Uwaga!


Wszystkie teksty zawarte na blogu Aleksandrowe myśli, chronione są prawem autorskim [na mocy: Dz.U.1994 nr24 poz.83, Ustawa z dnia 4 lutego 1994r o prawie autorskim i prawach pokrewnych]. Kopiowanie treści, choćby fragmentów oraz wykorzystywanie ich w innych serwisach internetowych, na blogach itp itd wymaga pisemnej zgody autorki bloga.

Translate

Łączna liczba wyświetleń

Kto wygrał książki "Sceny z życia rosyjskich milionerów" ?

Czytaj dalej...

"Powód by oddychać" Rebecca Donovan


Frustracje, choroby psychiczne, problemy emocjonalne, rosnąca fala agresji jest w tej chwili aktualnym zjawiskiem dotykającym coraz większy odsetek dzieci, kobiet, mężczyzn, rodzin. Przemoc dosięga nas każdego dnia w miejscach, które już z nazwy powinny być oazą spokoju i bezpieczeństwa. Czym jest przemoc i dlaczego tak trudno bronić się przed nienawiścią, przed obelgami, przed razami? Na kim najbardziej się skupia i dlaczego? Co czuje maltretowany psychicznie i fizycznie nastolatek mamy okazję prześledzić na kartach powieści Rebeccy Donovan "Powód by oddychać". Powieść ta jest jednocześnie otwarciem nowej porażającej emocjonalnie serii Oddechy skierowanej przede wszystkim do młodzieży i lekturą skłaniającym do rozmów, które mogą zmienić przyszłość, życie i oddalić widmo śmierci od tych, którzy tego potrzebują, a którzy zamknięci w skorupie strachu, boją się poprosić o pomoc.

Wydawać by się mogło, że Emily jest typową nastolatką. Nic bardziej mylnego. Ona jedynie dba by tak odbierało ją otoczenie. Prawda, którą skrywa w swoim wnętrzu jest dużo bardziej złożona i przerażająca. Emily straciła ojca, a matka zdominowana chorobą alkoholową nie potrafiła wywiązać się ze swoich macierzyńskich obowiązków. Opiekę nad dziewczyną przejęła ciocia Carol i wujek George. Niestety jej życie nie jest sielanką. Wyczerpujące domowe obowiązki oraz systematyczna przemoc fizyczna sprawia, ze Emily nie myśli o niczym innym jak wytrwać ból, cierpienie i wyrwać się z tego domowego piekła. Czasem zmian ma być wyjazd na studia, które rozpocznie niebawem.

Jedynym jasnym promykiem w ciemności agresji i poniżenia jest Sara, najlepsza i jedyna przyjaciółka Emily. Tylko ona zna niemal całą prawdę o jej prawdziwym losie. Resztę kolegów i koleżanek trzyma na dystans i nie przejmuje się opinią niedostępnej kujonki. Kiedy w szkole pojawia się nowy uczeń Evan, Emily odkrywa emocje i siłę by się otworzyć i zacząć zmieniać swoje życie.

'"Nikt nie chciał się specjalnie ze mną zadawać, więc trzymałam się z boku. Tak miało być bezpieczniej i łatwiej."

Emily to młodziutka dziewczyna złamana psychicznie i fizycznie przez niewyżytego domowego kata. Nie wierzy we własne siły, nie jest świadoma własnej wartości i nie akceptuje kreowanej w ten sposób rzeczywistości. Nie ma pomysłu jak ją zmienić. Ratuje się kłamstwami, które są jedynie tymczasowym rozwiązaniem. Emily żyje pomiędzy dwiema skrajnymi osobowościami swojego kata. Z jednej strony jest okrutny, mściwy i agresywny a z drugiej jest cnotliwym rodzicem, w sposób szczególny dbający o własne potomstwo. To rozdwojenie jaźni oprawcy jest dezorientujące i wywołujące takie uczucia, dla których Emily postanawia wytrwać i znajdować kolejne powody by łapać oddech. Nie chce pozbawiać swojego kuzynostwa pełnej rodziny i tylko dla nich jest skłonna do poświęceń.

"Narastające napięcie spowodowane usilnym powstrzymywaniem się od krzyku wywoływało wściekły ból głowy. Całe moje ciało było jednym wielkim bólem."

Sytuacji, w której znajduje się dziewczyna nie polepszają narodziny romantycznego uczucia. Nastolatka jest jeszcze bardziej zdezorientowana i zagubiona. Miłość wymaga zaufania, wyrzeczeń, na które nie jest gotowa, a których pragnie jej obolałe serce.

Rebecca Donovan bardzo realistycznie i momentami naturalistycznie oddała sceny znęcania się i przemocy. Równie przekonująco i przejmująco nakreśliła charakter i uczucia poniżanej, stłamszonej, zastraszonej, znajdującej się na granicy życia i śmierci młodej dziewczyny kompletnie opuszczonej i samotnej w swoim cierpieniu. Tak samotnej, bo mimo dobrych chęci i Sary i Evana, nie jest i nie są w stanie wyjść na przeciw przemocy, które przewyższa ich wyobrażenia. Jednak to świat dorosłych zawiódł młodą bohaterkę. To najbliżsi, nauczyciele, lekarze powinni zareagować, wyciągnąć pomocną dłoń albo chociaż zauważyć problem. Stres w jakim żyje Emma, pojawiające się systematyczne zwolnienia, wypadki muszą choćby zaniepokoić, a w książce Rebeccy Donovan były zamiatane pod dywan :/

Mimo wszystko lektura tej książki, jej ładunek emocjonalny, naiwni ale prawdziwi bohaterowie zostaną ze mną na zawsze.

"Powód by oddychać" to wartościowa, wstrząsająca i przejmująca opowieść o dziewczynie zdanej na łaskę okrutnego szaleńca, sile przyjaźni będącej wsparciem i miłości, która jest filarem podtrzymującym życie.





Rebecca Donovan "Powód by oddychać", tł. Ernest Kacperski, Feeria, Łódź 2014





Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Pani Moniki reprezentującej wydawnictwo Feeria :)) Dziękuję za okazane zaufanie :)


Czytaj dalej...

Wygraj książkę: "Cała nadzieja w Paryżu"

Mam przyjemność ogłosić konkurs, w którym możecie wygrać gorącą premierę ostatnich dni "Cała nadzieja w Paryżu" Deborah Mc Kinlay. Wystarczy odpowiedzieć na jedno, nieskomplikowane pytanie. Poniżej szczegóły konkursu. Zapraszam serdecznie :)


Nagroda:



Zadanie:

Przypuśćmy, że dostajesz darmowy bilet do Paryża. Co chciałabyś/ chciałbyś robić w mieście miłości, co obejrzeć, czego posmakować?

Regulamin konkursu:  

1. Organizatorem konkursu jest właściciel bloga Aleksandrowe myśli
2. Fundatorem nagrody jest wydawnictwo Feeria
3. Nagrodą w konkursie egzemplarz książki "Cała nadzieja w Paryżu" Deborah McKinlay 
4. Konkurs trwa od 27.09.2014 do 10.10.2014 do godz. 23:59.
5. Biorąc udział w konkursie uczestnik akceptuje niniejszy regulamin.
6. Aby wziąć udział w konkursie użytkownik musi w komentarzu pod tym postem odpowiedzieć na pytanie: Przypuśćmy, że do
stajesz darmowy bilet do Paryża. Co chciałabyś/ chciałbyś robić w mieście miłości, co obejrzeć, czego posmakować? , swój nick bądź imię oraz podać swój adres e- mail. 
* będzie mi bardzo miło jeżeli zostaniesz obserwatorem bloga Aleksandrowe myśli
* możesz polubić profil bloga na Facebooku 
* możesz umieścić informacje o konkursie na swoim blogu 

* możesz polubić fanpage wydawnictwa Feeria i Feeria Young
7. Konkurs skierowany jest do osób posiadających adres zamieszkania w Polsce.
8. Zwycięży osoba, której odpowiedź 
najbardziej przypadnie mi do gustu.  
9. Ogłoszenie wyników nastąpi około 15. 10. 2014 r.
10. Po ogłoszeniu wyników konkursu, skontaktuję się z laureatem i poproszę o przesłanie danych osobowych. Nagroda zostanie wysłana do zwycięzcy w ciągu 21 dni roboczych na adres wskazany przez laureata konkursu.
11. W konkursie można wziąć udział tylko raz.
12. W razie jakichkolwiek pytań proszę o kontakt pod adres mail: aleksnadra@interia.eu







źródło zdjęcia: http://www.tapeciarnia.pl/181484_wieza_eiffla_noc_paryz.html
Czytaj dalej...

Deborah McKinlay "Cała nadzieja w Paryżu"


Odrobinę ciepła, zrozumienia, wsparcia lub chociażby rozmowa o pasjach jest bezcenna w chwilach gdy tracimy poczucie własnej wartości, jesteśmy niepewni drogi i  celu życia lub gdy ostatkiem sił łapiemy równowagę i grunt pod nogami.

W książce "Cała nadzieja w Paryżu" pióra nowozelandzkiej autorki Deborah McKinlay to korespondencyjna znajomość i tradycyjna epistoła grają pierwsze skrzypce oraz staje się swoistą ścieżką terapii mężczyzny po przejściach i kobiety z przeszłością.

Eve Petworth przez wiele lat żyła w toksycznym uzależnieniu od własnej matki, która sukcesywnie podkopywała jej samoocenę, poczucie własnej wartości . Każda jej decyzja była zła, a związki z góry skazane na niepowodzenie. Nieśmiała i ulegająca wpływom Eve pozwoliła kierować swoim życiem, małżeństwem i macierzyństwem, które nie przyniosły jej szczęścia. Mąż odszedł z inną kobietą a córka nie okazywała jej należnego szacunku i wzrastała pod wpływem despotycznej i apodyktycznej babki. Dopiero śmierć starszej pani pozwala zbliżyć się matce i córce.

Jackson Cooper jest autorem poczytnych książek i zdruzgotanym mężczyzną porzuconym przez żonę. Przechodzi kryzys twórczy, a zbliżające się pięćdziesiąte urodziny skłaniają go do refleksji i podsumowań. Bilans zysków i strat nie wychodzi satysfakcjonująco.

Eve i Jacka wiele dzieli ale łączy pasja kulinarna i chęć podjęcia zmian we własnym życiu. Potrzeba im tylko bodźca, który poruszy machinę transformacji. Takim impulsem stają się listy, które czasem niosą pocieszenie, czasem są niewinną odskocznią od rzeczywistości i słodką  obietnicą spełnienia. Eve i Jack planują podróż do Paryża, która ma być ukontentowaniem ich pogoni za szczęściem.

Deborah McKinlay wprowadza nas w tajniki życia głównych bohaterów. Z tym, że jeden z życiorysów budzi litość i współczucie, a niczym istotnym  nie zaskakuje. Poznajemy smutną prawdę o dorastaniu, dojrzewaniu Eve u boku toksycznej matki, która nigdy nie miała dobrego słowa dla swojego jedynego dziecka. Jesteśmy świadkami ataków paniki, które rozstrajają emocjonalnie i psychicznie naszą bohaterkę i wyprowadzają z równowagi jej córkę, która upatruje w zachowaniu  Eve chęć zwrócenia na siebie uwagi. Boli jej wzgarda i brak szacunku dla matki i zrozumienie kiedy ta próbuje tłumaczyć postępowanie swojej latorośli.

Życie Jacka z kolei, wydaje się być ujęte w sposób tendencyjny. Zdradzony przez żonę, zbliżający się ku andropauzie rzuca się w ramiona pierwszej kobiety, która staje na jego drodze. Kiedy zaspokoi swoje żądze, ambicje, męską dumę porzuca ją dla ideału, który pojawia się na horyzoncie, jednocześnie koresponduje ze swoją czytelniczką i namawia ją na podróż we dwoje do najbardziej romantycznego zakątka na ziemi, do Paryża. Może i ta postać to nic nadzwyczajnego ale idealnie wpasowała się w konwencje powieści. Dwoje zranionych ludzi, pogubionych we własnych emocjach, uczuciach, odbierających życie w obrazie zniekształconym przez niepewność, nieporozumienia, zdrady,samotność...

Jedyne czego mi zabrakło podczas lektury , to Paryża w Paryżu. Tytuł i sentymentalna okładka sugerowały podróż do tego miasta ulokowanego nad Sekwaną...Niestety w książce jest jedynie mirażem, tajemnicą i obietnica lepszego jutra, ale czy niedoścignioną fatamorganą?

"Cała nadzieja w Paryżu" to przyjemna opowieść o tęsknotach, które towarzyszą nam każdego dnia, ale do których droga wydaje się być nie do zdobycia. Sprawdź koniecznie jak dobre słowo, przywiązanie, przyjaźń skraca dystanse i prostuje ścieżki życia.





Deborah McKinlay "Cała nadzieja w Paryżu", tł. Aleksandra Górska, Feeria, Łódź 2014




Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Pani Moniki reprezentującej wydawnictwo Feeria :))) Dziękuję za okazane zaufanie :)







źródło zdjęcia z wieżą Eiffla: http://www.tapeciarnia.pl/181484_wieza_eiffla_noc_paryz.html
Czytaj dalej...

Łukasz Gołębiewski "Złam prawo"


"Złam prawo" to moje kolejne spotkanie z Łukaszem Gołębiewskim i klnę się na wszystkie świętości, że nie ostatnie. Bardzo odpowiada mi styl autora: surowy, bezpośredni, cyniczny, ironiczny i jego bohaterowie, którzy przyjmują życie z dobrodziejstwem inwentarza bez skamlenia o lepsze jutro ale z butą wychodzi mu na przeciw.

"Łamanie prawa, to jednak coś więcej niż obchodzenie zakazów, więcej niż uniki, naciąganie przepisów, błędy w zeznaniach podatkowych. W łamaniu prawa widzę coś bezczelnie występnego, perwersyjna przyjemność, całkowitą świadomość niedozwolonego czynu."

Jest rok 1981. Dwunastoletni Krzyś szuka przygód, chce być chuliganem, chce smakować życie w każdym jego aspekcie. Razem z dwójką przyjaciół Alkiem i Arkiem sieją postrach na blokowym podwórku. Razem poznają smak alkoholu, papierosów i pierwszych doznań erotycznych. Są szczęśliwi...do czasu...Krzysiek jest świadkiem dwóch tajemniczych śmierci: Alka i Arka, które pozostają niewyjaśnione przez dwadzieścia pięć lat.
Obecnie. Krzysztof dobiega czterdziestki i folguje swoim hedonistycznym zachciankom oraz nosi "w sobie mściwą i niezaspokojoną potrzebę osobliwie pojmowanej sprawiedliwości". Przypadkiem w jego ręce trafia trop morderstw z przeszłości. Rusza za nim i wreszcie znajduje odpowiedzi na wszystkie pytania. Ale czy o taka prawdę mu chodziło?

"Złam prawo" to bardziej odkrywanie własnego ja, poszukiwanie własnego miejsca na ziemi i budowanie własnej wartości głównego bohatera niż faktyczne poszukiwanie sprawców zbrodni sprzed lat.
Krzysztof zabiera nas do swojego świata gdzie prym wiedzie anarchia, brak zasad, brak ram, alkohol i erotyzm. To w folgowaniu własnych grzeszkom próbuje odnaleźć coraz to nowe doznania, ale i sens życia, jego cel, wartości. Rozpaczliwie pragnie akceptacji i prawdziwej bliskości. Ale czy mu się to udaje  i czy rzeczywiście pragnie zrozumienia?

"Czy można zaspokoić apetyt, kiedy jest się wiecznie nienasyconym?"

Tłem powieści jest stan wojenny, Solidarność, Lech Wałęsa, zmiany ustrojowe. Ma on wpływ na życie naszego bohatera ale represje nie dotykają go bezpośrednio. Jest tylko kanwą, na którym autor kreśli życie Krzyśka. Jego światem jest Jarocin, punkrockowe zespoły, muzyka, miłość, seks, spełnienie. Nie interesuje go świat zewnętrzny. Jest skoncentrowany tylko na sobie i nie dostrzega nic co go bezpośrednio nie dotyczy. Po latach przekonuje się co go ominęło, czego nie zobaczył w samolubnym pędzie zbuntowanego nastolatka.

Łukasz Gołębiewski zaprasza do kontrowersyjnego świata, w którym optymistyczne, różowe okulary trzeba zostawić na progu wraz z ideałami, porządkiem i ładem. Kreowana rzeczywistość jest brutalna, bezpośrednia, frontem uderzająca w czytelnika.





Łukasz Gołębiewski "Złam prawo", Jirafa Roja, Warszawa 2010






Czytaj dalej...

Łukasz Gołębiewski "Melanże z Żyletką"


Czy istnieje miłość idealna? Czy mamy szansę spotkać na swojej drodze partnera, który spełni nasze oczekiwania w każdej dziedzinie życia? A może miłość to utopia, do której nie warto dążyć za wszelką cenę?

Takiej miłości poszukują bohaterowie powieści Łukasza Gołębiewskiego "Melanże z Żyletką", dojrzały mężczyzna- uzależniony od alkoholu i dobrej zabawy oraz młoda dziewczyna poszukująca jeszcze własnego ja. Czy postacie z tak skrajnie różnych światów mają szansę odnaleźć wspólną drogę?

Główny bohater jest zauroczony niewinnym obliczem nastolatki Zuzy Pogrzebacz, zwanej Żyletką, zgadza się na wspólne mieszkanie . Dziewczyna powinna przygotowywać się do matury, ale zafascynowana niezależnym, starszym od siebie mężczyzną, do tego pisarzem odpuszcza sobie naukę i pogrąża się w alkoholowych libacjach. Zuza z każdym dniem coraz bardziej angażuje się w nietypowy związek, popada w uzależnienie od alkoholu i odreagowuje brak zainteresowania okaleczając swoje ciało. Tych dwoje ludzi miotają się pomiędzy sobą, swoimi uczuciami, obawami, zafascynowaniem, nienawiścią i miłością. Z jednej strony pragną być ze sobą, ale z drugiej dostrzegają rażące niedopasowanie i różne oczekiwania. Jednocześnie nie potrafią znieść rozłąki. Schodzą się i rozstają w dramatycznym tańcu skazanym na porażkę.

"Melanże z Żyletką" to w głównej mierze opowieść o upadku moralnym i degeneracji młodej dziewczyny, która zaufała swojemu niedoświadczonemu instynktowi by popaść w czarną dziurę uzależnienia, upadku, zagubienia własnej ambicji i zaprzepaszczeniu przyszłości. Zuza obraca się w świecie gdzie punkrock, alkohol, zwierzęcy seks pozbawiony uczuć, wyprany z emocji  wyznacza kierunek działania i nic poza tym się nie liczy.

Łukasz Gołębiewski znany jest z bezpośredniego tonu, brutalnie prostego języka, którym włada w doskonałym stylu. W tej książce na szczególną uwagę zasługuje zakończenie, które zaszokuje, wpędzi w konsternację, odbierze oddech, zatrzyma krew w żyłach...

"Melanże z Żyletką" to powieść dla czytelnika, który nie boi się perwersji, brudu współczesnego świata, alkoholowo- narkotycznych libacji, przemocy, cierpienia.





Łukasz Gołębiewski "Melanże z Żyletką", Jirafa Roja, Warszawa 2008





Czytaj dalej...

Dorothy Koomson "Dobranoc, kochanie"


"Powinniśmy uważać kiedy kłamiemy. One żyją. Kłamstwa żyją. Kiedy już je wypowiesz, potrzebują opieki, karmienia, uwagi, towarzystwa... miłości i czułości, jak przypuszczam, jak wszystko inne, co żyje i za co jesteśmy odpowiedzialni."

Kłamstwo niczym nóż przecina najtrwalsze więzy, relacje, najmocniejsze uczucia i zaufanie do drugiej osoby. Kłamstwo zadaje najokrutniejsze rany, które długo się zabliźniają. Kłamstwo uderza rykoszetem w nas samych, skazując na ból, łzy, samotność. Kłamstwo w książce Dorothy Koomson staje się niszczycielską siłą, która burzy wszystko co napotka na swojej drodze.

"Dobranoc kochanie" to dramat obyczajowy rozpisany na trzy głosy: dwóch kobiet i jednego mężczyzny połączonych w miłosny trójkąt namiętności, oddania, poświęcenia, zachłanności, zazdrości.
Novę i Mala łączy głęboka przyjaźń, która rozpoczęła się już w latach ich dzieciństwa. Między nimi rodzi się uczucie, które nigdy nie miało szansy powodzenia. Po latach miłosnych dylematów obojgu udaje się stworzyć szczęśliwe związki. Mal żeni się ze Stephanie, a Nova wiąże się z Keith' em. W sielankowym rytmie mija kilka lat. Mal i Steph chcieliby powiększyć swoją rodzinę. Niestety kobieta jest bezpłodna. Jedyną szansą na upragnione macierzyństwo jest ciąża zastępcza. Mal prosi Novę by urodziła im dziecko. Ta pomimo dręczących ją wątpliwości, zgadza się. Pierwszy trymestr ciąży mija w radości i niecierpliwym oczekiwaniu dla całej trójki. Niestety zażyłość Mala i Novy sprawia, że Stephanie czuje się zazdrosna i coraz bardziej niepewna o swoje małżeństwo. Podejrzewa zdradę. Zmusza więc Mala do zerwania umowy i przyjaźni z Novą. Dziewczyna zostaje sama z poważną decyzją o przyszłości swojej i nienarodzonego dziecka. W końcu postanawia urodzić i wyprowadza się z miasta.
Nova wychowuje synka Leo i jak każda samotna mama boryka się z trudami życia codziennego. Gdy chłopiec kończy siedem lat, lekarze odkrywają w jego mózgu tętniaka. Jedynym ratunkiem jest operacja, po której Leo zapada w śpiączkę. Nova pomimo uprzedzeń, bólu i złości chce doprowadzić do spotkania ojca z synem, być może pierwszego i ostatniego.

"Taka jest anatomia niepokoju: człowiek przestaje myśleć racjonalnie, szybko przeskakując z jednego scenariusza do drugiego, aż w końcu opcja najbardziej prawdopodobna , normalna, staje się bardziej nieprawdopodobna niż prawdopodobna." 

Nova i Mal są dla siebie podporą i opoką od najmłodszych lat. Zawsze trzymali się razem, cierpieli razem i razem cieszyli się swoimi sukcesami. Kiedy zaczęli dorastać połączyło ich miłosne uczucie, którego z początku nie rozpoznali, a potem życie zmusiło ich do porzucenia marzeń o wspólnym życiu. Pozostała im przyjaźń, której wydawałoby się, nic nie może zepsuć. Kiedy Mal ożenił się ze Stephanie, Nova za wszelką cenę próbuje włączyć ją do tej nietypowej relacji. Nie jest to łatwe. Steph w każdym kroku węszy podstęp, nieszczerość i zdradę. Stosunki między kobietami ocieplają się wraz z decyzją o ciąży zastępczej. Wtedy to Stephanie naskakuje Novie, przymila się, dba o nią, ale w tyle głowy przechowuje dręczące ją uczucie, ostrzeżenie przed kłamstwem. Wyczułam w Steph jakąś życiową niestabilność, rozchwianie emocjonalne, które mogło być następstwem jakiegoś traumatycznego doznania w przeszłości. I nie myliłam się. Jednak autorka nie od razu odkrywa przed czytelnikiem wszystkie tajemnice i załamania charakteryzuje tej bohaterki. Pozwala nam stopniowo odkrywać prawdę i zmierzyć się z wszystkimi emocjami, które wywołuje.

Związek Novy i Mala to przykład bezinteresownej przyjaźni. Małżeństwo Mala i Stephanie uwydatnia rysy i pęknięcia spowodowane kłamstwami i tajemnicami. Relacja Novy i Leo obraz samotnego macierzyństwa gdzie miłość, czułość, troska miesza się z frustracją, niemocą i przerażeniem.

Warstwy uczuć, emocji, doświadczeń, trudnej przeszłości, dylematy, wybory składają się na każdą z postaci zamieszkującej powieść Dorothy Moomson. Ich problemy nie są odrealnione i oderwane od rzeczywistości. Zmagają się z problemami bliskimi każdemu człowiekowi: zabieganie o akceptację, poszukiwanie miłości, szczęścia, swojego miejsca na ziemi, walka z chorobą dziecka, samotne macierzyństwo, syndrom pustego łona, dbanie o relacje rodzinne, choroby psychiczne, próby samobójcze itp.

"Dobranoc, kochanie" to doskonale dopracowana powieść. Bogate osobowości, dogłębna analiza zachowań w obliczu miłości, niepewności, zdrady, choroby. Dorothy Koomson z pieczołowitością zadbała o każdy szczegół, dopieszczając każdy fakt nie tylko z życia bohaterów, ale i stopniowania napięcia, ukazywaniu prawdy po kawałeczku wzbudzającym ciekawość i niecierpliwość oraz zaskakując zakończenie.

"Dobranoc, kochanie" to powieść, która demaskuje uczucia, zrywa maski z twarzy bliskich osób, ukazuje konsekwencje straconych szans, nadmiernemu uzależnieniu od partnera, nierozważnych decyzji i działaniu pod wpływem chwili.





Dorothy Koomson "Dobranoc, kochanie", tł. Agnieszka Bachorska, Albatros A. Kuryłowicz, Warszawa 2011




Czytaj dalej...

Projekt: Maślana



Wydać książkę nie jest łatwo, nawet wtedy gdy ma się na swoim koncie sukces w postaci dwóch dobrze przyjętych przez czytelnika książek. Michał Krupa zbiera fundusze na swoją najnowszą powieść, w której opisuje przygody polskiego, płatnego zabójcy. Jest on typowym samotnikiem. Nie posiada przyjaciół ani nawet znajomych. Jest jednak znanym i cenionym mieczem dla którego honor i doprowadzenie zlecenia do końca, jest najważniejsze. Maślana to może nie najbardziej trafne przezwisko dla kogoś takiego jak on, ale tak to już jest, gdy powie się coś nieprzemyślanego. Tylko raz powiedział zdanie "Pójdzie jak po maśle" do jednego ze swoich klientów i masz babo placek.

Jeżeli chcecie wspomóc Michała Krupę, to na tej stronie https://wspieram.to/2297-maslana-czas-pokoju.html znajdziecie instrukcje jak to uczynić :) Polecam Waszej uwadze :)




Czytaj dalej...

Marcin Mastalerz "Miasto 44"


W rok siedemdziesiątej rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego rynek wydawniczy i filmowy zalała fala publikacji dotyczących tego wydarzenia. Z wielkim zainteresowaniem śledzę nowe propozycje, gdyż ten etap historii Polski bardzo mnie interesuje. Obecnie najgłośniej jest o  "Mieście 44", a to za sprawą głośnego filmu w reżyserii Jana Komasy. Książka, która ukazała się pod tym samym tytułem jest adaptacją scenariusza filmowego w wykonaniu Marcina Mastalerza.

"Miasto 44" to opowieść o grupce przyjaciół, która stanęła na barykadach, z bronią w ręku by uwolnić Polskę spod jarzma niemieckiego okupanta. Powstańcami są młodzi ludzie, niedoświadczeni w boju mający gorące serce i ideały, które pozwoliły im poświęcić, postawić na szali swoją młodość, przyszłość, życie.

"Mieliśmy być wolni, jesteśmy niewolnikami rozkazów, których sensu nie sposób dociec. Miałam ratować życie, a zajmuję się głównie grzebaniem zabitych i dźwiganiem tych, którym już nikt pomóc nie zdoła. Miałam być łączniczką- sanitariuszką, jestem popychadłem. Miała być wielka przygoda, są pourywane ręce i nogi, spalone żywcem dzieci, przerażone oczy rannych próbujących bezskutecznie wepchnąć z powrotem  do brzucha kotłowaninę krwawych bebechów. "

Stefan, Kama , Biedronka, Olek, Beksa, Góral to indywidualne osobowości o skrajnie różnych poglądach. Jedni są zafascynowani walką i nie mogą doczekać się kiedy pozwolą im zabijać Niemców, inni są wycofani, wystraszeni ale dają się porwać zbiorowej histerii, inni nie są gotowi ginąć za Ojczyznę, uciekają, dezerterują, chronią siebie i swoje rodziny tak, jak potrafią. Jan Komasa i Marcin Mastalerz nie próbują moralizować i wytykać błędów dowództwa, dylematów moralnych Powstańców, postaw w obliczu zagrożenia. Chcieli pokazać ludzi cieszących się swoją młodością, poszukujących miłości, pochłoniętych ekstazą zrywu narodowego. To co doświadczyli, to co przeżyli nie sposób nazwać inaczej niż horror, koszmar, makabra.

"Śmierć, jeśli już, miała być bohaterska, z pieśnią na ustach i elegancką jak order dziurką od kuli w sercu. Są: powolne zdychanie, wycie z bólu i beznadziei, samotne dogorywanie pod gruzami, konanie w męce na środku ulicy, bezsilność, rozpacz, strach." 



Nie będę wypowiadać się co do poprawności historycznej książki gdyż jest wielu autorytetów w tej dziedzinie, którzy chwalą sobie przekaz i autentyczność  "Miasta 44", np.: gen, bryg. Zbigniew Ścibor- Rylski, dr hab. Andrzej Krzysztof Kunert, prof. Władysław Bartoszewski czy prof. Norman Davis.

Jedyne do czego mogłabym się przyczepić to to, że Marcin Mastalerz zbyt uprościł przekaz książki. Co prawda opisuje co, jak, gdzie, kiedy, ale zabrakło mi w tym większych emocji. Zabrakło mi wnikliwości, finezji w portretowaniu bohaterów, ich uczuć, ich poświęcenia. Słowa są surowe, mało plastyczne, nie łączą się i nie przechodzą jedne w drugie, co daje zgrzyty, które mogą momentami irytować czytelnika z dużymi oczekiwaniami. Nie mniej jednak książkę czyta się rewelacyjnie, czego zasługą jest prosty język i filmowe fotosy, których jest bardzo dużo, i które przekazują o wiele więcej niż słowa, które uruchamiają wyobraźnię i w żaden sposób nie można już wyhamować tego procesu.

Historią tych młodych bohaterów żyję po dzień dzisiejszy, przeżywam to czego byli świadkami i ubolewam nad tym, że musieli oddać za ojczyznę najcenniejszy dar, jakim jest życie.

Książka Marcina Mastalerza będzie idealnym dopełnieniem filmu Jana Komasy, który zamierzam oglądnąć jak najprędzej.




Marcin Mastalerz "Miasto 44", PWN, Warszawa 2014














Czytaj dalej...

Martyna Czarnecka "Szkarłatny księżyc"


Schyłek XVIII wieku to jeden z istotniejszych i znamiennych okresów w historii Francji. Niezadowolenie ludu, rozrzutność króla Ludwika XVI, klęski żywiołowe, zamieszki, rewolta ukształtowały ówczesne społeczeństwo i przyszłość narodu. Jest również tłem dla życia dziewiętnastoletniej arystokratki Anette de Flandrin, bohaterki powieści  "Szkarłatny księżyc" Martyny Czarneckiej.

Anette mieszka w Paryżu i jest jedną z dwóch córek doradcy Najjaśniej Panującego Ludwika XVI. Żyje spokojnie, beztrosko w luksusowej rezydencji, a wolny czas spędza na haftowaniu i zabawie na wytwornych paryskich balach. Na jednym z nich poznaje hrabiego Jean- Claude de Conte. Między młodymi rodzi się namiętne uczucie, które ma zwieńczyć korzystny mariaż. Anette szybko się przekonuje, że piękno fizyczne nie zawsze idzie w parze z prawym zachowaniem. Hrabia okazuje się rozpustnikiem i oszustem. Rodzina de Flandrin zrywa zaręczyny, a zrozpaczoną narzeczoną wywozi z miasta. Dziewczyna ma zamieszkać z dawno niewidzianą, dość nieokrzesaną, frywolną ciotką Margot. Na miejscu odkrywa pilnie strzeżoną rodzinną tajemnicę, która zmieni całe jej życie.

Anette nie jest potulną córką i siostrą. Tłumi w sobie chęć smakowania i doświadczania życia. W Paryżu musi odgrywać rolę grzecznej panienki z dobrego domu. Na wsi u ciotki może pozwolić sobie na więcej, na bezceremonialność, swobodę i luz. Dopiero wtedy odkrywa swoją prawdziwą naturę, uczy się oceniać ludzi po zachowaniu a nie pozycji i statusie, poznaje przyjaźń, miłość, bezinteresowność, oddanie, zaufanie i historię swojej rodziny. Wiedza ta zmienia ją z infantylnego, bujającego w obłokach podlotka w świadomą własnych wyborów młodą kobietę.

Tło historyczne naszkicowane bardzo realnie,poprawnie, ze znajomością tematu i ciekawie ujęte w koncepcji powieści. Niebezpieczeństwo ukryte w szaleństwie rewolucji wpływa na życie Anette i całej rodziny. Zmusza dziewczynę do trudnego wyboru rozstania się z rodziną i emigracji do Anglii, do miejsca gdzie wielu francuskich arystokratów znalazło schronienie, wolność, bezpieczeństwo i życie.
W nowym kraju Anette musi przystosować się  nie tylko do nowych warunków bytu ale i poradzić sobie ze stratą, żałobą i na nowo odbudować poczucie własnej wartości.

W ogólnym rozrachunku, pozytywnie oceniam powieść Martyny Czarneckiej. Podobało mi się, że młoda autorka spróbowała stylizować język na pochodzący z epoki, zadbała o szczegóły, płynność, jednorodność, ale nie uniknęła niestety kilku potknięć. Atmosfera, napięcie, niewiadome wokół rodzinnej tajemnicy mogłoby być bardziej rozbudowane, nawarstwione, wystopniowane, a odnalezienie odpowiedzi powinno być poprzedzone dłuższym poszukiwaniem, kluczeniem, dywagowaniem. Również niektóre zachowania Anette, historie postaci drugoplanowych zostały za bardzo spłycone i okrojone do minimum, a niektóre wątki zawieszone: los rodziny pozostawionej w szale rewolucji we Francji, budząca niepokój groźba Jean- Claude, przeszłość ciotki Margot.

Mam nadzieję, że Martyna Czarnecka skorzysta z moich uwag, podszlifuje warsztat i wróci z rewelacyjną powieścią.





Martyna Czarnecka "Szkarłatny księżyc", WFW, Warszawa 2014




Recenzja napisana dla serwisu DużeKa.


Czytaj dalej...

Witold Tauman "Surogat"


Enigmatyczny i lakoniczny blurb książki "Surogat" pióra fikcyjnego autora Witolda Taumana, niezwykle pobudzająco wpłynął na moją wyobraźnię oraz pragnienie posiadania tej publikacji. Co mnie w niej zafascynowało? Szpital i dołująca diagnoza o nieuleczalnej  chorobie podana bezemocjonalnie, chłodno, bez wiary i bez nadziei na przyszłość. Chciałam poznać reakcję pacjenta, mężczyzny ze śmiertelnym wyrokiem i sposób z jakim poradzi sobie z tą wiadomością i jego dalsze życie z piętnem, oddechem kostuchy na karku.

Od pierwszych słów "Surogat" zaskakuje i z każdym zdaniem staje się bardziej tajemniczy i nieobliczalny. Autor zwraca się do czytelnika per "ty" i snuje opowieść, która równie dobrze mogłaby być Twoim udziałem. To Ty możesz być panem F. To Ty możesz być chory, śmiertelnie chory, i to Ty możesz przebywać w szpitalu, w którym lekarze nie wydają się być dość kompetentni albo na odwrót są zbyt zapatrzeni we własny intelekt, wiedzę, władzę, ego. Zmuszają Cię do zachowań wbrew logice, wbrew naturze, wbrew sobie. Po co? Dlaczego? W pewnym momencie dociera do Ciebie absurdalność całej sytuacji, która paradoksalnie staje się jedyną właściwą drogą.

"Surogata" pochłonęłam w godzinkę. Po lekturze było we mnie więcej pytań niż odpowiedzi. Zatem  przeczytałam ją jeszcze raz, wolniej, uważniej by nic nie przeoczyć i by nic mi nie umknęło. I muszę przyznać, że nie wiem jak podejść do książki, jak ją rozgryźć, jak rozszyfrować, jak przeżywać. Czy czytać ją dosłownie jako eksperyment literacki, zaskakujący formą i treścią, bawić się postaciami, zdarzeniami, sytuacjami, które mogą przybierać różne kształty w zależności od naszych preferencji, naszego usposobienia, wyobraźni?
Czy bardziej skupić się na metaforycznym odniesieniu na współczesne życie: korupcję w medycynie, dążenie do perfekcji, poświęcenie dla idei, ślepe wpatrzenie w autorytety, zawierzenie instytucji zaufania publicznego?
A może właśnie o to chodziło autorowi, by zmusić czytelnika do myślenia, kluczenia, szukania odpowiednich ścieżek, zastanawiania się nad zasadnością powstania tej książki, próbą doszukania się drugiego dna, odniesień do własnych doświadczeń, przeżyć, odczuć, emocji. Jeżeli tak, to się udało. Cały czas chodzę i rozmyślam. Rozkładam ją na czynniki pierwsze, składam w innej kolejności, innej konfiguracji, z innym nastawieniem, a pytania mnożą się w zastraszającym tempie.

Na okładce książki możemy przeczytać, że "Surogat" jest częścią gry literackiej pomiędzy czytelnikiem, autorem a tekstem, rozpisanej na trzy powieści. Czekam na nie z niecierpliwością gdyż jestem ciekawa jak dalej rozwinie się ten eksperyment, czy pojawią się odpowiedzi, czy autor zdradzi się ze swoją koncepcją, czy zaspokoi moje oczekiwania?




Witold Tauman "Surogat", Oficynka, Gdańsk 2014



Recenzja napisana dla serwisu Zaczytajsie.pl


Czytaj dalej...

Gorące promocje w księgarni e- bookowej Erido :)



Księgarnia Erido wraz z wydawnictwem Copernicus Center Press przygotowała ofertę promocyjną na wszystkie tytuły tego wydawnictwa. Rabaty na książki CCP sięgają na ERIDO 40%

Kończące się lato warto pożegnać z dobrą książkową nowością. Dlatego też wszystkie nowości na ERIDO.PL o 20%.

Księgarnia Erido przygotowała również specjalną ofertę dla czytelników bloga Aleksandrowe myśli. Po wpisaniu kodu rabatowego BlogerzyzErido otrzymacie dodatkowe 10% zniżki na cały asortyment księgarni (Przypominam, że rabaty nie łączą się).




Czytaj dalej...

Marcin Kozłowski "Egzorcyzm"

Jestem wielką fanką literatury grozy również w rodzimym wydaniu. Staram się trzymać rękę na pulsie i poznawać nowe nazwiska aspirujące do zaistnienia w tym gatunku. Tym razem zdecydowałam się zaznajomić z książką Marcina Kozłowskiego "Egzorcyzm".

Do szpitala psychiatrycznego zostaje przyjęty pacjent z ostrym zaburzeniem świadomości. Zachowuje się agresywnie. Jak się szybko okazuje jest niebezpieczny nie tylko dla siebie ale i dla całego otoczenia. W trzeciej dobie pobytu w szpitalu brutalnie gwałci i morduje młodą pielęgniarkę. Od tego czasu jego zachowanie staje się coraz bardziej niewytłumaczalne, niezrozumiałe i budzi przerażenie wśród personelu medycznego, ochroniarzy i policji.

Z przykrością muszę stwierdzić, że znajomość z książką nie zakończyła się przyjaźnią. Sam pomysł choć nie jest zbyt oryginalny można sprzedać gdy budowane warstwy, jedna po drugiej, będą intrygujące, będą płynnie się zazębiać, a wykonanie okaże się nienaganne. Niestety, tym razem się nie udało. Pan Marcin poszedł po najmniejszej linii oporu. Zraził mnie tendencyjnym potraktowaniem pensjonariuszy zakładu psychiatrycznego, sugestii, że chorzy są "psycholami", złem samym w sobie i zagrożeniem dla "normalnych" przedstawicieli społeczeństwa oraz mało wiarygodną pracą komisarza Lancewicza. Nie wyobrażam sobie by funkcjonariusz policji, w XXI wieku, bez mrugnięcia okiem przyjął za główny motyw zbrodni nawiedzenie przez demony. Nie mówiąc już o wątku samobójczej śmierci starszej kobiety, wtrąconych bez wyraźnego powiązania, rozwiązania i zakończenia. Wszyscy bohaterowie wydają się jakby pochodzili z innej bajki. Nikt do siebie nie pasuje, wszyscy wydają się być niekompetentni. Przyznam szczerze, że nie znam procedur szpitalnych, ale jeżeli ma się pod opieką niebezpiecznego pacjenta, wydaje mi się, że należy z większą ostrożnością wykonywać swoje czynności zawodowe. Ponad to nic nie wiemy o nowo przybyłym pacjencie. Nie wiemy jak ujawniła się jego choroba. Dlaczego wymaga hospitalizacji. Z jakiego powodu został uznany za niebezpiecznego. Nic nie wiemy również o doktorze Jankiewiczu. Czego się obawia? Dlaczego przyjął niebezpiecznego pacjenta do swojej placówki. Co mu ten pacjent insynuuje, co o nim wie? Jedyną sensowna postacią jest ksiądz Bartłomiej, który jest egzorcystą. Ten kierunek powieści najbardziej mi się spodobał i był najbardziej wiarygodny.

Jednak najbardziej nie podobała mi się scena gwałtu na młodej pielęgniarce. Mam wrażenie, że nie jest ona do końca przemyślana i dopracowana, a jej brutalność ma jedynie zaszokować i nie niesie za sobą nic więcej. Zestawienie seksualnej przyjemności, orgazmu z pierwotną siłą rozrywającą kobiecie pochwę i inne organy wewnętrzne jest nie na miejscu. To wielka sztuka opisać sceny brutalne i nie pozbawić ich sensu oraz spójności z całą koncepcją książki. Moim zdaniem frazę tę śmiało można by pominąć bez szkody dla treści i znaczenia dla całej historii .

Na całe szczęście książkę czyta się szybko, szkoda tylko, że bez entuzjazmu.





Marcin Kozłowski "Egzorcyzm", WFW, Warszawa 2014



Recenzja napisana dla serwisu DużeKa. 




Czytaj dalej...

Bartosz T. Wieliński "Źli Niemcy"


Źli ludzie egzystują w każdym środowisku, kulturze, religii, państwie. Dlaczego więc Niemcy? Są naszymi najbliższymi sąsiadami, historia łączy nasze narody jak niewidzialna nić, a ich wpływ na losy świata jest niezaprzeczalny i najbardziej spektakularny.

Bartosz T. Wieliński jest dziennikarzem "Gazety Wyborczej", w latach 2005- 2009 był korespondentem w Berlinie. Przeprowadził wywiady z najważniejszymi politykami Niemiec, w tym z Angelą Merkel. Znajomość dzisiejszych Niemców i Niemiec pozwoliło mu na sportretowanie szesnastu niemieckich życiorysów, którzy mieli wpływ na dzieje świata w XX wieku. Kim byli: Fritz Haber, Wilhelm II, Johann Reichhart, Amon Goth, Eva Justin, Herbert von Karajan, Friedrich Paulus, Wernher von Braun, Otto Skorzenny, Wolfgang Vogel, Horst Herold, Werner Stiller, Gerd Heidemann, Margot Honecker, Josef Scheungraber, Heinz Reinefarth? Niektóre nazwiska są powszechnie znane i samo ich brzmienie budzi lęk wśród ludzi starszego pokolenia, którzy pamiętają wojnę, okupację, represje, brutalność i Niemców stacjonujących w Polsce, kierujących obozami koncentracyjnymi lub pacyfikującymi Powstanie Warszawskie, skazując partyzantów i ludność cywilną na piekło na ziemi. Inne nazwiska mogły nie zagnieździć się w pamięci, ale ta książka to doskonały sposób na ich przypomnienie. Pozostałe osoby wsławiły się skazaniem setek tysięcy europejskich Romów na zagładę, wynalezieniem rakiety, którą Niemcy bombardowali Londyn siejąc niewyobrażalne spustoszenie, wykonywaniem egzekucji z niechlubnym rekordem 3165 wyroków wykonanych na więźniach III Rzeszy i narodów okupowanych, handlem ludźmi, inwigilacją.

Dwa życiorysy zrobiły na mnie największe wrażenie. Pierwszy należy do Fritza Habera, który był genialnym chemikiem i fanatycznym patriotą. Niekochany i niedoceniany przez ojca za wszelką cenę chciał udowodnić mu swoją wartość. Jego naturalny talent i ciężka praca owocuje w efekty. Fritz był twórcą pierwszych gazów bojowych wykorzystanych podczas I wojny światowej i Cyklonu B, który posłużył nazistom w uśmiercaniu milionów Żydów w obozach koncentracyjnych. Paradoksem jego życia jest to, że sam był Żydem i wiedział co to znaczy niesprawiedliwy osąd, nierówne traktowanie, nietolerancja i nienawiść.

"Haber uważał, że broń chemiczna jest humanitarna. Bo mimo wszystko zabija szybko."

Drugą osobą, której zachowanie ogromnie mnie przygnębiło jest Margot Honecker, żona obalonego sekretarza generalnego partii komunistycznej i wszechwładna minister edukacji NRD. Stworzyła szkoły gdzie socjalistyczni nauczyciele mieli formować nowe pokolenia Niemców. "W praktyce oznaczało to polityczną indoktrynację dzieci." Lecz to poprawczak w miasteczku Torgau był największym osiągnięciem Margot. To był obóz koncentracyjny dla dzieci, które mogły do niego trafić choćby za zwykłe wagarowanie. Wychowanków poprawczaka systematycznie bito, lżono, poniżano, gwałcono. "O wszystkim doskonale wiedziała Stasi. Nikt nie kiwnął palcem."

"Źli Niemcy" to książka o wielkich pasjach, marzeniach, sławie ale i o manii wielkości, fanatyźmie, walce o władzę. Tych szesnastu Niemców łączy niepohamowanie w pragnieniach, które doprowadziły do zguby ich samych i miliony niewinnych istnień.

Bartosz T. Wieliński pisze ciekawie, prostymi słowami, z dociekliwością i sumiennością dziennikarza. Przedstawia wszechstronny portret zbrodniarzy, fanatyków, naukowców i geniuszy. Stara się być bezstronny, cytuje słowa poparcia i braku akceptacji i aprobaty. Ukazuje jak żyli, jak kochali, jak wcielali w życie swoje idee, jak upadali, jak umierali.

"Źli Niemcy" to lektura obowiązkowa dla miłośników historii.





Bartosz T. Wieliński "Źli Niemcy", Agora, Warszawa 2014




Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Agora :)) Dziękuję również za okazane zaufanie :)



Czytaj dalej...

Zofia i Jan Puszkarow "Sopot 1940. Ścieżki miłości i szyfry wojny"

"Sopot 1940. Ścieżki miłości i szyfry wojny" to kontynuacja szpiegowskiego thrillera w stylu retro pióra Zofii i Jana Puszkarow.

Porwanie Maksa okazuje się być pozorowane i miało na celu wywiezienie ważnego agenta z terenu Polski. Jego nowym miejscem zamieszkania jest Szwecja. Tu przechodzi intensywne szkolenie, szlifowanie zachowań i metod wywiadu, naukę języków. Jego nową misją i celem jest Norwegia i demaskowanie wrogich agentów. Jego partnerką zostaje Arnika, atrakcyjna Szwedka. Podczas wspólnych akcji zawiązuje się pomiędzy nimi uczucie. A co z Martą? W okupowanej Warszawie próbuje utrzymać się przy życiu. Funkcjonuje pod fałszywym nazwiskiem Julia Arewicz i na własną rękę próbuje odnaleźć męża.

Życie w warunkach wojennych nie jest łatwe ale w przypadku Marty vel. Julii wszystko układa się nadzwyczaj gładko, sprawnie, lekko, bez większych problemów. Znajduje pracę, nie cierpi głodu, słucha radia (zakazanego w okupowanej Polsce), nigdy nie została wylegitymowana na ulicy i nie uciekała przed łapanką. Co więcej szczęśliwym trafem dwukrotnie udało jej się uniknąć aresztowania. Gdyby nie tęsknota za mężem i nie wiedza o jego losie, egzystowałaby zupełnie zwyczajnym życiem przeciętnej młodej kobiety.
To bardzo smutne, że książka o wojennym czasie, nie oddaje w pełni tego trudnego okresu dla każdego Polaka. Mam wrażenie, ze w tej części autorzy skupili się na emocjonalnych rozterkach bohaterów spisując okupacyjną historię w podręcznikowy sposób i umieszczając go na marginesie powieści. Również działania wywiadowcze nie przykuły mojej uwagi. Zabrakło mi spektakularnych, brawurowych akcji, działania na granicy ryzyka, balansowania na granicy życia i śmierci.

Bohaterami powieści są postacie poznani z książki "Sopot 1939". Poznajemy ich losy po wybuchu wojny, gdzie żyją, co robią i jakie mają plany. Większość z nich spotka się ponownie ale w zupełnie innej roli. W dalszym ciągu nie czuję więzi z bohaterami. Żadna mnie nie zaintrygowała, zaskoczyła, zbulwersowała- nic. Choć znam ich charaktery, upodobania, plany, marzenia, to żadnej nie polubiłam i nie zaangażowałam się w jej życie.
Zmienił się za to styl autorskiej pary Zofii i Jana Puszkarow. Już nie są tacy stonowani i zachowawczy. Do tekstu wkradło się odrobinę erotyki, a w słowach czuć energię i pasję.

"Sopot 1940. Ścieżki miłości i szyfry wojny" nie jest ani lepsza ani gorsza od swojej poprzedniczki. W tej części przeważa strona emocjonalna i romansowa, a jest tylko lekko  okraszona komunikatami wojennymi.






Zofia i Jan Puszkarow "Sopot 1940. Ścieżki miłości i szyfry wojny", Psychoskok, Konin 2014




Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Pani Justyny reprezentującej wydawnictwo Psychoskok :))) Dziękuję za okazane zaufanie :)

Czytaj dalej...

Zofia i Jan Puszkarow "Sopot 1939. Starcie wywiadów"

Nic nie jest takie, na jakie wygląda. Można kogoś znać wiele lat i darzyć bezgranicznym zaufaniem, a nasze uczucia, emocje i obserwacje mogą okazać się ułudą, domkiem z kart zdmuchniętym jedną nierozważną decyzją.

Jest lipiec 1939 roku. Młodzi nowożeńcy wyruszają liniowcem M/S Piłsudski z Nowego Jorku do Gdyni. Zamierzają spędzić w Sopocie miesiąc miodowy i ułożyć swoje przyszłe życie w Polsce. Meldują się w hotelu "Eden" i zamierzają dobrze się bawić.  Zwiedzają Sopot i inne nadmorskie kurorty lub pochłania ich hazard w hotelowym kasynie. Marta i Maks obserwują nerwowy nastrój rodaków, którzy obawiają się wybuchu wojny, ataku III Rzeszy oraz są świadkami dziwnych wydarzeń, spotkań, rozmów, które z czasem stają się dla nich coraz bardziej niebezpieczne.

Młodymi nowożeńcami są Marta i Maks. Ich rodzice wyemigrowali z Polski zaraz po zakończeniu I wojny światowej. Obie rodziny zaprzyjaźniły się w trakcie podróży i w czasie asymilacji na obczyźnie. Nic dziwnego, że przyjaźń młodych potomków zaowocowała miłością. Niestety nie została ona dobrze przyjęta przez obie familie. Zakochani pobrali się w tajemnicy i uciekli ze swoim uczuciem do Polski. Nieszczęśliwie znaleźli się w niewłaściwym miejscu i o niewłaściwej porze. Już na statku zaczęli się obracać w towarzystwie inwigilowanym przez niemiecki wywiad. Jak się okazuje w trakcie lektury, Maks również jest szpiegiem, tyle że uśpionym i uruchomionym na krótko przed ślubem i wyjazdem do Polski. Marta musi zrewidować swoje uczucia względem męża i ocenić na ile jego zachowanie, obietnice i miłość jest prawdziwa oraz czy w dalszym ciągu może mu ufać.

Jej osobiste dylematy łączą się w czasie z niepokojem i zagrożeniem wojny dla Polski i Polaków. Zbrojenia, mobilizacja, kopanie rowów strzeleckich, przeciwlotniczych, zasieki, ultimatum III Rzeszy...Uprowadzenie Maksa i niewyjaśnione morderstwa dodatkowo komplikują podjęcie decyzji. Dziewczyna wyjeżdża do Warszawy, do ciotki Ali by tam w spokoju poczekać na rozwój sytuacji politycznej i małżeńskiej.

Nie do końca udało mi się polubić Martę i Maksa. Ich zachowanie jest zbyt infantylne jak na powagę podejmowanych przez nich kroków i widmo wojny. Są zbyt ufni przez co bez zastanowienia pchają się w niebezpieczne sytuacje i dziwią się, że dosięgają ich konsekwencje tych zachowań. Poza tym wszyscy bohaterowie bez mrugnięcia okiem, lekko przyjmują to, co przynosi im los. Nie buntują się, nie rozpaczają i nie pozostawiają miejsca na żadne domysły i chwilę zadumy dla czytelnika.

Powieść "Sopot 1939. Starcie wywiadów" z założenia miała być thrillerem retro. Dla mnie zabrakło typowego dla tego gatunku napięcia, poczucia niebezpieczeństwa, przerażenia i uścisku lodowego dreszczu na plecach. Zofia i Jan Puszkarow wykazali się pisarstwem zbyt zachowawczym i statecznym. Irytowało mnie również skłonność autorów do wybiegania w przyszłość i wyjaśniania w tekście, opisywania technicznych właściwości oraz szczegółowych informacji o używanych przez bohaterów sprzętów czy pojazdów. Myślę, że śmiało można było te opisy umieścić w przypisach.

"Sopot 1939. Stracie wywiadów." może spodobać się tym, którzy lubią książki w stylu retro, stylizowane na thriller, z wiernym odwzorowaniem realiów dawnych czasów i miejsc, w tym przypadku kurortu w Sopocie i emocji ludzi oczekujących na niebezpieczeństwo, kataklizm, wojnę.




Zofia i Jan Puszkarow "Sopot 1939. Starcie wywiadów", Psychoskok, Konin 2013




Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Pani Justyny reprezentującej wydawnictwo Psychoskok :))) Dziękuję za okazane zaufanie :)



Czytaj dalej...

Chcesz wygrać książkę?

Niedawno miałam przyjemność przeczytać książkę  "Sceny z życia rosyjskich milionerów" (moja recenzja), w której Marie Freyssac opisuje realizację swojego marzenia o podróży i pracy w Rosji. Dzięki uprzejmości wydawnictwa Poradnia K mogę oddać w dobre ręce dwa egzemplarze tej powieści swoim czytelnikom. Dlatego ogłaszam konkurs :D 

Nagroda: 



Zadanie: 

Jakie jest Twoje największe marzenie, pragnienie? 



Regulamin konkursu:  

1. Organizatorem konkursu jest właściciel bloga Aleksandrowe myśli
2. Fundatorem nagrody jest wydawnictwo Porania K
3. Nagrodą w konkursie są dwa egzemplarze książki "Sceny z życia rosyjskich milionerów" Marie Freyssac (po jednej dla każdego z laureatów konkursu)
4. Konkurs trwa od 13.09.2014 do 25.09.2014 do godz. 23:59.
5. Biorąc udział w konkursie uczestnik akceptuje niniejszy regulamin.
6. Aby wziąć udział w konkursie użytkownik musi w komentarzu pod tym postem odpowiedzieć na pytanie: 
Jakie jest Twoje największe marzenie, pragnienie? , swój nick bądź imię oraz podać swój adres e- mail. 
* będzie mi bardzo miło jeżeli zostaniesz obserwatorem bloga Aleksandrowe myśli
* możesz polubić profil bloga na Facebooku 
* możesz umieścić informacje o konkursie na swoim blogu  :)
7. Konkurs skierowany jest do osób posiadających adres zamieszkania w Polsce.
8. Zwycięży osoba, której odpowiedź 
najbardziej przypadnie mi do gustu.  
9. Ogłoszenie wyników nastąpi około 27. 09. 2014 r.
10. Po ogłoszeniu wyników konkursu, skontaktuję się z laureatami i poproszę o przesłanie danych osobowych. Nagrody zostaną wysłane do zwycięzcy w ciągu 21 dni roboczych na adres wskazany przez laureata konkursu.
11. W konkursie można wziąć udział tylko raz.
12. W razie jakichkolwiek pytań proszę o kontakt pod adres mail: aleksnadra@interia.eu



Powodzenia :)



Czytaj dalej...

Administrator strony Aleksandrowe myśli korzysta z systemu komentarzy Disqus. Adresy IP i adresy e-mailowe są przechowywane przez administratora Disqus'a. Zakładając stronę na platformie Disqus wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych.
Aleksandrowe myśli © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka