Uwaga!


Wszystkie teksty zawarte na blogu Aleksandrowe myśli, chronione są prawem autorskim [na mocy: Dz.U.1994 nr24 poz.83, Ustawa z dnia 4 lutego 1994r o prawie autorskim i prawach pokrewnych]. Kopiowanie treści, choćby fragmentów oraz wykorzystywanie ich w innych serwisach internetowych, na blogach itp itd wymaga pisemnej zgody autorki bloga.

Translate

Łączna liczba wyświetleń

"Tancerka z Kairu" DeAnna Cameron

Taniec arabski zwany powszechnie tańcem brzucha jest wykonywany głównie przez kobiety, które pragną wyrazić przez niego swoją kobiecość, żywotność, radość czy smutek. Taniec brzucha opiera się na charakterystycznych ruchach całego ciała. Ruchy te mogą być powolne, falujące, szybkie, drżące. Strój tancerki brzucha jest specyficzny. Przeważnie składa się z bogato zdobionych cekinami i koralikami stanika, pasa oraz spódnicy czy haremek.
Strój, specyfika tańca, orientalny urok tworzą niezapomnianą ucztę dla oka i ucha. Dlatego nie dziwię się rosnącej popularności i zainteresowania tańcem brzucha- sama również padłam jego ofiarą :)

Dlatego kiedy nadarzyła się okazja, sięgnęłam po książkę DeAnny Cameron "Tancerka z Kairu".

Chicago, 1893 rok, Wystawa Światowa a na niej grupa tancerek wykonująca taniec brzucha. Jak łatwo się domyśleć dla purytańskich zasad ówczesnych Amerykanów, taniec ten jest nieprzyzwoity, gorszący, niemoralny a nawet wulgarny i godzący w uczucia cnotliwych mieszkańców miasta. Pieczę nad tancerkami obejmuje Dora Chambers, przedstawicielka z ramienia Komisji Pań Zarządzających. Jej zadaniem jest zmusić tancerki do uległości, zmiany wizerunku i kroków- ruchów w tańcu. Dora Chambers nie jest zachwycona nową rolą, ale jako młoda mężatka próbująca uzyskać uznanie męża i towarzystwa sumiennie wykonuje swoje obowiązki.

"Tancerka z Kairu" to ciekawe połączenie romansu historycznego, powieści obyczajowej z nutą egzotyki i porcji tańca, który otwiera duszę, zaciera granice i poszerza horyzonty.
DeAnna Cameron bezlitośnie obnaża podwójną moralność amerykańskiego społeczeństwa pod koniec dwudziestego wieku. W świetle dnia negują czysto artystyczny przekaz tańca brzucha, uznając go za uwłaczający godności kobiet, piętnują tancerki, nakazują im własne zasady by nocą oddawać się rozkoszom pozamałżeńskiego seksu. Wszystkie rozrywki czy też zachowania są dozwolone o ile przestrzega się pewnych zasad: dyskrecja, skrytość i maskowanie się.
Uczciwość, skromność, wierność to zachowania, które straciły swoją pozycję, swój wysoki status w hierarchii wartości wyznaczającej człowieczeństwo.

DeAnna Cameron przedstawia obraz kobiety zagubionej, niezrozumianej i odrzuconej przez własne środowisko. Elita tamtych czasów nie uznawała żadnych półśrodków, albo jest się jednym z nich albo trafia się na margines społeczeństwa, gdzie imiona i twarze są natychmiast zapominane. Po części postać Dory jest skazana na podobne wygnanie. Jednak kobieta odkrywa w sobie siłę, która pozwala jej zmienić swój los i odkryć pasję i miłość życia.

A sam taniec brzucha? Jak został przedstawiony w książce? Moim zdaniem temat został potraktowany powierzchownie. Brakowało mi w nim entuzjazmu, powabu, czaru,mistyki, magii, historii i tradycji jakie ten taniec ze sobą niesie. Oczekiwałam baśni tysiąca i jednej nocy a otrzymałam zwykłą bajeczkę dla niewybrednych.

Akcja powieści od początku do końca toczy się miarowym rytmem. Autorka niczym mnie nie zaskoczyła, nie zafascynowała. Po prostu, bez udziwnień i ozdobników opowiada historię, którą ma do przekazania. Emocje, zainteresowanie, napięcie utrzymywało się na jednym poziomie, bez tzw. efektu "wow".
Ale tak naprawdę nie mogę też do niczego się przyczepić. Historia sama w sobie jest ciekawa, postacie barwne i dynamiczne, kolorytu dodaje jej także egzotyczny akcent.

Dlatego nie będę książki ani polecać ani odradzać. Sami musicie zadecydować czy macie ochotę zanurzyć się w świat Dory Chambers :)





DeAnna Cameron "Tancerka z Kairu", tł. Anna Bereta- Jankowska, Otwarte 2013, ISBN: 978-83- 7515-241-8



4/6


Recenzja napisana dla serwisu DużeKa, któremu bardzo dziękuję za egzemplarz recenzyjny książki :)) Dziękuję za zaufanie :))


Czytaj dalej...

"Perwersjonistka" Julia Kruk

"Perwersjonistka" to czwarta z kolei książka z Czerwonej Serii wydawnictwa Czarna Owca. Tym razem możemy zmierzyć się z perwersyjną wyobraźnią naszej rodaczki Julii Kruk. Jak jej opowieści wypadły na tle całej serii? Czy warto po nią sięgnąć?

Julia Kruk proponuje nam dwanaście opowiadań, kobiecych erotycznych marzeniach, grzesznych, perwersyjnych, niegrzecznych, odważnych i bardzo, bardzo pieprznych.

Bohaterkami opowiadań są przede wszystkim panie.  Autorka pozwoliła pofolgować swojej wyobraźni i stworzyła wiele kobiecych postaci, w każdym wieku, różnym wykształceniu i pochodzeniu. Różni je prawie wszystko, łączy jedynie chęć sprawienia sobie przyjemności i odwaga w wyjściu na przeciw własnym pragnieniom. I tak jak różne są kobiety, tak wiele jest dróg do zaspokojenia pożądania i odczuwania rozkoszy.

Wśród bohaterek odkrywamy Ewę, matkę i żonę jakich wiele. Życie seksualne z mężem jej nie satysfakcjonuje. Wdaje się w romans ze starszym mężczyzną i pozwala sobie na spełnianie wszelkich fantazji erotycznych. Jak i  czy zakończy się ten związek?
Jest też Greta, prostytutka, która ujawnia sekrety swojego zawodu... i wiele innych kobiet, które lubią seks i nie boją się do tego przyznać.

Moją największą uwagę skupiły dwa opowiadania " Juhasie, czy ci nie żal?" i "Rącza toń". W pierwszym poznajemy czterdziestoletnią kobietę, która lubi mężczyzn. Bawi się nimi, porzuca i szuka kolejnego. Nie pozwala sobie na miłość i na przywiązanie. Kiedy młody góral próbuje ją wykorzystać, potrafi się zemścić :)
W drugim opowiadaniu z kolei jesteśmy świadkami wyrafinowanej gry między podglądaczami a podglądanymi, między wykorzystanymi a wykorzystującymi.

"Wiele jest ścieżek rozkoszy i pożądania..."  Bohaterki Julii Kruk w wielu kombinacjach i w wielu pozycjach odkrywają źródło przyjemności. Na kartach książki odnajdziemy wyrafinowane trójkąty erotyczne, seks z udziałem gadżetów, seks z prostytutką, seks z nieznajomym, masturbację, BDSM, pieprzne filmiki...
Sceny erotyczne w "Perwersjonistce" nie są i nie mogą być łagodne i delikatne. To żywioł, który zwala z nóg, mocny, dosadny werbalnie i fizycznie. Zostawia ślady na ciele,  psychice i jest niebywale uzależniający.

Język książki to połączenie wulgaryzmów oraz subtelnych opisów i porównań. Sami przyznacie, że to mieszanka wybuchowa.

Przyznam się bez bicia, że opowiadań nie lubię i nie trawię, ale robię wyjątek dla opowiadań erotycznych. Krótka forma idealnie się tu sprawuje. Nie zanudza czytelnika zbędnymi faktami, nie rozśmiesza naciąganą fabułą i wątkami a przechodzi bezpośrednio do meritum.

"Perwersjonistkę" polecam miłośniczkom Czerwonej Serii i czytelnikom, którzy nie boją się zagłębić w lepkie rejony miłosnego spełnienia.





Julia Kruk "Perwersjonistka", Czarna Owca 2013, ISBN: 978-83-7554-556-2


4+/6


Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Panu Moisesowi reprezentującego wydawnictwo Czarna Owca :))) Dziękuję za zaufanie :)


Czytaj dalej...

"Ciotki" Anna Drzewiecka

"Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same."

Książka "Ciotki" Anny Drzewieckiej z wyglądu niepozorna ale skrywa ciekawe i wciągające wnętrze. Dla mnie miłośniczki wszelkich rodzinnych opowieści, wesołych anegdot, smutnych, chwytających za serce, rozczulających wspomnień i życiowych mądrości, to skarbnica wiedzy o czasach i ludziach, których nie będzie mi już dane poznać.

Anna Drzewiecka zdecydowała się podzielić swoimi skrytymi tajemnicami i wspomnieniami z dzieciństwa, zasłyszanymi familijnymi historiami, portretami przodków, trudnymi tułaczymi- wojennymi losami rodziny, krótkimi charakterystykami swych licznych ciotek oraz babcinymi poradami i mądrościami.

Komponenty tej książki tworzą spójny obrazek rodziny- takiej zwykłej, nie wyróżniającej się z tłumu.
Dość mam już słuchania o bliskich celebrytów, wojnach domowych, walk rozwodowych itp. Mam teraz ochotę poznać życie rodziny takiej jak moja, sprawdzić jakie łączą ich więzy, jak poznawali się, jak kochali i umierali...

W "Ciotkach" odnalazłam historię człowieka, który stał się protoplastą rodu. Co skłoniło go do poszukiwania szczęścia na Polesiu (Brzeście) i jaką siłę odnalazł w wielkiej rozłożystej lipie? To również była opowieść o domu, który stał się schronieniem dla wielopokoleniowej rodziny. Dzięki Pani Annie odkryłam tragiczną dla jej familii historię rzeki Bug.
Jednak całą moją uwagę skupiły wątki wojenno- tułacze i ucieczka z zagrożonych pogromami terenów. Niestety, autorka rozbudziła tylko mój apetyt. Interesujące mnie fragmenty opisała bardzo powierzchownie i ogólnikowo. Szkoda bo osobiście, byłaby to dla mnie najważniejsza i największa wartość książki.
Trochę więcej za to, było informacji z okresu PRL-u. Te dwa okresy w historii Polski interesują mnie najbardziej a więc po części moje gusta zostały zaspokojone.

Kim były tytułowe ciotki? Było ich osiem, siedem z nich było siostrami a ósma żoną ich brata. "Wszystkie z nich były dużo bardziej wyraziste niż ich mężowie. A może tylko ja to tak zapamiętałam?"  Ciotka Teresa (bratowa) nie była lubiana, przypisywano jej wszelkie prawdziwe i wyimaginowane wady. Ciotka Zofia wżeniła się w bogata rodzinę złotników. Ale czy była szczęśliwa w małżeństwie? Ciotka Wanda wyszła za mąż z wielkiej miłości za człowieka uzależnionego od alkoholu. Jak przetrwała w tym związku? Ciotka Kazia miała kompleks swojego imienia. Dlaczego tak jej ono przeszkadzało? Ciotka Marianna szyła najpiękniejsze kapelusze i była najsurowszą z sióstr. Dlaczego? Ciotka Janeczka poślubiła Austriaka i wyjechała z Polski. Czy utrzymywała kontakty z rodziną? Ciotka Helena "młodzieńcza, wesoła, dynamiczna, pełna niespożytej energii, niezależna i uparta". Jakie życie prowadziła? Ciotka Lilka, najmłodsza i najpiękniejsza z sióstr. Czy uroda pomagała czy przeszkadzała jej w życiu?

Pani Anna posiada szczególny dar- umiejętność ciekawego opowiadania i skupiania uwagi. Czytając jej wspomnienia ma się wrażenie, że to całkiem realne spotkanie przy kawie i ploteczkach.
Z  "Ciotkami" spędziłam całkiem przyjemny wieczór :)





Anna Drzewiecka "Ciotki", wydawnictwo M 2012, ISBN: 978-83-7595-406-7




4+/6


Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Pani Doroty reprezentującej wydawnictwo M :))) Dziękuję za zaufanie :))

Czytaj dalej...

"Ludzie Julya" Nadine Gordimer

Czasami zdarza się, że książka tak mocno oddziaływuje na moje zmysły, że nie sposób oprzeć się pokusie, odpędzić zachłanne myśli...
Tak zdarzyło się w przypadku powieści Nadine Gordimer. Sama do końca nie wiem co tak mocno przykuło moją uwagę: hipnotyzująca okładka? Intrygujący opis? Adnotacja o prestiżowej nagrodzie? 
Kim jest Nadine Gordimer?  Prawdę powiedziawszy nie wiem. Nie czuję się ignorantką ale po prawdzie nie śledzę laureatów Nagrody Nobla w dziedzinie literatury. Dlatego byłam ogromnie ciekawa kim jest i co ma do powiedzenia zdobywczyni tego światowego wyróżnienia. 

Nadine Gordimer  to południowoafrykańska pisarka, pisząca w języku angielskim, laureatka Nagrody Nobla z literatury w roku 1991. Była córką żydowskiego imigranta z Litwy i Angielki (Isidore i Nan Gordimer). Choć oboje rodzice mieli pochodzenie żydowskie, Nadine Gordimer została wychowana jako chrześcijanka. W swojej twórczości poruszała sprawy konfliktów społecznych i psychologicznych następstw systemu apartheidu w RPA, a także inne tematy społeczno-polityczne swojego kraju i innych krajów afrykańskich. Osobiście zaangażowana w zwalczanie segregacji rasowej, została członkinią Afrykańskiego Kongresu Narodowego.


"Podczas krwawych zamieszek w Soweto rodzina Smalesów- Bam, Maureen i trójka ich dzieci- decyduje się uciekać do wioski ich wieloletniego służącego Julya".


Z początku trudno im było zaadaptować się do nowej sytuacji ale z pomocą serdecznego Julya zaczynają akceptować swoje położenie. Przestają zauważać niewygody, zbliżają się do siebie i mają okazję dokładniej poznać swojego wybawiciela. Z czasem relacje między gospodarzami a uciekinierami psują się. Maureen dostrzega w domu Julya swoje dawno zaginione rzeczy, a on sam robi się coraz bardziej natarczywy i bezwzględny.


Książka zapowiadała się rewelacyjnie. Niestety w trakcie lektury moja ekscytacja systematycznie malała by w końcu przemienić się w znużenie. Zabrakło mi w niej budowania napięcia, dramaturgi, jakiegoś mocnego akcentu i zdecydowanego finału. Do tego fabuła jest jakąś potworną plątaniną myśli, które jako tako mogłam zrozumieć po wielokrotnym czytaniu. Szalenie mnie to irytowało. Nawet teraz do końca nie wiem czy trafnie pojęłam sens przekazu...

Na plus mogę zaliczyć autorce rzetelny obraz afrykańskiego buszu, zwyczaje ludzi pokroju Julya. Opisy, porównania wypadają niezwykle barwnie i plastycznie. I chyba tylko dzięki nim ukończyłam lekturę książki.

Kolejną zaletą powieści są bohaterowie. Metamorfoza małżeństwa Smalesów jest przedstawiona kapitalnie. Na początku wyczuwa się w nich odrazę do nowych warunków, brak chęci do współpracy. Z czasem przywykli, okrzepli i przyjęli swoją rolę z dobrodziejstwem inwentarza :) Zaskoczył mnie stosunek Bama i  Maureen do swojego wieloletniego służącego i odwrotnie. Początkowo przyjaźń i serdeczność zmienia się diametralnie. 


Plusy i minusy książki zrównoważyły się. Dlatego oceniłam książkę na 3. Waszemu sumieniu i zdrowemu rozsądkowi pozostawiam decyzję odnośnie lektury "Ludzi Julya" 








Nadine Gordimer "Ludzie Julya", tł. Dariusz Żukowski, wydawnictwo M 2013, ISBN: 978-83-7595-525-5






3/6

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Pani Doroty reprezentującej wydawnictwo M :))) Dziękuję za zaufanie :))


Czytaj dalej...

"Ruth" Elizabeth Gaskell


Elizabeth Gaskell to brytyjska pisarka powieści i opowiadań w epoce wiktoriańskiej. Jest chyba najbardziej znana jako autorka biografii Charlotte Brontë. Jej powieści przedstawiają szczegółowy portret życia wielu warstw społecznych. 
Tematyka nowo wydanej powieści pani Gaskell "Ruth" jest bardzo kontrowersyjna jak na ówczesne czasy- romans, panieńska ciąża oraz samotne macierzyństwo i jest także ogromnym aktem odwagi tej wiktoriańskiej powieściopisarki. Nie jest łatwo wychodzić przed szereg, wybijać się z tłumu, oczerniać i kalać gniazdo zasad, któremu jest się podporządkowanym. Jednak takie śmiałe podejście do życia, do swojej pracy daje nam dziś niezwykłą możliwość poznawczą zamierzchłych czasów, odkryć istnienie prawdziwych, realnych kobiet, które jawnie przeciwstawiły się krzywdzącym poglądom i osądom.

Przedstawiam Wam Ruth Hilton młodziutką, piękną, niewinną i bardzo naiwną dziewczynę. To sierota. Bardzo szybko straciła oboje rodziców, a że XIX wiek nie był przychylny żadnemu samotnemu dziewczęciu, została zmuszona do zarobkowania na własne utrzymanie. Trafiła do zakładu krawieckiego pani Mason. Nowa opiekunka to bardzo stanowcza i bezwzględna kobieta. Szwaczki muszą maksymalnie zaangażować się w swoją pracę, nie obarczać nikogo swoimi problemami i prowadzić się wyjątkowo skromnie i przyzwoicie. 
Nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności, Ruth zostaje przyłapana w dwuznacznej sytuacji. Na nic zdają się łzy i błagalne słowa, pani Mason jest nieugięta. Wyrzuca dziewczynę na bruk. Zrozpaczona dziewczyna przyjmuje pomoc dżentelmena Bellinghama, oczarowanego jej urodą i skromnością. Wyjeżdża z nim do Walii skazując siebie tym samym na plotki, odrzucenie i wieczne pośmiewisko.

Uroda Ruth jest olśniewająca i każdy próbuje wykorzystać ją do własnych celów. Pani Mason chciałaby zwiększyć zyski własnego zakładu krawieckiego, a dla pana Bellinghama jest ona ważna z czysto próżnych pobudek. 
Ruth przyjmuje uwagę innych taką, jaką jest i nie dopatruje się w niej innego sensu czy też drugiego dna. Nie jest świadoma kłamstw, obłudy, podwójnej moralności, które istnieją wokół niej i próbują zagarnąć ją w swe brudne łapska. 
W życiu Ruth nie ma nikogo, kto mógłby pokierować jej krokami i wyborami. Jest zdana jedynie na siebie i na swój osąd, który choć kierowany sercem bywa niewłaściwy- z punktu widzenia społeczności, w której żyje. 
Z czasem i z każdym kolejnym doświadczeniem Ruth dojrzewa i zmienia się z płochego, naiwnego dziewczęcia w świadomą, mądrą i dobrotliwą kobietę. I choć jest napiętnowana poprzez wcześniejsze wybory, przyjmuje swoją role bez słowa protestu a jej godna postawa przysparza jej coraz to nowych przyjaciół i wielbicieli.

Sytuacje, wydarzenia, postacie występujące wokół Ruth zmieniają się ale w jej życiu jest jeden stał element- pan Bellingham. I tak jak Ruth zapałała do niego gorącym uczuciem i przywiązaniem, tak mnie od samego początku mocno irytował. Jest to mężczyzna dobrze urodzony, posiadający majątek, jest przyzwyczajony do tego, że zawsze otrzymuje to, czego pragnie. Ruth spodobała mu się tak bardzo, że postanowił ją zdobyć nie zważając na konsekwencje.

Drażniła mnie również relacja pana Bellinghama z matką. Jest całkowicie uzależniony od jej decyzji. Pozwalał  na kierowanie własnym życiem według jej woli i sumienia. To bezkrytyczne zaufanie do rodzicielki, stało się początkiem tragedii.

W życiu Ruth pojawiali się, w równym stopniu, i ludzie dobrzy i ludzie źli, a los wynagrodził jej trudne chwile i dramatyczne wybory. Dzięki panu Bensonowi i jego siostrze może uciec przed hańbą, zmienić tożsamość i stać się inną osobą. Może również doświadczyć bezinteresownej dobroci, przyjaźni, miłości. c
Elizabeth Gaskell ukazuje Czytelnikowi bardzo wiarygodny obraz dziewiętnastowiecznego społeczeństwa angielskiego podporządkowanego surowym zasadom moralnym. Jednak nic nie jest takie, na jakie wygląda. Epoka wiktoriańska to bezkompromisowy świat podwójnych moralności. Pod płaszczykiem ogłady, etycznego postępowania i ogólnej cnotliwości i przyzwoitości skrywa się zgnilizna i zepsucie codzienności. Baczne, pilnujące oko wyłapuje i napiętnuje grzechy innych by samemu być chwilę dłużej bezpiecznym... 
Czy można usprawiedliwić każde zachowanie? Czy można jednakowo i jednoznacznie oceniać postępowanie bliźniego? 

Elizabeth Gaskell przeniosła mnie w świat dawnych doskonałości, blichtru i splendoru, ludzi każdej warstwy społecznej... Zdarła wierzchnią warstwę uprzejmości i serdeczności odkrywając nagie tynki człowieczej duszy. To co piękne na zewnątrz nie musi być takie same w środku. Prawdziwy charakter człowieka zdradzą nie gładkie słówka a szlachetne czyny.


Dzięki Elizabeth Gaskell obcowałam z pięknem i bogactwem języka , któremu trudno odmówić poetyckiego brzmienia. Każde słowo rozpływało się w ustach niczym kostka czekolady Milka i przynosiło niesamowitą  czytelniczą rozkosz.


I jeszcze na sam koniec kilka słów o okładce. Damski gorset plus nożyczki- minimalistyczna, a efektowna. Okładka idealnie oddaje treść i puentę powieści. W pierwszej chwili symbolizują wyuczony zawód głównej bohaterki- krawiectwo ale ma ona również bardziej metaforyczny i demaskatorski wydźwięk: próba uwolnienia kobiet z gorsetu konwenansów, bezwzględnych zasad, które nakłada na nie epoka, w której przyszło im żyć. 


Jeżeli lubicie poznawać historie naznaczone zębem czasu, wielkie romanse i jeszcze większe upadki, "Ruth" zdecydowanie przypadnie Wam do gustu. 







Elizabeth Gaskell "Ruth", MG  2013, ISBN: 978-83-7779-133-2





5+/6


Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Pani Dorocie reprezentującej wydawnictwo MG :))) Dziękuję za zaufanie :)))


Czytaj dalej...

"Bandyci Rodriguez" Łukasz Gołębiewski


Łukasz Gołębiewski to dziennikarz, krytyk literacki, przez ponad dziesięć lat związany z „Rzeczpospolitą”. Jest również redaktorem i wydawcą „Magazynu Literackiego Książki” i „Biblioteki analiz”. Ponadto jest autorem książek „Xenna moja miłość”, „Melanże z żyletką”, „Disorder i ja”, „Złam prawo”, „Bomba w windzie”, „Krzyk kwezala” a także książki podróżniczej „Meksyk- kraj kontrastów” oraz esejów o przyszłości kultury.
Pochlebne recenzje twórczości Łukasza Gołębiewskiego zaintrygowały mnie i skłoniły do zapoznania się z jego książkami. Swoją czytelniczą znajomość z autorem postanowiłam rozpocząć od kryminalnej przygody w rytmie meksykańskiej korridy „Bandyci Rodriguez”- najnowszego „dziecka” Pana Łukasza.
Krótko mówiąc książka mnie zaskoczyła.
Rosita i Ricardo są sierotami. Nigdy nie zaznali miłości rodzicielskiej. Matka porzuciła ich w niemowlęctwie, a ojciec mocno zaangażowany w bandycki proceder, zmarł nigdy nie ujrzawszy swych dzieci. W spadku zostawił swoim pociechom, przekazywane z pokolenia na pokolenie, dwa rewolwery „srebrny ośmiocalowy Python i Smith&Wesson z lufą 8 3/8 cala”.
Lata dziewięćdziesiąte, Meksyk. Bród, smród, głód, ubóstwo, nędza, brak perspektyw…
Życie bliźniaków Rosity i Ricardo napędza adrenalina. Przygody, niebezpieczeństwo, łamanie zasad, szybkość, szalone ucieczki, przemoc, brutalność, zbrodnia to ich codzienność. Napająją się każdą chwilą życia i ciągle im mało, a do tego chcą być sławni, zostać legendą, bohaterami pieśni, umrzeć w chwale z bronią w ręku…
Dokąd ich to doprowadzi? Czy mogą czuć się bezkarni? Czego najbardziej żałują?
Pierwsze o czym wspomnę i co ogromnie mi się spodobało, to bardzo dynamiczna akcja choć obejmuje zaledwie dwa dni z życia bohaterów, ciągle działo się coś nowego i zaskakującego. W każdym rozdziale, na każdej stronie pełno jest wydarzeń, które zmieniają pierwotny obraz sytuacji, postaci, wzajemnych odczuć i emocji.
Podziwiam Łukasza Gołębiewskiego za to, że na tak ograniczonej objętości książki potrafił rozmieścić swoje pomysły, nie zdezorientować przy tym czytelnika i nie czyniąc z powieści jarmarcznej tandety, a bardzo intrygującą bandycką opowieść z góry skazaną na tragiczny finał. Mocne i często pikantne sceny są bardzo kontrowersyjne ale idealnie pasują do charakteru powieści.
Do gustu przypadła mi również narracja pierwszoosobowa, naprzemienna, prowadzona z punktu widzenia Rosity i Ricardo. Taka forma książki pozwala na bardziej osobiste przeżywanie i doświadczanie poznawanej historii. Łatwiej jest się utożsamić z bohaterem, wejść w jego skórę i choć na chwilę przenieść się w czasie i przestrzeni.
Opowieść o wydarzeniach współczesnych przeplatana jest wspomnieniami i próbą analizy zachowań własnych, swoich przodków, a także pewną refleksją nad bytem człowieczym.
Bardzo dobrym pomysłem było udzielenie głosu kobiecie i mężczyźnie, dzięki czemu mamy okazję pełniej spojrzeć na opisywane sytuacje, porównać je, wyciągnąć ukryte wnioski i znaczenia oraz przekonać się jak dane wydarzenie „widzi” każda z płci. Bardzo ciekawe doświadczenie.
Sami bohaterowie… intrygujący, żywi, szaleni, irytujący, boscy, charyzmatyczni… Tak długo żyli wśród przemocy, brutalności, zbrodni, że przestają zauważać granice między tym co dobre a co złe, moralne a grzeszne…
Postacie Rosity i Ricardo składają się z samych paradoksów: z jednej strony mili i uprzejmi, a z drugiej okrutni mordercy, trzymają się własnych zasad i łamią granice tabu, a co najdziwniejsze i najciekawsze mają mylne wyobrażenie o sobie nawzajem…
„Bandyci Rodriguez” to bardzo dobra i wartościowa książka, która wciągnie bez reszty. Koniecznie musicie poznać bliźnięta Rodriguez, poznać ich zdanie na temat życia, marzeń, przekraczanie granic.

Łukasz Gołębiewski "Bandyci Rodriguez", Jirafa Roja 2013, ISBN: 978-83-6294-895-6


5/6


Recenzja napisana dla serwisu  Zaczytajsie.pl , od którego otrzymałam książkę, za co bardzo dziękuję :)



Czytaj dalej...

"Michael Vey. Więzień celi 25" Richard Paul Evans

Richard Paul Evans to jeden z najsłynniejszych współczesnych powieściopisarzy. Jest autorem kilkunastu powieści bijących rekordy popularności na całym świecie. Sama mam kilka jego książek w swojej domowej biblioteczce. Muszę przyznać, że "Michael Vey. Więzień celi 25" to pierwsza przeczytana przeze mnie powieść Richarda Paula Evansa ale na pewno nie ostatnia.
Jednak nie tylko ja debiutuję w tej sytuacji. "Michael Vey. Więzień celi 25" to pierwsza książka Pana Evansa napisana dla młodzieży :)

Michael Vey chciałby być zwyczajnym nastolatkiem. Niestety zwraca na siebie uwagę niekontrolowanymi tikami twarzy. Tak, chłopiec cierpi na schorzenie zwany zespołem Tourette'a. Choroba daje innym pretekst do prześladowań. Po kolejnym z ataków Michael nie wytrzymuje i razi prześladowców prądem, który kumuluje się w jego organizmie. Od tego momentu wszystko się zmienia. Michael budzi zainteresowanie najpopularniejszej uczennicy w szkole i  odkrywa, że elektrycznych dzieci jest o wiele więcej...

Richard Paul Evans porusza w swojej powieści bardzo ważny społecznie temat- zespół Tourette'a- chorobę, o której niewiele wiemy, nie rozumiemy, często nie akceptujemy. Zespół Tourette'a to zaburzenie neurologiczne charakteryzujące się mimowolnymi tikami ruchowymi i werbalnymi.
Przedstawienie czytelnikowi bohatera chorego jest idealnym krokiem na drodze oswojenia ludzi z innością i nauką tolerancji.
Dzięki Michaelowi możemy przekonać się, że niczym nie różni się on od swoich rówieśników, że nie stanowi zagrożenia, że ma pełne prawo do sympatii, przyjaźni i miłości.
Podziwiam śmiałość Richarda Paula Evansa w opisywaniu i dzieleniu się jednocześnie z czytelnikiem swoim i obserwacjami z przebiegu choroby i jej postrzeganiu przez innych ludzi. Autor jak nikt inny nadaje się do tej roli gdyż sam cierpi na schorzenie zwanym zespołem Tourette'a.
Gratuluję.
Oby było więcej takich książek :)

Michael Vey to bardzo sympatyczna postać. Nie sposób jego nie lubić i nie kibicować mu na ścieżce życiowych wyborów. Bohater jest wyjątkowo mocno związany z matką. Szanuje jej decyzje, wspiera w obowiązkach, zawsze ma dla niej dobre słowo. Chciałabym mieć równie dobry kontakt z moimi synami w przyszłości. Wydaje się, że Michael przez swoja chorobę i skrywaną elektryczność jest skazany na życie w samotności. Nic z tego, chłopiec posiada jedynego, najlepszego przyjaciela Ostina- pulchnego geniusza. Razem tworzą grupkę outsiderów, ale dobrze jest im we własnym gronie i nie wygląda na to, że czegoś im brakuje. Podczas regularnych spotkań próbują rozgryźć pochodzenie nadnaturalnej przypadłości Michaela.
Michael Vey bardzo szybko podbił moje serce i zostanie w mej pamięci na bardzo długo.

Nie tylko ja uległam jego urokowi. Bardzo szybko przekonuje do siebie innych bohaterów książki. Najpierw tych, którzy są gotowi odkryć jego zalety a z czasem także tych bardziej opornych.
Richard Paul Evans udowadnia też jak wielką siłę niesie za sobą przyjaźń, lojalność, szczerość, miłość matki do syna i syna do matki. Te wartości zanikają, szczególnie wśród młodzieży i taka powieść to jedyna możliwość aby przywrócić je do łask, promować i zachęcać do naśladowania.

Z racji tego, że książka jest skierowana do młodzieży, historia Michaela Vey'a jest opowiedziana w bardzo przystępny sposób. Lekkim, prostym językiem, bez moralizatorstwa ale z wyraźnym nurtem postępowania godnego powielania.
W książce nie brakuje dynamiki, ciekawych wątków, ułamku fantastyki, sympatycznych bohaterów. Autor umiejętnie buduje napięcie i utrzymuje zainteresowanie.
Przedstawione wydarzenia i sytuacje są delikatne, subtelne i mimo ważnego przekazu odrobinę niewinne i infantylne. Broń Boże nie odbiera to książce czaru i uroku :) Zupełnie mi to nie przeszkadzało, a wręcz przeciwnie całość była niezwykle harmonijna i dopasowana.

Książkę polecam przede wszystkim na jej ważny przezkaz społeczny ale nie tylko. Miłośnicy Richarda Paula Evansa odkryją nową twarz swojego ulubionego pisarza a inni miło spędzą czas przy elektryzującej rozrywce :)



Richard Paul Evans "Michael vey. Więzień celi 25", tł. Patryk Sawicki, Fabryka Słów 2013, ISBN: 978-83-7574-770-6



5/6




Czytaj dalej...

"Angelfall" Susan Ee

"Aniele Boże Stróżu mój
Ty zawsze przy mnie stój..."

Od wieków matki uczą swoje dzieci tej modlitwy. W ten sposób chcą im zapewnić dodatkową obronę, opiekę a poprzez wizerunek pięknego, dobrego i szlachetnego Anioła, do którego maluchy się modlą, chcą im przybliżyć świat Boga i religii. 
Jednak czy Anioły są tak uczynne i wspaniałe jak je malują???

Niedaleka przyszłość, Ameryka, Kalifornia, San Francisco...
Nadszedł czas Apokalipsy...Niebieskie Zastępy Anielskie uzbrojone w ogromne miecze wymierzają sprawiedliwość gatunkowi ludzkiemu. Anioły są nadludzko potężne, obdarzone nadnaturalną siłą i wysoce rozwiniętą intuicją. Walka jest nierówna i z góry skazana na zagładę ludzkości, eksterminację człowieczej duszy, na upadek potomków Adama i Ewy. 
Świat pogrążył się w chaosie, miasta stały się ruiną, zagruzowanym cmentarzyskiem cywilizacji. 
Garstka ludzi, która przeżyła starcie, próbuje przetrwać, odnaleźć się w nowym porządku świata. Jednymi z ocalałych są siedemnastoletnia Penryn Young, jej niepełnosprawna siostra Paige i szalona, chora psychicznie matka. 
Pewnego dnia kobiety są świadkami walki pomiędzy Aniołami. Próbują zniknąć, uciec niezauważone...Niestety, nie udaje im się ta sztuka. Przypadkowo zostają wplatane w anielskie porachunki. Paige zostaje porwana przez bandę Aniołów, a matkę dopada kolejny atak choroby. Penryn zostaje sama. Jenak nie poddaje się. Postanawia odnaleźć i uratować siostrę. W tej niebezpiecznej misji może jej pomóc ranny w bójce,  pozbawiony skrzydeł Anioł. Ale czy zrobi to z własnej woli, po dobroci???

Książki postapokaliptyczne stały się ostatnio bardzo popularne, a rynek wydawniczy został zalany przez powieści tego gatunku. Jak się w tym odnaleźć i wybrać tytuł, który okaże się hitem? Nie powiem, to trudne zadanie...Większość powieści jest oparta na podobnym pomyśle przez co wydają się jednakowe, szablonowe i pospolite. Jednak od czasu do czasu trafi się książka, która zdecydowanie zaprzecza tym cechom i staje się perełką, dziewiczym odkryciem czytelnika. Dla mnie taką książką okazała się "Angelfal".

Jednym z wielu atutów książki jest jej różnorodność. Nie jest to powieść stricte dystopijna. "Angelfal" to efektowne połączenie kilku gatunków, w tym: romantycznego paranormal romanse, elementów fantastyki, trzymającego w napięciu thrillera oraz kilku scen grozy i prawdziwej makabry. Susan Ee umiejętnie skomponowała składniki swojej książki, tak aby każdy czytelnik miał możliwość wyłuskania z niej indywidualnych wartości.
Kolejnym plusem powieści jest język- prosty, momentami dosadny w wyrazie i odbiorze, wyjątkowo plastyczny i sugestywny. Każda scena, każde wydarzenie jest opisane z wyraźną dbałością o szczegóły, dzięki czemu bez zbędnego wysiłku można wizualizować sobie poczynania bohaterów- kadr po kadrze tworząc swój własny seans filmowy.
Zdumiała ale i zachwyciła mnie wyobraźnia Susan Ee. Szczegółowe opisy postapokaliptycznego krajobrazu, ruin świata, brutalne walki Aniołów, odrażających stworów, kanibalizm jerzyły włos na głowie, twarz wykrzywiał grymas obrzydzenia i budziły niezdrową fascynację. Wszystkie podjęte przez autorkę kontrowersyjne wątki zmuszają do refleksji i dyskusji.

Pomysł na przedstawienie Aniołów w postaci złowrogich wojowników, bezwzględnych morderców, którzy bez zbędnych pytań zabijają ludzi, niszczą miasta, rozbijają w perzynę dobrodziejstwa cywilizacji, uważam za bardzo nowatorski i godny uwagi.
Uroda cielesna Aniołów z jednej strony, a ich okrutne, brutalne oblicze z drugiej to dla mnie fascynujące połączenie.
W świecie Susan Ee nie ma Archaniołów niosących dobrą nowinę, Posłańców obwieszczających radosne wydarzenia, Stróży ochraniających człowieka przed złem i demonami. Są za to Anioły niosące nieszczęście i  śmierć, Anioły rozlewające ludzką krew, Anioły walczące o władzę, Anioły, dla których miłość do córy człowieczej jest największą hańbą...

A jacy są bohaterowie "Angelfal"? Postać Penryn zdecydowanie przypadła mi do gustu. Dziewczyna ma dopiero siedemnaście lat a zachowuje się i postępuje dojrzalej niż nie jeden dorosły. Jednak to zachowanie nie wzięło się znikąd. Penryn nie jest typową nastolatką a jej życie pozbawione jest wesołych, niewinnych i  beztroskich chwil. Byt ludzi na świecie determinuje i zmienia Apokalipsa. Penryn także musi się dostosować do nowych warunków i nowych reguł. Nie ma czasu na popełnianie błędów i użalanie się nad sobą. Żeby przeżyć trzeba być asertywnym i zdecydowanym na podjęcie ryzyka. Osobiste i poniekąd traumatyczne przeżycia Penryn- odejście ojca, choroba matki, odpowiedzialność za niepełnosprawna siostrę powodują, że dziewczyna przechodzi szybki proces dojrzewania. Pomaga jej to odnaleźć się w tym nowym, trudnym czasie. Asymilacja chociaż przebiegła w miarę bezproblemowo nie jest pozbawiona wewnętrznych rozterek i rozważań.
Penryn jest postacią, którą nie trudno polubić i się z nią utożsamić. Dodatkowo pomaga w tym pierwszoosobowa narracja. Tak więc z pierwszej ręki poznajemy uczucia, myśli nastolatki oraz kształt nowego świata. Jesteśmy też świadkami podziwu dla Anioła o imieniu Raffe i narodzenia romantycznego uczucia.
Postać Anioła jest najbardziej oczywista i przewidywalna. Oprócz wizerunku, Raffe niczym nie różni się od Edwarda Cullena, Stefana Salvatore czy innych kultowych już kochanków z powieści młodzieżowej. Nieziemsko piękny, bardzo męski, szorstki w słowie, czuły w geście. Mimo swojej stereotypowości idealnie wpasował się w klimat książki i był ogniwem scalającym i umacniającym wrażenia.
Jest jednak taka postać, która wybiła się ponad przeciętność. To matka Penryn. Nieobliczalna, szalona, kontrowersyjna. Nie sposób przewidzieć jak się zachowa, co zrobi, co powie...Wydaje się być oderwana od rzeczywistości, po uszy zanurzona w swoim mrocznym, chorym świecie ale niektóre jej zachowania zupełnie temu przeczą. Albo jest to działanie instynktowne albo ma jakiś konkretny cel...Postać matki wywarła na mnie największe wrażenie i najwięcej sprzecznych emocji, od litości, poprzez zrozumienie po obrzydzenie czy przerażenie.

Z fabuły "Angelfal" wyłania się jedna, ważna, uniwersalna i ponadczasowa wartość- MIŁOŚĆ- macierzyńska, siostrzana czy romantyczna. Dla niej warto żyć i umierać.

Powieść "Angelfal" pochłonęła mnie bez reszty, dla niej przełamałam swoje ograniczenia, zastrzeżenia i nie żałuję. Książka niejednokrotnie mnie zaskoczyła, porwała wraz z wartką i dynamiczną akcją, wzbudziła morze emocji, które napływały falami i uderzały znienacka.

"Angelfal" polecam wszystkim miłośnikom postapokaliptycznych wizji świata :)



Susan Ee "Angelfal", tł. Jacek Konieczny, Filia 2013, ISBN: 978-83-6362-215-2
6/6
Za możliwość przeczytania książki bardzo, bardzo dziękuję Pani Oldze reprezentującej wydawnictwo Filia :))) Dziękuję za zaufanie :)
Czytaj dalej...

Konkurs na Facebook-u

Mam dla Was kolejny konkurs.
Tym razem jest przeznaczony wyłącznie dla użytkowników serwisu Facebook. Konkurs ogłosiłam w podziękowaniu za przekroczenie "setki" polubień :)

Nagrodą jest książka "Bandyci Rodriguez" Łukasza Gołębiewskiego :)


Zasady konkursu na FunPage-u Aleksandrowe myśli (link)


Czytaj dalej...

"W pierścieniu ognia" Suzanne Collins

Niedawno miałam okazję przeczytać "Igrzyska śmierci" (recenzja). Książka bardzo mi się podobała i miałam ogromną ochotę poznać dalsze losy Katniss i Peety- bohaterów, których polubiłam, i z którymi się zżyłam.
Jednak chęć przeczytania "W pierścieniu ognia" podszyta była obawą, że autorka nie podołała popularności jaką zdobyły "Igrzyska śmierci" i oczekiwaniom czytelników, którzy liczyli na kolejną emocjonalną bombę o szerokiej sile rażenia. Denerwowałam się, że kolejny tom trylogii może okazać się marną kopią, karykaturą swej niesamowitej poprzedniczki.
Jakże się myliłam...

Katniss i Peeta są zwycięzcami Głodowych Igrzysk. Powinno czekać ich spokojne, dostatnie życie gdzie nie ma miejsca na głód, choroby, wycieńczenie i strach o przetrwanie własne i swojej rodziny. Niestety...Katniss i Peeta, swoim występem w barbarzyńskim turnieju, swoimi zasadami oraz zdecydowaną postawą i przeciwstawieniem się organizatorom, obudzili w sercach mieszkańców 12 dystryktów odwagę, poczucie sprawiedliwości i wolę walki o lepszy byt. Wszyscy mają dość bezwzględnych rządów prezydenta Snow'a, wyniesienia mieszkańców Kapitolu ponad innych, wycieńczającej, niewolniczej pracy i permanentny strach o życie. Postanawiają zjednoczyć się, wywołać rewolucję.
Prezydent Snow nie może na to pozwolić. Represje, morderstwa w majestacie prawa to jego broń a żeby zdusić bunt w zarodku, ukazać siłę Kapitolu i bezradność dystryktów ogłasza: "W siedemdzisiątą piątą rocznicę, dla przypomnienia buntownikom, że nawet najsilniejsi z nich nie mogą pokonać potęgi Kapitolu, trybuci obojga płci zostaną wylosowani z puli dotychczasowych zwycięzców w dystryktach." Kapitol jest zły. I Kapitol pragnie zemsty,a ...Katniss po raz kolejny musi stoczyć walkę na śmierć i życie...

W drugiej części trylogii jeszcze wnikliwej poznajemy Katniss i Peetę. Mamy możliwość podejrzeć ich w sytuacjach różniących się od tych, które już znamy. Obserwujemy ich na przykład podczas naturalnych, bardzo zwyczajnych codziennych czynności. Dzięki temu poznajemy nowe cechy ich charakteru oraz możemy zweryfikować swoje dotychczasowe osądy.
W tym tomie lepiej poznajemy postaci, które w "Igrzyskach śmierci" występowały epizodycznie. Tym razem odkrywamy o nich coś więcej, drugą twarz, głęboko skrywane sekrety.
Z rosnącą ciekawością śledziłam poczynania bohaterów, na przemian obgryzając paznokcie w sytuacjach stresowych i oddychając z ulgą w spokojniejszych momentach.

"W pierścieniu ognia" trzyma czytelnika w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. Na samym początku akcja wydaje się być stonowana, spokojna i przewidywalna by naraz ulec spektakularnej przemianie. Suzanne Collins zaczyna zaskakiwać, każdy kolejny rozdział przynosi niespodziewane wydarzenia a nagłe zwroty akcji, dosłownie, wciskają czytelnika w fotel. To szaleńcze manipulowanie emocjami przypomina rollercoaster, gdzie od wrażeń kręci się w głowie a w brzuchu czuć łaskoczący taniec motyli...

Suzanne Collins z łatwością wprowadza czytelnika w krainę swojej wyobraźni i nie pozwala zapomnieć o przedstawionej wizji postapokaliptycznego świata. Czy tak może wyglądać nasza przyszłość??? Jak najbardziej, tak! Znamy z historii próby tworzenia rasy Panów i niewolników dbających o ich wygody, wyżywienie, bogactwo.
Póki będziemy postrzegali i wyolbrzymiali różnice  między ludźmi a rasizm i nazizm będzie odnawiał swoje wpływy i rekrutował nowych wyznawców, musimy liczyć się z podobną wizją alternatywnego świata. Od nas tylko zależy, jak będzie wyglądała nasza przyszłość.

"W pierścieniu ognia" oprócz typowo rozrywkowego charakteru, może nam zaproponować także inne, ważne i ponadczasowe wartości. W życiu najbardziej liczy się miłość, przyjaźń, szczerość, lojalność i poczucie własnej wartości. Te cechy wyróżniają nas ludzi od zwierząt, dla których liczy się siła i przetrwanie za wszelką cenę. To właśnie te cechy wyznaczają nasze człowieczeństwo, "ludzkie zachowanie" w sytuacjach ekstremalnych.
Książka ukazuje również wizerunek człowieka udręczonego, podporządkowanego, który pod groźbą śmierci musi złożyć swoją samoocenę, swoje postrzegania świata na ołtarzu egoizmu, narcyzmu i samouwielbienia.
I choć strach jest wielki, to wystarczy iskra by człowiek stanął do walki o własną godność.
Wzruszyła mnie scena, w której mieszkańcy 11 dystryktu oddają hołd Katniss, w której upatrują sobie symbol  wolności i niezależności. Jakim echem odbije się to wydarzenie? Na to pytanie musicie sami znaleźć odpowiedź :)

Polecam, polecam, zdecydowanie polecam zapoznać się z trylogią Igrzyska śmierci :)




Suzanne Collins "W pierścieniu ognia", tł. Małgorzata Hesko- Kołodzińska i Piotr Budkiewicz, Media Rodzina 2009, ISBN: 978-83-7278-395-0


6+/6

Za możliwość przeczytania książki bardzo, bardzo dziękuję Pani Alicji reprezentującej wydawnictwo Media Rodzina :))) Dziękuję za zaufanie :)))


Czytaj dalej...

Wyniki konkursu :)




15 kwietnia 2013 roku zakończył się konkurs z wydawnictwem Feeria :) Ilość chętnych w zabawie oraz ciekawych i mądrych odpowiedzi przeszła moje najśmielsze oczekiwania :) Cieszę się, że mogłam wyłonić aż trzech zwycięzców, z których każdy otrzyma książkę "Jutra może nie być".



Nie przedłużająć ogłaszam laureatów konkursu:







Uczestnikom dziękuję za udział w konkursie,a laureatom serdecznie gratuluję  :))))


Czytaj dalej...

"Oszustwo znad Morza Martwego" Adam Blake


"Wszystko, co wiemy o śmierci Chrystusa, to kłamstwo ...."

Od momentu kiedy "Kod Leonarda da Vinci" Dana Browna ukazał się na rynku i stał się hitem, bestsellerem, najgorętszą powieścią dekady, nieustannie przybywa jej sobowtórów- książek dotykające tematyki Jezusa, Biblii, Ewangelii a dokładniej próbujące obnażyć ukryte prawdy, zakłamanie patryiarchów Kościoła i całego Chrześcijaństwa.
Nie powiem, ja również stałam się fanką tego typu książek. Traktuję je z przymrużeniem oka. Mają one na celu dostarczenia efektownej rozrywki, i jako takie nie są w stanie podważyć podstaw mojej i Waszej wiary :) Możecie odetchnąć w spokoju i cieszyć się porządnym thrillerem spod skrzydeł wydawnictwa Hachette :)

Heather Kennedy podczas rutynowego śledztwa przypadkowej śmierci  profesora uniwersytetu wpada na trop kolejnych powiązanych ze sobą zbrodni. Ofiarami są wykładowcy uczelni i historycy, którzy chcieli wyjaśnić, odczytać pozornie drobne i nieistotne informacje z Kodeksu Rumowego. Każdy kolejny ślad i wskazówka prowadzą Heather Kennedy w głąb tajemniczych wydarzeń, który swój poczatek miały nad Morzem Martwym. Zagadka jest trudna do rozwiązania ale do akcji wkracza były najemnik Leo Tillman.
Czym jest Kodeks Rumowy? Dlaczego z jego powodu dochodzi do katastrofy lotniczej? Dlaczego bez śladu giną trzyosobowe rodziny- zawsze matka i dwoje dzieci? Za każdą z tych tragedii stoi Michael Brand- kim jest i do czego jest zdolny? Wszystkich ciekawych odpowiedzi na zadane pytania odsyłam do książki "Oszustwo znad Morza Martwego".

"Oszustwo znad Morza Martwego" jest pierwszą z dwóch książek (jak do tej pory), w serii Leo Tillman & Heather Kennedy (kolejna to "Kod Demona"- której premiera jest zapowiedziana na lipiec tego roku). To duet niemal doskonały. Ona policjantka- surowo przestrzega reguł zawodowych i moralnych. Jej świat jest złożony z dwóch barw: czarnej i białej. Oczywiście takie zachowanie ma swój początek w dzieciństwie, kiedy to ojciec Heather, też policjant, zmusza całą rodzinę do życia w kłamstwie.
Jej postępowanie nie jest dobrze widziane ani odbierane przez współpracowników. Daje im to pretekst to typowo szowinistycznych zachowań, do mobbingu, do słownej agresji i psychicznej przemocy.
Heather Kennedy zadziwiająco spokojnie przyjmuje razy. Nie obraża się, nie płacze, nie jest zastraszona, nie biegnie na skargę. Jest niebywale silna i odporna na krzywdy pochodzące z zewnatrz. Z drugiej strony nie jest żadnym emocjonalnym robotem- cieszy się ze zwycięstw, marnieje podcza porażek, rozpacza po stracie.
Leo Tillman równeż jest "emocjonalnym wrakiem". On także doświadczył traumy, która wyznacza cel jego przyszłych zadań. Jest świetnie wyszkolonym żołnierzem, zaznajomiony z wszelkimi sztukami walki, bronią i ma niesamowity instynkt i intuicję.
Leo Tillman & Heather Kennedy razem mogą góry przenosić i żaden terror nie jest im straszny. 

Sama historia Kodeksu Rumowego, zaginionych bądź odrzuconych zwojów i Ewangelii choć eksploatowana  na wszelkie możliwe strony, jest ciekawa, pobudza do poszukiwań oraz ciągłej gotowości na niespodzianki. Przepastne Tajne Archiwa Watykanu budzą niezdrową ciekawość czy teorie spiskowe wielu zwyczajnych ludzi, bo to co ukryte jest najbardziej pożądane :) Tak więc książki o tematyce religijno- historycznych połączone z różnego typu kontrowersjami powstawały, powstają i będą powstawać, ku uciesze czytelnika. 

"Oszustwo znad Morza Martwego" to ciekawie skonstruowany thriller. Adam Blake umiejętnie stopniuje napięcie i odkrywa karty wielkiej, globalnej tajemnicy, która może zrujnować i podważyć podwaliny religii chrześcijańskiej. Kim są Ci, którzy ją ukrywają i dlaczego to robią? 
Akcja powieści dynamiczna, pełna zwrotów, a to jest coś, co lubię i na co zwracam uwagę. Historia opisana spójnie, rzetelnie i prawdopodobnie. Adam Blake z wielką wprawą przedstwił bohaterów, opisał ich charaktery, przeszłość, cele. Z takim samym zaangażowaniem skupił się opisach walk, miejsc zbrodni czy otoczenia. Bardzo łatwo można było odwzorować jego słowa we własnej wyobraźni i dzięki temu jeszcze lepiej przeżywać poznawaną historię. 

Będę śledzić kolejne książki Adama Blake a Wam polecam "Oszustwo znad Morza Martwego" :)





Adam Blake "Oszustwo znad Mozra Martwego", Tł. Marlena Dąbrowska, Hachette 2012, ISBN: 978-83-7739-874-6



5/6

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Pani Katarzynie reprezentującej wydawnictwo Hachette :))) Dziękuję za zaufanie :)))


Czytaj dalej...

Zapowiedź książki: "Ślady krwi" Jan Polkowski


Nakładem wydawnictwa M  23 kwietnia 2013 r. zostanie wydana książka Jana Polkowskiego "Ślady krwi". Oto kilka słów na temat powieści i jej autora.



"Ślady krwi"  to niemal sensacyjnie rozwijająca się opowieść o czterech kolejnych pokoleniach rodziny, której koleje poznajemy podczas odzyskiwania i odkłamywania pamięci przez głównego bohatera. Powieść nie została napisana dla prostego pokrzepieniu serc. Ale chociaż odkryta prawda boli jeszcze mocniej daje w zamian szansę na jednostkowe i wspólnotowe ocalenie.
Napisana z rozmachem powieść Jana Polkowskiego to niezwykła próba rozmowy z Polakami o ich współczesnej kondycji za pomocą sięgnięcia po ważne składniki narodowej tożsamości – zmagania z niemieckim i rosyjskim totalitaryzmem, doświadczenie absurdalnej rzeczywistości PRL, walka o niepodległość, dramat kolaboracji, pamięć Kresów, dylematy wiary w Boga, ale i bogata tradycja kulturowa – jak choćby opisy Wołynia odsyłające do Pana Tadeusza – to wszystko składa się na wielką, polifonicznie opowiedzianą przygodę polskiego losu. Mimo pesymizmu i wiernego obcowania z polską klęską autor daleki jest od stereotypowego rozmiłowywania się w martyrologii. Pozostaje ironicznym i niezależnym obserwatorem. W tym leży siła Śladów krwi.


Czytelnicy, którzy poszukują w literaturze poważnej próby zmierzeni
a się z polskością na serio, a dla  których styl, piękno języka i ciągłość kultury nie są obojętne, na pewno się nie zawiodą!








Jan Polkowski (ur. w 1953 roku) syn Barbary Zbrojkiewicz i Zdzisława, żołnierza AK, wywiezionego po powstaniu wileńskim w 1944 roku do sowieckiego łagru.
Wraz z  żoną Anną mieszka w Krakowie. Ojciec dwóch synów i dwóch córek.

Pisarz, wydawca i redaktor, ekspert w dziedzinie mediów i komunikacji społecznej.
Debiutował w 1978 roku w podziemnym kwartalniku „Zapis”. Poza zasięgiem cenzury ukazały się tomy wierszy: To nie jest poezja (Nowa, 1980), Oddychaj głęboko (ABC, 1981), Ogień. Z notatek 1982-83 (Półka Poetów, 1983), Drzewa (Oficyna Literacka, 1987). W niepodległej Polsce opublikował Elegie z Tymowskich Gór (Wydawnictwo Literackie, 2008),  Cantus  (Wydawnictwo A-5, 2009), Cień (Znak, 2010) i Głosy(Biblioteka Toposu, 2012).
Ukazaly się także dwa wybory wierszy: Wiersze  (Londyński Puls, 1986) oraz Elegie z Tymowskich Gór i inne wiersze (Znak, 1990).
Laureat nagrody imienia Kościelskich (1983) i Andrzeja Kijowskiego (2010) za twórczość poetycką.  
Tłumaczony na język niemiecki, angielski, francuski, włoski, czeski, rosyjski, hindi, portugalski, hiszpański.

Przed 1989 rokiem redagował i wydawał w podziemiu  czasopisma: „Sygnał” (1978), „Arka” (1983 – 1990), „Świat” (1989)) a także książki (w Krakowskiej Oficynie Studentów oraz w Wydawnictwie ABC). Po 1989 m. in. wydawca i redaktor naczelny dziennika Czas Krakowski, wydawca miesięcznika Film, właściciel firmy PR, dyrektor w TVP, redaktor serwisu Portalfilmowy.pl. Założyciel i prezes stowarzyszenia Samorządny Kraków.
Za działalność w antykomunistycznej opozycji internowany 13 grudnia 1981 roku, w roku 2008 z tej samej przyczyny odznaczony przez Prezydenta RP Krzyżem Kawalerskim Polonia Restituta.



Czytaj dalej...

"Klub Wrednych Matek" Joanna Opiat- Bojarska

"Klub Wrednych Matek" to nie jest moje pierwsze spotkanie z Joanną Opiat- Bojarską. Jej styl, kawałek jej duszy poznałam przy okazji lektury "Blogostan" (recenzja). Temat, oprawa, forma a także sama kreacja powieści wyśmienicie wpisała się w mój gust czytelniczy. Na mocy tych wspomnień i dobrego wrażenia postanowiłam po kolejną książkę autorki sięgnąć w ciemno. Czy to był dobry pomysł?

"Klub Wrednych Matek" to historia czterech przyjaciółek- Karoliny, Sylwii, Kasi i Beaty. Kobiety poznały się na studiach i od tamtej pory mniej lub bardziej regularnie umawiają się na wspólne spotkania, na których omawiają bieżące sprawy, doradzają sobie, konsultują problemy i radości a także oddają się najpospolitszym ploteczkom :)
Przyjaciółki prowadzą życie na podobnym poziomie, żyją w stałych związkach małżeńskich bądź partnerskich.
Karolina to przebojowa bizneswomen. Stawia na karierę, nie odczuwa instynktu macierzyńskiego, nie pociągają ją zupki, pieluszki i kupki. Jednak życie toczy się własnym torem i lubi zaskakiwać w najmniej odpowiednim momencie. Jakie niespodzianki szykuje dla Karoliny?
Sylwia wraz ze swoim partnerem usilnie starają się o potomka, ciągle bez skutku. Czy kiedykolwiek zostaną rodzicami?
Beata jest w ciąży. Długo czekała na upragnione dwie kreseczki na teście ciążowym. Jednak spełnienie marzeń bywa przewrotne i nie zawsze to, co otrzymujemy wygląda tak, jak tego oczekujemy...
Kasia z kolei to ustatkowana mężatka i matka dwuletniej Amelki. Jednakże życie i małżeństwo odbiega od jej wyobrażeń. Czy spróbuje coś z tym zrobić, coś zmienić?

Książka opatrzona banalnym, frywolnym, lekkim z pozoru tytułem i okładką, jest powodem do wielu refleksji i stanu zadumy nad barwami i wszelkimi odcieniami macierzyństwa i przewrotnej kobiecej natury.
W kontekście książki warto odpowiedzieć sobie na pytania: Czy warto żyć pod linijkę, mieć wszystko zaplanowane czy dopuścić do głosu spontaniczność i zaufać własnym instynktom? Może nie trzeba być idealnym, wystarczy być szczęśliwym?
Czy kobiecie przypisana jest jedynie rola matki, żony i kochanki? Czy mamy prawo sięgać dalej, wyżej, głębiej? Czy wszystkie podążamy zgodnie z biologicznym rytmem instynktu macierzyńskiego? Czy jak już posiadamy dzieci, to "głupiejemy" na ich punkcie i nic innego już się nie liczy? Czy można spełniać się zawodowo będąc mamą?

Joanna Opiat- Bojarska dowcipnie i z przymrużeniem oka przybliża świat, problemy i rozterki kobiet na progu macierzyństwa. Autorka nie tworzy słodko- mdłej ułudy szczęścia przyszłych i obecnych mamusiek. Wali prosto z mostu bombami typu pampers. Rodzicielstwo to nie zabawa ale nie jest to również obowiązek odbierający wszelką przyjemność. Raz jest ciężko, raz słodko, raz radośnie, raz nie można powstrzymać łez rozpaczy. W naszych zachowaniu i decyzjach ważne jest wyśrodkowanie, tak jak w wielu dziedzinach naszego życia. I jedyną zasadą, której warto się trzymać jest "szczęśliwa mama- szczęśliwe dziecko" :)


W bohaterkach stworzonych przez Panią Joannę można się przejrzeć jak w lustrze, a każda z czytelniczek znajdzie w nich część siebie.  Każda jest inna i pod względem wyglądu, charakteru czy temperamentu. Są barwne ale nie pstrokate, są dziarskie i pełne werwy ale potrafią zatrzymać się by pomyśleć, przeanalizować swoje postępowanie.
Język jakim posługuje się autorka jest prosty, codzienny czasem dosadny przez co trafia do szerokiego grona czytelników a przesłanie jest łatwo przyswajalne.
Kolejnym plusem powieści jest spójny, ciekawy tekst prowadzony z dużą lekkością, dynamiczne dialogi, pełne poczucia humoru, ironii..."Klub Wrednych Matek" czyta się błyskawicznie a chwile spędzone z książką  to cudowny relaks po ciężkim dniu :)

Polecam :)



Joanna Opiat- Bojarska "Klub Wrednych Matek", Replika 2013, ISBN: 978-83-7674-226-7



5/6


Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Pani Karolinie reprezentującej wydawnictwo Replika :)))  Dziękuję za zaufanie :))



Czytaj dalej...

"Rico, Oskar i złodziejski kamień" Andreas Steinhöfel

Andreas Steinhöfel to tłumacz, krytyk literacki, scenarzysta oraz autor licznych i wielokrotnie nagradzanych książek dla dzieci i młodzieży.

"Rico, Oskar i złodziejski kamień" to trzecia część serii o przygodach bardzo samodzielnych i ciekawskich chłopcach. Do tej pory nakładem wydawnictwa Wam ukazały się "Rico, Oskar i głębocienie" oraz "Rico, Oskar i złamane serca".

Bohaterami książek Andreasa Steinhöfela są dzieci z problemami, dzieci, które nie są takie jak wszyscy, dzieci wyróżniające się z tłumu. Rico jest chłopcem "głęboko utalentowanym", jak nazywa go wychowująca samotnie matka. Oskar z kolei jest nieśmiałym i wystraszonym geniuszem, który zna odpowiedzi na niemal każde pytanie. On również wychowuje się w niepełnej rodzinie, a jego ojciec co róż popada w depresję. Chłopcy zamieszkują pewne niemieckie blokowisko wśród nie zawsze przyjaźnie nastawionych sąsiadów. Rico i Oskar są przyjaciółmi i razem rozwiązują zagadki kryminalne, które rozgrywają się w ich otoczeniu.

Pewnego dnia chłopcy znajdują trupa na klatce schodowej. Zmarłym okazuje się ich sąsiad pan Fitzke. Niezwykłe jest to, że chłopców nie dziwi zjawisko śmierci, nie są ani zaniepokojeni ani  przerażeni. Pan Fitzke pozostawił  po sobie testament, w którym przekazuje swoją kolekcję kamieni małemu Rico. Chłopiec przyjmuje wiadomość ze spokojem i zaciekawieniem. Jednak przejęcie spadku nie obejdzie się bez zgrzytów. Ktoś włamuje się do mieszkania nieboszczyka i kradnie najcenniejszy okaz z kolekcji. Chłopcy postanawiają wytropić złodzieja.

Narratorem książki jest Rico a same wydarzenia są przedstawione w formie pamiętnika. Bardzo łatwo jest wejść w opisywaną historię oraz w w życie i problemy jej małych bohaterów. Książka jest skierowana przede wszystkim do młodego molika książkowego a więc język oraz szata graficzna jest skierowana pod wymagania tej grupy wiekowej. Bardzo fajnym pomysłem jest wyjaśnianie w ramkach co trudniejszych słów i zagadnień. Czyni to oczywiście sam narrator co bywa zaskakujące a czasem i zabawne.
Na uwagę zasługują także atrakcyjne ilustracje wykonane ręką Petera  Schössow. 

Samych bohaterów nie sposób nie polubić. Wzrusza ich los, ich problemy przystosowawcze a z drugiej strony bawi nas ich pęd ku odkrywaniu wszelkich tajemnic. Całość czyta się z przyjemnością i narastającym zaciekawieniem. Dla dzieci przeżycia Rica i Oskara będą wspaniałą przygodą, odkryją nieznane wyzwania i zauważą kolejne niebezpieczeństwa. Lektura książki jest idealną propozycją na wspólne czytanie, spędzenie czasu oraz porozmawianie i nauczenie naszych pociech tolerancji, zasad postępowania, bezpieczeństwa.

Autor w swoich książkach próbuje oswajać z rzeczywistością małych czytelników. Udaje mu się wyśmienicie. Pokazuje, że inność nie jest zła, że każde dziecko, niezaprzeczalnie, posiada inne zdolności, inne zalety, jest niepowtarzalne a przebywając w tak różnorodnym towarzystwie wiele mogą się nawzajem nauczyć.

Gorąco polecam książkę rodzicom i ich pociechom :)






Andreas Steinhöfel "Rico, Oskar i złodziejski kamień", tł. Elżbieta Jeleń, WAM 2013, ISBN: 978-83-7767-167-2


5/6


Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Panu Łukaszowi reprezentującego wydawnictwo WAM :)))  Dziękuję za zaufanie :))


Czytaj dalej...

"Koło graniaste" Barbara Rybałtowska

"Koło graniaste, czterokanciaste,
koło nam się połamało,
zboże nam się wysypało
a my wszyscy: bęc!!!"


Otwierając trzeci tom rodzinnej sagi autorstwa Barbary Rybałtowskiej nie sposób nie zauważyć wiersza, jaki mała Basia napisała dla swojej mamy. Słowa są bardzo osobiste, napisane z dziecięcą szczerością i miłością-  szalenie wzruszający...Jednocześnie pozwala zatrzymać się na chwilkę i pomyśleć o własnej mamie i słowach, które sami chcielibyśmy przekazać swoim rodzicielkom. 
Książka i wiersz są poświęcone pamięci Zofii Rybałtowskiej, która była pierwowzorem głównej bohaterki Sagi. 

Życie tytułowym kołem się toczy. Zofia z Kasią i świeżo poślubionym mężem wreszcie wracają do Polski. Zniszczenia wojenne są ogromne, bieda i głód piszczy i wyziera  z każdego kąta. Warszawa jest ruiną, a znane miejsca, mieszkanie rozsypane w pył. Nie mogą tu zamieszkać. Za namową męża Zosia postanawia przeprowadzić się w rodzinne strony Teofila, do Zamościa. Kolejny raz, od początku muszą układać swoje życie. Brak pracy, kłopoty finansowe są ich największym problemem. Jednak powoli los zaczyna się odmieniać. Dużą niespodzianką jest ciąża Zosi. Mimo niewygód, ciągłej obawy o byt wszyscy cieszą się z powiększenia rodziny. Kiedy wydaje się, że to co złe już minęło i nie wróci, życie po raz kolejny przytłacza rodzinę Rembiszów. Teofil zostaje uwięziony, a Zosia zostaje sama z dziećmi. Czy będzie miała siłę ponownie walczyć o swoją rodzinę? 

Tym razem narratorką powieści jest Zosia. To jej oczami obserwujemy powojenne życie w Polsce. Jest to dla mnie ogromna wartość poznawcza. Do tej pory nie często miałam okazję czytywać książki z akcją osadzoną w tym okresie. 
Czym był komunizm i jakie piętno odcisnął na człowieku nie muszę Wam pisać. Znacie dobrze ten temat z lekcji historii (mam nadzieję). 
W "Kole graniastym" bohaterowie musieli zmierzyć się z tym systemem. Na każdym kroku musieli wybierać być czy mieć. Wszelakie metody terroru nie pozwalały na podjęcie słusznego, prawidłowego wyboru. On i tak z góry był skazany na klęskę. 
Obserwujemy jak zmienia się zachowanie Teofila i względem siebie, żony i otoczenia. Nic nie jest napisane wprost, ale możemy się domyślać co było powodem tej transformacji. Postać Teofila budzi największe kontrowersje i sprzeczne emocje, od sympatii do nienawiści.

W trzeciej części książki obserwujemy także dorastanie i dojrzewanie Kasi. Obserwujemy ją podczas codziennych czynności, jej postępy w nauce, zawieranie nowych przyjaźni a także pierwsze miłostki. I tylko jedno się nie zmieniło, jej miłość do matki i ogromny hart ducha. Kiedy wszystko idzie na opak, a na drodze pojawiają się kolejne dziury Kasia nie poddaje się, brnie do przodu nie zważając na konsekwencje. W tym swoi uporze jest tak podobna do matki- Zosi...I za to najbardziej je lubię, za mocny kręgosłup i silne, nierozerwalne wręcz więzy rodzinne. 

Ze szczerego serca polecam Wam poznać Sagę autorstwa Barbary Rybałtowskiej. Piękny, barwny, plastyczny język pozwala rozpłynąć się w przyjemności czytania, a losy tej dzielnej rodziny wciągają niczym wodne wiry.




Barbara Rybałtowska "Koło graniaste", Axis Mundi 2008, ISBN: 978-83-61432-02-9


5+/6

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Pani Marcie reprezentującej wydawnictwo Axis Mundi :)))  Dziękuję za zaufanie :))


Czytaj dalej...

Administrator strony Aleksandrowe myśli korzysta z systemu komentarzy Disqus. Adresy IP i adresy e-mailowe są przechowywane przez administratora Disqus'a. Zakładając stronę na platformie Disqus wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych.
Aleksandrowe myśli © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka