mogłam zaczytać się w "Utracie" :)
Zdjęcie zrobiła dla mnie Aga z Nie teraz- właśnie czytam :)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Bardzo dziękuję za odwiedziny i pozostawiane komentarze :)
Wszystkie czytam i staram się odpowiedzieć na każde pytanie.
Pozostawiam sobie możliwość usuwania Spamu i komentarzy wulgarnych czy obraźliwych...